0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Temat tygodnia > Reformować, ale po...

Reformować, ale po co? Polska szkoła pod nową władzą

Szanowni Państwo!

W poniedziałek, 16 listopada, zaczęła się w polskiej polityce nowa epoka. Wobec prezydenta Andrzeja Dudy dokonano zaprzysiężenia rządu Prawa i Sprawiedliwości. Rządu, który doszedł do władzy, obiecując poważne reformy w wielu dziedzinach decydujących dla funkcjonowania państwa.

Jedną z najważniejszych jest system edukacji, w którym PiS zapowiada dwie fundamentalne zmiany – cofnięcie obowiązku szkolnego dla sześciolatków oraz likwidację gimnazjów. Czemu jednak mają służyć obie reformy?
Tak ze strony zwolenników, jak i przeciwników zmian usłyszymy zapewne w odpowiedzi ciąg argumentów. Kłopot polega na tym, że znów dyskutujemy o kwestiach pozornych. W istocie nie chodzi przecież o to, w jakim wieku dzieci idą do szkoły, ale – do jakiej szkoły idą. Podobnie jak nie chodzi o to, czy gimnazja istnieją, czy nie, ale – po co istnieją, czyli innymi słowy: kogo mają wykształcić i jaki jest cel powszechnej edukacji.

Kwestie te częściowo podejmuje Katarzyna Hall, która w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim przypomina o głównym celu posłania sześciolatków do szkoły, jakim miało być wyrównywanie szans edukacyjnych dzieci z biedniejszych i bardziej zamożnych rodzin. „Zmianę wprowadzono głównie z myślą o dzieciach ze środowisk o niższym kapitale kulturowym”, a odejście od niej będzie oznaczało „pogłębienie nierówności społecznych i różnic pomiędzy dziećmi w zależności od tego, w jakim środowisku się wychowują”.

Zdaniem nowej władzy kolejną chybioną reformą było wprowadzenie gimnazjów. Zamiast sprzyjać rozwojowi edukacyjnemu i wychowawczemu, argumentują przedstawiciele PiS, zmiana ta doprowadziła do swoistej „gettoizacji” młodzieży w najtrudniejszym z punktu widzenia wychowawczego wieku. To paradoks, bo stworzenie oddzielnych placówek, dostosowanych do potrzeb młodzieży, miało być lekarstwem właśnie na… ten tzw. trudny wiek.

„W gimnazjach zwraca uwagę znacząca skala przemocy jeszcze niekodeksowej. Panuje wrogi nastrój, dzieciaki mówią do siebie wulgarnie i ostro, wiele osób nie ma poczucia zakorzenienia w grupie, tworzą się małe grupki oparte na szydzeniu z innych”, mówi publicysta i nauczyciel historii w jednym z warszawskich liceów, Jan Wróbel, w rozmowie z Julianem Kanią. Jednocześnie Wróbel podkreśla, że gimnazja są tylko jednym z kilku szczebli systemu edukacyjnego. „Bez naprawy wszystkich elementów likwidowanie gimnazjów nie przyniesie istotnego skutku”.

W podobnym tonie wypowiada się Emilia Kaczmarek z „Kultury Liberalnej”, która patrzy na gimnazja nie tylko z perspektywy nauczyciela, ale i byłej uczennicy. Zwraca uwagę, że prób reformowania polskiego szkolnictwa w ostatnich latach było już bardzo wiele. „Przez ostatnie 25 lat system edukacji przypominał biurokratyczny roller coaster. Likwidacja gimnazjów to pomysł na kolejną ostrą jazdę bez trzymanki – tylko dokąd i po co?”. Zamiast wprowadzać kontrowersyjne zmiany, należy wprowadzić proste rozwiązanie, które nie powinno wzbudzić większych kontrowersji. Jakie? „Stopniowo zmniejszać liczbę uczniów w klasach”.

Numer zamyka ważny tekst Andrzeja Waśkiewicza, w którym dyrektor Instytutu Socjologii UW przewrotnie, bo w kategoriach „efektów kształcenia” – „powszechnie znienawidzonych i wyśmiewanych w środowisku akademickim” – pisze o tym, jakimi umiejętnościami i kompetencjami powinien dysponować potencjalny student. Niestety – cechy te są praktycznie niemożliwe do zweryfikowania w zachowawczym egzaminie maturalnym. „Już choćby z tego względu uniwersytety, a właściwie ich wydziały, powinny przeprowadzać własne egzaminy wstępne”, pisze Waśkiewicz.

Pytanie jednak, w jakiej kondycji są dziś polskie uczelnie wyższe? Powraca ono z niezmienną regularnością. Niedawno wywołała je po raz kolejny jedna z ostatnich decyzji odchodzącego rządu, likwidująca dofinansowanie dla naukowych czasopism i książek. Jakie będą skutki tego kroku i jak powinny być finansowane polskie uczelnie? O tym pisze Marta Bucholc w felietonie, który już w tym tygodniu ukaże się w „Kulturze Liberalnej”.

Kwestiom bliskim do poruszanych w tym numerze poświęcona jest książka Marthy Nussbaum pt. „Nie dla zysku”, która już za kilka tygodni ukaże się nakładem Biblioteki Kultury Liberalnej. Zachęcamy do poszukiwania jej w księgarniach już w grudniu. A tymczasem zapraszamy do lektury nowego numeru!

Łukasz Pawłowski

 


 

Stopka numeru:

Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.

Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Julian Kania.

Ilustracje: Flickr.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 358

(46/2015)
17 listopada 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj