W tym tygodniu – po raz pierwszy w historii III RP – Rada Ministrów obradowała poza grubymi murami rządowych budynków stolicy. Ruszono koleją na Śląsk. Tam górniczy związkowcy ponarzekali na rząd, za co Ewa Kopacz obsypała ich komplementami. „To serce przemysłowe kraju…” – powiedziała, a następnie dodała, rozciągając porównanie do niebezpiecznych granic: „…które promieniuje na cały kraj”.

Beata Szydło – która podróżuje, jakże by inaczej, „Szydłobusem” – natychmiast podchwyciła romantyczno-medyczne porównanie. I zdiagnozowała stan przedzawałowy owego organu. Kandydatka na stanowisko premiera stanęła przed bramą kopalni. Wygrażała rytualnie Platformie, ale dlaczego nie przyjrzeć się uważniej chodzącym za plecami polityczki mężczyznom. Nie wiedzieli, czy pracować, czy nie. Spotkanie z prominentnymi politykami ze stolicy może wytrącić z równowagi każdego obywatela.

W podróż po kraju wyrusza także duet Napieralski–Rozenek. Dwaj politycy – znów, jakże by inaczej! – na liderkę wybrali kobietę. Ale, jak się zdaje, wyruszają w Polskę sami, na dodatek II klasą. Nie inaczej czyni, nawykły skądinąd do tournée, Paweł Kukiz. Podczas sobotniej konwencji zapowiedział, że postara się płynnie połączyć agitację na rzecz JOW-ów z koncertami. Poprzeczkę ustawił tym samym bardzo wysoko.

Trudno nie zauważyć, że polskie życie polityczne potrzebuje pewnej regeneracji. Narażenia na przypadkowe (lub zaaranżowane) spotkania polityków z przechodniami. A trudne pytania „jak żyć” i „za ile” stawiają na moment polityków do pionu. To ważne, bo CBOS właśnie podał, że w czerwcu br. ponad 51 proc. badanych negatywnie oceniało sytuację polityczną w kraju. Niewykluczone zatem, iż niebawem na własnej klatce schodowej natkniemy się na marszałka sejmu czy jakiegoś uprzejmego wiceministra.

W dobie mediów społecznościowych skrócenie dystansu pomiędzy obywatelami po prostu staje się koniecznością. Ale świadczy także o topniejącym majestacie władzy. Dziś politycy muszą reagować na sytuacje trywialne, którymi politycy poprzedniego pokolenia w ogóle nie zawracaliby sobie głowy. Prezydent Francji o ogromnych kompetencjach, wszakże głowa państwa władającego bronią jądrową, musiał niedawno interweniować w sprawie jednej dziewczynki. Zupełnie jakby pomiędzy nimi nie znajdowały się całe warstwy różnych szczebli administracji.

Powrotu do dostojeństwa epoki rex ambulans nie ma. A jednak powinniśmy oswoić się z widokiem polityków różnych partii objeżdżających kraj rowerem, tramwajem czy konno. Sesje Rady Ministrów poza stolicą będą zdarzać się o wiele częściej. Nieodwracalne zbliżanie się polityków do zwykłych wyborców ma bodaj tylko jedną wadę. Otóż trudno powiedzieć, kiedy, biegając za nami z naręczami komplementów, premierzy kraju będą mieli czas na zajmowanie się czymkolwiek istotnym.