Kilka dni przed trzecią rocznicą pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w przestrzeni międzynarodowej można usłyszeć sporo szokujących tez wypowiadanych głównie przez Donalda Trumpa i jego najważniejszych współpracowników. Na przykład to, że Ukraina miała trzy lata, żeby poradzić sobie z Rosją, ale tego nie zrobiła (Trump), albo że największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja, tylko brak odpowiednich wartości (JD Vance).

Z kolei liderka Alternatywy dla Niemiec Alice Weidel w wywiadzie dla „Bilda” powiedziała, że zależy jej na dobrych relacjach nie tylko z europejskimi państwami, lecz także z Rosją. Przypomnijmy, że AfD zdobywa w sondażach przedwyborczych do Bundestagu 20 procent i zajmuje drugie miejsce.

W Polsce, gdzie również trwa kampania wyborcza, uwagę przykuwa inny sondaż. 64 procent respondentów sondażu Opinia 24 dla RMF FM nie boi się rosyjskiego zagrożenia polegającego na tym, że Rosja może zaatakować Polskę. Z kolei z badań socjologów Uniwersytetu Warszawskiego badających nastroje wobec Ukraińców wynika, że spada akceptacja pomocy socjalnej w dotychczasowym wymiarze dla Ukraińców w Polsce. Rośnie za to niechęć do czegoś, co badani określają jako „wschodnia mentalność” (pisała o tym w tym tygodniu „Gazeta Wyborcza”, a co ma ponoć cechować uchodźców. Wprawdzie nadal uważamy, że walczącej Ukrainie należy pomagać (82 procent), ale przede wszystkim dyplomatycznie. Na wysłanie polskich wojsk na Ukrainę zgadza się tylko 3,5 procent badanych.

Nie ma drużyny, jest Mordor

Skończyła się jedność Zachodu, czy też coś na kształt jedności, do której wcześniej dążyliśmy. W Polsce spada poczucie solidarności z ofiarami Rosji, w Ameryce trwa otwieranie drzwi agresorowi, by mógł przez nie przejść jako pełnoprawny partner dyplomatyczny i biznesowy, a Europa gorączkowo debatuje o tym, jak przetrwać w nowej sytuacji. Przy czym sytuacja jest dla niej trudna nie tylko z powodu zmiany postawy Ameryki, ale i sytuacji wewnętrznej – podziałów politycznych i słabości gospodarczej.

Trzeciej rocznicy pełnoskalowej napaści na Ukrainę towarzyszy więc w Polsce i ogółem w Europie powszechne poczucie zagrożenia. To już nie jest potężna przyjaciółka Europa, która pomagała Ukrainie, argumentując swoim obywatelom, że wyrzeczenia są potrzebne, by zapobiec przyszłemu zagrożeniu naszego bezpieczeństwa. To jest Europa słaba militarnie, gospodarczo i politycznie i w dodatku niepewna najsilniejszego sojusznika.

Bezczelne przemówienie Vance’a w Europie, który wprost zaatakował europejską demokrację, było dla wielu osób trudne do wyobrażenia. Ale Trump, który deklaruje uległość wobec Putina, to spełnienie naszych najgorszych przewidywań.

Zagrożona cała wspólnota

I w tym wszystkim trwają kampanie wyborcze, w których populiści niemieccy starają się zdobyć głosy, obiecując, że będzie spokój, kiedy dogadają się z Putinem, a polscy – że będzie spokój, kiedy dogadają się z Trumpem. Spokoju nie będzie ani w pierwszym, ani w drugim przypadku. Najgorsze jednak, że bez Trumpa obecna europejska mobilizacja i tak może skończyć się kapitulacją przed nowym porządkiem świata. W razie szybkiego wycofania się wojsk amerykańskich z Europy nie zdążymy w krótkim czasie wypełnić tej luki bezpieczeństwa.

Trzecia rocznica pełnoskalowej wojny w Ukrainie przypada więc na czas gorączkowego ratowania nie tylko Ukrainy, ale i Europy. Trzy lata po 24 lutego 2022 roku w wielu aspektach jest gorzej niż wtedy, kiedy obywatele Ukrainy w przerażeniu uciekali przed bombami ze swoich domów i swojego kraju, a obywatele innych państw, takich jak Polska, siedzieli wgapieni w ekrany, śledząc wieści z Kijowa. Byliśmy wtedy przerażeni, ale nie wiedzieliśmy, co nas czeka.