Czytaj też Temat Tygodnia poświęcony relacjom polsko-żydowskim i Muzeum Historii Żydów Polskich.
Chciałbym, aby takie muzeum szanowało mity powstania i trwania narodu. Aby oddało charakter czasów nawet bardzo odległych – nie tylko ważnymi dokumentami, ale także informacjami z życia codziennego. Chciałbym wczuć się w atmosferę zarówno chłopskiej chaty, jak i szlacheckiego dworu; chodzić dawnymi ulicami, wsłuchać się w charakterystyczny krajobraz dźwięków.
A mówiąc już konkretniej, takie muzeum powinno opowiadać o sławnej tolerancji Pierwszej Rzeczypospolitej, jednocześnie podkreślając granice tej tolerancji. Powinno pokazać XIX wiek nie jako prostą drogę walk i ofiarności w imię powrotu do niepodległości, ale jako splot różnych szlaków i znacznych różnicowań społecznych. Okres międzywojenny powinien zostać przedstawiony jako okres szybkiej modernizacji – choć nie dla wszystkich – oraz eksplozji twórczości artystycznej i myśli politycznej. Tragedie XX wieku (zarówno pierwsza i druga wojna światowa) powinny nawet już wykształconego widza ponownie szokować, ale jednocześnie nie mogą zdominować całej narracji. Piętno tych tragedii nie może rzucać się cieniem na całe wieki narodu o tysiącletniej przecież historii. Podobnie jest z okresem PRL – wiemy, że zniszczył nadzieję i życie wielu, wielu ludzi, ale wiemy też, że to okres bardzo złożony, pełen zarówno niepojętych dziś absurdów, jak i szczerej nadziei.
Z całego muzeum wyłania się dość pełny obraz dziejów Polski. Historia Żydów w Polsce jest tu oczywiście ważniejsza i zajmuje miejsce centralne.| Padraic Kenney
Wszystko to niezwykle trudno będzie uchwycić w przyszłym Muzeum Historii Polski. Ale na szczęście są już dobre wzory – Muzeum Historii Żydów Polskich. Po obejrzeniu wystawy stałej zrozumiałem, że przedstawiono mi nie tylko historię polskich Żydów, ale i historię samej Polski. Nie mam na myśli tego, że historia Żydów rzuca nowe światło na historię Polski, choć na pewno to prawda. Tym bardziej nie chodzi mi o to, że to „żydowska wersja” historii Polski, przedstawiająca Polskę i Polaków w krzywym zwierciadle. Rzecz w tym, że splątana historia tych dwóch narodów zmusiła kuratorów do dokonania przeglądu i próby przedstawienia historii Polski.
Weźmy na przykład salę poświęconą rozbiorom Polski. Mamy przed sobą zaaranżowane okrągłe, jakby XVIII-wieczne biuro, a nad nim ogromne portrety trzech cesarzy, którzy tych rozbiorów dokonali. Każdy portret opatrzony trafnym cytatem. Można podejść bliżej i dowiedzieć się więcej o tym, jak decyzje wielkich mocarstw wpłynęły na losy Żydów w każdym zaborze. Informacji o losach Polski i Polaków jest znacznie mniej.
Albo przykład z drugiego końca wystawy: ekspozycja o nowych formach kultury w okresie małej stabilizacji Gomułki. Mamy tu i historię big-beatu (z kawałkami tej muzyki do odsłuchania, zdjęciami oraz wypowiedziami twórców), gablotkę literatury z tego okresu, telewizor ze scenami filmów itd. W tym ciasnym dość kąciku czujemy, jak wyjątkowa, a jednocześnie niemal przypadkowa, była wtedy polska kultura, spięta między wolnością a kontrolą.
Współczuję projektującym Muzeum Historii Polski. Nie dlatego, że będą musieli bawić gości najnowszą technologią. Muzeum będzie musiało obejmować wszystkich mieszkańców tych ziem, czyli wszystkie narody i wszystkie opcje polityczne. | Padraic Kenney
Przykłady można znaleźć niemal w każdej sali tej wystawy. Z całego muzeum wyłania się dość pełny obraz dziejów Polski. Historia Żydów w Polsce jest tu oczywiście ważniejsza i zajmuje miejsce centralne. Zagraniczni goście, którzy nie interesują się Polską, a chcą poznać wyłącznie blaski i cienie żydowskiego życia, znajdą to, czego szukają – taka forma prezentacji gwarantuje temu muzeum ogromny sukces. Nawet tacy zwiedzający wyniosą ze swojej wizyty podstawową wiedzę o Polsce, a przede wszystkim – o rozmaitych wyborach, dylematach i losach, przed którymi stali i Żydzi, i Polacy na przestrzeni ostatnich dziesięciu wieków.
Współczuję więc tym, którzy planują budowę Muzeum Historii Polski. Nie dlatego, że będą musieli bawić gości najnowszą technologią – bo to oczywiste od momentu otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale to muzeum będzie musiało, w nie mniejszym stopniu niż Polin, obejmować wszystkich mieszkańców tych ziem, czyli wszystkie narody i wszystkie opcje polityczne. Kiedyś może zadowolilibyśmy się muzeum pokazującym jedną, przyjętą z góry wersję historii – gdzie Polska jawi się jako ofiara sąsiadów i splotów różnorodnych wydarzeń zewnętrznych, a Polacy niezmiennie dążą do wolności. Teraz już nie. Wystarczy zbędna odrobina patosu, jedna fałszywa nuta i będzie celem wyłącznie szkolnych wycieczek.
Nie jestem pewien zresztą, czy Muzeum Historii Polski jest potrzebne, tak jak potrzebne było Muzeum Powstania Warszawskiego czy „Solidarności”. Chciałbym też zobaczyć Muzeum Powstania Styczniowego lub Muzeum Drugiej Rzeczypospolitej. Muzeum Historii Żydów Polskich to także sukces, ponieważ pokazuje historię życia, którego w zasadzie już nie ma, ale godne jest celebrowania. Przy okazji przedstawia również historię państwa i narodu polskiego. Politycy mogą więc, moim zdaniem, jeszcze raz zastanowić się, jakie muzeum zbudować w dalszej kolejności.