Dziecko jakie jest, każdy widzi – o ile się je w ogóle dostrzega. A z zobaczeniem dziecka zdecydowanie ma problem bohaterka opowieści Piji Lindenbaum „Motylki i Mrówki” [wyd. oryg. 2022, pol. 2025], nagrodzonej prestiżową nagrodą Snöbollen za Szwedzką Książkę Obrazkową Roku. W stworzonej przez siebie historii szwedzka autorka zabiera czytelników na górską polanę, na której znajdują się cztery budynki. W jednym mieszka grupa dzieci zwana Motylkami. Maluchy spędzają dni pod czujnym okiem Kierowniczki – malują, skaczą na trampolinie, grają w krokieta. Zasadniczo są bardzo zajęte. W drugim budynku mieszkają Mrówki, które w czasie aktywności swoich rówieśników czyszczą im kalosze, szorują podłogę i noszą kamienie. Trzeci budynek to miejsce spotkań dwóch grup i jednocześnie obszar królowania autorytarnej opiekunki, która lubi, kiedy jest dokładnie tak, jak sobie tego życzy. To właśnie ona mieszka w czwartym domu – na drzewie, wyłamując się tym samym z wyraźnie zarysowanego porządku. A w świecie Motylków i Mrówek ma panować porządek absolutny. W takiej sytuacji wyjściowej coś zatem musi pójść nie tak.
Niesprawiedliwie rozdzielone zadania to bowiem nie jedyne „wymysły” Kierowniczki. Zabrania ona swoim podopiecznym przechodzić przez dosłownie nakreśloną przez siebie granicę – krąg obejmujący budynki mieszkalne i skraj polany. Przekonuje dzieci, że jeśli tylko wyjdą za białą linię, stanie im się coś złego – uderzy w nie piorun albo pożre je lew. Wewnątrz okręgu opiekunka sprawuje nad dziećmi całkowitą kontrolę – nie tylko ogranicza eksplorację świata zewnętrznego, lecz także zabrania jakichkolwiek czynności spontanicznych: oferuje za to małym mieszkańcom polany takie aktywności, jak stanie w szeregu na jednej nodze („Kierowniczka lubi szeregi”), malowanie czy lekcje przyrody w czasie deszczu. To oczywiście zajęcia dla Motylków. Jak widzimy, przede wszystkim na ilustracjach, Mrówki zmuszane są do ciężkiej, niewolniczej wręcz pracy – bez wyraźnie wskazanego powodu. Dzieci akceptują taki stan rzeczy, ale do czasu. Kiedy postanawiają zamienić się rolami i wymieniają się strojami, podają zasady Kierowniczki w wątpliwość. I przekroczenie zakazanej granicy nie wydaje się już takie straszne.
Wieloznaczność kryjąca się w tekście oraz ilustracjach „Motylków i Mrówek” intryguje i przyciąga uwagę w szczególny sposób. Postać Kierowniczki, jedynej dorosłej w opowieści Lindenbaum, jest wyjątkowo interesująca. Mimo że dzieci są w pełni ludzkie i zróżnicowane etnicznie, ich opiekunka została sportretowana jako humanoidalny pies i w oczywisty sposób niesie ze sobą symbolikę zezwierzęcenia czy też „dzikości” dorosłych. W szwedzkim oryginalne zwie się „Schäfen”, co może się odnosić do psa pasterskiego i dość sensownie uzupełniać przypuszczenia o symbolice opiekuńczej, ale jednocześnie silnie kontrolującej. Pies bywa przecież również symbolem wierności – a wszystkie te znaczenia nie muszą się wykluczać. Kierowniczka nie jest bowiem jednoznacznie zła. Choć nie znamy jej motywacji, możemy się domyślać, że za potrzebą kontroli być może stoi coś więcej niż jedynie silny instynkt pasterski. Co by to jednak było, pozostaje dla nas tajemnicą.
Symbolika tkwiąca zarówno w tekście, jak i ilustracjach, może zresztą okazać się znacznie głębsza niż sugerowałoby to pierwsze wrażenie. Gdy zwrócimy się ku postaciom dziecięcym, zauważymy wyraźny podział na grupę elitarną – ubraną w schludne mundurki i kolorowe skarpety – oraz robotniczą – noszącą proste, szare stroje. Dodatkowo Mrówki mają wyraźnie zaznaczone cienie pod oczami, co jednoznacznie wskazuje na ich zmęczenie i przygnębienie spowodowane niesprawiedliwym podziałem obowiązków. Niektóre wykonywane przez nich czynności nie mają wyraźnego uzasadnienia i – jak noszenie ciężkich kamieni – są motywowane jedynie rozkazem Kierowniczki. Szczególnie u dorosłych czytelników takie obrazowanie dzieci może przywoływać skojarzenia z obozem koncentracyjnym, szczególnie w scenie przedstawiającej obcinanie włosów. Bo choć bywa „bardzo fajnie”, z tego „przedszkola” nikt ich nie odbiera.
Mimo że sytuacja Motylków i Mrówek może zdawać się bez wyjścia, Lindenbaum pokazuje, że moc wspólnoty i współdziałania czyni cuda. Autorka stara się w subtelny, a jednocześnie zdecydowany sposób zobrazować pomysły na walkę z autorytarną władzą dorosłych, zamykających dzieciństwo w arbitralnie ustalonych przez siebie schematach. Stawianie oporu i przekraczanie granic (dosłownie) jest nie tylko aktem wyzwolenia ze strony niedorosłych bohaterów – to również podpowiedź dla ich opiekunów, jakich błędów warto nie popełniać. Znaczeń w książce obrazkowej Lindenbaum jest z pewnością więcej, co tylko świadczy o jej wyjątkowej zdolności tworzenia światów niebanalnych i wieloadresowych. Szkoda, że w polskiej edycji trafiła się wyjątkowo niefortunna literówka („najpiew”…). Mielibyśmy do czynienia z książką niemalże idealną.
Książka:
Pija Lindenbaum, „Motylki i Mrówki”, przeł. Katarzyna Skalska, wyd. Zakamarki, Poznań 2025.
Proponowany wiek odbiorcy: 3+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.