Anna Majchrowska
Pokaż mi swój notatnik, a powiem ci, kim jesteś
Po siedmiu latach oczekiwania polscy czytelnicy dostali do rąk kolejną powieść Myśliwskiego. Nikt nie wątpi, że jest to znaczące wydarzenie na rynku wydawniczym. Dzieła tego pisarza (m.in. „Widnokrąg” i „Traktat o łuskaniu fasoli”, które otrzymały nagrodę Nike) znacznie wyrastają ponad poziom tego, co nam dziś oferują rodzimi autorzy (z niewielkimi, choć chlubnymi, wyjątkami).
„Ostatnie rozdanie” to lektura, w której waży się słowa i przywraca wiarę w ich wartość. Autor bez efekciarstwa i tandetnego podlizywania się potrafi skłonić czytelnika do przemyśleń, często niewygodnych, na które trudno znaleźć czas w codziennej krzątaninie. Dzięki jego frazom zaczynamy zastanawiać się nad pytaniami, których głośno nie zadajemy, choć odpowiadamy na nie każdą czynnością, słowem, gestem.
Jakie to pytania?
Choćby dotyczące tożsamości. Głównym bohaterem „Ostatniego rozdania” jest mężczyzna, którego poznajemy u schyłku życia. Wiemy, że jego ojciec zginął podczas wojny, więc dzieciństwo spędził tylko z matką. Podjął studia na uczelni plastycznej, jednak zrezygnował z kariery po tym, jak profesor poddał krytyce jedną z jego prac. Za namową matki terminował w zakładzie krawca Radzikowskiego, gdzie zajmował się pruciem starych ubrań, by następnie rzucić się w wir różnego rodzaju intratnych zajęć, nie mających jednak nic wspólnego ze sztukami pięknymi.
Rzecz dzieje się współcześnie, lecz odniesienia do rzeczywistości są mało wyraziste. Domyślamy się tego bardziej na podstawie wieku bohatera niż konkretnych odwołań w tekście. Dzięki temu czytelnik może skoncentrować się na jego przemyśleniach, które tym samym zyskują wymowę ponadczasową. Wydaje się, że to celowy zabieg Myśliwskiego.
Osnową fabuły jest notatnik, w którym bohater zapisuje dane wszystkich napotkanych przez siebie osób (istotnych oraz zupełnie przypadkowych) oraz kolekcjonuje wizytówki. Mężczyzna nosi się z zamiarem uporządkowania go, jednak zadanie to najwyraźniej przerasta jego siły. Wielu zapisanych osób już nie pamięta, ich imiona i nazwiska nic mu nie mówią. Co będzie, jeśli okażą się przydatne w przyszłości? Rozsądek nakazuje mu również wykreślić osoby zmarłe, ale to przecież z nimi wiąże się najwięcej wspomnień; nie ma sumienia, by skazać je na ponowną śmierć, wykonać ten symboliczny akt usunięcia z pamięci. W związku z tym wciąż na nowo wertuje kartki notesu, który niczym Proustowska magdalenka przenosi go, a wraz z nim i czytelników, w przeszłość. Działa to i w drugą stronę. Wspomnienia sprawiają, że mężczyzna ciągle powraca do notatnika, do układania i hierarchizacji poszczególnych nazwisk. Ta gra zdaje się nie mieć końca.
