0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Afryka] Kongo, Amazonia...

[Afryka] Kongo, Amazonia i Irlandia

Błażej Popławski

1 września 2014 r. minęło 150 lat od urodzin Rogera Casementa, bohatera Konga, Amazonii i Irlandii. Co łączyło te trzy obszary? Naznaczenie przemocą imperialną, łamanie praw człowieka i pozbawienie suwerenności rdzennych mieszkańców.

Błędny rycerz

Roger Casement przyszedł na świat pod Dublinem 1 września 1864 r. Pochodził ze średniozamożnej rodziny. Był najmłodszym z czwórki rodzeństwa. Ojciec – protestant, matka – katoliczka, zmarli, gdy Roger miał kilkanaście lat. Chłopak musiał przenieść się do krewnych w Ulsterze. W wieku 16 lat porzucił edukację i rozpoczął pracę dla firm zaangażowanych w handel z Afryką.

Casement od zawsze pasjonował się podróżami do egzotycznych regionów świata. Na Czarny Ląd dotarł w 1895 r. Wyruszył jako idealista, wierzący w wolny handel i niesienie cywilizacji „ludom prymitywnym”. Początkowo pracował w Lorneço Marques na terenach dzisiejszego Mozambiku. Następnie kierował bazą zaopatrzeniową Sanford Exploring Expedition w Kongo. Poznał autorytet z czasów młodości – Henryʼego Stanleya. Okazało się, że jego bohater jest w rzeczywistości „jednym z najbardziej bezwzględnych łotrów, jakich Zachód wypluł na kontynent afrykański, a trasy jego awanturniczych wypraw – w tym najsłynniejszej, w poszukiwaniu zaginionego Livingstoneʼa – były gęsto znaczone trupami tubylców”.

Tragedia Konga trwa do dziś: to kraj chaosu, wojen, który nigdy nie stworzył nowoczesnych instytucji, nigdy nie miał demokracji. Praprzyczyną jest destrukcja społeczeństwa, jakiej dokonał belgijski kolonializm.

Mario Vargas Llosa

Wrażenia te nie ostudziły ciekawości poznawczej Casementa. Podobno był pierwszym białym człowiekiem, który przepłynął rojącą się od krokodyli rzekę Inkisi i jednym z pierwszych rozmówców Josepha Conrada na Czarnym Lądzie. Casement ukazać miał migrantowi z Polski – jak twierdzi część biografów – kulisy polityki kolonialnej w Afryce [1]. Bez długich rozmów z Irlandczykiem Conrad prawdopodobnie nie napisałby „Jądra ciemności”.
W 1892 r. Casement zaczął pracę dla brytyjskiej administracji kolonialnej w Nigerii, potem w Afryce Południowej. Jak pisał Adam Hochschild w „Duchu króla Leopolda”, Casement „uważany był przez innych za ekscentryka. Gdy po raz pierwszy podróżował z Matadi do Leopoldville, nie pojechał koleją, ale przeszedł pieszo ponad trzysta kilometrów. […] Był człowiekiem całkowicie pochłoniętym swoją pracą. Jego złość z powodu tego co zobaczył, wywierała wielki wpływ na wielu napotkanych Europejczyków” [2].

W lipcu 1903 r. na zlecenie rządu Jego Królewskiej Mości Casement rozpoczął śledztwo wyjaśniające, czy Belgowie dopuszczają się zbrodni na terenie EIC. Skrót ten oznaczający Wolne Państwo Kongo (État indépendant du Congo) tłumaczyć można także jako „Niewolnictwo, Kość słoniowa, Kauczuk” (Esclavage, Ivoire, Caoutchouc). Jak szybko się okazało, prywatna własność króla Belgów z wolnością wiele wspólnego nie miała. Była za to wielkim obozem niewolniczej pracy, eksterminującym ludność autochtoniczną.

15 lutego 1904 r. ukazał się Raport Casementa. Mimo formalnego, trzeźwego tonu narracji, stwierdzenia w nim zawarte szokowały czytelników. Przeczytać w nim można było: „Biali ludzie powiedzieli swoim żołnierzom: «Wy zabijacie tylko kobiety, nie potraficie zabijać mężczyzn». Gdy więc żołnierze nas [mieszkańców Konga] zabijali, odcinali nam tę rzecz (to mówiąc świadek wskazał na intymne części mojego buldoga, który drzemał u moich stóp) i zabierali je, żeby pokazać białym, którzy wtedy przyznawali: «To prawda, zabiliście mężczyzn»”[3].

Dziś podobne sprawozdania, przygotowywane choćby przez Amnesty International, nikogo nie dziwią. Przywykliśmy do tego rodzaju dyskursu, alarmującego o niesprawiedliwościach na globalnym Południu. Jednak powstanie tego rodzaju dokumentu 110 lat temu wstrząsnęło opinią publiczną na całym świecie.

Casement nie krył swojej orientacji homoseksualnej i przygód miłosnych z młodymi Afrykanami i Indianami. A opisy owych „wynaturzeń” wstrząsnęły wiktoriańską obyczajowością na Wyspach.

Błażej Popławski

Młody Irlandczyk drobiazgowo przedstawił skalę okrucieństw dokonywanych przez Belgów. Scharakteryzował skalę ludobójstwa (nie używano jeszcze wtedy tego słowa) popełnianego pod przykrywką misji cywilizacyjnej, modernizacji i chrystianizacji. Król Belgów Leopold II został przez Casementa przedstawiony jako władca perfidny, uciekający się do wyszukanych socjotechnik, mamiących dwory i społeczeństwa Starego Świata. Zbudował on swoje imperium kolonialne na bestialskim gwałcie zadanym kulturom afrykańskim, śmierci – jak szacuje Lech Nijakowski w „Rozkoszy zemsty”, wydanej niedawno socjologicznej komparatystyce ludobójstw – 10 milionów Kongijczyków [4]. Według Mario Vargasa Llosy, autora fabularnej biografii Casementa, „tragedia Konga trwa do dziś: to kraj chaosu, wojen, który nigdy nie stworzył nowoczesnych instytucji, nigdy nie miał demokracji. Praprzyczyną jest destrukcja społeczeństwa, jakiej dokonał belgijski kolonializm”.

Demaskacji ciąg dalszy

Gdy w Europie rozgorzała dyskusja nad tezami z raportu – „który miał wywołać skandal czyniący z niego [Rogera] bohatera i łajdaka, przedmiot peanów prasy liberalnej i organizacji humanitarnych oraz diatryb Leopolda II” [5] – Casement został skierowany przez Foreign Office do Ameryki Południowej. 31 sierpnia 1910 r. Irlandczyk przybył do Iquitos. Do jego konsularnych obowiązków należało sprawdzenie doniesień o pogarszającej się sytuacji osób zatrudnianych na plantacjach kauczuku. Owoc jego prac – tzw. Raport Putumayo (nazwa pogranicza Peru i Kolumbii) – zobaczył światło dzienne 13 lipca 1912 r.

Scenariusz z Kongo powtórzył się. Wysłannik rządu obnażył okrucieństwo plantatorów, zagładę kultur indiańskich. Dzięki niemu część kompanii kauczukowych zostało zmuszonych do wdrożenia zmian w systemie plantacyjnym. Po raz drugi nazwisko sir Rogera (został on przez brytyjskiego monarchę nobilitowany) stało się symbolem walki o prawa ludów skolonizowanych. Porównywano go do Bartolomé de Las Casasa, dominikanina, autora „Krótkiej relacji o wyniszczeniu Indian”.

Po wybuchu I wojny światowej Casement wyrusza do Berlina. Próbuje formować brygadę, która ma walczyć pod egidą państw centralnych o wolność Irlandii. 15 kwietnia 1916 r. niemiecka łódź podwodna przerzuca rebeliantów na Wyspy Brytyjskie. Wybucha powstanie, które siły brytyjskie krwawo tłumią. Casement zostaje osadzony w Tower. Rozpoczyna się proces.

W kampanię na rzecz uwolnienia irlandzkiego patrioty angażują się wielcy ówczesnego świata. Apelują o amnestię. Wkrótce do prasy docierają doniesienia o skonfiskowaniu przez Scotland Yard dzienników Irlandczyka. Okazuje się, że Casement jest winien dwóch zbrodni: zdrady stanu oraz obrazy moralności publicznej. Na kartach tzw. „Czarnych Dzienników” – zdaniem części historyków: paszkwilu sfabrykowanego przez wywiad brytyjski – Casement nie krył swojej orientacji homoseksualnej i przygód miłosnych z młodymi Afrykanami i Indianami. A opisy owych „wynaturzeń” wstrząsnęły wiktoriańską obyczajowością na Wyspach. Jak pisał Artur Domosławski, „jego śmierć fizyczną poprzedza śmierć cywilna”. Kampania na rzecz uwolnienia Irlandczyka wyhamowała. 29 czerwca 1916 r. Casement został uznany za winnego. Z niedawnego bohatera stał się „zdrajcą i zboczeńcem”. Wyrok śmierci wykonano 3 sierpnia 1916 r.

Meandry pamięci

„Wszystkiemu, co robił, oddawał się z przesadnym wręcz zaangażowaniem. Kiedy badał zbrodnie – kazał się zakuwać w dyby; kiedy odnalazł w sobie Irlandczyka – zaczął się uczyć języka gaelickiego. Jego poświęcenie zdawało się niekiedy balansować, jeśli nie na granicy szaleństwa, to na pewno na granicy autodestrukcji”  – pisał o Casemencie Piotr Tarczyński na łamach „Tygodnika Powszechnego”.

Pamięć o Rogerze Casemencie przetrwała – w minimalnym stopniu w Kongu i Amazonii, o wiele zaś lepiej w Irlandii. Przywrócił ją częściowo Mario Vargas Llosa. Dzięki „Marzeniu Celta”, pierwszej książce wydanej przez pisarza po otrzymaniu przez niego Nagrody Nobla, świat przypomniał sobie dzieje młodego Irlandczyka, który oddał życie demaskowaniu zbrodni kolonialnych i obłudy moralności publicznej.

Punch_congo_rubber_cartoon

źródło: Wikimedia Commons

Przypisy:

[1] Hunt Hawkins, Joseph Conrad, Roger Casement, and the Congo Reform Movement, „Journal of Modern Literature” 1981-1982, vol. 9, no. 1, s. 65-80.

[2] Adam Hochschild, „Duch króla Leopolda. Opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie w kolonialnej Afryce”, przekład Piotr Tarczyński, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2012, s. 252.

[3] Cytat za: Adam Hochschild, „Duch króla Leopolda”, s. 257.

[4] Lech Nijakowski, „Rozkosz zemsty. Socjologia historyczna mobilizacji ludobójczej”, Wyd. Scholar, Warszawa 2013, s. 160.

[5] Mario Varga Llosa, „Marzenie Celta”, przekład Marzena Chrobak, Wyd. Znak, Kraków 2011, s. 137

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 295

(35/2014)
3 września 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj