Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Smakowanie codzienności. Recenzja...

Smakowanie codzienności. Recenzja „Wielkiego atlasu małych przyjemności” Olgi Ślepowrońskiej [KL dzieciom]

Paulina Zaborek

Ilustrowany „Wielki atlas małych przyjemności” to zbiór zachwytów nad drobiazgami, które dają przyjemność i ukojenie: herbata imbirowa wypita w mroźny dzień, wąchanie nowych książek, śpiewanie pod prysznicem… Przypomina on słynną książkę Philippe’a Delerma, która stała się inspiracją dla twórców kultowego filmu „Amelia”.

Ilustrowany „Wielki atlas małych przyjemności” to zbiór zachwytów nad drobiazgami, które dają przyjemność i ukojenie: herbata imbirowa wypita w mroźny dzień, wąchanie nowych książek, śpiewanie pod prysznicem, oglądanie rodzinnych zdjęć… Publikacja zachęca dzieci i dorosłych do wspólnego celebrowania w duchu uważności ulotnych momentów, które składają się na codzienne carpe diem.

Książka pokazuje, że ludzie na całym świecie czerpią radość z delektowania się dobrymi, miłymi chwilami i przywołują je, by poczuć się lepiej.

Dwadzieścia lat temu ukazała się w Polsce książka Philippe’a Delerma „Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności” [1], która stała się inspiracją dla twórców kultowego filmu „Amelia”. We Francji sprzedała się w liczbie ponad miliona egzemplarzy, a i w kraju nad Wisłą święciła triumfy popularności. Delerm nie odkrył co prawda niczego nowego – jego zbiorek poetyckich impresji, zachwytów nad ulotnymi momentami codzienności był niczym więcej jak kolejną wersją smakowania proustowskiej magdalenki – jednak słowa Francuza, w znakomitym tłumaczeniu Wawrzyńca Brzozowskiego, tak mocno działały na zmysły i wyobraźnię, że chciało się w nich zanurzyć na dłużej, by delektować się kreowanymi obrazami. 

Przywołuję to wrażenie teraz, gdy trzymam w rękach „Wielki atlas małych przyjemności” Olgi Ślepowrońskiej. Publikacja wydawnictwa Tekturka kierowana jest do młodszych czytelników, jednak jej zamysł podobny jest temu, który przyświecał Delermowi. Autorka wspomina w posłowiu, że aby uczcić pamięć zmarłej babci potrafiącej „jak mało kto dostrzegać całe spektrum świata” (jej fikcyjna odpowiedniczka pojawia się także na kartach atlasu), zaczęła zapisywać rozmaite miłe aktywności, zebrane od rodziny i przyjaciół. Jej celem było zachowanie na kartach książki momentów, które wywołują uśmiech na naszych twarzach. Pogrupowano je w części – związane z porami roku, czynnościami domowymi, naturą, relacjami z bliskimi, inspiracjami literackimi, jedzeniem, zabawą i odpoczynkiem. 

W każdej znajdziemy czynności znane, lubiane, czasem już zapomniane, które nagle wracają wspomnieniem: „Kiedy zerwiemy drobniutkie fioletowe płatki koniczyny i chwilę possiemy ich brzegi – poczujemy na języku słodki nektar”. Przywołanie w książce tego mojego rytuału dzieciństwa wybieganego na łąkach sprawiło mi wielką przyjemność, podobnie jak przeczytanie o widoczkach tworzonych z kwiatów, pisaniu listów do siebie z przyszłości, celebrowaniu szarej godziny czy wąchaniu psich łapek. 

Od książki Delerma „Wielki atlas…” wyraźnie różni się obecnością ilustracji. I jest to różnica zdecydowanie na plus. Być może Delerm pobudzał wyobraźnię i słowami kreślił zmysłowe obrazy w umysłach czytelników, jednak Anna Mazurkijević-Fila wnosi do tekstu taki ogrom cudownych estetycznych doznań, że czytanie tej książki, obcowanie z nią, staje się faktyczną celebracją chwili. Inspirującej treści towarzyszą bowiem przepiękne, oszałamiające rozmachem ilustracje. Wyjątkowo duży format książki, twarda oprawa, szycie i wysokiej jakości papier czynią to doznanie wysublimowaną przyjemnością. Oto stronice rozświetla blask płonącego ogniska, migocący na twarzach siedzących wokół niego osób; z kubka herbaty unosi się smużka pary; białe płatki śniegu wolno wirują w świetle latarni; kora drzewa wydaje się na ilustracji tak przyjemnie chropowata i ciepła, że chce się jej dotknąć…

Doznania, wrażenia, odczucia, emocje. Przeżywane przez ludzi na całym świecie, takie same, choć niekiedy nazywane wprost, a innym razem niemające jednowyrazowego odpowiednika, jedynie formę opisową. Książka przytacza te słowa, pokazując, że wszędzie ludzie czerpią radość z delektowania się dobrymi, miłymi chwilami i przywołują je, by poczuć się lepiej. Czasami są one dla nich tak ważne, że zyskują własne określenia, na przykład: frühlingsgefühle to niemieckie słowo oznaczające radość z nadchodzącej wiosny, gökotta to szwedzkie określenie zwyczaju rannego wstawania, by posłuchać śpiewu ptaków, hanyauku to słowo z języka kwangali oznaczające chodzenie na palcach po gorącym piasku, cafuné to w brazylijskim wariancie języka portugalskiego przeczesywanie palcami włosów ukochanej osoby, a dǎrui to wyraz rumuński oznaczający radość z obdarowania drugiej osoby.

O ile książka Delerma powstała w moim odczuciu po to, by zatrzymać nas, dorosłych, w pędzie życia, zachęcić, byśmy zajrzeli w głąb siebie, zachwycili się chwilą, docenili ją, o tyle „Wielki atlas…” powstał, by wspierać dziecko w procesie odkrywania świata, dostrzegania jego piękna, różnorodności, bogactwa i cieszenia się tym. Lektura tej książki, przeglądanie ilustracji, zatrzymywanie się na nich, przywoływanie doznań, smaków, zapachów, wspiera trening uważności, może być też medytacją wdzięczności dla całej rodziny. 

Znajdziemy tu pomysły wspólnych aktywności, część z nich inspirowanych literaturą dziecięcą. Są to więc na przykład Misie-patysie – zabawa z „Kubusia Puchatka” polegająca na wrzucaniu patyków do wody z jednej strony mostu i patrzeniu z drugiej strony, czyj patyś pierwszy wypłynie, czy gra w zadowolenie, której oddawała się Polyanna, bohaterka książki E.H. Potter, polegająca na tym, że w każdej, nawet z pozoru przegranej sytuacji należy znaleźć powód do radości, a także wiele innych zabaw, inspirowanych Muminkami, Mary Poppins, Pippi Pończoszanką, a także wierszami Danuty Wawiłow i Juliana Tuwima.

„Wielki atlas…” jest także znakomitą okazją do budowania bliskich relacji – poprzez rozmowy, wspominki, dyskusje, jakie mogą toczyć się nad kartami albumu. Pozwolą one lepiej poznać członków rodziny, dowiedzieć się więcej o ich marzeniach, przeżyciach, „ulubieństwach”. „Wielki atlas małych przyjemności” to znakomity prezent na Dzień Babci i Dziadka – wiele jego fragmentów i ilustracji zapewni im sentymentalną podróż w smaki, zapachy i radości z przeszłości, o których być może zechcą opowiedzieć wnuczętom.

Przypis:

[1] Philippe Delerm, „Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności”, przeł. Wawrzyniec Brzozowski, wyd. Sic!, Warszawa 2004.

 

Książka:

Olga Ślepowrońska, „Wielki atlas małych przyjemności”, il. Anna Mazurkijević-Fila, wyd. Tekturka, Lublin 2023.

Proponowany wiek: 3+

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

... mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa.

Każda i każdy z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 20 zł miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców i Patronów!

SKOMENTUJ

Nr 783

(2/2024)
9 stycznia 2024

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj