Ogromnie się cieszę, że znowu mogę pisać o łotewskiej książce dla dzieci, co tylko potwierdza rosnącą obecność bałtyckich osób piszących na półkach polskich księgarni. Po „Dzieciach króla diamentów” Luīze Pastore, recenzowanych przeze mnie kilka miesięcy temu, ponownie trafia do nas publikacja od świetnej oficyny Liels un mazs, nagrodzonej na targach książki dziecięcej w Bolonii tytułem „Best Children’s Publishers of the Year” (2022). Tym razem, dzięki wydawnictwu Natuli, w moich rękach znalazł się doceniony na świecie tytuł Anete Melece [wyd. oryg. 2019]. Znany i tłumaczony nie bez powodu, bo ta niezbyt gruba i niezwykle barwna książka obrazkowa rozbawi i poruszy wrażliwe struny, zwłaszcza grając na nostalgii dorosłych osób czytających.


Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku…
W obliczu szybko zmieniających się technologii i mediów nie pozostajemy bierni. Aby móc nadal dostarczać Ci jakościowe treści, prosimy o podzielenie się swoją opinią na temat pracy Kultury Liberalnej i wypełnienie anonimowej ankiety.
Dołącz do nas i współtwórz Kulturę Liberalną — wypełnij ankietę >> 

Prawdziwych kiosków już nie ma, skąd więc dziecięce osoby czytające miałyby wiedzieć, o czym jest książka obrazkowa Melece? A przecież kiosk to cały świat Olgi, puszystej sprzedawczyni, która nie może zmieścić się w drzwiach, przez co spędza w blaszaku całe dnie. W chwilach wolnych od obsługiwania przychodzących w różnych kwestiach osób przegląda magazyny podróżnicze, marząc o wyjeździe nad morze. Gdy pewnego dnia niefortunnie przewraca się razem z kioskiem, odkrywa, że może łatwo przemieszczać się ze stalowymi stelażem ciążącym na jej barkach. Krótki spacer Olgi po mieście kończy się jednak w rzece, której prąd porywa kobietę prosto nad morze. Tam wreszcie bohaterka może realizować swoje marzenie o spoglądaniu na błękitne fale, sprzedając w kiosku lody. Jak jednak sugeruje magazyn o górach widoczny na tylnej wyklejce, Olgę czekają kolejne przygody… Choć streściłem niemal całą opowieść Melece, mam wrażenie, że nie w samej historii kryje się piękno i wartość „Kiosku”, ale w sposobie kreacji postaci Olgi i jej drogi ku spełnieniu marzeń, które kreśli autorka.

Olga, spoglądająca przez okienko wycięte w przedniej okładce, zdaje się postacią na poły tragiczną, na poły komiczną, ale – mimo wszystko – całkowicie sympatyczną. Trudno jej nie polubić, choć nieustające pochłanianie słodyczy i niezgrabność nie świadczą na korzyść bohaterki. Niektóre osoby odbiorcze mogą poczuć się nieswojo, bo otyłe postaci nie pojawiają się w książkach dziecięcych zbyt często, a ponadto niezwykle rzadko ich waga nie staje się głównym tematem utworu – na przekór wszystkiemu w książce Melece Olga „zwyczajnie” jest duża i nikomu nic do tego! Choć zamknięta w różowym stelażu kiosku może sprawiać wrażenie samotnej, tak naprawdę każdego dnia spotyka wiele osób, które chcą coś kupić albo „niczego nie kupują i chcą tylko porozmawiać”, staje się tym samym centrum społecznego świata. Co więcej, warstwa tekstowa nie pozwala na dogłębne poznanie bohaterki, a jednak kreacja Olgi nie daje o sobie zapomnieć i prowokuje do stawiania pytań i snucia domysłów na temat tej postaci, z pozoru prostej, a jednak przyciągającej uwagę od pierwszej strony okładki. Melece świetnie udało się wciągnięcie osób czytających do stworzonej przez siebie historii, a także przybliżenie ku Oldze, która wywołuje niemal naturalny uśmiech na ustach.

Od pierwszej strony okładki w „Kiosku” góruje humor, który Melece świetnie wykorzystuje, zarówno na poziomie fabularnym, jak i graficznym. Proste, a jednocześnie wciągające zabiegi prowadzące ku szczęśliwemu zakończeniu, wybuchowa paleta barw i spora dawka wizualnych gagów spodobają się zapewne zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Niewątpliwą wartością książki jest też sentymentalna podróż do niedalekiej przeszłości i wzbudzenie nostalgii za miejscem i instytucją kiosku, który – przynajmniej w tej części świata – stał się reliktem działającym w przeważającej mierze na rodziców. To właśnie z nimi, dorosłymi, będzie mogła rezonować kreacja Olgi, odnaleźć w niej bowiem można – nierzadko utraconą – wolność w dokonywaniu życiowych wyborów, mimo przeszkód, które wydają się nie do pokonania. Bohaterka, mimo ograniczających ją – w sensie dosłownym – barier, wyzwala się z ograniczeń i dąży do wymarzonego celu. Co jednak w „Kiosku” Malece najlepsze, Olga nie porzuca ciążącego jej różowego „gorsetu”, ale dźwiga go za sobą, pokazując osobom czytającym, że zamiast próbować zapomnieć o niewygodnej przeszłości, można włączyć ją do codziennego życia.

Okraszony sporą dawką humoru przekaz historii zawartej w „Kiosku” Melece idzie w parze z niezwykle atrakcyjną warstwą graficzną książki obrazkowej. Co warte podkreślenia, publikacja powstała na podstawie filmu animowanego z 2013 roku [1], stanowi więc rzadki przykład transmedialnego przekładu w obszarze kultury dziecięcej z medium audiowizualnego na druk. Dostrzec to można zwłaszcza w kompozycji symultanicznej, gdy Olga pojawia się kilkukrotnie na jednej ilustracji, co podkreśla płynność, z jaką następują po sobie zdarzenia ukazane w książce. Wolność, której przyświeca zarówno krótkometrażowy film animowany, jak i książka obrazkowa, jest dominującym motywem, jaki chciała ukazać Melece; motywem, który dzięki uniwersalizmowi „Kiosku” rezonować może z różnymi grupami odbiorczymi. Olga – choć nie ułatwia osobom czytającym wejścia w jej skórę – staje się tym samym symbolem wyzwolenia, także w sensie uniwersalnym, niezależnym od sytuacji politycznej, kulturowej i społecznej.

Przypis:

[1] Short film about getting free | „The Kiosk” by Anete Melece: https://www.youtube.com/watch?v=Om0fNxpOxqk.

Książka:

Anete Melece, „Kiosk”, przeł. Agnieszka Smarzewska, wyd. Natuli, Szczecin 2024.

Proponowany wiek odbiorcy: 4+ (wskazanie wydawcy)

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.