Wszyscy znamy długoletnią historię mariażu tronu z ołtarzem. Nieco inaczej rzecz się ma z dziejami mariażu tronu z salą gimnastyczną. Owszem, widzieliśmy słynne kadry z Władimirem Władimirowiczem Putinem w kimonie do judo i Barackiem Obamą uprawiającym jogging, ale o sportowych fascynacjach światowych przywódców wiemy zazwyczaj niewiele. 

A jest o czym opowiadać – szczególnie w świecie anglosaskim. Maria I Stuart, królowa Szkotów, więziona przez lata w areszcie domowym, doszła do perfekcji w grze w bilard. Abraham Lincoln i William Howard Taft, 27. prezydent Stanów Zjednoczonych, trenowali w młodości zapasy. Theodore Roosevelt wykazywał wielki talent do boksu i swego czasu zajął drugie miejsce w mistrzostwach bokserskich Harwardu. Dwight Eisenhower z powodzeniem uprawiał amerykański futbol. Tak samo Gerald Ford, którego drużyna w sezonie 1932/1933 zdobyła najważniejsze krajowe tytuły. Wychowany w brytyjskiej kolonii Idi Amin, późniejszy dyktator Ugandy, w latach pięćdziesiątych jako bokser dziewięć razy zdobywał mistrzostwo kraju w wadze ciężkiej i święcił triumfy w rugby (na murawie nazywano go „czarnym bombardierem”).

Wśród polityków o światowej randze da się również znaleźć kilku pływaków. Wielkim miłośnikiem pływania był John F. Kennedy, a Ronald Reagan w latach studenckich pływał w barwach Eureka College Swim Team, którego przez długi czas był kapitanem. Nikt jednak nie przebije Wielkiego Sternika, długoletniego dyktatora Chińskiej Republiki Ludowej, przewodniczącego Mao.

Baseny przewodniczącego

Mao Zedong był pływackim maniakiem. Nauczył się pływać we wczesnej młodości w stawie położonym w posiadłości swojego ojca, bogatego chłopa z prowincji Hunan. Gdy w 1949 roku proklamował Chińską Republikę Ludową i skupił w swoich rękach pełnię władzy, chętnie zażywał kąpieli w rzekach oraz w licznych basenach budowanych na jego polecenie w willach, które zamieszkiwał. Kryta pływalnia znajdowała się między innymi w Zhongnanhai, pekińskiej rezydencji Mao, będącej częścią Zakazanego Miasta. Basen schowany był za wielką tablicą ogłoszeniową z wyrysowanym hasłem: „Służ ludowi!” [1]. W willi położonej na wyspie Xiao Dao w południowych Chinach wzniesiono nawet dla przewodniczącego basen o wymiarach olimpijskich [2]. Według australijskiego historyka Rossa Terilla w kręgach partyjnych wyrażenie „pójść na basen” stało się synonimem spotkania z Mao [3].

 

Ponieważ kryte baseny były wówczas w Chinach rzadkością, często dochodziło do techniczno-architektonicznych nieporozumień. Jak piszą w swojej biografii Mao Zedonga Jung Chang i Jon Halliday, „w Chengdu, stolicy prowincji Syczuan, gdy zbudowano basen dla Mao, obsługa nie wiedziała, jakie powinno być stężenie chloru w wodzie, dlatego wszyscy uprzywilejowani użytkownicy basenu wychodzili z wody z czerwonymi oczami. Mao podejrzewał, iż była to próba otrucia” [4]. Do jeszcze bardziej absurdalnej sytuacji doszło podczas budowy basenu w willi znajdującej się na Wzgórzach Nefrytowej Wiosny niedaleko Pekinu. „Mao dodano pływalnię – wspomina jego długoletni lekarz Li Zhisui – zbudowaną pod kierunkiem jego niepływających stróżów – Luo Riquinga i Wang Dongxinga. Ponieważ bezpieczeństwo Przewodniczącego było dla nich dobrem najwyższym, obaj wysocy funkcjonariusze partyjni zdecydowali, że pływalnia ma mieć długość dwóch wanien, a woda sięgać do kolan” [5]. Mao się wściekł. Rezydencję omijał później szerokim łukiem.

Chruszczow w slipach

Pływanie było nie tylko ulubioną obok seksu rozrywką Mao Zedonga, ale wielokrotnie stawało się istotnym elementem prowadzonej przez niego gry politycznej.

Znane są przynajmniej dwa przypadki, w których demonstracja pływackich umiejętności Mao była początkiem ważnych politycznych wydarzeń. W lipcu 1958 roku do Chin przybył z tajną wizytą I sekretarz KPZR Nikita Chruszczow. Była to rewizyta po o rok wcześniejszych odwiedzinach przewodniczącego KPCh w Związku Radzieckim. Oficjalnie Chiny i ZSRR były wciąż sojusznikami, choć przymierze to powoli zaczynało trzeszczeć w szwach. Chińskiemu przywódcy nie podobały się starania Rosjan o ocieplenie stosunków z Amerykanami. Niepokoiły go również radzieckie propozycje budowy wspólnej radziecko-chińskiej floty wojennej na Morzu Południowochińskim.

Mao swojemu niezadowoleniu dał wyraz w dość oryginalny sposób, o którym wspomina Li Zhisui:

„Za wyszukaną gościnność, z jaką spotkał się w Związku Radzieckim, Mao odwdzięczył się radzieckiemu przywódcy policzkiem. Przyjął go na swojej pływalni, ubrany jedynie w kąpielówki. Kiedy Mao zaproponował Chruszczowowi, żeby założył spodenki pływackie i popływał wraz z nim, Chruszczow zaskoczył wszystkich, przyjmując ofertę, przebierając się w spodenki kąpielowe, które przechowywano w obfitych ilościach w szatniach przy basenie, i wskakując z Przewodniczącym do wody. Nie umiał pływać i założył koło ratunkowe. Obok niego płynąłem ja i dwóch ochroniarzy, a tłumacze starali się spełniać swoje obowiązki z brzegu” [6].

Chruszczow miał spędzić w Chinach tydzień, wyjechał po zaledwie trzech dniach. Mao z zadowoleniem przywoływał później ów akt upokorzenia politycznego partnera i zwierzał się swemu otoczeniu: „W ten sposób wbijam igłę w jego dupę” [7]. Stosunki radziecko-chińskie pozostały chłodne aż do śmierci Mao w 1976 roku.

„Naprzód za przewodniczącym Mao, przez wiatry i fale!”

Najważniejszym pływackim wyczynem Mao, który odbił się szerokim echem również poza granicami Chin, był słynny spływ wpław wzdłuż rzeki Jangcy podczas pływackiego święta, odbywającego się w mieście Wuhan. Dyktator miał wówczas 73 lata, trzymał się jednak świetnie. Wszystko odbywało się w atmosferze wielkiego powrotu przewodniczącego, który rok wcześniej opuścił Pekin i usunął się w cień politycznych wydarzeń.

 

W dniu wielkiego spływu, 16 lipca 1966 roku, „wody rzeki wydawały się uśmiechać”, pisała Chińska Agencja Prasowa [8]. Mao, w otoczeniu sześciu ochroniarzy, płynął na czele około 5 tysięcy uczestników święta (według oficjalnych chińskich statystyk), którzy sunęli w wodzie pchani wartkim nurtem z olbrzymimi proporcami i wizerunkami Wielkiego Sternika komunistycznych Chin. Wydarzeniu patronowało hasło „Naprzód za przewodniczącym Mao, przez wiatry i fale!” [9].

Chiński przywódca pokonał tego dnia dystans 15 kilometrów w ciągu 65 minut. Bez żadnych oznak zmęczenia, jak nie omieszkały dodać chińskie media. Wynik był dość zaskakujący. Judy-Joy Davis, australijska grzbiecistka, mistrzyni olimpijska z Londynu, a w latach późniejszych dziennikarka sportowa, zauważyła, że przemieszczając się w takim tempie, Mao musiał pokonywać jedną milę w czasie 8 min, podczas gdy światowy rekord wynosił nieco poniżej 20 min. „Świat nie zauważył pływaka wszechczasów”, ironizowała [10].

Styl „na Mao”

Czas osiągnięty na Jangcy przez Mao Zedonga mógł być (i zapewne był) zmanipulowany. Istniały jednak przynajmniej dwa czynniki, które w pewnym stopniu uwiarygadniały informacje przekazane przez chińską prasę.

Po pierwsze, Mao mógł nie poczuć zmęczenia, ponieważ używał bardzo specyficznego stylu. Najczęściej pływał na plecach, rzadziej na boku czy żabką. Co jakiś czas dość nieporadnie zagarniał wodę rękami. „Mao jedynie unosił się na plecach – pisał Li Zhisui – jego ogromny brzuch utrzymywał go na powierzchni niczym balon, niesiony przez prąd rzeki” [12]. Jeden z członków Komunistycznej Partii Chin Yang Shangkun podsumował umiejętności pływackie przewodniczącego krótko: „To nie pływanie. To unoszenie się na wodzie połączone z niewielkim wysiłkiem” [13].

Po drugie, Mao płynął z bardzo szybkim prądem rzeki, notabene niezwykle zdradliwej i niebezpiecznej. Kiedy dziesięć lat wcześniej komunistyczny przywódca zapragnął w niej popływać, cytowany już Li Zhisui był przerażony. „To była najpotężniejsza z chińskich rzek, o najbardziej wartkim nurcie i najbardziej niebezpieczna, z silnymi prądami i pełna wirów” [11].

Rewolucja kulturalna i schronienie w przebieralni

Wyczyn Mao na Jangcy był nie tylko pokazem wigoru i sił żywotnych starzejącego się przywódcy. Stał się przede wszystkim symbolicznym wezwaniem do jednej z największych politycznych akcji w historii komunistycznych Chin – rewolucji kulturalnej. Po powrocie z Wuhan Mao wezwał grupy młodzieży, tak zwanych hunwejbinów, do niszczenia starych obyczajów i kultury oraz do usuwania tych, którzy ją reprezentowali. Zaczęły się szykany i poniżanie rodziców, nauczycieli oraz starszych osób, a następnie czystka w partii. Zniszczono niezliczone zabytki i dzieła sztuki. Torturowano i dokonywano zbiorowych mordów.

To w tym czasie podejrzliwy Mao przeprowadził się na terenie swojej rezydencji Zhongnanhai do miejsca dość nieoczywistego – przebieralni na basenie. W obawie przed podsłuchami i zasadzką mieszkał w niej już do końca życia [14]. Prawie do samego końca też pływał. Ostatni raz wszedł do basenu 5 grudnia 1974 roku w wieku 80 lat. Chorował już wtedy na stwardnienie zanikowe boczne. Powłóczył nogami. „Tego dnia wszedł do krytego basenu w Changshy, ale bardzo mocno się zakrztusił. Nigdy więcej już nie pływał. Ochroniarz, który pilnował go od dwudziestu siedmiu lat, usłyszał długie westchnienie, pełne melancholii i rezygnacji. Nigdy przedtem czegoś takiego nie słyszał i nie wyobrażał sobie, żeby Mao mógł tak westchnąć” [15].

Przypisy:

[1] Jung Chang, Jon Halliday, „Mao”, przeł. Piotr Amsterdamski, wyd. Albatros – Andrzej Kuryłowicz, Warszawa 2007, s. 332.
[2] Li Zhisui, „Prywatne życie przewodniczącego Mao”, przeł. Zygmunt Zaczyn, wyd. Philip Wilson, Warszawa 1996, s. 131.
[3] Por. Stuart Heaver, „Chairman Mao’s historic swim – glorified in China but ridiculed by the rest of the world”, „South China Morning Post” (International Edition), 4 sierpnia 2016
[4] Jung Chang, Jon Halliday, dz. cyt., s. 332.
[5] Li Zhisui, dz. cyt., s. 130.
[6] Tamże, s. 263.
[7] Tamże, s. 263.
[8] Stuart Heaver, „Chairman Mao’s historic swim”, dz. cyt.
[9] Jung Chang, Jon Halliday, dz. cyt., s. 514.
[10] Stuart Heaver, dz. cyt.
[11] Li Zhisui, dz. cyt., s. 153.
[12] Tamże, s. 465.
[13] Tamże, s. 158.
[14] Jung Chang, Jon Halliday, dz. cyt., s. 514.
[15] Tamże, s. 612.