Szanowni Państwo!
Niewiele było w ostatnich latach równie oryginalnych wizualnie wydarzeń politycznych. Konferencja prasowa ministrów Błaszczaka oraz Kamińskiego, na której pokazywali w budynku rządowym materiały pornograficzne, żeby zohydzić uchodźców, przekroczyła granice tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w demokratycznej polityce.
Nic dziwnego, że wielu z nas zastanawia się nad jej znaczeniem politycznym.
Można zadać w tym kontekście wiele pytań. W pierwszej kolejności – na co wskazują dziennikarze – rodzi się pytanie co do rzetelności i prawdziwości prezentacji przedstawionej na konferencji przez ministrów. Z powodu stanu wyjątkowego dziennikarze nie mogą zweryfikować tego, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Tymczasem wyraźnie widać, że intencją władzy nie było spokojne informowanie obywateli o bezpieczeństwie państwa, lecz wzburzenie publiczności w wyjątkowo niekonwencjonalny sposób.
Kolejne pytania dotyczą konsekwencji politycznych. Można zapytać: jak to możliwe, że dwaj ministrowie rządu organizują tego rodzaju konferencję prasową i nie podają się następnego dnia do dymisji? Można również zapytać: w jaki sposób reagują na przekaz ministrów Polacy? I dlaczego wielu z nas najwidoczniej odbiera go dobrze?
To istotne pytania polityczne, które mówią nam coś ważnego na temat współczesnej polskiej polityki. Wreszcie: czy chodzi o jednorazowy wybryk, czy o przesuwanie granic?
Jednak wszystkie tego rodzaju pytania wydają się, w pewnej mierze, staromodne – pochodzą one niby z innego świata. Zakładają one, że poruszamy się na gruncie tradycyjnej demokratycznej polityki, którą możemy rozumieć za pomocą tradycyjnych narzędzi pojęciowych. Tymczasem wydaje się, że wyjątkowość konferencji dwóch ministrów powinna dać nam do myślenia.
Radykałowie Zjednoczonej Prawicy mają ogromny wpływ na mass media stare i nowe. Dosłownie przed chwilą Onet opublikował artykuł na temat znaczenia internetowych kanałów Solidarnej Polski dla sukcesów wyborczych partii rządzącej.
Zadajmy sobie zatem następujące pytanie. Co jeśli konferencja Błaszczaka i Kamińskiego została zaplanowana i zrealizowana z zimną krwią? Co to oznacza dla polityki, jeśli nie była ona wypadkiem przy pracy, lecz wręcz przeciwnie?
Nie jest to przecież pierwszy raz, kiedy politycy Zjednoczonej Prawicy przykuwają naszą uwagę szokującym działaniem lub wypowiedzią – wykorzystują naturę współczesnej sfery publicznej, aby realizować własne cele polityczne.
W aktualnym numerze „Kultury Liberalnej” zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób wygląda współczesna propaganda polityczna, jak narodowi populiści wykorzystują medialną perwersyjną rozrywkę, aby budować partię i demontować demokrację konstytucyjną, a także na czym polega liberalna odpowiedź polityczna w warunkach współczesnej rzeczywistości medialnej.
Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, przypomina pogląd Marshalla McLuhana, że w polityce wygrywa ten, kto najlepiej rozumie nowe media własnej epoki. Kuisz przekonuje, że we współczesnej sferze publicznej trwa nieustanna walka o naszą uwagę. PiS wykorzystuje mechanizm perwersyjnej rozrywki, aby szokować, budzić zachwyt albo oburzać – a tym samym zdobywać naszą uwagę – żeby realizować strategiczny cel w postaci budowania większości wyborców dającej poparcie dwóch trzecich głosów w parlamencie. Tego rodzaju mechanizm Jarosław Kuisz oraz Karolina Wigura opisywali w przeszłości pod nazwą populistainment, między innymi na łamach „Open Democracy”, „Kultury Liberalnej” oraz „The Guardian” .
Jak odpowiadać na ten fenomen?
Kuisz wyjaśnia, że wszelkie wątpliwości w tej sprawie sygnalizują, że w kwestii myślenia o polityce mamy software z poprzedniej epoki. W rzeczywistości toczy się konflikt między antyliberalnymi siłami politycznymi, które wykorzystują nowoczesną propagandę polityczną, oraz liberalno-demokratycznymi siłami politycznymi, które również powinny wykorzystywać nowoczesną propagandę polityczną. Nie jest to wyrazem nieszczerości lub nieautentyczności – liberalno-demokratyczny sposób życia jest lepszy i warto do niego przekonywać. Kuisz podkreśla również, że trzeba zdać sobie sprawę z jednej rzeczy: to nieprawda, że sprawy wizerunkowe, memy i chwytliwe tweety wyrażają esencję współczesnej polityki. To jedynie przedmioty, które znajdujemy w skrzynce z narzędziami. Z tle musi być zawsze właściwy cel działania, przemyślana strategia polityczna.
David Colon, historyk propagandy politycznej wykładający na francuskiej Science Po, w rozmowie z Aleksandrą Sawą opowiada o narzędziach masowej perswazji w XX oraz XXI wieku. Badacz mówi o historii prasy, telewizji oraz mediów społecznościowych i zwraca uwagę na ważną różnicę między propagandą współczesną oraz dawną. Otóż współcześni propagandyści nie dążą do monopolizacji przekazu, nie próbują wytworzyć sztucznego wrażenia jedności poglądów – zamiast tego zajmują się inżynierią niezgody. Wykorzystują podziały i lęki, aby w korzystny dla siebie sposób zniekształcać sferę publiczną.
Odnaleźć się w nowych warunkach to jedna rzecz. Jednak można powiedzieć, że jest w tym wszystkim pewien haczyk. Jeśli mamy przeciwstawić językowi narodowych populistów własny język, to strona liberalna w Polsce musi w większej mierze zdać sobie sprawę z tego, w co wierzy i dlaczego jest to dobre – i wyrazić to w taki sposób, aby uwzględnić potrzeby oraz interesy jak największej grupy obywateli. Jest ważne, aby Polacy mogli poczuć w demokracji liberalnej jak w domu.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”
Zdjęcie: Andreas Glöckner, źródło: Pixabay;