0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Sawczuk w poniedziałek]...

[Sawczuk w poniedziałek] Czy przyszłość będzie gorsza?

Tomasz Sawczuk

Przejście od nowoczesności do ponowoczesności oznacza odrzucenie twierdzenia, że historia jest po naszej stronie, i przyjęcie przekonania, że przeszłość jest przypadkowa, a przyszłość niepewna. W takich warunkach uruchamia się nowa dynamika polityczna.

Optymizm zimnej wojny

Bułgarski politolog Iwan Krastew zwrócił uwagę na pewne istotne różnice między zimną wojną a obecną relacją Rosji i Zachodu. W przeszłości – mówił Krastew w czasie niedawnego seminarium w wiedeńskim Instytucie Nauk o Człowieku – mieliśmy do czynienia z konfliktem między optymistami. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Związek Radziecki reprezentowały uniwersalistyczne projekty moralno-polityczne – liberalny kapitalizm versus komunizm. Niezależnie od tego, kto miałby ostatecznie wygrać, gracze po obu stronach mieli wizję lepszej przyszłości dla wszystkich.

Krastew twierdzi, że obecna sytuacja przypomina raczej konflikt pesymistów. Współcześnie nie ma bowiem pewności, że przyszłość będzie lepsza. Popularność zyskała wręcz idea, że może być ona być gorsza – że los naszych dzieci może być mniej pomyślny niż nasz. Jako powód podaje się często globalny kryzys klimatyczny, jak również wiele lokalnych czynników.

Idea, że w przyszłości nie czeka na nas nic dobrego, byłaby z pewnością kłopotliwa politycznie – jeśli nasze działania nie mogą przysłużyć się niczemu wartościowemu, to nie ma sensu dbać o teraźniejszość, a może warto przyspieszyć apokalipsę. Owego pesymizmu nie musimy jednak interpretować w sposób radykalny. Niekoniecznie chodzi o to, że przyszłość będzie uniwersalnie gorsza. Wystarczy, że może być tak, że nie będzie ona lepsza dla wszystkich – czyli może ktoś wygra, lecz ktoś inny przegra.

Konsekwencje ponowoczesności

Takie postawienie sprawy uruchamia nową dynamikę polityczną. Jej źródeł i konsekwencji można by wskazać wiele. Na przykład, najbogatsza część społeczeństwa będzie mniej skłonna do finansowania instytucji publicznych, które miałyby gwarantować cywilizowane i stabilne życie społeczne. Zamiast tego będzie ona raczej zastanawiać się nad prywatnym bezpieczeństwem, gromadzeniem zapasów dla siebie, podobnie jak zrobili to bohaterowie filmu „Don’t Look Up”, którzy w gronie wybranych po prostu uciekają przed zagrożeniem na inną planetę.

Logikę zjawiska widać być może najlepiej w kontekście tak zwanych wojen kulturowych. Sytuacja wyjściowa wygląda następująco. Najpierw amerykańscy optymiści wygrywają z radzieckimi optymistami. Jako że wygrała optymistyczna Ameryka, zaczyna obowiązywać ideał uniwersalnej demokracji liberalnej na wzór amerykański, do którego powinien zmierzać cały świat. Symbolem takiego sposobu myślenia było twierdzenie, że wraz z bogaceniem się społeczeństwa, Chiny przekształcą się wkrótce w liberalną demokrację.

W takich warunkach zasady życia społecznego definiujemy w sposób negatywny – jako granice władzy politycznej. Jeśli historia jest po naszej stronie, to życie społeczne może toczyć się w sposób spontaniczny – cokolwiek się wydarzy, ogółem zmierzamy w stronę postępu. Tak wyglądała iluzja nowoczesnej filozofii – według której dzieje ludzkości można przedstawić jako rozumne.

Teoretycy ponowoczesności zwrócili jednak uwagę, że demokracja liberalna nie ma uniwersalnego uzasadnienia, lecz jest lokalnym osiągnięciem politycznym, ekonomicznym, kulturowym – że jest pewną materialną i przygodną praktyką społeczną, a nie ideą przewodnią ludzkości. I wystarczy poczekać, aż zostanie podważona przez jakieś wrogie siły, gotowe stawić czoła amerykańskiej hegemonii, które będą przedkładać inne wartości ponad wolność i równość.

Polityka tożsamości i walka o przetrwanie

Tak się rzeczywiście stało. Przejście od nowoczesności do ponowoczesności oznacza odrzucenie twierdzenia, że historia jest po naszej stronie i przyjęcie przekonania, że przeszłość jest przypadkowa, a przyszłość niepewna. W takich warunkach nie można już liczyć na spontaniczny proces społeczny, ponieważ nie można mieć pewności, dokąd on zmierza. Zamiast tego trzeba określić w sposób pozytywny, kim chcemy być jako jednostki i wspólnoty i jak możemy to osiągnąć w warunkach, które nie zawsze są przyjazne naszym celom. Jako że jest to najbardziej podstawowe pytanie etyki, to w konsekwencji można mieć wrażenie, że nagle wszystko stało się moralne, jak pisałem kiedyś w tej rubryce.

W ten obraz dobrze wpisują się polityka tożsamości i wojny kulturowe. Można by właściwie powiedzieć, że polityka tożsamości jest symptomem procesu uświadamiania sobie faktu ponowoczesności. Uświadamiamy sobie w ten sposób na poziomie społecznym, że nasze istnienie jako zbiorowości nie jest konieczne i gwarantowane; że być może przestaniemy istnieć – nie tylko jako jednostki, które przynajmniej mogą mieć dzieci, lecz nawet jako kultury. Jeśli przyjmujemy przekonanie, że nie wszyscy wygrają, to w pierwszej kolejności trzeba określić, kto w ogóle chce grać. A kto chce istnieć, to znaczy wywoływać konsekwencje społeczne – ten musi grać.

Pragnienie suwerenności

Z podobnym procesem mamy do czynienia zarówno w sferze międzynarodowej, jak i krajowej. Na poziomie międzynarodowym Rosja domaga się suwerenności czy podmiotowości, czyli możliwości swobodnego decydowania o sobie. Suwerenność owa wyraża się w naruszaniu reguł, które Rosja uważa za narzucone przez kogoś innego – może się to przejawiać zarówno w przerwaniu dostaw gazu, jak i dokonywaniu zbrodni wojennych. Naruszanie reguł posiada tutaj konkretną funkcję – ma pokazać, kto nie rządzi, i ustanowić suwerena. Wedle tej samej logiki PiS nie przywraca w Polsce praworządności – ponieważ twierdzi, że oznaczałoby to akceptację zwierzchności Komisji Europejskiej, czyli (zgodnie z ich retoryką) Niemiec.

Na poziomie krajowym sytuacja może się wydać paradoksalna. Prawica mówi, że to lewica i liberałowie podważają tradycyjny porządek społeczny – a zatem nie jest jasne, czy według prawicy liberalizm przegrywa i należy z nim zerwać, czy jest na fali wznoszącej i dopiero aspiruje do władzy. Jednak i tutaj chodzi o to, że bezrefleksyjna pewność co do określonego kształtu rzeczywistości, czyli dominacji kulturowej pewnej grupy społecznej, którą zwykle określa się mianem białych, heteroseksualnych mężczyzn, zostaje zastąpiona przez niepewność przyszłości. Niepewność, bo przecież grupa ta wciąż ma bardzo dużo władzy i zresztą nic specjalnego jej nie zagraża. Poszczególne jednostki i zbiorowości próbują więc w języku tożsamości ustanowić swoje istnienie społeczne albo potwierdzić swoją władzę.

Ukraina i przyszłość tożsamości

Jakie to daje perspektywy demokracji liberalnej? W sferze międzynarodowej nie istniała nigdy globalna demokracja, więc trzeba by rozmawiać raczej o potencjałach militarnych i gospodarczych. Teoretycy ponowoczesności, tacy jak John Gray, przewidywali w latach dziewięćdziesiątych, że po okresie liberalnego uniwersalizmu następuje pluralistyczny modus vivendi – w którym zachodnie demokracje pełnią rolę jednego z wielu głównych graczy.

Jeśli chodzi natomiast o porządek krajowy, można właściwie wyobrazić sobie, że po okresie turbulencji zatoczymy w procesie koło. Pewną wskazówkę daje nam w tym kontekście Ukraina, która przedstawia demokrację liberalną właśnie jako wartościowy projekt na przyszłość – jako skuteczną odpowiedź na destrukcyjną logikę tożsamościowego autorytaryzmu. Wychodzimy mianowicie od sytuacji, w której liberalna demokracja wygrywa z komunizmem, a my jesteśmy w jej ramach kimkolwiek (ponieważ określa ona swoje znaczenie jedynie w sposób negatywny) – i zmierzamy do sytuacji, w której w wyniku nowych konfliktów społecznych i wojen kulturowych w pozytywnym znaczeniu stajemy się liberalnymi demokratami. Ostatecznie rzecz biorąc, zachodnia demokracja nie jest przecież wymysłem amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, lecz cywilizowaną odpowiedzią na sytuację konfliktu między różniącymi się ludźmi.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 717

(41/2022)
10 października 2022

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj