0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Prognoza wędrowna] Szojgu...

[Prognoza wędrowna] Szojgu godzi terrorystę ze złodziejem

Konstanty Gebert

„Rozmawialiśmy o syryjskim kryzysie, syryjskich uchodźcach i walce z organizacjami ekstremistycznymi w Syrii”, oznajmił rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu tydzień temu w Moskwie, po spotkaniu szefów MON Syrii i Turcji, któremu przewodniczył. Kto ma powody do zaniepokojenia po tym spotkaniu?

To, że mimo wojny w Ukrainie minister państwa NATO w ogóle chciał się spotkać ze swym rosyjskim odpowiednikiem, zdumiewa. Gotowość syryjskiego ministra mniej dziwi, skoro on i Szojgu grają w tej samej lidze – i to razem, bo Moskwa zbrojnie wspiera Damaszek, a liczba ofiar syryjskiej wojny domowej już dawno przekroczyła 600 tysięcy.

Zdumiewa również to, że do spotkania szefów resortów obrony obu graniczących ze sobą państw mogło dojść: 11 lat temu, gdy wybuchła wojna domowa, Ankara zerwała z Damaszkiem stosunki dyplomatyczne i postawiła sobie za cel obalenie syryjskiego reżimu. Odtąd aktywnie wspiera zbrojną opozycję antyreżimową i okupuje, po dwóch inwazjach, prawie 9 tysięcy kilometrów kwadratowych terytorium na północy Syrii.

Trudno sobie też wyobrazić ich współpracę w zwalczaniu „organizacji ekstremistycznych”, skoro prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan publicznie nazywał swego syryjskiego odpowiednika, Baszira al-Assada, „terrorystą”, ten zaś rewanżował mu się, określając go mianem „złodzieja syryjskiej ziemi”.

Odwilż między dyktatorami

A jednak moskiewski szczyt to jedynie kontynuacja wcześniejszego spotkania szefów wywiadów, także pod rosyjskimi auspicjami, i rozmów, które odbyli szefowie obu MSZ-ów przy okazji belgradzkiego szczytu państw niezaangażowanych w 2021 roku. Od kilku miesięcy Erdoğan chwali wyniki tych spotkań i stwierdza, że spotkanie z Assadem także wchodziłoby w grę.

Po tym, jak spotkał się z w listopadzie z egipskim prezydentem Abdelem Fattahem al-Sisim, choć wcześniej się zarzekał, że „nie uściśnie nigdy ręki zamachowca”, turecki prezydent oznajmił, że „sprawy mogłyby ruszyć naprzód także i w Syrii”, bo „w polityce nie ma miejsca na resentymenty”.

Nie jest jasne, czy Sisi docenił to porównanie z nieporównanie jednak od niego bardziej krwawym dyktatorem, ale za to Assad najwyraźniej w kwestii resentymentów ma inne zdanie: nadal odmawia spotkania z Erdoğanem, „dopóki Turcja okupuje choć piędź syryjskiej ziemi”. W ogóle cała turecko-syryjska odwilż jest dość jednostronna i zbiera oklaski głównie w Moskwie i Ankarze. Damaszek zachowuje wyniosłe milczenie, choć to na pozór Assadowi powinno najbardziej zależeć na przełamaniu międzynarodowego bojkotu, jaki go za rzeź współobywateli dotknął.

Interes Moskwy jest jasny: ewentualny przełom pokazałby Erdoğanowi, który niedawno jeszcze roił o mediacji między Moskwą o Kijowem, kto tu może komu co mediować. Zarazem sukces odwilży jeszcze bardziej związałby z Moskwą i natowską Turcję, i Assada, który coraz bardziej pokazuje, że jest niezadowolonym wasalem.

To wprawdzie dzięki rosyjskiemu lotnictwu (i irańskim wojskom) udało mu się odwojować 70 procent kraju, ale odkąd zaczęła się wojna w Ukrainie, Moskwa wycofała z Syrii część swych sił i wyraźnie uznała ten konflikt za drugorzędny – Assad zaś chciałby, żeby Rosjanie odbili mu resztę kraju.

Syryjscy uchodźcy w potrzasku

Także i „złodziejowi” Erdoğanowi bardzo zależy na spotkaniu z „terrorystą Assadem”: za pół roku są wybory, a taki szczyt oznaczałby, że niemal 4 miliony uchodźców syryjskich, którzy znaleźli schronienie w Turcji, będą mogły wrócić do domu, czy tego chcą, czy nie.

Wprawdzie wydawać by się mogło, że szczyt z szefem reżimu, którego przysięgło się obalić, można by użyć przeciwko prezydentowi. Jednak w kraju, gdzie mnożą się akty przemocy przeciwko Syryjczykom, także i opozycja chce ich deportować, a tym, co było 11 lat temu, mało kto się już przejmuje.

Sami uchodźcy nie chcą wracać do zrujnowanego i rządzonego przez oprawców kraju (w ramach „dobrowolnych” powrotów przeniosło się ich do okupowanej przez Turcję części Syrii w dwa lata jedynie 20 tysięcy). I Assad też nie jest skory ich przyjmować: wyjechali potencjalni przeciwnicy, których nie trzeba się już obawiać, a utrzymać ich i tak nie ma jak.

Kurdowie znów przegrani

Głównymi jednak przegranymi zbliżenia byliby syryjscy Kurdowie z YPG. Traktowani, ze względu na krwawą wojnę, jaką Turcja toczy ze swoimi Kurdami, jako wróg śmiertelny przez Ankarę, wywalczyli sobie, balansując między reżimem a opozycją, pewną autonomię. Trzecia turecka inwazja, którą Erdoğan zapowiedział w listopadzie, po zamachu terrorystycznym w Stambule, który Turcja bez dowodów przypisała YPG, zniszczyła by tej autonomii resztki, a YPG raczej oddałyby się pod władzę reżimu.

Takiego sojuszu, który utrudniłby walki, Erdoğan usiłuje uniknąć, tłumacząc Damaszkowi, że Kurdów dostanie i tak, bo nie będą mieli gdzie się zwrócić. Stany Zjednoczone, ich sojusznik z czasów wojny z ISIS, zdradziły ich już podczas drugiej tureckiej inwazji, gdy prezydent Donald Trump nakazał wycofanie amerykańskich oddziałów wspólnie dotąd z Kurdami walczących z islamistami.

Rosjanie, kolejny życzliwy rozmówca, właśnie ich zdradzają, forsując turecko-syryjskie zbliżenie. Nadal są jedyną siłą walczącą z odradzającą się ISIS, która odetchnie, jeśli do zbliżenia dojdzie – nawet jeśli Turcy, w jego ramach, wstrzymają pomoc dla walczącego z reżimem jej odłamu z HTS.

Przegranymi będą więc też Amerykanie, którzy utracą jedynego sojusznika w walce z islamistami. Zresztą już teraz Ankara rozmawia o ewentualnym wstrzymaniu trzeciej inwazji, którą zapowiedziała, lecz do której się nie pali, z Moskwą, a nie z Waszyngtonem, choć obie stolice zgłosiły obiekcje.

Przegrane będą też resztki walczącej jeszcze syryjskiej opozycji – i demokratyczna opozycja w Turcji, jeśli Erdoğan, dzięki perspektywie deportacji Syryjczyków, wygra wybory.

Złodziej z terrorystą przy wspólnym stole

Trudno więc się dziwić, że Turcja prze do porozumienia, a Rosja jej błogosławi. Ale Assad, który swą opozycję niemal już pokonał i którego znów zaczęto przyjmować na niektórych arabskich salonach, uważa, że wszystko, co może Turcja mu obiecać, dostanie i tak, gdy rosyjskie bombowce wywalcza mu całkowite zwycięstwo.

A jak nie, to wymusi te ustępstwa, wypędzając do Turcji jeszcze z kilka milionów ludzi. Wystarczy poczekać. A wówczas, jak złodziej odda, co ukradł, i przeprosi go za „terrorystę”, będzie nawet mógł usiąść z nim do stołu.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 730

(1/2023)
4 stycznia 2023

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj