W ubiegłym tygodniu polska polityka skupiła się na artykule Bena Judah, który ukazał się na portalu internetowym Politico. Po tygodniu wałkowania tej sprawy w polskich mediach nie ma już sensu rozwodzić się nad słowami wypowiedzianymi i zatajonymi, nad granicami wolności prasy w Stanach Zjednoczonych i porównywaniu ich z polskim prawem prasowym sprzed 30 lat. Ci, którzy chcą, niech najlepiej sprawdzą sami, co marszałek Sikorski powiedział i co jego słowa znaczą w kontekście całościowej tezy opublikowanego tekstu.
***
Słuchanie jest zasadniczym elementem życia – taka dewiza, która powinna być wypisana na ścianach każdej sali wykładowej, opublikowana została w dzienniku gospodarczym Financial Times. Tekst poświęcony został powściągliwości w byciu najlepszym – cesze rzadko spotykanej wśród młodej kadry menedżerskiej. Przezwyciężenie pokusy, by nad wszystkimi górować, jest niezmiernie ważne, bo, mając poczucie bycia ponad innymi, nie nauczymy się zbyt wiele, możliwe też, że nieświadomie wybierać będziemy gorszych od siebie współpracowników. Na koniec artykułu znajduje się kilka rad dla osób, które chcą szlifować sztukę słuchania. Wskazówki obejmują konieczność skupienia, działania skoncentrowanego, a nie wybiórczego, opanowania niezauważalnej na co dzień tendencyjności, którą narzuca nam nasz własny mózg. Niezwykle ważne, zdaniem autora tekstu, jest również wyostrzenie wzroku, próba zauważania rzeczy, przedmiotów i zjawisk na co dzień pomijanych.
***
Niemcy nie mogą sprostać oczekiwaniom sojuszników – przyznała niemiecka minister obrony, Ursula von der Leyen, w wywiadzie dla niedzielnego wydania dziennika Bild. Jak wyjaśniła, powodem są „braki w zaopatrzeniu w części zamienne oraz awarie śmigłowców dla marynarki wojennej”. Szefowa resortu obrony zastrzegła, że Niemcy są zdolne do wykonywania zadań bieżących w ramach NATO oraz do udziału w ewentualnych krótkoterminowych operacjach w sytuacjach kryzysowych. Co ciekawe, wcześniej Der Spiegel informował, iż w przypadku ataku na któreś z państw bałtyckich Niemcy nie byłyby w stanie, wbrew wcześniejszym obietnicom, skierować do akcji nawet 60 myśliwców Tornado.
***
Nawiązując do bieżącego Tematu Tygodnia i podsumowując zmiany, które nastąpiły w mediach ostatnimi laty, chciałbym przywołać jeszcze dwa moje przemyślenia. Patrząc z perspektywy roku 2014 na projekty rozwijane w ciągu ostatniej dekady, można żałować, że wiele z nich powstało za późno – bądź nieco za wcześnie. Jednym z tych, które wystartowały przed „swoim” czasem, jest The Huffington Post. Ten magazyn internetowy, swoją szatą nawiązujący do opiniotwórczych amerykańskich dzienników, bazował na idei wymiany szybkich informacji i komentarzach rozpoznawalnych publicystów. Projekt, który sprawdził się w Stanach Zjednoczonych i nazwany został przez Der Spiegel najważniejszym źródłem informacji dla milionów Amerykanów, nie znalazł jednak poza Stanami Zjednoczonymi szerokiego grona odbiorców. A przecież niewielki wysiłek mógłby uczynić z niego temat dyskusji publicystów z wielu kontynentów.
Na Starym Kontynencie w 2009 roku powstał ambitny projekt Presseurop.eu. Portal oferował internautom codzienny przegląd prasy europejskiej z ponad 200 dzienników i czasopism wydawanych na terenie Unii. Przeglądali go czytelnicy władający językami: angielskim, francuskim, niemieckim, czeskim, polskim, holenderskim, portugalskim, rumuńskim, włoskim oraz hiszpańskim. Każdy tekst z danego tytułu tłumaczony był na wymienione języki, natomiast komentarze pod artykułem zamieszczane były w oryginalnej formie. Opiekę nad projektem sprawowały cztery magazyny specjalizujące się w przedrukach najciekawszych tekstów prasy światowej: paryski Courrier International, lizboński Courrier Internacional, warszawskie Forum oraz rzymski Internazionale. Projekt nie zdobył jednak spodziewanej popularności i pod koniec 2013 został zakończony. Presseurop finansowany był ze środków Dyrekcji Generalnej ds. Komunikacji, podlegającej wiceprzewodniczącej Viviane Reding. W jednym ze swych ostatnich tekstów redakcja ubolewała nad tym, że na kilka miesięcy przed najważniejszymi wyborami europejskimi ginie projekt, który miał scalać narody kontynentu. Ten edytorial udostępniono za pośrednictwem portali społecznościowych ponad 3300 razy.