Od początku totalnej inwazji rosyjskiej w wielu krajach obserwujemy duże zainteresowanie kulturą i literaturą ukraińską. Pamiętam tę konsternację, kiedy Słowacy uprzytomnili sobie, że o literaturze ukraińskiej nie dość, że prawie nic nie wiedzą, to na dodatek nie mają praktycznie żadnych specjalistów w tej dziedzinie. W zachodniej i środkowej Słowacji ukrainistyka jako taka nie istnieje. Zamiast tego funkcjonuje enigmatyczny kierunek: studia wschodnioeuropejskie, który koncentruje się głównie na Rosji. Jedyna ukrainistyka w tym kraju działa na uniwersytecie w Preszowie, co samo w sobie jest pozytywne, ale to za mało, by objąć refleksją całość kultury ukraińskiej.
Literatura o wojnie
Próżnia zaczęła się szybko zapełniać. Nowe przekłady wychodzą niemal co kwartał. Często jestem pytana, jaka książka powinna się ukazać, żeby ludzie zrozumieli wojnę. Jakbyśmy mogli cały dyskurs kolonialny zawrzeć w jednej pozycji. A jednak zmusza mnie to do nieustannego dociekania, czym jest literatura ukraińska. Czy naprawdę mówienie o wojnie to wszystko, co obecnie możemy dać światu? I czym w ogóle jest „literatura o wojnie”?
Pamiętam, jak wraz z moim partnerem byliśmy na największych targach książki w Kijowie, a on trzymał w dłoni tomik wierszy Wiktorii Ameliny i wahał się, czy go kupić. „Wiesz – powiedział – chyba nigdy bym po niego nie sięgnął, gdyby w 2023 roku nie zabiła jej rosyjska rakieta”.
Czasami myślę, że nikt nie wydałby mojej książki na Słowacji i nikt by jej nie kupił, gdyby nie wojna i gdybym nie pochodziła z Ukrainy.
Pytam, czym jest literatura ukraińska i zastanawiam się, co może zaoferować czytelnikom. Ukraiński pisarz Andrij Kurkow, którego powieści dwukrotnie trafiły na długą listę nominowanych do Międzynarodowej Nagrody Bookera, często mówi o „introwertyzmie” literatury ukraińskiej. O tym, że jest ona zorientowana jakby do wewnątrz i dla zagranicznej publiczności często może być niezrozumiała przez brak znajomości kontekstu. To kontrowersyjna teza i na pewno nie można jej odnieść do wszystkich nurtów. Ponieważ nawet teksty o wojnie, o której nie sposób obecnie nie pisać, nie opowiadają wyłącznie o wojnie. Poruszają tematy miłości i samotności, śmierci i pragnienia przeżycia za wszelką cenę. Wielogłosowość, która cechuje ukraińską literaturę, jest nadzwyczaj silna, dlatego można w niej znaleźć dosłownie wszystko. Także mocną prozę feministyczną, techno-thrillery i cyberpunk.
Pisać sens na nowo
Oczywiście wojna zmienia wszystko, czego dotknie. Dzieje się to również w literaturze. Pamiętam początek inwazji, kiedy trudno było znaleźć słowa i nikt nie pisał. Pewna wydawczyni, moja znajoma, rok później opowiadała mi, że bezskutecznie szuka tłumaczy, którzy by jej coś przełożyli. Jakby wszyscy opadli z sił i w niczym nie dostrzegali sensu. Prawdę mówiąc, mnie też od czasu do czasu umyka sens, muszę go wymyślać na nowo, pisać go od początku.
Pierwszą odpowiedzią na utratę sensu i na to wszystko, co działo się wokół, była poezja. To była pierwotna reakcja na ból i stratę, sposób na wstrzymanie oddechu i uchwycenie nowego ciężaru znanych nam rzeczy. Poezja ta często przybierała postać dziennika. Język się zmieniał.
W Iwano-Frankiwsku podczas seminarium dla młodych autorek i autorów, które zorganizował PEN Ukraine (w Ukrainie, w odróżnieniu od Słowacji, jest to poważna instytucja, która chroni interesy swoich członków i profesjonalnie promuje literaturę), ukraińska poetka Julija Musakowska powiedziała, że jej poezja po wybuchu wojny straciła wcześniejszą metaforyczność. W czasie wojny świat nie potrzebuje metafor, jakie znaliśmy przed jej wybuchem.
Wielu poetów zaczęło pisać reportaże. Myrosław Łajuk wydał cały zbiór zatytułowany „Bachmut”, Kateryna Jehoruszkina przygotowuje do wydania zbiór świadectw i poezji, Wiktorii Amelinie – po tym, jak zabiła ją rosyjska rakieta – wydano w Kramatorsku książkę dokumentalną „Looking at Women, Looking at War”.
Nadzwyczajną popularnością w Ukrainie cieszą się dziś eseje. Piszą je ludzie kultury, filozofowie, politycy, krytycy literaccy. W Ukrainians Publishing niedawno ukazał się zbiór esejów intelektualistek i intelektualistów poświęcony miejscom pamięci, które Rosja chce wymazać. Są to rozważania na temat tworzącego się nowego świata i próby jego zrozumienia, poszukiwanie odpowiedzi na trudne pytania, refleksje na temat domu, miłości i szczęścia w czasach wojny.
Są też inne trendy. W 2023 roku kluby książki oraz dyskusje o literaturze ukraińskiej skupiały się wokół powieści „Taniec z kośćmi” autorstwa Andrija Semjankiwa i „Widzę, że interesuje cię ciemność” Ilariona Pawluka. „Taniec z kośćmi” to thriller psychologiczny o patologu, który wplątuje się czarnorynkowe transakcje. Druga pozycja to mroczny thriller psychologiczny o seryjnym zabójcy i poszukiwaniu zaginionej dziewczyny. Obie książki szybko stały się bestsellerami i zdobyły uznanie czytelników. Są to historie oderwane od wojennej rzeczywistości.
Czekanie na wielką powieść?
Krytyczki i krytycy literaccy często mówią, że na dobrą wielką powieść o wojnie w Ukrainie potrzeba jeszcze czasu, bo konieczny jest dystans. Jednak świetne tytuły wychodzą już teraz. Sofija Andruchowycz, jedna z najbardziej znanych ukraińskich autorek, napisała jedną z najciekawszych powieści literatury ukraińskiej, „Catananche”, wprawdzie niezbyt obszerną, ale za to wysokich lotów. Jej akcja rozgrywa się po wojnie, choć dokładny czas nie jest czytelnikom znany, i można się tu pokusić o różne interpretacje. To mistrzowska opowieść pełna metafor, badająca ludzkie emocje, dotykająca takich tematów jak starzenie się, zdrada i młodzieńcza żywiołowość. To historia o traumie, którą ciągle nosimy w sobie. Z kolei w 2024 roku Jewhenija Kuzniecowa wydała książkę zatytułowaną „Drabina” – o codzienności ukraińskich uchodźców za granicą. To tekst pełen humoru, czułości i uważności na ludzkie uczucia.
Czym zatem jest literatura ukraińska? Kiedy dyskutujemy o tekstach, nie lubię mówić wyłącznie o wojnie. To krępuje dialog, stwarza szczególne oczekiwania i narzuca jej konwencję „literatury cierpiętniczej”. W rzeczywistości jest ona dużo bardziej złożona. Współczesna literatura ukraińska odnotowuje niestabilność świata, zagłębia się w ludzkich traumach, bada rozdarte społeczeństwo i robi to pomimo ciągłego ostrzału i zmęczenia lękiem, pomimo utraty przyjaciół i rodziny. Autorzy czynią to z humorem i szczególną wrażliwością, która rodzi się pod presją doświadczeń wojennych. Oczywiście, nie brak też słabszych tekstów i autorów, postrzeganych raczej krytycznie bądź negatywnie. Także w kręgach literackich od czasu do czasu wybuchają spory, ale mam wrażenie, że krytyka literacka jest uważniejsza i ostrzejsza, a czytelnicy są bardziej wyczuleni i niewybaczający błędów. Literatura ukraińska nie jest wyłącznie o wojnie, jest to literatura o nas wszystkich – złamanych, straumatyzowanych, starających się odnaleźć swoje miejsce i zrozumieć świat.
Z języka słowackiego tłumaczyła Izabela Zając.
Tekst publikujemy za uprzejmą zgodą magazynu kulturalno-społecznego Kapitál.
This issue was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.
Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.