Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Polska/Unia Europejska] Po...

[Polska/Unia Europejska] Po Artykule 7. Jak PiS „podbija świat” brakiem logiki

Łukasz Pawłowski

Po decyzji Komisji Europejskiej o uruchomieniu artykułu 7 traktatu lizbońskiego politycy i zwolennicy PiS-u wystartowali do mediów – tradycyjnych oraz społecznościowych – z misją wskazania winnych. Podawane przez nich „argumenty” z grubsza można podzielić na trzy typy. Żaden z nich nie ma wiele wspólnego z prawdą.

Po pierwsze – wina opozycji. „Za uruchomienie art.7 przez KE trzeba podziękować PO – to jej osiągniecie i jej odpowiedzialność – donoszenie na własny kraj niestety przyniosło skutek”, niemal natychmiast po ogłoszeniu decyzji KE napisała na Twitterze rzeczniczka PiS-u, Beata Mazurek. W podobnym tonie wypowiadał się Michał Karnowski z tygodnika „Sieci”, pisząc, że „zakłamane uzasadnienie tej decyzji napisała totalna opozycja. I to na jej sumieniu jest ta krzywda wyrządzona Polsce”. Niezawodne „Wiadomości” Jacka Kurskiego opowiadały z kolei o tym, że „Berlin, Bruksela i totalna opozycja” wystąpiły „razem przeciwko Polsce”.

To jeden z najbardziej uderzających paradoksów retoryki obecnego rządu i jego stronników. Oto okazuje się bowiem, że na co dzień wyśmiewana za nieudolność opozycja, którą w krajowych sondażach zostaje daleko w tyle za PiS-em, na arenie międzynarodowej dostaje specjalnych mocy i jest w stanie przekonać wszystkie pozostałe rządy UE do głosowania przeciwko partii Jarosława Kaczyńskiego.

Dlaczego rząd PiS-u tak skuteczny w przekonywaniu Polaków, w kontaktach z innymi państwami już skuteczny nie jest? Na to pytanie uzyskujemy zwykle odpowiedź mówiącą o „wielkich siłach”, „potężnych interesach” czy „międzynarodowym lobby” dybiących na polską suwerenność. Dlaczego jednak owe potężne siły nie zdołały do tej pory zwrócić się przeciwko o wiele przecież mniejszym Węgrom? I dlaczego do owych sił zaliczają się także reprezentanci krajów, z którymi mieliśmy budować potęgę Środkowej Europy, czyli Czesi, Słowacy czy przedstawiciele krajów nadbałtyckich? Na te pytania już odpowiedzi nie uzyskamy.

To jeden z najbardziej uderzających paradoksów retoryki obecnego rządu i jego stronników. Na co dzień wyśmiewana za nieudolność opozycja na arenie międzynarodowej dostaje specjalnych mocy i jest w stanie przekonać wszystkie pozostałe rządy UE do głosowania przeciwko PiS-owi.

Łukasz Pawłowski

Po drugie – wina mediów. Niemrawa w kraju i wszechmogąca za granicą polska opozycja nie ogranicza się oczywiście jedynie do przekonywania wrogich nam sił politycznych. Działa także, a może i przede wszystkim, za pośrednictwem potężnych zachodnich mediów. Problem z tym wyjaśnieniem jest taki, że dostęp do tych samych mediów mają również przedstawiciele obozu rządzącego, tyle że nie bardzo umieją z niego skorzystać. Najlepszym tego przykładem jest Mateusz Morawiecki, który w słynnym już wywiadzie dla Deutsche Welle tłumaczył zdziwionemu dziennikarzowi, dlaczego prawo nie jest najwyższą wartością, a w związku z tym władza może owo prawo obchodzić. Z kolei już jako premier, Morawiecki opublikował artykuł w gazecie „Washington Examiner”, w którym tak pisał o polskim wymiarze sprawiedliwości:

„Przysługi trafiają do znajomych. Na rywali spada zemsta. W przypadku najbardziej lukratywnie wyglądających spraw wręczane są łapówki. W interesie bogatych i wpływowych oskarżonych, postępowania niekiedy ciągną się bez końca. Zbyt często sprawiedliwość nie jest dostępna dla tych, którym brakuje politycznych wpływów i zasobnych kont”.

Jeśli Polsce za granicą najbardziej szkodzi psucie wizerunku, to jaki wpływ na wizerunek kraju mają takie słowa polskiego premiera (który, nawiasem mówiąc, w tym właśnie – rzekomo skorumpowanym do cna – kraju zrobił zawrotną karierę zawodową i finansową)? Podobny skutek mają słowa wypowiadane przez Morawieckiego pod adresem ważnych partnerów zagranicznych.

To przecież sam Morawiecki – nieprzymuszony przez żadne „potężne wpływy” i „wielki kapitał” – przed spotkaniem z Emmanuelem Macronem mówił, że jako historyk wytłumaczy prezydentowi Francji reformę sądownictwa w Polsce na przykładzie rozliczeń z nazistowskim państwem Vichy. Na co liczył Morawiecki? Że po tych słowach prezydent Francji puknie się w czoło, przyzna mu rację i przeprosi za kłopoty, jakie do tej pory sprawił? Byłoby nietaktem oskarżać premiera polskiego rządu o tak skrajną naiwność. Należy więc uznać, że słowa Morawieckiego były skierowane do polskiego odbiorcy. Tym samym obecny premier poszedł w ślady swojej poprzedniczki i innych czołowych polityków PiS-u, uznając politykę zagraniczną za narzędzie do prowadzenia polityki krajowej.

To właśnie ten sposób myślenia, połączony z absurdalnym przekonaniem, że to, co mówi się po polsku, zostaje w Polsce, odpowiada za większość głupstw popełnianych przez tę władzę na arenie międzynarodowej. To nie zachodnie media kazały Witoldowi Waszczykowskiemu mówić o „murzyńskiej mentalności” w stosunku do Stanów Zjednoczonych, tłumaczonej w amerykańskich mediach jako „negro mentality”. To nie „wielki kapitał” kazały Jarosławowi Kaczyńskiemu opowiadać o pasożytach i chorobach przenoszonych przez uchodźców. To nie „grupy interesów” zmusiły Antoniego Macierewicza do wygadywania bzdur o francuskich mistralach sprzedanych Rosji za dolara. Nie dajmy sobie wciskać tych tanich kłamstw.

Ilustracja: Dawid Widzyk

Ilustracja: Dawid Widzyk

Wreszcie, po trzecie – wina… muzułmanów. Reakcja Brukseli – twierdzi Ryszard Czarnecki – ma być karą za to, że Polska nie przyjęła kilku tysięcy uchodźców. Znów rodzi się jednak pytanie, dlaczego ta sama kara nie dotknęła równie wrogich uchodźcom Węgier, Czech czy Słowacji, z którymi tworzymy rzekomo jedną drużynę i które równie ostro krytykowały mechanizm relokacji?

Jest jeszcze czwarty typ odpowiedzi – również lansowany przez posła Czarneckiego – zgodnie z którym decyzja Komisji Europejskiej nie ma żadnego znaczenia, bo i tak „nic nam nie zrobią”. Pytanie tylko – skoro UE nic nie może, to dlaczego ledwie kilka dni temu czołowi politycy rządu tłumaczyli powołanie Mateusza Morawieckiego na premiera chęcią poprawy relacji z UE? Po co zabiegać o dobre relacje z kimś, kto „nic nie może”?

Logiki w tym wszystkim nie ma za grosz i dwie rzeczy może warto zwolennikom i politykom PiS-u uświadomić. Po pierwsze, nie tylko polscy dziennikarze ten brak logiki dostrzegają. A po drugie, naprawdę nie wszyscy w Europie „wierzą w mądrość pana prezesa” tak bezgranicznie jak autorka tych słów, Beata Szydło, i jej koledzy.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(52/2017)
21 grudnia 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj