0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Projekt: Polska] Wilcze...

[Projekt: Polska] Wilcze oczy Jarosława Kaczyńskiego

Tomasz Chabinka

Lewicowy elektorat znowu ma kłopot. Po tragicznym wyniku SLD i Europy Plus w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego Platforma Obywatelska przestała nawet udawać, że zależy jej na głosach lewicowych i centrolewicowych wyborców. Wróciła retoryka straszenia PiS-em. Dla swojego dobra lewica powinna pokazać partii rządzącej, że nie boi się Jarosława Kaczyńskiego.

Trudno zapomnieć o efektownym platformerskim otwarciu na lewicę przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku: o miejscach na listach wyborczych i poparciu kandydatur do senatu zasłużonych lewicowych polityków (także tych startujących pod własnym szyldem) czy podjęciu tematów in vitro i związków partnerskich. Rok wcześniej wybrano na prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belkę, a po wyborach fotel ministra zdrowia otrzymał Bartosz Arłukowicz.

Jeszcze podczas tegorocznej kampanii do Parlamentu Europejskiego rząd obiecywał ratyfikację „Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Głosami „negatywnego elektoratu przeciwników PO” do Brukseli udało się zaś wysłać pełnomocniczkę rządu ds. równego traktowania Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz i utrącić kandydaturę byłego działacza NOP, później posła PiS, Michała Kamińskiego. Po ogłoszeniu wyników klimat polityczny się zmienił i nie dotyczy to tylko Platformy.

Firmowana nazwiskiem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego koalicja Europa Plus poniosła spektakularną porażkę. Lider wchodzącego w skład koalicji Twojego Ruchu winę zrzucił na zbyt lewicowy charakter projektu i zapowiedział powrót do liberalnych korzeni. W przypadku Sojuszu Lewicy Demokratycznej koń jaki jest, każdy widzi – warto jednak zacytować jednego z lewicowych działaczy, który gdy usłyszał słowa Krzysztofa Janika o potrzebie przesunięcia się SLD do centrum, zażartował, że partia ta jest obecnie tak bardzo na prawo, że ruch do centrum będzie oznaczał przesunięcie się w lewą stronę. Platforma zaś – przerażona sondażami dającymi zwycięstwo opozycji – o lewicy zupełnie zapomniała.

Lewicowy wyborca oczywiście nie porzuci swoich przekonań, ale być może znów zatka nos, zamknie oczy, odwróci głowę i poprze Platformę Obywatelską.

Tomasz Chabinka

Przypomnieć o niej próbował Wojciech Orliński, który w opublikowanym w lipcu „Liście do Platformy” przekonywał: „wyborców takich jak ja nie ma zapewne zbyt wielu – w końcu te pustki na lewicy nie biorą się z niczego. Ale to my możemy stanowić te kluczowe parę procent, których Waszym kandydatom zabraknie w wyborach na prezydenta jakiegoś dużego miasta. A może i kraju”. I wyliczał postulaty, które Platforma powinna uwzględnić w swoim programie, m.in. zwiększenie progresji podatkowej oraz przygotowanie pakietu rozwiązań pozwalających państwu wyjść z bezradności zdiagnozowanej przez ministra Sienkiewicza. Wygląda jednak na to, że partia Donalda Tuska woli posłuchać ekspertów radzących wzmocnić partyjną prawą flankę, niż sprawdzać w praktyce, czy owych „niezbyt wielu” lewicowych wyborców wystarczy.

Odpowiedzią na list Orlińskiego nie było ani „czwarte exposé Tuska”, ani powołanie nowego rządu premier Kopacz. W exposé znalazła się zapowiedź realizacji pewnych bliskich lewicy postulatów: zwiększenie wysokości rent i emerytur, zmiany w zasadach odpisu od podatku dochodowego ulgi na dzieci oraz oskładkowanie umów śmieciowych, jednak nie powinno to lewicy satysfakcjonować. Realizację każdego z tych postulatów wymusza obiektywna konieczność – obecna sytuacja demograficzna i budżetowa państwa. Można się spodziewać, że postulaty te realizowałby także rząd każdej innej partii. Z tego samego powodu lewica nie powinna liczyć Platformie za zasługę przeprowadzonego w ostatnich latach demontażu drugiego filaru emerytalnego.

Na ocenę rządu premier Kopacz przyjdzie jeszcze czas, jednak symboliczne jest, że jedną z jej ostatnich decyzji na stanowisku marszałek sejmu było wycofanie z porządku obrad sprawozdania komisji sprawiedliwości nt. rządowego projektu ustawy o ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. W roli minister spraw wewnętrznych zaś nowa pani premier widzi Teresę Piotrowską – teolog i byłą katechetkę, która w obecnej kadencji sejmu walczyła z edukacją seksualną i związkami partnerskimi.

Zwycięstwo PiS-u będzie znacznie większą tragedią dla chadeków i liberałów z PO niż dla lewicy.

Tomasz Chabinka

Jeżeli ze strony środowiska skupionego wokół Platformy Obywatelskiej pojawiła się jakaś odpowiedź na list Orlińskiego, to był to opublikowany w „Gazecie Wyborczej” felieton prof. Janusza A. Majcherka „Lewica, nie socjalizm”. Filozof i socjolog wzywa lewicę do porzucenia socjalnych postulatów i przestrzega: „Klasa średnia, która stała się po ćwierćwieczu transformacji dominującą siłą społeczną w Polsce, nie życzy sobie żadnego socjalizmu. Jeśli lewicowe środowiska nadal nie będą tego dostrzegać, pozostaną na marginesie polityki, a władzę wkrótce przejmie prawica, która może część socjalnych postulatów zrealizuje, ale świeckość państwa czy prawa mniejszości seksualnych ukróci”.

A więc wezwanie do pełnej kapitulacji. Lewica bez poparcia szerokiej bazy społecznej nie może stawiać warunków. Lewica powinna bronić status quo, zaakceptować wypracowane kompromisy i modlić się, żeby oddane przez nią w wyborach głosy wystarczyły do utrzymania obecnego rządu przy władzy. Bo może być tylko gorzej.

I wydawałoby się, że sprawa jest właściwie zamknięta. Profesor Majcherek przedstawił klarowne argumenty. Lewicowy wyborca nie porzuci oczywiście swoich przekonań, ale być może znów zatka nos, zamknie oczy, odwróci głowę i poprze Platformę Obywatelską. Co prawda ciężko mu sobie wyobrazić to „ukrócenie świeckości państwa czy praw mniejszości seksualnych”, ale wolałby empirycznie granic swojej wyobraźni nie testować.

Jednak przyjęcie takiej strategii prowadzić będzie do dalszej marginalizacji lewicy i dalszego przesuwania się polskiej sceny politycznej na prawo. Dlatego można spodziewać się, że lewicowi liderzy opinii publicznej będą starali się przypomnieć środowisku Platformy Obywatelskiej, kto bardziej powinien się bać PiS-u.

Zwycięstwo PiS-u będzie znacznie większą tragedią dla chadeków i liberałów z PO niż dla lewicy. Będzie ono oznaczało sukces tak bliskiej lewej stronie sceny politycznej narracji budowanej na hasłach solidarności społecznej oraz wyrównania krzywd osób wykluczonych podczas transformacji ustrojowej. Cóż za poprawa wobec triumfującej w ostatnich latach optyki podkreślającej sukces przemian; sukces – dodajmy – będący raczej zasługą elit niż społeczeństwa: nawet akcesję Polski do Unii Europejskiej przedstawia się przecież często nie jako triumf społeczeństwa obywatelskiego, ale jako wynik politycznego targu dokonanego między polityczną elitą a trzymającym rząd dusz polskim Kościołem.

Postawienie na Prawo i Sprawiedliwość (a przynajmniej straszenie Platformy poparciem dla PiS-u) może się więc okazać dla lewicy korzystne. Daje niewielkiemu lewicowo-liberalnemu elektoratowi dźwignię, za pomocą której może przekonywać do swoich postulatów polityczny mainstream. Przekładnia tej dźwigni zależeć będzie od uwiarygodnienia obojętności lewicy wobec rządów Jarosława Kaczyńskiego.

Jeśli lewicy nie uda się przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi zmienić narracji na bardziej równościową i solidarnościową oraz zatrzymać przesuwania się sceny politycznej na prawo, to może okazać się, że wybory te będą dla niej „bojem ich ostatnim”. I to bynajmniej nie dlatego, że „równość stworzy nowy ład”. Jeśli PO nie zmieni swojej opowieści, to niech lewica zagłosuje tym razem na partie kanapowe, niech zostanie w domach, ale niech nie da się po raz kolejny zastraszyć wilczymi oczami Jarosława Kaczyńskiego. Wyjdzie z tego znacznie silniejsza, niż jest obecnie.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 297

(37/2014)
22 września 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj