0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Stany Zjednoczone] Pyrrusowe...

[Stany Zjednoczone] Pyrrusowe zwycięstwo Obamy, triumf Putina i słabość Europy

Rafał Wonicki

W ubiegłą niedzielę, podczas występu w programie CNN „Fareed Zakaria GPS”, Henry Kissinger stwierdził, że Władimir Putin zgodził się zawrzeć z prezydentem Obamą porozumienie dyplomatyczne w sprawie broni chemicznej w Syrii, ponieważ obawiał się o stabilność regionu oraz chciał pomóc zwalczać islamski ekstremizm.

Z pewnością z tych samych powodów wspierał wcześniej reżim Asada, blokując w Radzie Bezpieczeństwa ONZ jakiekolwiek rezolucje przeciw Syrii albo dostarczając reżimowi broń, na sprzedaży której tylko w 2011 roku Rosja zarobiła ponad 4 miliardy dolarów. Jeśli zatem uznamy, że Rosji nie chodzi o stabilność regionu, to musimy zadać pytanie o właściwe motywy tego kraju, a także o to, co porozumienie o „mapie drogowej”, dotyczącej rozbrojenia chemicznego w Syrii, zawarte w Genewie między Rosją i USA oznacza dla obu tych państw.

Jeśli chodzi o USA, to z pewnością porozumienie pozwoliło wyjść Obamie z twarzą z trudnej sytuacji międzynarodowej. Zapowiadał on bowiem wielokrotnie, że gdy Syria przekroczy „czerwoną linię” (czytaj – użyje broni chemicznej ), USA będzie interweniowało militarnie. Jednak wcześniejsze dowody, świadczące o takim przekroczeniu (np. filmy rozpowszechnianie w Internecie przez samych Syryjczyków), nie spotkały się z protestem Waszyngtonu. Dopiero ostatni duży atak chemiczny, dokonany prawdopodobnie przez wojska rządowe Baszara al-Asada, spowodował ostrą reakcję prezydenta Obamy. Zapowiedział on interwencję zbrojną. Niestety Kongres USA nie chciał jej poprzeć.

Postawiło to Obamę w niewygodnej sytuacji. USA – najsilniejsze militarnie mocarstwo na świecie – wraz z NATO mogą nie być w stanie interweniować w sytuacjach, gdy wspólnota międzynarodowa w imię bezpieczeństwa powinna podjąć zdecydowane działania. Dla wielu reżimów brzmi to jak zachęta do brutalnych naruszeń praw mniejszości, za które nie poniosą żadnych konsekwencji. By oddać sprawiedliwość Kongresowi USA, należy w tym miejscu wspomnieć, że choć Obama przedstawiał pewne dane świadczące, że to armia Asada użyła broni chemicznej, to ze względu na zwłokę w dopuszczeniu inspektorów ONZ do miejsca tragedii i ograniczenie zakresu ich badań, argumenty te, nie będąc empirycznie zweryfikowane, nie są dla większości krajów w 100% rozstrzygające.

Chęć zachowania wiarygodności na arenie międzynarodowej była jednym z ważniejszych motywów, jakie mogły kierować Obamą. Jakie motywy kierowały zatem Putinem? Przecież dla niego sytuacja, gdy Obama kompromituje się w oczach światowej opinii publicznej, byłaby bardzo wygodna. Pozornie nic nie traci, a wszystko zyskuje. W tym względzie bliższym prawdy o motywach Putina, niż przytaczany na początku Kissinger, wydaje się Jimmy Carter, były dorada prezydenta w kwestiach bezpieczeństwa narodowego. Ten ostatni zauważył, że Putinowi chodzi głównie o utrzymanie kontroli w regionie oraz, dodajmy od siebie, o utarcie po raz kolejny nosa Obamie. Jeśli tak jest, to Putin ograł Obamę perfekcyjnie. Wzmocnił swoją pozycję w regionie i przejął inicjatywę. Co więcej, wbrew polityce Izraela i USA, Rosja dostarczyła do Iranu system obrony przeciwlotniczej S-300VM. Obamie tak bardzo zależało na porozumieniu w sprawie Syrii, że nie protestował. Jest to, po udzieleniu azylu Snowdenowi, kolejny sukces w polityce międzynarodowej Putina i kolejne świadectwo słabości polityki zagranicznej Obamy.

Oczywistym jest bowiem, że gdyby Rosji nie było na rękę porozumienie z USA w sprawie Syrii, to nie przystałaby na plan jej chemicznego rozbrojenia. Rosja musi być tym samym pewna własnej pozycji w stosunku do reżimu Asada, ponieważ zgodziła się, by plan rozbrojenia zawierał również konkretne terminy ujawnienia wszystkich miejsc z arsenałem broni chemicznej, a później ich niszczenia. Można przypuszczać, że świadczy to o tym, iż Rosja albo zakłada, że ich nieprzestrzeganie będzie mimo wszystko godzić w prestiż USA, albo że Asad będzie ich przestrzegał. W tym drugim przypadku prawdopodobne jest, że Rosja konsultowała te terminy z Syrią i musiała ją przekonać o korzyściach, jakie porozumienie może przynieść samemu reżimowi. W wywiadzie udzielonym dla agencji RIA Novosti minister stanu ds. porozumienia międzynarodowego Ali Haidar powiedział nawet, że porozumienie pozwoliło uniknąć wojny i pozbawiło pretekstu do niej tych, którzy chcieli ją wywołać. Syria uznaje więc obecną sytuację za zwycięstwo. Ciekawe tylko, czy będzie spełniać wszystkie postulaty na chemicznej mapie rozbrojeniowej wytyczonej przez Moskwę i Waszyngton, dodatkowo wspartej przez ONZ.

Załóżmy, że nie będzie. Obama, chcąc być wiarygodnym, ostrzega, że w takiej sytuacji USA zrealizuje groźbę interwencji. Jednak Asad może spać spokojnie. Nawet gdyby utrudniał likwidację arsenałów broni chemicznej, to prezydent USA sam interwencji nie podejmie. Nie ma poparcia w społeczeństwie ani w Kongresie. Również ONZ nie będzie w stanie podjąć stosownej rezolucji o militarnej interwencji humanitarnej w Syrii, gdyż taką inicjatywę zablokują Rosja i Chiny. Z kolei Europa nie jest w stanie przeprowadzić długotrwałej militarnej interwencji bez USA. Brak jej wystarczających zapasów na prowadzenie długiej walki. Ostatnio, podczas konfliktu libijskiego, Francuzom skończyły się zapasy amunicji i musieli zrzucać betonowe bomby ćwiczebne, a później prosić o pomoc Amerykanów. Mimo że Francja deklaruje, iż jest gotowa zbrojnie, jako jeden z niewielu krajów Europy, wziąć aktywny udział w interwencji militarnej, to z pewnością bez wsparcia innych krajów nie da rady. W Europie brak również woli politycznej do rozpoczęcia interwencji. Przykładowo Brytyjczycy odrzucili w parlamencie poparcie dla interwencji zbrojnej. Asadowi zagraża więc raczej, jak na razie, wewnętrzna zbrojna opozycja walcząca z nim od 2,5 roku. Opozycja ta nie jest jednak systematycznie wspierana przez Zachód, jest mało skoordynowana oraz rozproszona. Składa się bowiem aż z trzech sił, które nie współpracują ze sobą: Syryjskiej Koalicji Narodowej pod kierownictwem Ahmada al-Dżarby, Armii Wolnej Syrii pod dowództwem gen. Salima Idrisa oraz ze związanej z Al-Kaidą opozycji dżihadystycznej. Ułatwia to oczywiście sprawę Asadowi, który sugerował nawet, by inspektorzy badali również arsenały sił opozycyjnych.

Samo egzekwowanie terminów zawartych w pakcie także nie będzie proste. Syria jest w trakcie brutalnej wojny domowej i już to stanowi przeszkodę dla inspektorów. Nie wiadomo, czy materiały chemiczne nie wpadną w ręce rebeliantów. Co będzie, jeśli inspektorom coś się stanie? Czy wycofają się wtedy na jakiś czas, tak jak to miało miejsce w Iraku? Czy niedotrzymanie terminów nie z woli Asada będzie traktowane tak samo jak wtedy, gdy utrudniałby inspektorom ich działania? Asad nie musi stwarzać dodatkowych trudności, by i tak kruchy sojusz USA z Rosją został zerwany. Jeśli jednak Asad będzie współpracował i wspólnota międzynarodowa uniknie wszystkich pułapek, a rozbrojenie powiedzie się, będzie to dobra wiadomość zarówno dla ludności cywilnej Syrii, jak i dla świata. Zostanie bowiem wysłane jasne przesłanie, że użycie niedozwolonej broni masowej zagłady będzie zawsze potępiane przez wspólnotę międzynarodową i zawsze będzie się ona takim sytuacjom przeciwstawiała. Będzie to również ostrzeżenie dla opozycji, a zwłaszcza dla jej ekstremistycznej części, że jeśli wygra, to nie może tak samo jak reżim używać środków chemicznej zagłady. Niekonieczne wymierzonej wtedy przeciw ludności syryjskiej, ale przeciw Zachodowi lub Izraelowi.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 245

(39/2013)
20 września 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj