Golem w legendach
Żydowskie legendy o golemie mają co najmniej kilka wieków, ale najlepiej znana jest tak zwana legenda praska, która mówi o stworzeniu golema przez rabina Jehudę Löw ben Bezalela z Pragi, zwanego też Maharalem. Stwór miał bronić narodu żydowskiego przed pogromami, w XVI wieku nasiliły się bowiem ataki na praskich Żydów. Według legendy rabin, chcąc chronić siebie i społeczność, ulepił z gliny postać, którą za pomocą tajemnych mocy, rytuałów i modlitw ożywił. Istota była niema i nie posiadała wolnej woli, wykonywała jedynie rozkazy rabina.
Jeśli poszukać głębiej, okazuje się, że owszem, rabin Maharal naprawdę istniał, ale sama legenda została stworzona dużo później, bo pod koniec wieku XIX przez innego, tym razem warszawskiego rabina – Judl Rosenberga. Miała być opowieścią ku pokrzepieniu serc. W XIX wieku w Cesarstwie Rosyjskim i na wschodnich kresach Rzeczpospolitej szerzył się bowiem coraz wyraźniejszy i coraz bardziej groźny antysemityzm, który skutkował pogromami. Przekazy biograficzne mówią, że rabin Rosenberg zaczytywał się w świeckiej literaturze i ją tłumaczył, oczywiście pod pseudonimem. Stąd jego zdolność do tworzenia nośnych historii.
Mistyfikacja Rosenberga była punktem wyjścia do kolejnych przeobrażeń postaci golema. Mit z czasem uległ zeświecczeniu, przeobrażeniom, wreszcie trafił do literatury i popkultury. W pierwszych opowieściach tylko sygnalizowano obecność golema, w kolejnych wersjach stawał się coraz bardziej istotną i jednocześnie coraz bardziej autonomiczną postacią: buntował się przeciw swojemu twórcy, uwalniał się od niego, zyskiwał świadomość, wolną wolę. Najczęściej był jednak przedstawiany właśnie jako obrońca narodu żydowskiego. Isaac Bashevis Singer poświęcił golemowi książkę dla dzieci, Halper Lejwik napisał o nim dramat, golem jako temat pojawia też się w twórczości plastycznej Marca Chagalla. A to tylko kilka przykładów przedstawień tej figury w kulturze.
Rafael z Liścisk
Jak postać golema wykorzystuje Maciej Płaza? Książkę otwiera scena przybywającego do niewielkiego miasteczka dziwnego nieznajomego – wysokiego, kulawego, brudnego, szpetnego mężczyzny, który na pewno nie jest stąd, lecz zna topografię miasta i zdaje się dokładnie wiedzieć, dokąd zmierza. Nie reaguje na pytania i zaczepki. Okazuje się, że przybysz jest głuchoniemy. Jego przybycie do miasta, w którym życie mieszkańców i najważniejsze wydarzenia ogniskują się wokół dworu cadyka Rebe Gerszona Zalmana ben Azriela, bardzo mocno wpłynie na bieg wydarzeń. Od tej chwili w sztetlu będą dziać się rzeczy dziwne, trudno wytłumaczalne, wręcz mistyczne. Trudno je będzie wyjaśnić nawet samemu Świątobliwemu (cadykowi).
Wraz z nieznajomym, któremu cadyk nada imię Rafael, uczestniczymy w codziennym życiu mieszkańców – pracy w warsztatach, sklepach, nauce w szkole, modlitwie w synagodze, rytuałach oczyszczenia w mykwie czy w chasydzkim tiszu. Powieść rozpoczyna się w żydowskim roku 11 tiszri 5671, czyli 14 października 1910 roku, co pozwala na odwołanie do święta Rosz Ha-Szana, czyli Nowego Roku Żydowskiego oraz Jom Kippur, czyli Dnia Pojednania (Pokuty), a kończy niedługo przed najważniejszym świętem Pesach obchodzonym na pamiątkę wyjścia Żydów z niewoli egipskiej, które symbolizuje także zapowiedź odkupienia świata w chwili przyjścia Mesjasza. Świat fikcyjnego miasteczka poznajemy z punktu widzenia Rafaela, który myśli (często psalmami i cytatami z Pisma) i przeżywa wszystko nadzwyczaj intensywnie.
Kim jest nieznajomy, skąd się wziął i dokąd zmierza? To pytania, które przez cały czas pojawiają się w powieści. Czy to tytułowy golem, a może zwykły wędrowiec? Czy to uzdrowiciel, czy hochsztapler? A może Mesjasz ukryty w tej nieszczęsnej, źle uformowanej istocie? U Płazy zdaje się pełnić przede wszystkim rolę powiernika. Dla żydowskiej społeczności jest on słuchaczem idealnym, bo miejscowi Żydzi mogą powierzyć mu największe sekrety, pożalić się na najbliższych. Mają pewność, że nigdy nikomu tego nie powtórzy, ponieważ szansa, że wychwyci pojedyncze słowa i nada im sens, jest niewielka. Zwierza się mu Szira – córka cadyka, poznaje też losy Jakowa i Fajgli Berów. Jako czytelnicy dostajemy dzięki tym opowieściom kompendium wiedzy o chasydzkich normach, obyczajach, powinnościach i zakazach i przy okazji dowiadujemy się, jak ograniczają i uwierają one bohaterów. I choć miasteczko w powieści jest fikcyjne, to możemy założyć, że tak właśnie toczyło się życie w sztetlu na początku XX wieku. Miasteczko z powieści Płazy staje się w ten sposób syntezą wszystkich żydowskich miasteczek w Europie Wschodniej, Rafael zaś – symbolem żydowskiego cierpienia, wygnania, poczucia obcości, ale też ogromnej wiary, nadziei i pokory.
Sacrum i profanum
W powieści Płazy przenikają się nieustająco sfery sacrum i profanum, które jednak nie mogą ze sobą harmonijnie współistnieć. Widać to przede wszystkim we fragmentach, które w bezpośredni sposób dotyczą cielesności, seksualności bohaterów. Oni sami się na nią nie godzą, czują się winni już wtedy, gdy myślą o tym, co cielesne, a więc zawsze nieczyste. Problem z ciałem i seksualnością mają zresztą wszystkie wielkie monoteistyczne religie. Judaizm, chrześcijaństwo, islam – wszystkie one wyobcowują człowieka z ciała, tworzą sztuczną barierę między tym, co cielesne, a tym, co duchowe. Ciało to tylko naczynie, które nie musi być doskonałe, powinno wręcz cierpieć ku większej chwale (jak u Rafaela), a już na pewno nie powinno odczuwać przyjemności. Za cielesną rozwiązłość nakłada się restrykcje tu i teraz, za wstrzemięźliwość otrzymuje się przyszłą, potencjalną nagrodę.
W taki sposób rysuje się też w powieści Płazy obraz gojskiej części miasteczka. W jej centrum stoi rzeźnia i gorzelnia, czyli miejsca, które w sposób oczywisty kojarzą się z rozpustą, nieczystością, uleganiem zachciankom ciała. Jednak do momentu przybycia do miasteczka Rafaela te dwa światy funkcjonują zgodnie w jednej przestrzeni. Niewytłumaczalne wydarzenia, które są udziałem przybysza, zmieniają wszystko. Prowadzą do wytworzenia się atmosfery grozy. Nad miasteczko napływa mrok. Płaza pokazuje, jak rodzi się gniew, który prowadzi do eskalacji konfliktu. Gniew syci się zaś pomówieniami, plotkami i wybucha z ogromną siłą. Tak tworzy się spirala zła, której nie sposób zatrzymać od wieków. Żydowskim mieszkańcom pozostaje modlitwa i oczekiwanie na miłosierdzie Wiekuistego. A oprócz tego nieco kabały, mistyki i rytuałów.
Świat w języku
Na koniec warto podkreślić to, jak Płaza buduje tę historię pod względem formy. Jedność języka z tym, o czym opowiada, jest tu doprowadzona do perfekcji. Niektórzy narzekają na brak przypisów do niezrozumiałych rusycyzmów, ukrainizmów, dialektyzmów, które są często używane w tekście. Chcę tylko przypomnieć, że jest to proza, a nie literatura popularnonaukowa czy naukowa. Brak wyjaśnień nie sprawia, że jako czytelnicy tracimy coś z opowieści. Ci najbardziej dociekliwi mogą sprawdzić znaczenie poszczególnych zwrotów w internetowej wyszukiwarce. I choć dziś jest to już język nieużywany, to u Płazy nie sprawia wrażenia „egzotycznego”. Jest to język tego kawałka świata – sztetla, który został wcześniej zapisany w literaturze, choćby przez Juliana Stryjkowskiego, braci Singerów, Icchocka Lejba Pereca, Szolema Alejchema. Golem symbolizuje tajemnicę stworzenia, ale przede wszystkim powtórny gest stworzenia, a Maciej Płaza stwarza dla nas żydowski świat z początku XX wieku na nowo.
Książka:
Maciej Płaza, „Golem”, wyd. W.A.B., Warszawa 2021.