Komisja Europejska chce karać kraje nieprzyjmujące uchodźców, bądź przyjmujące mniejszą liczbę niż oczekiwana – poinformował „Financial Times”. Pomysł rozważają urzędnicy KE pracujący nad szczegółami planu rozdzielenia między kraje unijne 160 tys. uchodźców docierających do UE przez Włochy, Grecję i na Węgry. Gdyby utrzymano podział kwotowy, to na Polskę przypadłoby w sumie ponad 10 tys. osób. Polska jest jednym z krajów sprzeciwiających się obowiązkowym kwotom przydzielanym z automatu i zadeklarowała dobrowolne przyjęcie około 2 tys. uchodźców.
Niektóre kraje UE mogłyby jednak zapłacić, by uzyskać tymczasowe wyłączenie (tzw. time-out albo opt-out) z systemu przymusowych kwot. W ten sposób finansowany byłby specjalny fundusz pomocy uchodźcom, którzy przebywają na terenie innych państw UE. „Financial Times” cytuje polskiego ministra ds. europejskich, Rafała Trzaskowskiego, który mówi, że „jesteśmy gotowi wziąć na siebie część ciężaru i odpowiedzialności, jeśli będziemy mieć nad tym kontrolę”. Czasowe wyłączenie z programu musiałoby jednak być uzasadnione obiektywnymi powodami. W przypadku Polski byłaby to konieczność reakcji na wypadek nagłego napływu dużej liczby uchodźców z Ukrainy.
*
Na głośnej poniedziałkowej konferencji prasowej przywódcy Francji i Niemiec omawiali najważniejsze uzgodnienia w sprawach kryzysu uchodźczego oraz sytuacją gospodarczą, o czym informowała m.in. francuska TV5. „Francja jest gotowa przyjąć 24 tys. uchodźców w ciągu dwóch lat” – zadeklarował Hollande. Podkreślił także, że razem z kanclerz Niemiec, Angelą Merkel, będzie zabiegał o przyjęcie przez Unię Europejską wspólnego planu, który zakładać ma sprawiedliwe i solidarne rozdzielenie 120 tys. uchodźców pomiędzy 28 państw Wspólnoty.
Podczas spotkania z dziennikarzami poinformował również, że gospodarka Francji odżywa i w tym roku może wypracować więcej niż 1,0 proc. wzrostu PKB, jak było zakładane w oficjalnej prognozie, ale nie jest wystarczająco silna, by obniżyć wysoką stopę bezrobocia. Hollande stwierdził, że utrzymane zostają cele dotyczące redukcji deficytu, zaś plany cięć podatkowych na 2016 r. o wartości ponad 2 mld euro będą sfinansowane z oszczędności w innych obszarach budżetu, którego zapisy zostaną przedstawione w ciągu najbliższych tygodni.
*
Stany Zjednoczone wezwały Grecję do zamknięcia przestrzeni powietrznej dla Rosji – poinformował „The Moscow Times”. Chodzi o samoloty zmierzające do Syrii z pomocą wojskową. Agencja RIA Novosti poinformowała, że nieoficjalnie wie, że Grecy odrzucili prośbę USA. Dodała, że Rosja wystąpiła o przedłużenie zgody na loty do 24 września.
„Rosyjskie samoloty nie ominą Grecji, ale gaz z Rosji ominie Ukrainę” – doniósł w poniedziałek „Kommiersant”. Tego dnia przedstawiciele rosyjskiego Gazpromu, niemieckich E.ON i BASF-Wintershall, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, austriackiego OMV i francuskiego Engie (dawniej GdF Suez) podpisali prawnie obowiązujące porozumienie akcjonariuszy w sprawie budowy Nord Stream 2, nowej dwunitkowej magistrali gazowej o przepustowości 55 mld m3 surowca rocznie z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Zgodnie z porozumieniem, realizacją projektu zajmie się spółka New European Pipeline AG, w której do Gazpromu należeć będzie 51 proc. akcji, do E.ON, BASF-Wintershall, Royal Dutch Shell i OMV po 10 proc., a Engie – 9 proc. Według „Kommiersanta” umowa ta uczyni z Niemiec głównego dystrybutora gazu rosyjskiego w Europie, umożliwiając jednocześnie ominięcie Ukrainy w przesyle paliwa. Staje to w jawnej sprzeczności z polityką państw, w których zarejestrowane są te wielkie zachodnioeuropejskie koncerny, bowiem oficjalnie państwa te wspierają Ukrainę w jej walce z rosyjską agresją. W 2014 r. Gazprom przesłał przez Ukrainę 62 mld m3 surowca. Moce tranzytowe systemu przesyłu gazu na Ukrainie wynoszą 178,5 mld m3. Według ekspertów, na których powołuje się „Kommiersant”, ukraiński system przesyłu gazu stanie się nierentowny już przy spadku tranzytu do 40 mld m3 rocznie; przy takim rozwoju wydarzeń Kijów będzie musiał zamknąć część sieci.
*
Na koniec informacja z żyjącej sprawami przyziemnymi Ameryki. W trzech parkach stanu Nowy Jork powstaną być może maszyny do produkcji prądu z paliwa pozyskiwanego z psich kup – napisał „The Economist”. Według informacji magazynu zwierzęta domowe pozostawiają dwa razy więcej odchodów niż ich właściciele, z czego 60 proc. trafia na wysypiska śmieci, gdzie produkuje metan, a reszta pozostaje na publicznych trawnikach. Najgorsza sytuacja ma miejsce w Nowym Jorku, w którym czworonożni przyjaciele zostawiają 100 ton odchodów rocznie, a koszt ich wywozu z pojemników wynosi 100 dolarów za tonę. Właśnie dlatego Ron Gonen, były urzędnik, a obecnie przedsiębiorca, namawia władze stanowe do rozpoczęcia programu Sparky Power, w którym psie kupy będą przerabiane na paliwo do oświetlania miejskich latarni. Koszt budowy systemu trzech przetwórni to jednak aż 100 tys. dolarów…
Z problemem psich kup pozostawianych na trawnikach amerykańskie miasta radzą sobie również za pomocą testów DNA, o czym pisał m.in. „The Seattle Times”. Jedno z laboratoriów opracowało prosty system pobierania próbek odchodów pozostawionych na ulicy, które następnie badane są pod kątem zgodności z bankiem danych, do którego materiał zobowiązani są dostarczyć wszyscy właściciele psów. Po zidentyfikowaniu, do którego zwierzęcia należy nieczystość, jego pan lub pani pokrywa koszty wykonania badania wynoszące łącznie nawet 109,95 dolarów. „Jednego mieszkańca ukaraliśmy aż 5 razy w ciągu tygodnia za niesprzątnięcie po psie, a mandat wyniósł w sumie 500 dolarów. To skutecznie odstraszyło innych leniwych właścicieli czworonogów” – powiedziała Erin Atkinson, zarządzająca jednym z osiedli apartamentowców, na których problem bezpańskich kup jest ponoć największy.