Bartosz Sadulski opowiada nam o świecie, który stwarza Podedworny. On nigdy nie poddaje się biernie biegowi wydarzeń, on je kreuje. Uczestniczy w powstaniach z lat 30. XIX wieku, przyjmuje szpileczkę z wielkim przesłaniem od samego Mickiewicza, samodzielnie gasi pożar w Krakowie, a Słowackiemu robi korektę jego dzieł. Wreszcie osiada w Galicji, gdzie staje się prekursorem wydobycia nafty.
Rzeczywistość i zmyślenie
„Rzeszot” ma fikcyjnego bohatera zbudowanego na kilku romantycznych biografiach, ale wydarzenia, w których uczestniczy Podedworny w dużej mierze są prawdziwe. To opowieść o polskim romantyzmie, a raczej rozbijanie jego mitu. To także ostatnio bardzo modna historia ludowa. Autor oddaje bowiem głos także chłopkom i chłopom tuż po zniesieniu pańszczyzny. To także historia polskiej emigracji, nieudanych powstań i rewolucji, ale i szansy na spełnienie snu o potędze dzięki wydobyciu nafty. Ta ostatnia sztuka udaje się akurat nielicznym, choć autor przypomina, że historia mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Wiek XIX pełen jest z pozoru kuriozalnych i niemożliwych postaci i wydarzeń, a jednak znaczna ich część miała miejsce w rzeczywistości. Zresztą w „Rzeszocie” fikcyjne wydarzenia często brzmią bardziej wiarygodnie.
Wraz z Podedwornym, który był w zasadzie wszędzie i znał wszystkich, których warto było znać, wędrujemy w czasie, ale i w przestrzeni. Poznajemy nie tylko Galicję, ale w zasadzie całą Europę. Bohater jest tam, „gdzie nogi poniosą”, a raczej los, przypadek czy szczęście. Jak kto woli. Odwiedza salony Polaków na emigracji, poznaje największych pisarzy – Mickiewicza, Słowackiego, ale i Dickensa, rozmawia z królami i chłopami, wchodzi w interes z Łukasiewiczem, w końcu – zostaje nafciarzem.
Podedworny u Sadulskiego od samego początku pisany jest jako symbol epoki. Może nieco „podrasowany”, ale jednak. Aura niesamowitości, która otacza bohatera jest tą samą, która otacza mit Polski niezłomnej, zawsze gotowej do walki, nawet o przegraną sprawę. „Rzeszot” to dekonstruowanie mitu martyrologicznego. Brawura Podedwornego to brawura narodowa. Jedyna słuszna postawa w obliczu historii.
Książka z takim bohaterem nie może być książką „na serio”. Przez kolejne rozdziały przewijają się znane nam czasem z historii czy historii literatury wydarzenia i postaci, w dodatku w takiej liczbie, której nie sposób wymienić. Ta brawurowa opowieść to zarówno powieść epistolarna (korespondencja z Heleną von Fritz), gawęda, powieść przygodowa, jak i w zasadzie hagiografia. W końcu Podedworny jawi się niczym święty, ratując maluczkich (chłopów), jak i możnych tego świata. Z drugiej strony nie da się uciec od myślenia o „Rzeszocie” jako pastiszu. Prawie każde zdanie wprowadza nam nowe wydarzenia albo postacie, a autor nie daje nam żadnego wytchnienia. Musimy podążać za bohaterem krok w krok. Podedworny nie ma zaś czasu na odpoczynek, bo musi stwarzać historię.
Rewolucja przemysłowa
Sporą część książki zajmuje historia wydobycia ropy naftowej w Galicji oraz waga wynalezienia przez Ignacego Łukasiewicza lampy naftowej. Historia XX wieku to w końcu historia ropy. Najpierw lampa, a potem kolejne wynalazki napędzane wydobyciem ropy – samochód, samolot (choć tak daleko opowieść nas nie zaprowadzi), a co za tym idzie: globalna, znana nam dziś doskonale turystyka i jej konsekwencje.
Sadulski pokazuje nam świat kontrastów. Poznajemy Galicję, w której z ziemi wydobywa się czarny olej, a jednocześnie w studniach jest zanieczyszczona woda i zdarza się, że jej mieszkańcy cierpią biedę, a nawet głód. Patrzą tęsknie w stronę Krakowa i cesarza, który jest dla nich uosobieniem boskości, wybawicielem, ojcem. Doskonale pokazuje to krótka, ale wymowna narracja córki jednego z chłopów – Pietrka Czarnoty, która opowiada nam świat z własnej dziecięcej, biednej perspektywy. Jej podziw dla cesarza zaprowadzi ją do miasta, w którym jako kilkunastoletnia dziewczynka zginie, topiąc się w błocie.
Jednak my poznajemy przede wszystkim początki, czyli szansę na to, że Galicja z biednej krainy może stać się potęgą. Podedworny czuje, że ma szansę stać się potentatem, jeśli dobrze rozegra tę możliwość. A kto, jeśli nie on wie najlepiej, jak osiągnąć sukces? Po drodze spotka kilka przeszkód, ale w końcu podołał nie takim przeciwnościom. Nagle okazuje się, że biedna Galicja jest kopaliną nafty wartą fortunę, wystarczy odrobina sprytu i można poprawić swój byt. Gorączka złota opanowuje miasteczka i wsie w całej Galicji, a z czasem rozpoczyna się wyścig o pierwszeństwo wydobycia z Zachodem.
„Rzeszot” to książka, która bawi się tradycją, mitami, postaciami i wydarzeniami, a jej główny bohater opowiada nam alternatywną historię XIX wieku. Tak barwną i niesamowitą, że chcemy towarzyszyć Podedwornemu w jego podróżach i przygodach. To bohater, którego nie sposób nie lubić, choć z zaufaniem trzeba już ostrożniej.
Książka:
Bartosz Sadulski, „Rzeszot”, Książkowe Klimaty, Wrocław 2021.