Przemek Staroń, okrzyknięty w 2018 roku Nauczycielem Roku, nieco zwariowany i kontrowersyjny, w swojej pierwszej książce „Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak radzić sobie z życiem” dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem, mówiąc językiem baśni, komiksów, gier i filmów. Nie, nie sili się na młodzieżowy ton i nie próbuje się przypodobać młodemu odbiorcy. On po prostu jest sobą! Oczytany, ciekawy świata, zgłębiający tajniki psychologii i filozofii nauczyciel licealny – jest jednocześnie zagorzałym fanem świata fantasy, klocków Lego i kreatywnej zabawy jako formy edukacyjnej. Nie zachowuje się sztampowo i głośno krytykuje system oświaty, choć uczy w szkole systemowej. Pisze o poważnych sprawach w nie całkiem poważny sposób.
Bohaterkami i bohaterami książki, którą czyta się jak ciekawą, wielowątkową powieść, są postaci popularnych filmów i książek: z Harry’ego Pottera, Władcy Pierścieni, Gwiezdnych Wojen, Avengersów, Doliny Muminków, Percy’ego Jacksona, Stranger Things i jeszcze paru innych. Staroń miksuje fragmenty słynnych scen z przykładami inspirowanymi życiem prawdziwych osób – postaci historycznych, swoich uczniów, swojego partnera, przyjaciół, wreszcie: swoim własnym. Nie boi się otworzyć przed czytelnikiem i mówić o własnych słabościach i problemach. Nie ma też zahamowań, by cytować Mistrza Yodę, Włóczykija i Dumbledore’a na przemian z Wisławą Szymborską, Olgą Tokarczuk czy Albertem Einsteinem. I nie tworzy tym chaosu ani bałaganu. Fikcja okazuje się zakamuflowanym odzwierciedleniem prawdziwego życia. Baśń – uzupełnieniem nauki.
Całości dopełniają subtelne ilustracje autorstwa Marty Ruszkowskiej, utrzymane w dwukolorze. Jedynie okładka (na zewnątrz i wewnątrz) kontrastuje z resztą szaty graficznej oniryczną feerią barw, sugerując magiczną miksturę wątków, jaka czeka czytelnika na kolejnych stronach. Nawet dla nieznających wszystkich odniesień do świata fikcji, rysunki są czytelne, symboliczne, choć fani poszczególnych bohaterek i bohaterów dostrzegą w nich zapewne więcej niż laicy.
Przemek Staroń, mimo wielu wyróżnień i nagród, nie rości sobie praw do pouczania. Zaznacza we wstępie, że jego książka nie jest podręcznikiem (choć zawiera solidną porcję wiedzy – trudne pojęcia wyjaśnia słowniczek zgrabnie wkomponowany w treść, a filmowe i książkowe przykłady mogą posłużyć jako bogata lista tytułów must know). Nauczyciel Roku jawi się jako towarzysz i mentor młodego człowieka, a nie kaznodzieja. Nie daje rad, gotowych odpowiedzi. Raczej rozświetla mroczne sytuacje, rzucając na nie światło z innej strony. Zmieniając perspektywę, dając do myślenia. Bardzo pomagają w tym zawarte w książce celnie dobrane, sugestywne przykłady, intrygujące pytania retoryczne, trafne cytaty.
Rozdział po rozdziale mierzymy się z popularnymi problemami nastolatków (oraz ich rodziców i wychowawców), między innymi z poczuciem wyobcowania i odmienności; wstydem; lękiem; smutkiem; nieszczęśliwą miłością; poszukiwaniem tożsamości; agresją; porażką i sukcesem; trudnymi wyborami; zaburzeniami osobowości. Książka nie wyczerpuje tematów, wydaje się być zaledwie czubkiem góry lodowej. Na szczęście Przemek Staroń już zapowiada jej kontynuację i deklaruje gotowość pisania „do końca życia”.
Agnieszka Doberschuetz: Dla kogo pisane są poradniki młodzieżowe? Dla kogo jest Twoja książka?
Przemek Staroń: Uważam, że podziały na kategorie wiekowe w literaturze są absurdalne! Zgodzę się, że pewne książki po prostu nie nadają się dla dzieci, ale w drugą stronę to nie działa. Każda książka dziecięca czy młodzieżowa jest też dla dorosłych. Wystarczy potraktować ją jako narzędzie – rozwojowe, terapeutyczne, pomagające dorosłemu zrozumieć dziecko. „Szkoła bohaterek i bohaterów” jest więc praktycznie dla każdej generacji. Pisałem ją co prawda ze szczególną myślą o ludziach młodych, ale myślę, że jest uniwersalna. Dotyka tego, co jest w życiu najważniejsze, a czego nie uczy system.
Czyli czego?
Najważniejsze są emocje! I dopiero zrozumienie tego faktu umożliwia nam zatroszczenie się o nie. Wtedy dopiero przestają sterować naszym życiem. Jak możemy uczyć młodych ludzi matematyki, fizyki czy języka obcego (skądinąd wspaniałych przedmiotów), gdy są wewnętrznie rozwaleni?
Co masz na myśli?
Nie ma człowieka pozbawionego trudnych elementów życia. Każdy się mierzy z własnymi wyzwaniami. Każdy w życiu o coś lub z czymś walczy, coś lub kogoś stracił, czegoś się boi, kogoś kocha…
Ale są ludzie, którzy twierdzą, że ich to nie dotyczy.
Teraz może i nie dotyczy. Ale nie wiemy, czy kiedyś nie będzie dotyczyło. Albo ich dzieci czy kogoś z rodziny. Zresztą, tak jak mówisz – oni „twierdzą”. Często nie zdają sobie po prostu z czegoś sprawy albo boją się przyznać. Dlatego ja w książce otwarcie mówię o sobie, moich zmaganiach z różnymi problemami, psychoterapii itp. Na co dzień zresztą też. To pokazuje ludziom, zwłaszcza młodym, że nie są sami ze swoimi frustracjami i że słabości nie są powodem do wstydu.
Zresztą nawet jeśli opisane problemy kogoś akurat faktycznie nie dotyczą, piszę o tym w „Post Scriptum”: arcyważna jest umiejętność wyjścia poza samego siebie, zmiany perspektywy. Chociażby dopuszczenia myśli, że ta inna istota może coś odczuwać lub postrzegać inaczej niż ja.
Czy nie jest to po prostu empatia?
Tak! To chyba po prostu empatia! [śmiech] Jest w tym jeszcze coś. Zobacz, naturalnym etapem rozwojowym człowieka jest bunt, kontestacja wszystkiego. I dobrze, tak po prostu ma być, zdrowy objaw, jak wypadające zęby mleczne. Często postrzega się go negatywnie. A przecież to może być (jest!) supermoc – podważając coś, jesteśmy w stanie zgłębić różne hipotezy, wsłuchać się argumenty mądrzejszych od nas, poszerzyć horyzonty.
Więc czemu by nie poczytać Staronia? Nauczyciela, filozofa…
…człowieka! Jestem w tej książce po prostu sobą. Nie kreuję się, nie silę na bycie cool. Tak nie trafia się do młodzieży. Kto czuje się dobrze w towarzystwie osoby idealnej? Ja tego nie kupuję i młodzi ludzie też nie kupią.
Brzmi sielsko – Nauczycielem Roku zostaje się, po prostu będąc autentycznym? A skąd polski nauczyciel czerpie siłę i nadzieję, o której piszesz, że jest tak bardzo ważna?
(Kiedyś może napiszę książkę, w której pokażę, jak bardzo to nie było sielskie!) [śmiech]. Powiem ci skąd – z baśni i nauki. Z baśni dowiadujemy się, że od tysiącleci obowiązuje jedna, niezmienna reguła: wszystko ma swój kres. Nauka z kolei tłumaczy, dlaczego wszystko ma swój kres – na przykład zło. Ja nie tyle mam nadzieję, co wręcz wiem, że nadejdzie nowe. Tylko nie wiemy, kiedy dokładnie. To jest proces. Póki co, musimy pamiętać, że „nie chodzi o to, aby przeczekać burzę, ale nauczyć się tańczyć w deszczu”.
Książka:
Przemek Staroń, „Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak radzić sobie z życiem”, il. Marta Ruszkowska, wyd. Agora, Warszawa 2020.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek