0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Polska] Więzienia CIA...

[Polska] Więzienia CIA – postrach polityków

Rafał Wonicki

Decyzja Europejskiego Trybunału w Strasburgu w sprawie odszkodowania dla dwóch więźniów podejrzewanych o terroryzm i poddawanych „rozszerzonym technikom przesłuchań” na terenie bazy w Starych Kiejkutach, jest dla Polski i polskich polityków nauczką.

Morał polega na tym, by nie dawać się więcej wciągać w nieetyczne i łamiące podstawowe prawa człowieka, choć uzasadniane wyższą koniecznością lub racją stanu „równopartnerskie” porozumienia z USA. Obecne usprawiedliwienia i wypieranie się odpowiedzialnych za te decyzje polityków, takich jak szef SLD Leszek Miller czy były prezydent Aleksander Kwaśniewski, są nie tylko motywowane brakiem odwagi do tego, by oczyścić Polskę z zarzutów, lub strachem przed śmiercią publiczną czy Trybunałem Stanu, ale wyglądają również na zatajanie i dorabianie usprawiedliwień do decyzji, która była od początku błędna – zarówno prawnie, politycznie jak i etyczne. Prawnie, ponieważ polska konstytucja i konwencje europejskie, które Polska ratyfikowała, zakazują tortur. Politycznie, ponieważ nie widać jakichkolwiek korzyści politycznych wynikających ze współpracy. No chyba, że są tak tajne i niewidoczne, że nigdy się o nich nie dowiemy. Z kolei etycznych wad takiego porozumienia z Amerykanami chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba.

Medialne wypowiedzi polskich polityków sprowadzają się do tego, by tej sprawy w ogóle sądownie nie wyjaśniać. Oczywiście, tak by było dla nich najlepiej. Oto standardy państwa prawa.

Rafał Wonicki

Zdumiewające jak łatwo polscy politycy dali się w tę współpracę wciągnąć – i do tej pory nie chcą się przyznać, że to, co wydawało się dla nich na początku słodkim smakołykiem (czytaj: współpraca w tajnej operacji z Amerykanami), okazało się – jak stwierdził Europejski Trybunał Praw Człowieka – zwykłym łamaniem prawa. W tej sytuacji jak na dłoni widać, co znaczy dla tych polityków prawo państwowe. Okazuje się, że żyjemy w państwie, gdzie politycy prawo lekceważą. Uznają bowiem, że od prawa państwowego zawsze jest coś ważniejszego. Albo stoi ono niżej niż prawo boskie, jak chcą niektórzy prawicowi politycy, albo – jak dla polityków lewicy zamieszanych w sprawę więzień w Starych Kiejkutach – uważają, że istnieje cała lista wyższych racji, które usprawiedliwiają łamanie podstawowych standardów demokratycznych.

Załóżmy więc, że faktycznie są sytuacje wyższej konieczności. Amerykanie, ustami byłego prezydenta George’a W. Busha sami mówią, że tortury w tak zwanych „czarnych dziurach”, jak nazywano tajne ośrodki, w których przetrzymywano osoby podejrzane o terroryzm, bardzo pomogły w zapobieżeniu wielu zamachom. Dlaczego więc Amerykańscy decydenci porozrzucali „czarne dziury” po całym świecie, ale nie zakładali ich u siebie, mimo że ich prawo po atakach z 2001 roku zostało tak zmodyfikowane, by dopuszczać w określonych sytuacjach „rozszerzone techniki przesłuchań”? Ciekawe, że nawet w sytuacji wyższej konieczności zachowali polityczny rozsądek. A teraz mogą nawet miłosiernie i dobrodusznie występować w roli protektora i obrońcy Polski, odwlekając u siebie upublicznienie raportu senackiej komisji ds. wywiadu dotyczącego tajnych więzień i nie dopuszczając, by informacje o krajach pomagających w tej operacji były widoczne w części dostępnej dla publiczności. Szlachetne to z ich strony. Informacja, która jednak poszła w świat o Polsce, mówi, że to Polacy pomagali w torturowaniu. Z wizerunkowego punktu widzenia taka fama długo może przeszkadzać naszej dyplomacji w osiąganiu ważnych dla Polski celów, a zwłaszcza w zachęcaniu Europy do intensyfikacji pomocy Ukrainie – w imię praw człowieka.

W Polsce politycy prawo lekceważą. Zawsze jest coś ważniejszego: albo prawo boskie, jak chcą niektórzy prawicowi politycy, albo – jak dla polityków lewicy zamieszanych w sprawę więzień – cała lista wyższych racji, które usprawiedliwiają łamanie standardów demokratycznych.

Rafał Wonicki

W polityce zagranicznej nasze środki wpływania na decyzje innych krajów są dość ograniczone. Nie mamy hard power – nasza armia nie jest ani duża ani nowoczesna. Musimy więc polegać na swojej, ograniczonej obecnie soft power, na którą składa się choćby pamięć o „Solidarności” jako ruchu sprzeciwu wobec przemocy władzy. Dziś odwoływanie się do tych idei nie brzmi zbyt wiarygodnie. Z kolei odwołania polskich polityków do argumentu racji stanu również nie są przekonujące, bo niespecjalnie wiadomo o czyją rację stanu tu chodzi – polską czy amerykańską? Gdy zaś polscy politycy powołują się na argument „wyższej konieczności”, aż prosi się o dwie rzeczy – o kryteria, które mogłyby jasno takie przypadki odróżniać od innych, zwykłych (by nie zamieniać każdej sytuacji, w zależności od widzimisię polityków, w sytuację wyjątkową) oraz o dobrze znane w demokracjach weryfikacje sądowe, które ustalają w imieniu opinii publicznej (nawet gdy procesy takie i kontrole są ze względów bezpieczeństwa utajone), czy powyższe kryteria zostały spełnione i czy osoby podejmujące decyzje naruszyły prawo.

Procedury USA spełniają te kryteria w o wiele większym stopniu niż procedury polskie. Sposób wyjaśniania tej sprawy w Stanach również postępuje sprawniej niż w Polsce, ze względu na wyższe standardy transparentności i społeczną odpowiedzialności polityków za swoje decyzje. Wśród większości naszej klasy politycznej nadal dominuje przeświadczenie, że roztrząsanie sprawy więzień CIA jest groteskowo-małostkowe i niewłaściwe. Medialne wypowiedzi polityków sprowadzają się do tego, by tej sprawy w ogóle sądownie nie wyjaśniać. Oczywiście, tak by było dla nich najlepiej. Po co wyjaśniać coś, co jest jasne a słowo polityków w mediach, że nic się nie stało powinniśmy przyjąć z zaufaniem i na wiarę. Oto standardy państwa prawa.

Co równie znamienne, takie kraje „starej” Europy, jak Anglia, Francja czy Niemcy, nie pomagały Amerykanom w ten sposób walczyć z terroryzmem. To m.in. Polacy, Litwini i Rumunii zgodzili się na „czarne dziury”, a analizując to, w jaki sposób politycy dziś się z tych decyzji tłumaczą, to raczej z niskich niż wyższych pobudek. Jednocześnie – patrząc na pełne poczucia krzywdy reakcje Millera i innych polityków, najwyraźniej wtedy podekscytowanych i nobilitowanych dostąpieniem zaszczytu „grania w nie swojej lidze” – można odnieść wrażenie, że nie byli oni świadomi etyczno-politycznych konsekwencji całej tej sytuacji. Leszek Miller mówi, że albo żadnych więzień nie było (cóż w końcu polski rząd wynajął Amerykanom jedynie willę, a więc można się tłumaczyć, że to zapewne chodziło o wakacje i wypoczynek agentów CIA), albo, że nie wiedział co tam CIA wyprawiało, albo jeszcze, że coś tam jednak wiedział, ale prezydent Kwaśniewski wiedział więcej i mu nie powiedział wszystkiego, albo ostatecznie, że wiedzieć jako premier nie powinien. Szczególnie to ostatnie tłumaczenie jest frapujące (bo o jakich rzeczach premier powinien wiedzieć, jeśli o tak istotniej nie powinien?) i jeśli jest prawdziwe, to wskazuje na słabości państwa polskiego i w zasadzie brak kontroli politycznej nad służbami specjalnymi.

Amerykanie mogą teraz miłosiernie i dobrodusznie występować w roli protektora i obrońcy Polski. Szlachetne to z ich strony.

Rafał Wonicki

Sposób tłumaczenia i „próby” wyjaśnienia tej sprawy stawiają pod znakiem zapytania kompetencje i jakość całej klasy politycznej, która solidarnie broni „słusznych” decyzji o amerykańskich tajnych więzieniach w Polsce. Jeśli jednak jak się powiedziało A (współpraca z CIA w „wojnie z terroryzmem”) to trzeba powiedzieć B i rozliczyć się przed społeczeństwem. Szczególnie trudna to sytuacja dla Millera, który jako lider SLD, gdyby sprawy przybrały dla niego niekorzystny obrót i polski sąd przychylił się do wyroku ETPCz, prawdopodobnie musiałby zrezygnować z bycia szefem partii. Mocno zachwiałoby to i tak już osłabioną lewicą. W państwie, które ma ambicje być liderem w regionie, chce współprowadzić europejską politykę i być poważane jako państwo prawa, takich spraw nie można jednak zamiatać pod dywan. Należy dążyć do ich całkowitego wyjaśnienia. W długofalowej perspektywie Polsce by nie zaszkodziło, a jedynie mogłoby pomóc.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 290

(30/2014)
31 lipca 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj