Szanowni państwo!

Masowe zamieszki w Los Angeles to kolejny przykład rządów poprzez chaos, charakterystycznych dla prezydentury Donalda Trumpa. Zatrzymania imigrantów w nalotach zorganizowanych przez służby celne wywołały protesty – zarówno samych imigrantów, jak i innych mieszkańców Los Angeles. Trump, kierując służby do tych zatrzymań, pokazuje, że realizuje swoją obietnicę wyborczą deportacji nielegalnych imigrantów. Jednak w dużej mierze akcje kończą się na zatrzymaniach, bo z deportacjami jego administracja nie radzi sobie logistycznie. Jednocześnie prezydent pokazuje, że nie cofnie się przed użyciem metod tak prostych, że ktoś myślący więcej o potencjalnych konsekwencjach, mógłby ich zaniechać.

Innym jaskrawym przykładem tej metody były rozmowy Trumpa z Władimirem Putinem, a konsekwencją – wzmocnienie bezkarności Rosji, która od czasu negocjacji z amerykańską delegacją zintensyfikowała okrutne i barbarzyńskie działania w Ukrainie. 

Konsekwencją niedługiej, ale intensywnej przyjaźni Trumpa z Elonem Muskiem był chaos w administracji państwowej wywołany topornym sposobem szukania oszczędności. W wyniku działań Muska zwolniono ponad 200 tysięcy urzędników i zawieszano ważne z perspektywy obywateli programy, w tym te dotyczące rozwoju medycyny. Teraz konflikt miliardera z prezydentem Stanów Zjednoczonych grozi temu pierwszemu utratą rządowych kontraktów, a samemu państwu – kłopotami NASA i programu kosmicznego. SpaceX, firma należąca do Muska, dostarcza bowiem ważne elementy tego programu, między innymi do statku, który przewozi astronautów oraz ładunki na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Tych działań nie należy traktować wyłącznie jako braku kompetencji czy lekkomyślności. To sposób rządzenia, który chętnie wykorzystują populiści. Także w Europie.

W Polsce widzieliśmy to za czasów rządów PiS-u. Obecna władza trzyma się umów zawartych ze społeczeństwem w Konstytucji i innych aktach prawnych, ale retorycznie niektórzy jej przedstawiciele stają niebezpiecznie blisko populistów, z którymi chcą politycznie wygrywać. Przykładem może być Roman Giertych, który niedawno wstąpił do Platformy Obywatelskiej. Giertych podsyca wiarę w to, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego. Kwestionowanie wyników demokratycznych wyborów to specjalność PiS-u.

Populistyczne metody rządzenia budzą więc nie tylko bezsilność, ale i zostawiają trwały ślad. Skoro jest tak w Polsce, pewnie będzie tak też w Ameryce, która Trumpa wybrała i którą Trump chce odmienić. Czy to mu się uda? I jakie będą potencjalne konsekwencje dla Polski i Europy? 

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” Karolina Wigura rozmawia z redaktorem naczelnym magazynu „The Atlantic” Jeffreyem Goldbergiem o przemianie, której Trump dokonał w amerykańskiej polityce. „Tego dnia ja sam przestałem rozumieć politykę” – twierdzi Goldberg, przywołując ułaskawienie przez prezydenta mężczyzn skazanych za bicie policjantów podczas ataku na Kapitol. 

Dziennikarz, który nagłośnił to, że przez pomyłkę został dodany do grupy na komunikatorze Signal, gdzie najważniejsze osoby w państwie omawiały plany amerykańskich ataków w Jemenie, mówi też: „Ja się raczej nie martwię, że Donald Trump zadzwoni w środku nocy do szefa StratComu i powie, «odpalaj głowice nuklearne w stronę Chin». Martwię się tym, że jego administracja przez swoje odklejenie od rzeczywistości doprowadzi nas na skraj nuklearnej eskalacji zupełnie przypadkiem. A to znajduje się na końcu drogi, na którą wchodzisz, gdy masz problem ze zrozumieniem rzeczywistości, odróżnianiem przyczyny od skutku, albo jeśli jesteś głupi. Wypadki mogą wtedy potoczyć się bardzo niefortunnie”.

Zapraszam do lektury tego wywiadu i innych tekstów w numerze,

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin,

Zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”