W notatniku właściciel nie może odnaleźć samego siebie (pod literą K.), co staje się przyczynkiem do przemyśleń na temat tożsamości. Myśliwski podsuwa nam tezę, że człowiek nie jest w stanie dogłębnie poznać siebie, jako że ludzka pamięć jest złudna, „podległa naszej wyobraźni”. Należy poprzestać na wyobrażeniach, jakie o sobie mamy. Notatnik jest odzwierciedleniem fragmentaryzacji ludzkiego życia. Czy ktoś z nas, będąc na miejscu narratora, wiedziałby, który z fragmentów jest najważniejszy? Co można by wykreślić bez szkody dla całości? I czym jest ta całość – prostym zlepkiem poszczególnych części czy bytem odrębnym? A może spoiwem, które łączy te elementy, nadając im treść i znaczenie? Same znaki zapytania, ani jednej pewnej odpowiedzi. Notatnik nie jest po to, by zatrzymać czas, ale po to, by mieć dowód jego przemijalności. Stwarza pozory pewności, lecz w pewnym momencie staje się wyłącznie balastem (również dosłownie, z racji na swe pokaźne rozmiary), rzeczą „do zrobienia”. Kiedy mężczyzna naprawdę go potrzebuje, okazuje się tylko bezużytecznym, martwym przedmiotem.
Kolejne pytanie dotyczy sensu życia i twórczości. Główny bohater panicznie boi się porażki. Ucieka przed sytuacjami, którym mógłby nie sprostać, takim jak stały związek, poświęcenie sztuce. Często się przeprowadza, para różnymi zajęciami. Jego życie – zdaje się mówić autor – obrazuje kondycję człowieka w świecie, w którym nie ma nic pewnego. Posiadać marzenia to otwierać furtkę, za którą może kryć się druzgocąca klęska. Najlepiej zatem porzucić je u zarania, poświęcając się czynnościom całkowicie praktycznym.
Podobnie jest z miłością. Istotną postacią w powieści jest Maria, młodzieńcza fascynacja bohatera. Poznajemy ją z listów, które przez całe życie pisze do mężczyzny. On pozostawia je bez odpowiedzi. Kobieta z czasem przestaje liczyć na wzajemność, wręcz boi się, że działanie z jego strony mogłoby zniszczyć tę kruchą relację. Miłość tych dwojga ludzi wydaje się niespełniona, jednak być może jest to tylko pozór. Jej spełnieniem może być wolność od zepsucia codziennym, pełnym prozaiczności obcowaniem. Być może konstrukcja książki opierająca się na dwóch przeplatających się monologach – mężczyzny i kobiety – to kolejna diagnoza relacji międzyludzkich.
Świadoma rezygnacja ze szczęścia staje się próbą bycia panem własnego losu. „Nieustającym lękiem napawa nas to, że jesteśmy” – pisze Myśliwski. Podobne zasady rządzą w pokerze, który jest nieskrywaną namiętnością mężczyzny. W tej grze, podobnie jak w życiu, trzeba umieć blefować. Czasem warto postawić wszystko na słabą kartę, innym razem przegrywa się z mocnymi. Bohater „Ostatniego rozdania” woli wygrać życie ze słabszymi kartami, niż przegrać z mocnymi. Bo taka porażka byłaby bardziej bolesna.
Książka jest warta uwagi ze względu na pytania, które zadaje. Wyzwala w każdym naturalną zdolność do filozofowania. Ładnym przykładem pierwotnej mądrości tkwiącej w każdym z nas, w którą zdaje się nie wątpić autor, jest postać szewca Matei i krawca Radzikowskiego. Pierwszy z nich uważa, że ludzi można poznać po butach, drugi, że po ubraniach. Każdy z nich przekonująco to uzasadnia. Aż się prosi, by zapytać: czy po notatniku także można poznać człowieka?
Myśliwski z pewnością nie przekona tych, którym przeszkadzają górnolotne, momentami nieco pompatyczne stwierdzenia z dużą częstotliwością padające na kartach książki. Powieść jest monotonna i pełna powtórzeń, tak jak monotonny i nużący potrafi być monolog. Wymaga uwagi i cierpliwości, choć to akurat jest jej wielką zaletą.
Książka:
Wiesław Myśliwski, „Ostatnie rozdanie”, Znak, Kraków 2013.
* Anna Majchrowska, absolwentka filozofii na UW i Podyplomowych Studiów PR na SGH. Finalistka Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania w 2012 r. i 2013 r.
„Kultura Liberalna” nr 245 (38/2013) z 24 września 2013 r.