0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > Patriotyzm musi być...

Patriotyzm musi być otwarty

Iza Mrzygłód

Święto Niepodległości powinno być okazją do przypomnienia, że fetowana tego dnia polskość ma odcień nie tylko katolicko-narodowy, ale także ogromny ładunek emancypacji jednostkowej i społecznej.

11 listopada można defilować w Warszawie od Piłsudskiego na placu do Piłsudskiego przy Belwederze – fetując po drodze Dmowskiego i Witosa. Tymczasem Ignacego Daszyńskiego na tym szlaku ciągle brak, pomimo szumnie zapowiadanych w ostatnich latach inicjatyw budowy jego pomnika. Tym samym nie ma w przestrzeni publicznej miejsca dla tradycji niepodległościowej lewicy.

I nie w tym rzecz, by do dwóch polskich trumien – Dmowskiego i Piłsudskiego – dokładać trzecią i odgrzewać zaprzeszłe spory, lecz by zadbać o pluralizm pamięci. By zbiorowej wyobraźni historycznej przywrócić postać polityka, który może najlepiej spośród wyżej wymienionych pasuje do warunków liberalnej demokracji i który – mimo przynależności do Polskiej Partii Socjalistycznej – mógłby się sprawdzić w roli ideowego patrona liberałów, nie tylko lewicy. Tej ostatniej zresztą nie najlepiej wychodziła do tej pory promocja jego imienia. Założony w 2011 r. think thank związany z SLD – Centrum im. I. Daszyńskiego – ograniczył chyba swą działalność do publikowania postów na Facebooku. Nie ma się zresztą czemu dziwić – trudno kontynuować tradycję, której nie było się spadkobiercą. Nadzieję za to może budzić odwoływanie się do tej postaci przez Partię Razem, która ostatnio opublikowała swoje stanowisko w sprawie polskiej historii.[ http://partiarazem.pl/2015/11/partia-razem-o-polskiej-historii/]

Jednak Ignacy Daszyński to nie tylko ikona przedwojennej lewicy – „car socjalizmu” w zaborze austriackim, a później przywódca Polskiej Partii Socjalistycznej w niepodległej Polsce. To także wytrawny i pragmatyczny polityk o długoletnim doświadczeniu parlamentarnym, który potrafił wykroczyć poza partykularny interes partyjny i narodowy. Urodzony na Podolu, dobrze znał skomplikowane stosunki narodowościowe w Galicji, szanował rodzący się ukraiński ruch narodowy i doceniał jego wkład w postęp społeczny i rozwój cywilizacyjny tamtych terenów – dlatego odbudowę Polski widział w granicach etnicznych, a nie przedrozbiorowych.

W 1918 r. zrzekł się misji tworzenia rządu, by ułatwić porozumienie lewicy niepodległościowej z obozem narodowym, a w 1922 r., po zabójstwie Gabriela Narutowicza, sprzeciwił się planom socjalistycznego zamachu wymierzonego w prawicę. Pomimo długoletniej przyjaźni z Piłsudskim i początkowego poparcia dla dokonanego przez niego przewrotu, szybko zrewidował swój stosunek do Marszałka i sanacji, by stać się głównym obrońcą zasad demokratycznych i systemu parlamentarnego w II RP. „Pod bagnetami, karabinami i szablami Izby Ustawodawczej nie otworzę!” – miał powiedzieć jako marszałek sejmu do Piłsudskiego, gdy ten chciał wprowadzić na salę obrad uzbrojonych oficerów [1].

Upamiętnienie Daszyńskiego to także przywrócenie pamięci pierwszego suwerennego rządu, który pretendował do objęcia swym zasięgiem ziem trzech zaborów, i docenienie wkładu socjalistów w budowę nowoczesnego polskiego państwa. Proklamowany w nocy z 6 na 7 listopada 1918 r. w Lublinie rząd ludowy na czele z Daszyńskim zapowiadał m.in. wprowadzenie powszechnego prawa wyborczego dla mężczyzn i kobiet, ośmiogodzinny dzień pracy, reformę rolną, ubezpieczenia społeczne oraz powszechną, bezpłatną i świecką edukację. Czyli wszystko to, co złożyć się miało na model państwa opiekuńczego i wokół czego na Zachodzie Europy wypracowano w XX w. polityczny i społeczny konsensus.

I choć rząd lubelski trwał krótko i nigdy właściwie nie rządził, to jego postępowy program w dużej mierze został zrealizowany. Odrodzona Polska została republiką, a nie monarchią (choć w pewnych kręgach taki wariant był rozważany), wprowadzono powszechne prawo wyborcze, a reprezentacja polityczna miała być wyłoniona w oparciu o pięcioprzymiotnikowe wybory. Podstawowe prawa socjalne udało się natomiast socjalistom przeforsować w pierwszych latach niepodległości. Historia rządu lubelskiego i powołanego na jego bazie gabinetu Jędrzeja Moraczewskiego przypomina, że to socjaldemokracja umożliwiła – by posłużyć się sformułowaniem Isaiaha Berlina – przyzwoite życie.

Współczesne ugrupowania, którym zależy na „jakości życia” i „ciepłej wodzie w kranie”, nie szukają jednak swoich patronów, stronią często od sfery symboli i polityki pamięci, pozostawiając ten obszar prawicy. „Utajona modernizacja”, o której mówi Bartłomiej Sienkiewicz w ostatnim wywiadzie dla „Kultury Liberalnej”, za sprawą dyskusji nad problemami codziennymi ma aktywizować i angażować politycznie obywateli. Nie daje jednak żadnego kontekstu ideowego i nie wskazuje wartości, do których można byłoby się odwołać w życiu społecznym.

A jak widać, 11 listopada mógłby być doskonałą okazją do przypomnienia, że fetowana tego dnia polskość ma odcień nie tylko katolicko-narodowy. Pod hasłem niepodległości mieści się znacznie więcej niż wpisane w historyczny kontekst prawo do samostanowienia narodów i suwerenność państwowa. Polska niepodległość miała bowiem ogromny ładunek emancypacji społecznej i jednostkowej. W tym sensie dorobek PPS może być inspiracją nie tylko dla współczesnej młodej lewicy, lecz także dla środowisk liberalnych.

Dobrze, gdyby w spadku po II RP pozostały w zbiorowej świadomości nie tylko nacjonalistyczne hasła obnoszone przez kolejny Marsz Niepodległości i ideologia państwowa, tożsama z postacią Marszałka Piłsudskiego, lecz także dorobek polskich socjalistów, którzy w 1918 r. chcieli zapewnić obywatelom – niezależnie od płci, pochodzenia i wyznania – wolność i równość. Na bardziej pluralistycznej pamięci, która dopuszczałaby do głosu różne narracje historyczne i tradycje, łatwiej budować inkluzywną wspólnotę, w której każdy obywatel czułby się u siebie.

Przypomnienie sylwetki pierwszego premiera Niepodległej pomogłoby zrealizować ideał pierwszego premiera wolnej Polski, Tadeusza Mazowieckiego, który mówił: „Patriotyzm nie może być zamknięty, zaściankowy. Patriotyzm musi być otwarty, gotowy do współdziałania z innymi”.

Przypis:

[1] Andrzej Garlicki, „Piękne lata trzydzieste”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, s. 73.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 357

(45/2015)
11 listopada 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj