Kim chciałbyś zostać, jak dorośniesz? Dorośli lubią zadawać dzieciom to trudne pytanie. W naszym domu za nieustającą inspirację służy kolekcja „Zawody” z wydawanej przez Media Rodzina serii Mądra Mysz, a odpowiedź jest uwarunkowana tym, którą część właśnie czytamy. Zazwyczaj wymarzoną profesją okazuje się być zawód budowniczego (wąsaty Rysiek zdecydowanie zawładnął sercem pięciolatka), wyobraźnię przyciągają także strażak, kosmonauta, marynarz, pilot czy ratownik medyczny. Ale z chęcią poznajemy aspekty pracy również mniej kuszących (w oczach potomka) profesji: śmieciarza, dentystki, policjanta czy pszczelarza. Z książeczek zatytułowanych „Mam przyjaciela…” – tytuł kończy się nazwą konkretnego zawodu – dziecko, a przy okazji czytający mu dorosły mogą dowiedzieć się na przykład, jak wygląda codzienna praca pielęgniarki; co znaczą fachowe terminy: wiecha, koronka, fartuch ołowiany; zobaczą, co kryje się we wnętrzu z reguły niedostępnych miejsc, takich jak remiza, sortownia śmieci czy centrum treningowe kosmonautów. Dzięki innej kolekcji, „Maszyny i pojazdy”, cała nasza rodzina podciągnęła się w kwestiach technicznych. Odtąd nie są nam obce etapy powstawania drogi oraz wiemy, jakie maszyny pracują na placu budowy czy w gospodarstwie rolnym, a jakie sprzątają miasto. Książki „Mądrej Myszy”, serii tłumaczonej z języka niemieckiego, to wymarzone pozycje dla poznającego świat przedszkolaka. Dzięki prostej sztuczce narracyjnej – polegającej na tym, że znajoma dziecku, pełnoletnia osoba opowiada mu o swoim zajęciu i pozwala uczestniczyć w całym dniu pracy – książeczki przybliżają małemu słuchaczowi świat dorosłych ludzi.
Poza doradztwem zawodowym seria „Mądra Mysz” pomaga również w oswajaniu nowych sytuacji, radzeniu sobie z emocjami i rozwiązywaniu problemów. Dwie kolekcje – książeczki o Zuzi i o Maksie – podpowiadają kilkuletnim dzieciom, co robić w pewnych okolicznościach, czasem dramatycznych, które mogą się pojawić w ich życiu. Dzięki Zuzi małoletni czytelnik dowie się, jak to jest gdy w domu pojawia się rodzeństwo albo kotek, co się dzieje u fryzjera, dentysty, na plaży, podczas jazdy konnej czy na wycieczce w górach. Książeczki z nowej kolekcji o Maksie natychmiast stały się naszym czytelniczym hitem. Wielkie emocje wywołała historia o wypadaniu zębów i budowaniu statku pirackiego. Dla mnie szczególnie ważna okazała się książeczka „Maks nie rozmawia z obcymi”. Gdy Maks zostaje sam na placu zabaw i zaczyna padać deszcz, nieznajomy mężczyzna proponuje mu odprowadzenie do domu. Ale Maks wie, co robić i dzielnie czeka na powrót mamy. Nie zawsze pogadanki rodziców dotyczące bezpieczeństwa zostają w pełni zinternalizowane przez niefrasobliwe potomstwo. Pokazanie konsekwencji – tak, piła może przeciąć również palec! – bardziej zapada w pamięć, i, kto wie, może uchroni w przyszłości przed przykrymi doświadczeniami.
Bardzo mocną stroną książeczek są szczegółowe i czytelne ilustracje, słabszą – tłumaczenie. Przede wszystkim irytuje, choć pewnie nie wszystkich, wyparcie wołacza, wciąż przecież obecnego w języku polskim. Zdarzają się także dziwne składniowo zdania i niezręczności. Przymioty serii przysłaniają jednak nieliczne mankamenty, z którymi zresztą nauczyliśmy się już sobie radzić. Wołacze wstawiamy na bieżąco, a kiksy językowe pomijamy, bo dzięki wielokrotnej lekturze znamy ich dokładną lokalizację.
Edukować bawiąc – seria „Mądra Mysz” wydawnictwa Media Rodzina robi to bardzo przyzwoicie. Nie są to może książki, które zachwycają językiem czy mają wielką wartość literacką, ale i nie takie jest ich zadanie. Dla rodziców z czasem stają się udręką, ile razy można bowiem czytać to samo! Przysięgam, że nie raz miałam chęć wyrzucić Ryśka przez okno… Ale dzieci go uwielbiają.
Książki:
Seria dla dzieci „Mądra Mysz”, wydawnictwo Media Rodzina.