Łukasz Pawłowski: Dlaczego – szeroko ogłaszany – konkurs na wizualizację nadwozia polskiego samochodu elektrycznego nie został w pełni rozstrzygnięty?
Piotr Zaremba: Konkurs na wizualizację został rozstrzygnięty we wrześniu ubiegłego roku przyznaniem czterech nagród i dwóch wyróżnień. Po tym terminie rozpoczęliśmy postępowanie, którego celem było znalezienie partnerów merytorycznych dla spółki – firm i konsorcjów, które będą w stanie zrealizować cały projekt. Pamiętajmy, że stworzenie polskiego samochodu elektrycznego to złożony proces, dlatego postępowanie trwało od listopada do kwietnia. Inicjatywa, którą realizujemy, jest unikalna w naszym kraju – od lat nie powstał seryjnie produkowany polski samochód. Aby móc rozpocząć prace nad prototypem, musieliśmy zbadać rynek i zweryfikować, czy istnieją w Polsce podmioty, które poradzą sobie z takim wyzwaniem – od budowy prototypu do produkcji seryjnej.
Każde z konsorcjów, które zgłosiło się do postępowania i przedstawiło ciekawe rozwiązania, zostało zaproszone do dyskusji nad projektem. Na podstawie tych spotkań oceniliśmy, że nie istnieje jeden podmiot, który posiadałby wszystkie kompetencje pozwalające na samodzielne przeprowadzenie całego projektu od początku do końca. Nawet z naszym finansowym wsparciem.
Dlatego też zwiększone zostało zaangażowanie ElectroMobility Poland w cały projekt – odpowiadamy za całościową realizację techniczną i biznesową przedsięwzięcia. Cały czas jednak działamy wspólnie z zespołami, które zgłosiły się do postępowania.
Ale co to znaczy, że konkurs na wizualizację został „rozstrzygnięty”? Wyłoniono cztery projekty, których autorzy dostali po 50 tysięcy złotych. A teraz na stronie EMP wciąż możemy przeczytać ogłoszenie sprzed kilku miesięcy, że firma zaprasza „profesjonalistów do wzięcia udziału w negocjacjach z EMP. Ich efektem będzie współpraca przy budowie prototypów samochodów elektrycznych”. To wszystko miało być rozwiązane inaczej. Były Dyrektor Zarządzający ElectroMobilityPoland, Krzysztof Kowalczyk, w zeszłorocznej rozmowie ze mną mówił, że w ramach konkursu zostanie wyłonionych pięć projektów. Na podstawie każdego z nich miano wyprodukować „krótkie serie pojazdów”, po kilka sztuk. Jeden z nich – ostateczny zwycięzca – miał trafić do produkcji seryjnej.
Konkurs, jak już mówiłem, został rozstrzygnięty i informacje na temat laureatów oraz zgłoszonych przez nich projektów widnieją na stronie EMP w specjalnie utworzonej zakładce. W ten sposób zakończony został pierwszy etap naszego projektu. Kolejnym, jak już wspomniałem, są negocjacje z podmiotami, które będą brały udział w przedsięwzięciu.
Do negocjacji od strony formalnej zapraszaliśmy różne podmioty po to, aby mieć pełną elastyczność co do konfiguracji, w jakiej dalej będziemy prowadzić projekt. Podkreślam jednak, że to nie był konkurs, lecz postępowanie.
Czy może pan wytłumaczyć jaśniej?
Naszym celem jest sfinalizowanie projektu. Nie mówię tu tylko o wyprodukowaniu prototypu – bo do tego kompetencje były – ale o zbudowaniu spójnej wizji działań, obejmujących również uruchomienie produkcji i strategię wejścia na rynek. Biorąc pod uwagę wszystkie kompetencje potrzebne od dzisiaj aż do momentu, kiedy produkt zjedzie z taśmy produkcyjnej, wśród uczestników postępowania nie było konsorcjum spełniającego w pojedynkę wszystkie wymagania.
Stąd decyzja o połączeniu sił uczestników. W konsekwencji takiego rozstrzygnięcia musieliśmy również przemodelować swój sposób działania jako spółka. To, co zakładaliśmy na początku – a więc wsparcie głównie finansowe dla podmiotów, które się do nas zgłoszą – okazało się niewystarczające. Różne podmioty wzajemnie się przenikają i uzupełniają, występuje tu synergia. Ktoś jednak musi wziąć na siebie zadanie integracji tych zespołów i to będzie robić ElectroMobility Poland.
Ale to znaczy, że te zwycięskie wizualizacje nie zostaną zrealizowane?
Nagrodzone projekty wizualizacji nadwozia zostały dopuszczone do postępowania, które rozpoczęliśmy w listopadzie. Część podmiotów zdecydowała się z nich skorzystać, pojawiły się również konsorcja, które wypracowały własne wizualizacje.
Ale jaki to będzie projekt? W kwietniu 2018 roku, zaraz po objęciu obecnego stanowiska, wysłał pan list do konsorcjów, które zgłosiły się do postępowania w listopadzie. Informuje w nim pan, że EMP dopiero „opracowuje model współpracy z wybranymi podmiotami i osobami współtworzącymi koncepcje zgłoszone do postępowania Polski Samochód Elektryczny”. Ostateczny kształt tej współpracy ma zostać „wypracowany w dialogu z Państwem, do którego w najbliższym czasie zaprosimy”. To znaczy, że kompetencjami, o których pan mówi, nie dysponowali ani uczestnicy konkursu na wizualizację, ani ci, którzy zgłosili się do drugiego etapu postępowania w listopadzie.
Mówimy o tym samym, ale innymi słowami. Konkurs na wizualizację, powtórzę to raz jeszcze, został zakończony we wrześniu 2017 roku – więc to już jest przeszłość. List dotyczy postępowania, które rozpoczęło się w listopadzie, a zakończyło w kwietniu. Postępowania w formie zaproszenia do negocjacji, a nie w formie konkursowej. Jeśli wyłonilibyśmy jednego partnera, który posiadałby wszystkie kompetencje, to moglibyśmy go od razu wskazać. Nie wskazaliśmy go jednak, ponieważ go nie było. Natomiast będziemy współpracować z co najmniej kilkunastoma firmami – z ponad dwustu, które zgłosiły się do postępowania. Już dziś część podmiotów zaangażowana jest po stronie EMP i tworzy z nami wspólną wizję prac nad polskim samochodem elektrycznym.
Naszym celem jest sfinalizowanie projektu. Nie mówię tu tylko o wyprodukowaniu prototypu – bo do tego kompetencje były – ale o zbudowaniu spójnej wizji działań, obejmujących również uruchomienie produkcji i strategię wejścia na rynek | Piotr Zaremba
Ale to znaczy, że te reguły konkursu zostały zmienione w trakcie jego trwania. Nie ma już mowy o budowie prototypów zwycięskich wizualizacji.
Nie zostały zmienione – to były dwa osobne działania. Dlatego wyraźnie odróżniam postępowanie od konkursu, którego reguły zostały ogłoszone na samym początku. Konkurs stanowi formę przyrzeczenia publicznego – jeśli coś ogłaszamy, to wymaga to rozstrzygnięcia. To była formuła, w której zorganizowaliśmy prace nad wizualizacją samochodu. Zakończyła się ona we wrześniu minionego roku. Natomiast postępowanie biznesowe nie jest konkursem, lecz negocjacjami, w których oferenci przedstawiają nam swoje propozycje. W ich wyniku podjęliśmy biznesową decyzję o współpracy z kilkoma partnerami.
Ale integralnym elementem konkursu na wizualizację była promesa na dalszą współpracę i budowę prototypów w oparciu o te pięć zwycięskich wizualizacji. We wspomnianej rozmowie Krzysztof Kowalczyk mówił: „Prawdziwą nagrodą jest to, co zaczyna się później. Po tym, jak wybierzemy pięć zwycięskich prototypów, każdy z nich zostanie poddany procesowi homologacji, którego koszty pokryje ElectroMobility. Zostaną zamówione również krótkie serie zwycięskich prototypów”.
Nagrodą w tym konkursie było przede wszystkim dofinansowanie i perspektywa dalszej współpracy. Ci designerzy, którzy wygrali konkurs, są dalej z nami – niezależnie od podmiotów, które zaprosiliśmy potem. Mamy już listę partnerów, ale rozmowy na temat jej ostatecznego kształtu wciąż trwają – dlatego na tym etapie nie mogę oficjalnie nic potwierdzić.
Czy pana zdaniem ten konkurs został dobrze zorganizowany? Skoro okazuje się, że wyselekcjonowane podmioty nie mają odpowiednich kompetencji, to chyba gdzieś popełniono błąd.
To, że nie wyłoniliśmy jednej firmy, nie oznacza, że popełniliśmy błąd – moim zdaniem wręcz przeciwnie. Celem każdego postępowania tego typu jest zweryfikowanie, czy na rynku istnieją podmioty z niezbędnymi dla nas kompetencjami. Sprawdziliśmy rynek, przeprowadziliśmy analizę potencjału i wiemy, które firmy chcą z nami współpracować. Teraz od nas będzie zależało, w jaki sposób tę współpracę poukładamy oraz ile z tych kompetencji uda się realnie wykorzystać.
Prototyp zostanie wyprodukowany wiosną w 2019 roku – tak jak mówił pan w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”?
Myślę, że te terminy są do dotrzymania – również dlatego, że formuła się trochę zmienia. Więcej prac będzie wykonywanych wewnętrznie, bezpośrednio przez podmioty, które znajdą się pod naszym nadzorem.
Skoro rola EMP się zwiększa, to co z finansami firmy? Również zostaną zwiększone?
Od początku mówiliśmy, że finansowanie będzie „szło” razem z projektem – jeśli pojawi się potrzeba dofinansowania, to będziemy o nie zabiegać. To jest jasne.
Skupienie kompetencji w jednych rękach daje szansę na zapewnienie spójności biznesowej, technicznej i marketingowej pomiędzy poszczególnymi częściami projektu. | Piotr Zaremba
Gdzie ElectroMobility Poland będzie zabiegało o pieniądze? Czy spółki założycielskie – Tauron, Energa, Enea i PGE – są gotowe zwiększyć nakłady?
Początkowy kapitał zakładowy nigdy nie był naszym poziomem docelowym, więc prowadziliśmy dialog z partnerami na temat dodatkowego dofinansowania. Do tej pory natomiast nie było realnej potrzeby biznesowej do przeprowadzenia dokapitalizowania. Nie będę jednak mówił, z kim prowadzimy takie rozmowy – takie informacje ogłasza się już po finalizacji umów.
Jestem przekonany, że projekt budowy samochodu elektrycznego będzie efektem współpracy sektora publicznego i prywatnego. Przedsięwzięcie wymaga państwowych środków, ponieważ istnieje bariera kapitałowa, która nie pozwoliła do tej pory polskim podmiotom uruchomić własnej produkcji. Należy pamiętać jednak, że projekt dotyczy dynamicznie rozwijającego się rynku, poparty jest rzetelnymi analizami i dlatego jestem przekonany, że jest on atrakcyjny również dla podmiotów komercyjnych.
Jest pan trzecią osobą na stanowisku prezesa w relatywnie krótkim czasie. Czy to nie jest zły sygnał dla inwestorów?
Tu niezbędne jest sprostowanie – ja jestem drugą osobą na tym stanowisku. Przede mną tylko Maciej Kość był prezesem zarządu EMP. Krzysztof Kowalczyk pełnił funkcję Dyrektora Zarządzającego i merytorycznie odpowiadał za projekt. Robił więc to, co ja, zanim objąłem stanowisko prezesa spółki.
Po co była potrzebna kolejna zmiana?
Ta zmiana zapewnia mi większą autonomię, ale jednocześnie pozwala przyjąć większą odpowiedzialność merytoryczną za projekt i spółkę, która obecnie wchodzi w nową fazę – od organizacyjnej do budowy prototypu. Skupienie kompetencji w jednych rękach daje szansę na zapewnienie spójności biznesowej, technicznej i marketingowej pomiędzy poszczególnymi częściami projektu.