„Wojna 2022. Dzienniki, eseje, wiersze”, wybór i opracowanie Wołodymyr Rafiejenko, przekład różnych tłumaczy, Centrum Mieroszewskiego, „Nowa Polszcza”, Warszawa 2023
Dziwnie jest przeglądać ten tom. Z jednej strony jest jak wspomnienie. W pierwszej części, w której zebrane są dzienniki ukraińskich pisarz i pisarek daty kończą się na marcu i kwietniu 2022 roku. Czytając je, towarzyszymy ich autorom w nerwowych ruchach tuż po wybuchu wojny i wracamy do tamtych emocji. „W te dni często wspominam Erenburga i jego wiersz «Zabij!» – pisze prozaik Artem Czech – Pomimo szczekaczkowej retoryki i wyraźnie propagandowego rdzenia, ten tekst współbrzmi z nastrojami większości Ukraińców” i od razu przypomina nam się gniew, który również tu, w Polsce, czujemy wobec Putina i Rosjan do dziś.
Z drugiej strony, wiemy już jednak, jak to wszystko potoczy się dalej, czego najlepszym przykładem są dwa nazwiska ujęte w ramkę: Wołodymyra Wakułenki, którego ciało znaleziono pół roku później w jednym z bezimiennych grobów w iziumskim lesie, i Wiktorii Ameliny, zmarłej w lipcu 2023 roku w wyniku ran odniesionych podczas bombardowania Krematorska.
Niezwykle bogata antologia przygotowana w 2023 roku przez Wołodymyra Rafiejenkę, znanego polskim czytelnikom z powieści „Najdłuższe czasy” (wyd. pol. KEW, 2020), jest dobrym wprowadzeniem do najnowszej literatury ukraińskiej, która próbuje nam opowiedzieć o wojnie językiem nieco innym niż geopolityczne analizy. Tom zawiera teksty ponad czterdziestu pisarzy i pisarek, zarówno tych bardziej u nas znanych, jak Serhij Żadan, Wasyl Machno czy Jurij Andruchowycz, jak i tych dopiero do odkrycia przez masowego odbiorcę. Jego olbrzymim plusem jest to, że nie ogranicza się on tylko do jednego gatunku literackiego. Znajdziemy w nim i wspomniane już dzienniki, i esej, który niekiedy przeradza się w opowiadanie, i wiersze. We wszystkich tych utworach czuć oddech śmierci i zniszczenia, ale też niezachwianą wiarę w siłę ukraińskiej kultury, o której we wpisie do swojego dziennika z 10 kwietnia 2022 roku tak pisała poetka Ołena Pawłowa:
„Ukraińska kultura jest niezachwiana. Autor kogucika z szafki, która ocalała ze zbombardowanego budynku w Borodziance – Prokop Bidasiuk – był uczniem bojczukisty Wasyla Sadlera, straconego przez władzę sowiecką w 1937 roku. Odwieczna rosyjska tradycja – niszczyć. Ukraińska – stawiać opór, żyć i tworzyć”.
Maksym Krywcow, „Talk-show «Wojna»”, przeł. Aneta Kamińska, seria Biblioteka Poezji Ukrainy „W obliczu wojny”, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2024
Inter arma silent Musae, mówi stare łacińskie przysłowie. Wiemy jednak dobrze, że w czasie wojny Muzy wcale nie milczą. Zwłaszcza ta odpowiedzialna za lirykę. Oszczędność słowa, maksymalna kondensacja znaczeń, możliwość zapisania całego utworu na skrawu papieru, a nawet zapamiętania go bez potrzeby utrwalania go na materialnym nośniku sprawiają, że poezja jak żaden inny gatunek literacki jest w stanie przetrwać najgorsze dziejowe wichury. Ma ona jeszcze jeden plus. Najlepiej oddaje to, co na wojnie zmienia się jak w kalejdoskopie – emocje; pojawiające się nagle jak elektryczny impuls uczucia strachu, nadziei, ulgi, braterstwa, gniewu, a potem znów strachu i tak dalej.
Maksym Krywcow zginął na froncie na początku stycznia tego roku. Miał trzydzieści trzy lata. Na wojnę wyruszył wcześnie, bo już dekadę temu, kiedy to zaciągnął się do Narodowej Gwardii Ukrainy. Po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej inwazji na Ukrainę znów wrócił na front. Cały czas pisał. Zostawił po sobie debiutancki tomik „Wiersze w otchłani”, rozproszone utwory poetyckie i niedokończoną powieść.
W Ukrainie śmierć tego żołnierza-poety była głośnym wydarzeniem. Nakład jedynego tomiku został natychmiast wykupiony, zaś Ukraiński PEN-Club uznał jego debiut za jedną z najlepszych książek minionych miesięcy. W Polsce również zaroiło się od informacji o Krywcowie. Ci, którzy nie czytają po ukraińsku, jego poezję mogę jednak docenić właściwie dopiero dziś. Na dniach w serii Biblioteka Poezji Ukrainy „W obliczu wojny” wydawanej przez sejneńskie Pogranicze Krzysztofa Czyżewskiego ukaże się tom wierszy „Talk-show «Wojna»” w przekładzie Anety Kamińskiej. Z kolei w lutowym miesięczniku „Odra” można znaleźć próbkę wierszy Krywcowa w przekładzie Tomasza Pierzchała.
Co to za poezja? Z jednej strony oszczędna, o krótkiej, rwanej frazie, która zamyka głęboką mądrość w kilku słowach, z drugiej śpiewna, transowa, meandrująca niczym rzeka. Tę antynomiczność wierszy Krywcowa widać też tematyce. Ogólna medytacja nad kondycją człowieka spotyka się tu nagle z materialnym konkretem – żółtymi tramwajami, smrodem brudnych rąk, przeładowywanym ciałem „W”, które „ma teraz gdzieś 50 cm na 50 cm”. Widać ją też w emocjach. Strach miesza się tu z czułością, śmierć z miłością życia, którą w czasie wojny może wyrazić szeptem, niemal niemo już tylko wiersz:
Jeśli wojna to pieśń
to pieśń bez słów
i pieśń bez nut
bez muzyki
taka
jaką śpiewano człowiekowi
przed stworzeniem świata
pieśń bez pieśni i pieśń nad pieśniami
(przeł. Tomasz Pierzchała)
Serhii Plokhy, „Rosja–Ukraina. Największe starcie XXI wieku”, przeł. Arkadiusz Bugaj, Wydawnictwo Znak, Kraków 2024
Wykładający na Uniwersytecie Harvarda historyk Serhii Plokhy jest obecnie chyba najbardziej znanym ukraińskim badaczem, który stara się analizować obecną wojnę rosyjsko-ukraińską w długiej perspektywie. Po polsku do tej pory ukazało się kilka jego książek, z których warto wymienić „Kwestię rosyjską” (wyd. pol. 2017) o budowaniu rosyjskiego narodu, „Czarnobyl” (wyd. pol. 2019), najlepsze kompendium wiedzy o słynnej awarii elektrowni atomowej i jej konsekwencjach, za które ukraiński badacz otrzymał nagrodę Samuela Johnsona, i „Wrota Europy” (wyd. pol. 2022), w których autor w zwięzły sposób opisał historię ukraińskich ziem. Większość z nich wydało wydawnictwo Znak i tak jest też w przypadku ostatniej tłumaczonej na język polski książki Plokhego „Rosja–Ukraina. Największe starcie XXI wieku”.
Swoją opowieść o źródłach i przebiegu pełnoskalowej wojny w Ukrainie Plokhy zaczyna od poruszającego wstępu. Wiadomość o ataku Rosji zastała go w Wiedniu. Z początku myślał, że działania wojenne ogranicza się do terenów wschodnich republik, gdzie już raz trwały walki w latach 2014–2015, ale się mylił. Rosjanie zamierzali zająć cały kraj. Nikt nie był na to przygotowany. Plokhy w jednym miał jednak rację. W wywiadzie dla „New Yorkera” stwierdził, że Ukraińcy będą się uparcie bronić. Wkrótce miało się okazać, że zaplanowany przez Putina Blitzkireg przekształci się w „w największą od 1945 roku wojnę konwencjonalną w Europie”.
Plokhy kreśli obraz dzisiejszych walk w długiej perspektywie, sięgając aż do historii dziewiętnastowiecznych imperiów. Zadaje proste pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi: co umożliwiło taką agresywną wojnę? Co skłoniło Ukraińców do tak zaciętego oporu, jaki stawili i jaki nadal stawiają? I prezentuje mocną tezę, że to, co teraz obserwujemy, nie jest niczym nowym. „Pod wieloma względami – pisze – obecny konflikt jest staroświecką wojną imperialną prowadzoną przez rosyjskie elity, które uważają siebie za spadkobierców i kontynuatorów mocarstwowych, ekspansjonistycznych tradycji imperium rosyjskiego i Związku Radzieckiego. Z ukraińskiego punktu widzenia tocząca się wojna jest przede wszystkim wojną o niepodległość, desperacką próbą obrony prawa do istnienia nowego narodu, który wyłonił się z ruin upadłego Związku Radzieckiego”.
Jakie będą najpoważniejsze konsekwencje tej wojny dla Ukrainy, Europy i całego świata? Tego, oczywiście nie sposób dokładnie przewidzieć, ale Plokhy stara się nakreślić jakiś ogólny scenariusz. Światem według ukraińskiego historyka znów będzie rządziła logika dwubiegunowego starcia, jak w czasie zimniej wojny. Jednak o ile po jednej stronie, jak kiedyś, nadal stać będą Stany Zjednoczone, po drugiej nie będzie to już Rosja. Trudno jednak stwierdzić, czy świat ten będzie choć odrobinę lepszy niż obecny.
This article was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.
Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.