Słowacki premier Robert Fico postrzelony podczas przemówienia publicznego, Matthias Ecke z niemieckiej SPD skopany w Dreźnie tak mocno, że trafił do szpitala, Franziska Giffey, także z SPD, uderzona w głowę w Neukölln. Czy żyjemy w czasie kataklizmu naszej kultury? – zapytał mnie w tym kontekście znajomy intelektualista i dziennikarz. I dodał: pięć albo dziesięć lat temu takie rzeczy przecież się nie działy.
Niestety, mój przyjaciel nie ma racji. Nie mamy do czynienia z kataklizmem lub kumulacją – ale z nową normalnością. Przemoc publicznie praktykowana, najlepiej w świetle dnia, najlepiej teatralna, wobec osób występujących na scenie, albo chociaż przy wielu świadkach, towarzyszy nam na co dzień. Pięć lat temu napastnik z nożem zamordował na oczach tysięcy ludzi prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Także pięć lat temu zabito polityka niemieckiej CDU Waltera Lübckego strzałem w głowę, gdy wyszedł na werandę swojego domu. Blisko piętnaście lat temu uzbrojony mężczyzna zabił w biurze poselskim polityka PiS-u, Marka Rosiaka.
Niechęć do różnic
Doniesienia o przemocy są bulwersujące, jednak szybko znikają w powodzi innych wiadomości. Stopniowo wszyscy przyzwyczajamy się do tego, że ryzyko bycia zastrzelonym jest częścią zawodu polityka. Naglące jest jednak pytanie o przyczyny tego, co się dzieje. Polaryzacja, wzrost neofaszyzmu, media społecznościowe? Wszystkie te często przywoływane wyjaśnienia nie docierają do istoty rzeczy. W końcu, gdy zastrzelono Gabriela Narutowicza w 1922 roku w warszawskiej galerii Zachęta, nie było mediów społecznościowych. Jakie są zatem przyczyny?
Warto sięgnąć do wyjaśnień głębszych i dotykających kulturalnych dynamik. Wśród tych, które wydają mi się mówić szczególnie dużo, jest teoria odróżnicowania, sformułowana przez René Girarda w książce „Kozioł ofiarny”. Odróżnicowanie jest wedle Girarda niezbędnym elementem kryzysu kultury, przechodzącej przez czas wyjątkowo szybkich i głębokich zmian. Ludzie zaczynają wtedy obawiać się wszelkich, czy to dużych, czy małych, różnic. Traktować je jako bezpośrednie zagrożenie. Stąd wybór tak zwanych kozłów ofiarnych, które mają ponieść karę jako sprawcy społecznego chaosu. Spośród wielkich figur europejskiej historii można wskazać na Sokratesa i Jezusa, jako idealnotypiczne przykłady kozłów ofiarnych. Mogą one jednak być i mniejsze, nie tak pomnikowe, mogą to być ludzie, którzy jak politycy, pełnią funkcje publiczne i są z tego powodu dobrze widoczni.
Odróżnicowanie jest uderzającym zjawiskiem. Uderzająca jest niechęć – więcej – niemożność do zniesienia każdej różnicy. Niemożność zniesienia tego, że ktoś chodzi po tych samych chodnikach, co ja, i występuje w tych samych miejscach/mediach, które ja śledzę – a jednocześnie reprezentuje zupełnie inny sposób myślenia i mówienia o świecie. Sam fakt różnicy jest tutaj traktowany jako śmiertelne zagrożenie. To zagrożenie uważane jest za dobry powód, aby różnicę wyeliminować, wszelkimi dostępnymi środkami. Głośność, publiczność tej eliminacji wydaje się rodzajem magicznego odczarowania sytuacji różnicy: teraz wszyscy mają usłyszeć i zobaczyć, że jednorodność powraca, różnica już nie bruździ.
Safe space dla debaty
Jednak skąd ten kryzys? Skąd odróżnicowanie i stres? W modnej ostatnio chińskiej powieści sci-fi czytamy o świecie, w którym następują po sobie epoki stabilności i chaosu. Podobnie jak w tym świecie, w naszym również występują po sobie czasy bardziej i mniej spokojne. Tym, co łączy epoki mniej spokojne, jest poczucie utraty, niekontrolowana żałoba po świecie, który nieodwołalnie odchodzi, wraz ze swoimi sposobami zachowania, komunikacji, źródłami tożsamości, związkami rodzinnymi i przyjacielskimi.
Czy to usprawiedliwia przemoc? Z pewnością nie. Jednak z całą pewnością uświadamia, że w naszych szybko zmieniających się, spolaryzowanych i pełnych stresu społeczeństwach potrzebujemy pilnie przestrzeni, w których panuje wolność wypowiadania opinii bez obaw, że zostanie się usuniętym, „scancellowanym”, w którym takie przestrzenie się chroni w imię nowej odsłony millowskiej debaty publicznej. W przeciwnym razie czeka nas sterroryzowanie przemocą, a przy tym śmierć akademii i śmierć debaty publicznej jako takiej.