0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Nadzieja błazeńskiej telewizji....

Nadzieja błazeńskiej telewizji. „Przegląd tygodnia. Wieczór z Johnem Oliverem”

Karol Kućmierz

Ostatnie dwa lata to czas zmian w gwiazdozbiorze popularnych amerykańskich talk-show. Nie chodzi tu jednak o żadne rewolucje – ich formuły pozostają trwałe jak zawsze – lecz o zwykłe przetasowania personalne. Jednak pojawienie się nowej gwiazdy – Johna Olivera – przywraca wiarę w telewizję.

Ostatnie dwa lata to czas zmian w gwiazdozbiorze popularnych amerykańskich talk-show. Nie chodzi tu jednak o żadne rewolucje – ich formuły pozostają trwałe jak zawsze – lecz o zwykłe przetasowania personalne. Weterani formatu, tacy jak Jay Leno, David Letterman czy Jon Stewart, w końcu odchodzą na zasłużoną emeryturę, ustępując miejsca młodszym kolegom. I tak słynny „The Tonight Show” stacji NBC przejął Jimmy Fallon (swój „Late Night” oddał Sethowi Meyersowi, koledze z „Saturday Night Live”), za biurkiem „Late Show” zasiądzie wkrótce Stephen Colbert, a satyryczny „The Daily Show” odziedziczył Trevor Noah, młody, zdolny komik z RPA. Nawet w dość niszowym i ekscentrycznym ze względu na późną porę emisji „The Late Late Show” James Corden zastąpił dotychczasowego gospodarza Craiga Fergusona.

Przeglad tygodnia Wieczor z Johnem Oliverem II _1

„HBO”

Wszystkie te ruchy na firmamencie telewizji wzbudziły spore emocje w amerykańskich mediach. W gruncie rzeczy jednak są tylko dowodem na zachowawczość gatunku. Ostatecznie biali mężczyźni w średnim wieku zastąpili nieco starszych białych mężczyzn – wyjątkiem pozostaje tylko wybór Trevora Noaha – a sama forma przetrwała nienaruszona.

Mimo wszystko gdzieś w splocie tych kosmetycznych zmian coś nagle drgnęło i narodził się nowy, interesujący gwiazdor. Pozornie prezentuje się tak samo jak reszta – może poza nerwową fizjonomią i brytyjskim akcentem – ale jego talk-show to spóźniony krok naprzód w rozwoju tego gatunku i jednocześnie popis komediowego rzemiosła, szlifowanego latami. Oto John Oliver i jego „Przegląd tygodnia” w stacji HBO.

Naginanie formatu

John Oliver to brytyjski komik stand-upowy, który w 2006 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, żeby pracować u boku Jona Stewarta w „The Daily Show”. Właśnie w tym programie Oliver nauczył się wszystkiego o telewizji, cztery razy w tygodniu przygotowując kolejną porcję zjadliwej satyry na amerykańskie media informacyjne. Pojawiał się przed kamerą w roli jednego z korespondentów Stewarta oraz brylował jako scenarzysta – w tej kategorii zdobył aż trzy nagrody Emmy: w 2009, 2011 i 2012 r.

Latem 2013 r., kiedy Jon Stewart wziął urlop, żeby wyreżyserować swój fabularny debiut filmowy „Rosewater”, Oliver na osiem tygodni został gościnnym gospodarzem „The Daily Show”. Wtedy jego hiperaktywność i emocjonalne zaangażowanie bardzo szybko zwróciły uwagę odpowiednich osób i wkrótce stacja HBO zaproponowała Oliverowi przestrzeń i czas antenowy na jego własny występ przed kamerami.

„Przegląd tygodnia. Wieczór z Johnem Oliverem” zawdzięcza wiele swoim poprzednikom: „The Daily Show”, „The Colbert Report” czy segmentowi „Weekend Update”, który był stałą częścią „Saturday Night Live”. Propozycja Olivera przypomina wszystkie te programy, jednocześnie pozostając w pełni autorską wypowiedzią. Podobieństwa są przede wszystkim powierzchowne: John Oliver siedzi za biurkiem z makietą miasta w tle, mówi wprost do kamery, po lewej stronie ekranu pojawiają się grafiki i nagłówki. Jednak treść i struktura w połączeniu z wyspiarskim poczuciem humoru i wagą podejmowanych tematów sprawiają, że „Przegląd tygodnia” jawi się jako propozycja zupełnie nowatorska.

Głęboko zamiast szeroko

Kluczowym posunięciem było zrzucenie zbędnego balastu telewizyjnej papki. „Przegląd tygodnia” nie zawiera obowiązkowych w innych formatach tego rodzaju wywiadów z celebrytami promującymi swoje nowe filmy, seriale i płyty ani okolicznościowych występów muzycznych. Owszem, znane nazwiska popkultury pojawiają się od czasu do czasu w programie brytyjskiego komika, ale zawsze w służbie omawianego tematu (jak tańczący Steve Buscemi w finale odcinka poświęconego suplementom diety).

HBO zgodnie z tytułem emituje show Olivera tylko raz w tygodniu, więc potrzeba wypełnienia nadawanych prawie codziennie odcinków doraźnymi dodatkami została w ten sposób wyeliminowana. Brak możliwości szybkiego reagowania na najświeższe newsy zaowocował starannym doborem tematów i dogłębnym, szeroko zakrojonym researchem.

Przeglad tygodnia Wieczor z Johnem Oliverem II _3

„HBO”

Struktura odcinków wygląda następująco: na początku Oliver pokrótce komentuje kilka najważniejszych wydarzeń z ostatniego tygodnia, po czym przedstawia główny temat, analizując go w rozbudowanej, około piętnastominutowej tyradzie. W wielkim finale wzywa swoich widzów do działania za pomocą klasycznej odezwy z patetyczną muzyką w tle, musicalowego numeru lub specjalnie przygotowanego materiału wideo. John Oliver z jednej strony świetnie rozumie potrzeby współczesnego widza, który łatwo się rozprasza, z drugiej zaś postępuje wbrew trendom dominującym w stacjach informacyjnych i z rozmysłem wybiera „nudne”, skomplikowane, problematyczne i „nieseksowne” tematy, zazwyczaj pomijane lub lekceważone przez mainstreamowe media (wybory w Indiach, konfiskata mienia przez policję, prawa osób LGBT w Ugandzie czy wizy dla Irakijczyków współpracujących z rządem USA).

Błazen-dziennikarz

Każdy odcinek „Przeglądu tygodnia” to doskonale naoliwiona komediowa maszyna: wszystkie gagi zostały umiejscowione z saperską precyzją i obliczone na jak największą siłę rażenia, a perfekcyjny timing Olivera zapewnia odpowiednie tempo i dramaturgię przez całe trzydzieści minut. To także solidna dziennikarska robota, osadzona w dokładnie sprawdzonych faktach i podana w przystępnej, okraszonej licznymi żartami formie, która jednak w żaden sposób nie spłyca roztrząsanych tematów.

Już w drugim odcinku „Przeglądu tygodnia” Oliver rzucił się na głęboką wodę i podjął niezwykle trudny temat kary śmierci. Obiecał widzom, że jeśli wytrzymają do końca, to pokaże im film z chomikami jedzącymi malutkie burrito. Dotrzymał obietnicy, a ryzyko się opłaciło – wideo ma do tej pory ponad 5 mln wyświetleń na portalu YouTube. Oliver nie boi się kontrowersji: porównuje karę śmierci do żeberek z McDonald’s (McRib), stwierdzając, że kiedy nie możemy ich mieć, wyglądają kusząco, lecz gdy tylko je dostajemy, myślimy: „To etycznie niedopuszczalne, czy powinniśmy na to pozwalać w cywilizowanym społeczeństwie?”. Ta wypowiedź to esencja poczucia humoru Johna Olivera i prezentowanego przez niego dziennikarstwa w komediowej formie.

Jego tyrady są pełne mocnych żartów, które jednocześnie skłaniają widzów do zadawania sobie fundamentalnych pytań, a nawet inspirują do aktywności obywatelskiej. Magazyn „Time” wylicza przypadki „efektu Olivera”, kiedy to „Przegląd tygodnia” przyczynił się do realnych zmian w polityce czy życiu społecznym. Tak było, gdy Oliver namówił swoich widzów, żeby masowo zamieszczali komentarze na stronie Federalnej Komisji Komunikacji, by zaprotestować przeciwko Internetowi dwóch prędkości. Wkrótce rządowe serwery przestały działać z powodu nadmiernego ruchu.

 

Obecność w ramówce stacji HBO pozwala Oliverowi na maksymalne wykorzystanie trzydziestominutowego formatu. W czasie programu nie ma żadnych reklam wymuszających długość poszczególnych segmentów, a prowadzący nie musi się martwić jakąkolwiek cenzurą: może przeklinać do woli, wyrażając swoją dezaprobatę, i pokazywać fragmenty filmów pochodzących z najgłębszych otchłani sieci. Dzięki tej kablówkowej wolności analiza danego tematu trwa tyle, ile wymaga jego wyczerpanie, np. problem rządowej inwigilacji, zawierający wywiad z samym Edwardem Snowdenem, wypełnił cały odcinek. John Oliver w każdej kolejnej odsłonie pokazuje, że nie zamierza marnować darowanej mu swobody. Nie tylko wybiera niezwykle istotne społecznie zagadnienia, lecz także nie zapomina o czysto rozrywkowych aspektach swojego show, które rozkwitają w purnonsensowych scenkach, takich jak ta z łososiową armatą.

Oliver: bawiąc, uczy?

W odróżnieniu od niektórych swoich konkurentów John Oliver nie odgrywa żadnej fikcyjnej postaci, jak choćby Stephen Colbert w „The Colbert Report”. Zaangażowanie gospodarza „Przeglądu tygodnia” jest pełne autentycznego gniewu i oburzenia. Oliver nie poprzestaje na wyśmiewaniu absurdów w systemach władzy, z przekonaniem staje po stronie pokrzywdzonych grup lub jednostek. W drugim sezonie swojego programu Brytyjczyk i jego ekipa researcherów przyjrzeli się m.in. takim palącym problemom, jak prawa osób transseksualnych czy cyberprzemoc w stosunku do kobiet oraz tak zwany revenge porn.

Na przykładzie rapera Seana Combsa i jego ewoluującego pseudonimu (Puff Daddy – P. Diddy – Diddy – i znowu Puff Daddy) oraz gitarzysty zespołu U2, który na pewnym etapie swojego życia zdecydował, że chce funkcjonować jako The Edge, Oliver wyjaśnia, że problem z właściwym zwracaniem się do osób transseksualnych tak naprawdę nie istnieje: „Nazywajcie ich tak, jak chcą, żebyście ich nazywali, robicie to cały czas”.

Przeglad tygodnia Wieczor z Johnem Oliverem II _8

„HBO”

„Przegląd tygodnia” pokazał również, że przestępstwa popełniane online nie są w odpowiedni sposób ścigane ze względu na ignorancję dużej części policjantów, którzy nie wiedzą, czym jest Twitter. Przeszkodą wydaje się także nieodpowiednie prawo: jeśli kobiety chcą wejść na drogę sądową w sprawie nielegalnego udostępniania ich intymnych filmów i fotografii w sieci, muszą najpierw wysłać swoje nagie zdjęcia do Biura Prawa Autorskiego, by zastrzec prawa do wizerunku własnego ciała.

Edukacyjny wymiar programu potwierdza belferski wygląd samego gospodarza (Oliver grał zresztą nauczyciela w serialu „Community”). Nic dziwnego, że Oliver tak dobrze wkomponował się w estetykę „Ulicy Sezamkowej”, jednego z najdłużej nadawanych programów rozrywkowo-edukacyjnych, w odcinku dotyczącym amerykańskiego systemu penitencjarnego.

„Przegląd tygodnia” pokazuje nową twarz edutainment, lecz to także idealny program informacyjny w erze postinternetowej. Oliver swobodnie łączy w nim elementy porządków z czasów przed wprowadzeniem Internetu jako narzędzia powszechnego użytku i po nim. Z jednej strony występuje w roli profesora w garniturze, który edukuje nas, siedząc za biurkiem, a z drugiej prowokuje do reakcji. Sam jest aktywny w mediach społecznościowych, które wykorzystuje na przykład do tego, żeby żartować z prezydenta Ekwadoru znanego z atakowania swoich przeciwników na Twitterze.

Forma „Przeglądu tygodnia” również w inny sposób łączy dwa porządki: długie, reporterskie analizy, w których Oliver rozkłada na czynniki pierwsze temat tygodnia, są tak skonstruowane, żeby utrzymać uwagę widza przyzwyczajonego do nielinearnego internetowego hipertekstu. Gospodarz programu udowadnia w ten sposób, że – wbrew dominującemu przekonaniu – żadne zagadnienie nie jest zbyt nudne dla współczesnego odbiorcy, wystarczy znaleźć dla niego odpowiedni przekaz. Dzięki temu Oliver może opowiadać przez osiemnaście minut o standardowych testach w amerykańskich szkołach, a jego wideo zamieszczone na YouTubie i tak osiągnie niemal 5 mln wyświetleń.

Interaktywna paleotelewizja

To właśnie najważniejsza miara sukcesu „Przeglądu tygodnia”. Program Johna Olivera jest oglądany na żywo, w HBO, jedynie przez około 1 mln widzów. Lecz dzięki udostępnianiu większej części odcinka na kanale YouTube najpopularniejsze fragmenty, takie jak ten z Edwardem Snowdenem, osiągają ponad 8 mln wyświetleń. „Przegląd tygodnia. Wieczór z Johnem Oliverem” szybko stał się programem, który króluje na Twitterze i Facebooku w niedzielny wieczór oraz poniedziałkowy poranek, kiedy użytkownicy tych serwisów przerzucają się linkami i wrażeniami z tego, co przed chwilą obejrzeli. A konkurencję ma niemałą – to wtedy nadawane są największe serialowe hity ostatnich lat, takie jak „Gra o tron”, „Detektyw” czy „Żywe trupy”. Okazuje się jednak, że program, którego główną atrakcją jest energiczny Brytyjczyk omawiający bezpośrednio do kamery złożone problemy współczesnego świata, wychodzi z tego starcia obronną ręką.

Popularność „Przeglądu tygodnia” stanowi pewien paradoks: jego formuła to niecodzienne połączenie ideałów paleotelewizji (edukowanie widza z pozycji autorytetu) z natychmiastową rozrywką charakterystyczną dla wytworów ery Internetu. John Oliver wiosłuje pod prąd głównego nurtu i jak na razie utrzymuje się na powierzchni. Rosnącą oglądalność jego programu można traktować jako zapowiedź pozytywnych zmian w telewizji, ale równie dobrze może ona stanowić ostatni przebłysk odchodzącego starego porządku.

 

Program:

„Przegląd tygodnia. Wieczór z Johnem Oliverem”, prow. John Oliver, prod. USA (2014–).

 

* Odcinki programu Johna Olivera są dostępne w HBO GO.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 345

(33/2015)
18 sierpnia 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj