Pytanie to warto zadać tym bardziej, że dla administracji Trumpa polityka zagraniczna to twarda walka o realizację narodowych interesów, bez miejsca na wspólnotę wartości, specjalne relacje czy sentymenty. Najlepszym wyrazem takiego poglądu jest słynny już artykuł doradcy ds. bezpieczeństwa gen. McMastera oraz głównego doradcy ekonomicznego Gary’ego Cohna dla „The Wall Street Journal”.

A zatem zarówno przeciwnicy, jak i sympatycy amerykańskiego prezydenta powinni zgodzić się przynajmniej co do jednego: jego wizyta w Warszawie i jego ciepłe słowa pod adresem Polski nie wynikają z nagłego przypływu sympatii – to sprawa interesów.

Jeśli tak jest, trzeba zastanowić się, co amerykański prezydent – poza ładnymi zdjęciami z przyjazną publicznością – chce uzyskać od Warszawy lub co już zyskał.

Donald Trump i Andrzej Duda
Fot. Łukasz Pawłowski

Po pierwsze, Trump przed przyjazdem do Polski kilkukrotnie w bardzo ostrych słowach wypowiedział się na temat zagrożenia ze strony Korei Północnej. Tuż przed przylotem do Polski napisał na Twitterze: „Wymiana handlowa pomiędzy Chinami a Koreą Północną wzrosła w pierwszym kwartale o 40 proc. To by było na tyle, jeśli chodzi o współpracę z Chinami – ale musieliśmy spróbować”.

Następnie na konferencji prasowej w Warszawie po rozmowie w cztery oczy z Andrzejem Dudą najpierw pochwalił Polaków za bohaterską postawę w walce z terroryzmem, a następnie skomentował agresywne zachowanie Korei Północnej:

„Musimy chronić nasze państwa nie tylko przed terroryzmem, lecz także zmierzyć się z zagrożeniem ze strony Korei Północnej. Bo jest to zagrożenie. I stawimy mu czoła bardzo zdecydowanie. Prezydent Duda i ja wzywamy inne państwa do stawienia czoła temu zagrożeniu i do publicznego pokazania Korei Północnej, że ich bardzo, bardzo złe zachowanie będzie miało konsekwencje”.

Pytany przez dziennikarza, czy Stany Zjednoczone mogą zdecydować się na użycie siły, Trump nie wykluczył takiej możliwości. Korea, jak mówił, „zaczyna się zachowywać w bardzo, bardzo niebezpieczny sposób i coś z tym trzeba będzie zrobić”.

Także przemówienie na placu Krasińskich – poza rozbudowanymi i miłymi dla polskiego ucha peanami na cześć polskiej historii – miało bardzo bojowy charakter. „Podstawowe pytanie naszych czasów brzmi, czy Zachód ma wolę przetrwania. Czy mamy dość wiary we własne wartości, by bronić ich za wszelką cenę? […] Czy mamy wolę i odwagę, aby ochronić naszą cywilizację przed tymi, którzy chcą ją obalić i zniszczyć?” – pytał Trump.

Taka retoryka wygląda jak przygotowywanie gruntu pod poważny konflikt zbrojny, w który Amerykanie z pewnością woleliby nie angażować się samodzielnie. Czy prezydentura Trumpa doprowadzi do wybuchu takiego konfliktu, a jeśli tak, to z kim? Amerykański prezydent mówił o zagrożeniu „radykalnym islamskim terroryzmem” i o niebezpieczeństwie nadchodzącym z Południa i ze Wschodu, a zatem ze strony nie tylko islamskiego terroryzmu, lecz – przynajmniej w teorii – także ze strony Korei Północnej. Czy to możliwe, by polski rząd przystał na zaangażowanie w taki konflikt?

W wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” na początku kwietnia szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Paweł Soloch, mówił wprost: „Jesteśmy gotowi do większego zaangażowania na Bliskim Wschodzie”, a to stanowisko „prezentuje prezydent Andrzej Duda”.

Pytany o to, jak mogłoby wyglądać to „zwiększone zaangażowanie”, Soloch odpowiadał, że może przyjąć formę albo „powiększenia kontyngentów”, albo „poszerzenia ich mandatu”. Tłumaczył, że działania polskiego lotnictwa, które dziś patroluje przestrzeń powietrzną Iraku, można by „rozszerzyć na terytorium Syrii”.

W tym miejscu można by jeszcze powiedzieć, że to opinia wyłącznie Kancelarii Prezydenta, w dodatku wypowiedziana kilka miesięcy temu. Czy rząd ją podziela? W najnowszym numerze tygodnika „wSieci” [nr 27/2017] Minister Spraw Zagranicznych, Witold Waszczykowski mówi otwarcie: „Jesteśmy członkami koalicji antyterrorystycznej i jesteśmy gotowi rozszerzyć nasz udział”.

Jeśli to cena za wizytę Donalda Trumpa w Warszawie, muszę przyznać rację jego sympatykom – wie, jak zrobić dobry deal.

Fot. Łukasz Pawłowski.