Szanowni Państwo!
Czy narodowy populizm odradza się w Europie? A może jednak przegrywa? Trudno o tym przesądzić na podstawie wyborów w jednym czy dwóch krajach. Mamy do czynienia z globalnym procesem politycznym, który nie pojawił się z dnia na dzień i nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Zdarzają się jednak w tym kontekście symboliczne wydarzenia polityczne. W 2020 roku świat uważnie obserwował wybory prezydenckie w USA, w których Joe Biden wygrał z Donaldem Trumpem. W 2022 roku patrzyliśmy na pojedynki wyborcze we Francji i na Węgrzech. Francuski prezydent Emmanuel Macron po raz drugi pokonał kandydatkę skrajnej prawicy Marine Le Pen.
Ale zaledwie tydzień wcześniej Viktor Orbán kolejny raz zwyciężył w węgierskich wyborach parlamentarnych, gdzie pokonał koalicję zjednoczonej opozycji. Rządzi on krajem nieprzerwanie już dwunastu lat, a niedawno stwierdził, że ma ambicję rządzić jeszcze następnych trzydzieści lat. Biden i Macron pokazali, że liberalno-demokratyczni politycy mogą być skuteczni w wyborach i pokonać siły populistyczne. Orbán pokazuje, że autorytarni populiści mogą skutecznie utrzymywać władzę.
W ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z kolejnymi potyczkami wyborczymi, w których stawką było zwycięstwo lub porażka skrajnej prawicy. W niedzielę miała miejsce pierwsza tura wyborów prezydenckich w Brazylii, gdzie kandydat lewicy Luiz Inácio Lula da Silva uzyskał 48 procent, natomiast skrajnie prawicowy prezydent Jair Bolsanaro – 43 procent głosów. Rozstrzygnięcie powinno nastąpić w drugiej turze. Problem polega na tym, że nie wiadomo, czy Bolsanaro w razie porażki odda pokojowo władzę. Z jego własnych wypowiedzi wynika, że w takiej sytuacji niewykluczony jest zamach stanu.
Dwa istotne wydarzenia miały też miejsce w Europie. W Szwecji w wyborach parlamentarnych zwyciężył blok prawicowy, w którego skład wchodzi skrajna partia Szwedzkich Demokratów. Z kolei we włoskich wyborach parlamentarnych również zwyciężyła koalicja, w której skład wchodzi skrajna prawica, a na której czele stoją politycy tacy jak Georgia Meloni oraz Matteo Salvini.
Jakie konsekwencje polityczne będą miały wybory w Szwecji i we Włoszech? Czy coś zmieni się w tak zwanym modelu skandynawskim, kojarzonym z dobrobytem i bezpieczeństwem socjalnym? Czy Włochy mogą liczyć na stabilny rząd i czy skręcą mocno w prawo? Wreszcie, jak te wybory wpływają na sytuację Polski w Unii Europejskiej? Czy można powiedzieć, że Jarosław Kaczyński dzięki nim zyskał w Europie nowych antyunijnych sojuszników? I jak wpłyną na przyszłość europejskiej polityki, zwłaszcza wobec Rosji?
W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o konsekwencjach politycznych wyborów parlamentarnych w Szwecji i we Włoszech, gdzie wygrały partie skrajnej prawicy.
Damian Szacawa, adiunkt w Katedrze Stosunków Międzynarodowych na Wydziale Politologii i Dziennikarstwa UMCS oraz analityk w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin mówi o polityce Szwedzkich Demokratów i źródłach ich popularności. W przeszłości byli oni izolowani. Jak mówi Szacawa, „między partiami było porozumienie, które sprowadzało się do tego, że Szwedzcy Demokraci nie mogli mieć żadnego wpływu na decyzje podejmowane przez rząd. I to sprawiało, że mogli się przedstawiać jako partia antyestablishmentowa, której nikt nie dopuszcza do głosu, a która jako jedyna ma odwagę mówić prawdę”. Jednak teraz zdobyli oni w wyborach 20 procent głosów i będą częścią koalicji rządzącej. W jaki sposób wpłynie to na szwedzką politykę?
Mateusz Mazzini, socjolog i reportażysta, w rozmowie z Jakubem Bodzionym opowiada o włoskiej kampanii wyborczej i scenie politycznej, zdominowanej obecnie przez partie prawicy. Wyjaśnia on, dlaczego w 2022 roku Benito Mussolini jest we Włoszech popularnym politykiem. Mówi również o przyczynach sukcesu Giorgii Meloni, stojącej na czele postfaszystowskiej partii Bracia Włosi – i o tym, czy owo historyczne dziedzictwo ma realne znaczenie we współczesnych Włoszech.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”