Z początku nie byłem pewien, czy tytuł cyklu wschodnich felietonów – „Putinada” – tym razem pasuje. Chyba jednak tak, bo jeśli szukać istotnych skutków obecnej polityki Władimira Putina, to są nimi: recydywa wielu elementów systemu sowieckiego, odwrót Rosji od Europy oraz przesunięcie się Ukrainy na „mentalny Zachód”. A w dzisiejszym tekście chciałbym przypomnieć Nadię Surowcową – symbol ukraińskiej europejskości. Ofiarę imperializmu i totalitaryzmu, którego złagodzoną odmianę próbuje nam zaserwować obecny prezydent Rosji.

Gdy trzydzieści lat temu w ukraińskim Humaniu – znanym każdemu zainteresowanemu historią Rzeczypospolitej XVIII w. za sprawą masakry w czasie koliszczyzny i dziejów tamtejszych rodów magnackich – umierała dziewięćdziesięcioletnia i doświadczona przez życie kobieta, emerytowana pracownica miejscowego muzeum, nikt nie przypuszczał, że po kilku dekadach opowieść o niej stanie się jedną z ważniejszych ukraińskich narracji poprzedniego stulecia.

Aby przypomnieć sobie Nadię Surowcową, wystarczy sięgnąć choćby do niedawno wydanego wywiadu rzeki Izy Chruślińskiej z Oksaną Zabużko, pt. „Ukraiński palimpsest”, ale także choćby do artykułu Bogumiły Berdychowskiej sprzed osiemnastu lat – umieszczonego w „Zeszytach Historycznych”, w którym recenzuje ona jej wydane w 1996 r. „Wspomnienia” (Н. Суровцова. Спогади— Київ: Видавництво ім. О.Теліги, 1996).

Bohaterka przyszła na świat w 1896 r. w Kijowie w rodzinie inteligenckiej. Kijów był wtedy miastem przede wszystkim rosyjskim, w dalszej mierze polskim i żydowskim. Ukraińskość dopiero stukała do bram niegdysiejszej stolicy Rusi Kijowskiej. Jednocześnie Rosja carska sukcesywnie się liberalizowała. Zwłaszcza reformy premiera Stołypina (notabene zastrzelonego w kijowskim teatrze) doprowadziły do realnych zmian. Trwało ożywienie narodowe, coraz więcej praw uzyskiwały też kobiety. To one stanowiły awangardę ruchów rewolucyjnych i narodowowyzwoleńczych.

Jedną z przedstawicielek nowego pokolenia była właśnie Surowcowa – gdy na świecie rozgorzała I wojna światowa, ona studiowała na Uniwersytecie Petersburskim, gdzie zastała ją i rewolucja. Wydarzenia w Rosji wywołują przebudzenie ukraińskich dążeń niepodległościowych. Młoda Surowcowa pracuje jako urzędniczka Ukraińskiej Centralnej Rady. Pisuje do kijowskich dzienników i czasopism, dla ministerstwa spraw zagranicznych i wielu instytucji. Działa też politycznie. Gdy Niemcy obalają Centralną Radę, pozostaje w aparacie państwowym – zajmuje się uchodźcami. Gdy ukraińskie marzenie o niepodległości pryska, udaje się na emigrację. Na Uniwersytecie Wiedeńskim broni doktoratu z filozofii o Bohdanie Chmielnickim. Wiąże się tam z Komunistyczną Partią Austrii, co w przyszłości doprowadzi ja do tragedii. Na razie jednak uczestniczy w działaniach ukraińskiej diaspory –wspiera ideę niepodległości w Hadze, Waszyngtonie, Londynie czy Paryżu.

W połowie lat 20. XX w. radziecka Ukraina podejmuje politykę korienizacji. Na ukrainizację kraju godzą się władze centralne, wspiera ją Stalin. Wielu Ukraińców wraca z emigracji. Jest wśród nich Mychajło Hruszewski, jest i Nadia Surowcowa. Większość z nich skończy z kulą w głowie, na zesłaniu lub w łagrze.

Na początku mogą jednak działać i pracować dla kraju. Dla Nadii Surowcowej ten czas skończy się już w 1927 r. Kolejne 27 lat spędzi w więzieniach, łagrach i na zesłaniu.

W 1955 r. zamieszkała w Humaniu. Dawna siedziba Potockich i cadyków stała się za jej sprawą centrum dla szerokiej siatki kontaktów i niezależnego życia umysłowego, którego animatorką była ona sama. W kręgu jej znajomych znalazł się też Jerzy Łojek – autor genialnej monografii humańsko-tulczyńskich Potockich (na czele z najsłynniejszym z nich Stanisławem Szczęsnym). Przede wszystkim pozostawiła jednak ważne wspomnienia – bez których nie można już dziś pisać historii Ukrainy XX w.