0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Wybory prezydenckie] Walka...

[Wybory prezydenckie] Walka na szarości

Wojciech Engelking

Tegoroczna kampania wyborcza wcale nie jest walką między Komorowskim a Dudą, jak również – nie między PiS a PO.

Paradoksalnie, charakter kampanii wyborczej najlepiej opisuje wprowadzone przez Bronisława Komorowskiego rozróżnienie na Polskę racjonalną i radykalną, czyli odbijający się echem podział sprzed dekady. Z tym, że racjonalność i radykalność chciałbym tu rozumieć zupełnie inaczej aniżeli urzędujący prezydent. Racjonalność dająca Komorowskiemu poparcie milionów Polaków to nie optowanie za hasłem „Zgoda i bezpieczeństwo”, ale optowanie za szarością, by nie powiedzieć nawet – bezbarwnością.

Oczywiście, faktyczna walka o prezydenturę rozegra się najpewniej w drugiej turze między Komorowskim a Dudą. Choć może zabrzmieć to dziwnie, w pierwszej Komorowski bój z Dudą już wygrał. Bo Duda, którego Komorowski bardzo chce wpisać w figurę radykała („PiSowskiego radykała”, by zacytować popularną zbitkę słowną), wcale się na takiego nie kreuje. Co więcej – nie kreuje nawet na kandydata PiS-u!

Duda kreuje się na spadkobiercę Lecha Kaczyńskiego – nie z racji kultu tragicznie zmarłego prezydenta, ale właśnie po to, by… z PiS-em być jak najmniej kojarzonym.

Wojciech Engelking

Brzmi to nieprawdopodobnie? Przyjrzyjmy się zatem strategii stosowanej przez wszystkich najważniejszych kandydatów w tych wyborach prezydenckich. Bronisław Komorowski szatę kandydata obywatelskiego przyjął od samego początku, najpierw gdy odciął się od PO, stwierdzając, że startuje jedynie ze wsparciem tej partii. A potem, gdy pod listem poparcia dla niego podpisało się prawie trzydziestu prezydentów polskich miast. O swojej „obywatelskości” przebąkuje też Magdalena Ogórek starająca się – chyba ze wzajemnością – coraz bardziej dystansować się do SLD. Jednocześnie jednak Ogórek nie rezygnuje z radykalnych haseł pisania prawa od nowa i telefonów do Putina mających całkowicie odmienić pozycję geopolityczną Polski. Hasłom Korwin-Mikkego (ostatnio: postulat strzelania do protestujących górników) i Kukiza (wymiana całej klasy politycznej) też radykalizmu odmówić nie można.

Jak wśród tych kandydatów określa się Andrzej Duda? Bardzo pokrętnie. Oczywiście: partyjnie rzecz biorąc, jest kandydatem PiS-u, gdyby jednak chciał, mógłby się bardziej wpisać pisowską narrację. On tymczasem kreuje się na spadkobiercę Lecha Kaczyńskiego – jednakowoż nie z racji panującego w PiS-ie kultu tragicznie zmarłego prezydenta, ale właśnie po to, by… z PiS-em być jak najmniej kojarzonym. Lech Kaczyński, także dzięki otaczającej go estymie, bądź co bądź, głowy państwa, jest dla Dudy o wiele bezpieczniejszy aniżeli jego brat i aniżeli PiS.

Ale i PiS jest w tej kampanii prezydenckiej bardzo mało pisowski. Jak pisze Malwina Dziedzic w ostatnim numerze tygodnika „Polityka” (15–22 kwietnia 2015 r.), ten radykalizm, w który chciałby wpisać Andrzeja Dudę Bronisław Komorowski, to radykalizm upudrowany, stonowany, „konserwatyzm skrojony na erę Twittera”. W ostatnich tygodniach Bronisław Komorowski w sondażach zyskał właściwie tylko raz – kiedy radio RMF FM ujawniło zapisy rozmów z kabiny prezydenckiego tupolewa, a środowisko największej partii opozycyjnej, chcąc nie chcąc, musiało się do nich krytycznie odnieść.

Grający w tej samej lidze co Komorowski Duda stracił, ponieważ spod pudru na chwilę wychynęła twarz radykała, nie takiego jednak, jakim jest Korwin-Mikke, jakim jest wzięta z kapelusza Magdalena Ogórek i jakim jest antysystemowy Paweł Kukiz. Zastanówmy się teraz, jaka to liga, w której grają Komorowski i Duda.

Prawie dwie dekady temu, w wydanej w 1997 r. i napisanej po francusku powieści „Powolność”, Milan Kundera włożył w usta swojego bohatera, intelektualisty i cynika Pontevina, koncept polityka-tancerza, czyli, upraszczając, polityka na erę infotainmentu. Tancerz, wedle Pontevina, nie szuka w polityce władzy, ale – chwały, rozumianej nie jako gracka timos, lecz jako chwilowe zajaśnienie na firmamencie. Argumenty, których po temu używa, nie są argumentami z dziedziny polityki, ale z dziedziny moralności, uderza w duże słowa, w wysokie tony, nienawidzi wszelkiego rozmycia, wszelkiej nijakości.

W pierwszej turze Komorowski już pokonał Dudę – w skali odcieni szarości właśnie, w byciu bardziej szarym, w twardszym podpieraniu ścian na wyborczej dyskotece.

Wojciech Engelking

Można by powiedzieć, że jeszcze do niedawna w czasie kampanii wyborczych tancerz, który potrafi w środku debaty ni stąd, ni zowąd spytać: „Czy jest pan gotów poświęcić swoją pensję za kwiecień na ratowanie dzieci w Somalii? Bo ja jestem.” – był pewnym zwycięzcą, jak nikt rozumiejącym społeczne nastroje i będącym czarniejszym od czerni i bielszym od bieli. I gdyby tegoroczne wybory były rozgrywką między Bronisławem Komorowskim a którymś z kandydatów radykalnych – Kukizem czy Korwin-Mikkem – koncept Pontevina cały czas byłby na rzeczy. Tegoroczne wybory są jednak rozgrywką między Komorowskim a Andrzejem Dudą, przynajmniej – całe wybory.

Zdecydują obie tury, a nie tylko pierwsza, do której ironiczna konstrukcja z późnej powieści Kundery jest przynajmniej w pewnym stopniu adekwatna. Na przeciwległych pozycjach, nawet dla najmniej uświadomionego politycznie wyborcy, mamy kandydata czarniejszego od czerni, Kukiza lub Korwina, i szarszego od szarości, czyli Komorowskiego. W pierwszej turze Komorowski już pokonał Dudę – w skali odcieni szarości właśnie, w byciu bardziej szarym, w twardszym podpieraniu ścian na wyborczej dyskotece, pod której świecącą się kulą tańczą z nikłym poparciem Kukiz, Ogórek i Korwin.

Otwarte, rzecz jasna, pozostaje pytanie, czy walka o to, kto jest bardziej szary, będzie walką, która zdefiniuje drugą turę. A jeśli nie, to czy i Komorowski, i Duda założą buty do tańca, czy też będzie to starcie między stojącym pod ścianą a skaczącym w medialno-politycznym kankanie.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 327

(15/2015)
17 kwietnia 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj