Szanowni Państwo!

W sprawie Daniela Obajtka – prezesa Orlenu, a jednocześnie ważnej postaci politycznej w obozie Zjednoczonej Prawicy – media ujawniają nowe informacje niemal codziennie. Jak pisał niedawno na naszych stronach Tomasz Sawczuk, „obajtkologia” zaczyna przypominać nową dziedzinę wiedzy. Zarzuty opisywane przez media są poważne. Chodzi o łamanie prawa, nepotyzm, nie brakuje także pytań o źródła majątku Obajtka.

Zadaniem dziennikarzy jest ujawniać prawdę. Natomiast oddzielne pytanie dotyczy tego, co wynika ze sprawy dla polskiej polityki. Według sondażu Kantar dla „Gazety Wyborczej” 39 procent badanych nie wiedziało, kim jest Daniel Obajtek. Podobnie jak wiele razy w przeszłości, ocena sprawy przez wyborców silnie wiąże się z preferencjami partyjnymi. 64 procent badanych chce odwołania Daniela Obajtka z funkcji prezesa PKN Orlen, przy czym przed dymisją bronią go niemal wszyscy zapytani w badaniu wyborcy PiS-u, bo aż 96 procent z nich. A zatem poparcie dla prezesa Orlenu okazuje się ściśle związane z poparciem dla partii politycznej, niezależnie od faktów w sprawie – chociaż wcale nie musi tak być. Po raz kolejny okazuje się, że przekroczenie quasi-plemiennego podziału politycznego jest w Polsce bardzo trudne.

O tym, czy ta sytuacja może się zmienić, rozmawiamy w nowym numerze „Kultury Liberalnej”. Karolina Wigura w rozmowie z dziennikarzami Grzegorzem Sroczyńskim oraz Rafałem Wosiem kontynuuje opublikowaną w 2018 roku dyskusję na temat symetryzmu publicystów, który miał być próbą wyjścia poza plemienność polityki oraz utarte szablony polityczne. Jakie jest znaczenie podobnej postawy dzisiaj?

Grzegorz Sroczyński zwraca uwagę na to, że wielu z nas coraz gorzej radzi sobie z samym spotkaniem z przeciwnym poglądem: „Tak jakby ludzie uważali, że nastąpi jakieś świętokradztwo, jeżeli Rafał w liberalnym tygodniku napisze coś dobrego o PiS-ie. A nawet niech napisze, że on popiera PiS i niech to uargumentuje. Co takiego strasznego się stanie? Czy, przepraszam, czytelnicy «Polityki» albo «Gazety Wyborczej» dostaliby od tego małpiego rozumu i zaczęli masowo głosować na Kaczyńskiego? No nie”. Jak dodaje, „poważne gazety są od dawania swoim czytelnikom zagwozdek. Inaczej co to za debata?”.

Wydaje się jednak, że typowy stosunek odbiorców do mediów jest dzisiaj inny. Jak przekonuje Marcin Duma, szef ośrodka badań opinii publicznej IBRiS, w rozmowie z Jakubem Bodzionym, wyborca PiS-u jest zdania, że TVN czy Onet czy „Gazeta Wyborcza” tak naprawdę nie są mediami, lecz „wydziałami opozycji ds. propagandy i dezinformacji”, w związku z czym nie będzie przyjmował informacji pochodzących z tych źródeł jako wiarygodnych. Będzie raczej zastanawiać się nad tym, „co opozycja w ten sposób chce osiągnąć?”.

Jak powinna działać w tej sytuacji opozycja? Czy Platforma Obywatelska wie już, jak krytykować PiS, żeby osiągać rezultaty? W obecnym numerze Tomasz Sawczuk rozmawia z wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej Tomaszem Siemoniakiem o tym, czego rządy PiS-u nauczyły Platformę od 2015 roku. Siemoniak zwraca uwagę na to, że „słowa bardzo się zdewaluowały. Jak ktoś jest dzisiaj «wstrząśnięty» czy «porażony», na nikim to nie robi wrażenia”. Jego zdaniem najważniejsze jest zatem „pokazywanie faktów, konkretów, punktowanie sprawy”. 

Polityk jest zdania, że takie podejście wystarczy do sukcesu, ponieważ PiS zapłaci za nieudaną politykę w czasie pandemii – i nie wygra już więcej wyborów. Jednocześnie zwraca on uwagę na sukcesy Szymona Hołowni, który próbuje przebić bańkę polaryzacji politycznej, wykorzystując w tym celu nowe metody, w tym bardziej bezpośrednią komunikację z wyborcami.

Czy zatem w głównym nurcie opozycji wykształca się nowy podział ról na spokojną, tradycyjną Platformę oraz emocjonalnego i świeżego Hołownię? I czy opozycja zbiorowym wysiłkiem zdoła w ten sposób zadowolić zarówno tych, którzy oczekują twardego, przewidywalnego kursu po linii anty-PiS, jak i tych, którzy szukają czegoś nowego? To ciekawe pytania na przyszłość.

Zapraszamy do lektury!

 

Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Pixabay, źródło: Pexels;