Świat wymaga uzdrowienia. My wymagamy uzdrowienia – przeciw wypaleniu i poczuciu braku sensu w codziennej gonitwie. Nie chodzi tu jednak o odpoczynek, który ma nas uczynić z powrotem zdolnymi do pracy, lecz zmianę perspektywy, która pozwoli odzyskać poczucie siebie. Problem w tym, że nie da się tego zrobić raz a dobrze. Dizajn służy temu, aby zaangażowanie w dobrostan swój i innych uczynić stałą częścią naszej postawy. Dzięki niej można zastąpić poczucie bezsilności więzami łączności ze światem.

Konstruktywne rozwiązania, wiara w ludzi i wytykanie błędów źle skonstruowanym systemom – tak w skrócie można by streścić wystawę 24. Triennale Dizajnu w Mediolanie pod hasłem „Nierówności”, trwającą do 9 listopada 2025. Jej kurator Stefano Boeri domknął trylogię wystaw: „Broken Nature” [2019] i „Unknown Unknowns” [2022] tegorocznym przeglądem, koncentrując się na człowieku uwikłanym w coraz większe społeczne dysproporcje. Wbrew spodziewanym wrażeniom, wizyta w Palazzo dell’Arte napawa nadzieją, podsuwając wiele optymistycznych scenariuszy, że da się urządzić świat lepiej niż obecnie. Wizjami przyszłości zajmują się badacze i projektanci.

Korpus Gliniany

Jak odzyskać poczucie własnej wartości, nawet gdy nierówności wciąż istnieją, pytał w swoim wystąpieniu na otwarciu triennale artysta Theaster Gates. W monumentalnej instalacji dowartościował on najzwyklejsze materiały, takie jak glina, którym rzemieślnicy nadawali potężną siłę. W sercu jego pracy znajduje się Casa Lana, czyli ikoniczny wystrój wnętrz mieszkania z lat sześćdziesiątych mediolańskiego projektanta Ettorego Sottsassa, będący stałą częścią kolekcji muzeum. Wokół ciągnie się labirynt drewnianych półek z książkami, zdjęciami i Korpusem Glinianym – japońską ceramiką na różnych etapach wytwarzania, której odzyskiwaniu Gates poświęcił ostatnie ćwierć wieku, by poznać ginące dziedzictwo szkoły Mingei i Tokoname-yaki. Kontynuuje w ten sposób dzieło Yoshihiro Koide, który pozostawił 60 tysięcy obiektów ceramicznych na szlaku łączącym pracownie ceramików ze wzgórza Sanpomichi – wytwory wystawione zostawały na zewnątrz, by wedle zwyczaju trwającego przez wiele pokoleń, wyschły. Przez korytarze glinianych naczyń przechodzi się do mieszkania Sottsassa, wyjętego w całości z jego domu, tak jakby twórca właśnie wyszedł.

Archiwum otula archiwum otula archiwum – ten potrójny nawias przestrzeni jest symboliczny, pokazując, czym w istocie jest idea ochrony dzieł sztuki i troski o zabytki, to poszukiwanie uniwersalności i łączności z przeszłością raczej niż poddawanie się trendom, użyteczności i (nie)trwałości materiałów.

Republika długowieczności

Czy wizja własnej śmierci może być uwalniająca? Tak, jeśli podejść do tego faktu bez wyparcia i szkodliwych iluzji. Wrota innej wystawy Triennale umieszczonej na tym samym piętrze stworzyli kuratorzy Nic Palmarini i Marco Sammicheli. „Republika długowieczności” zachęca, aby zarejestrować swój wiek, płeć, pochodzenie i kilka kwestii medycznych, by na ich podstawie następnie ocenić statystyczną długość życia i pokazać nam na grafie, w którym miejscu żywota aktualnie jesteśmy. Po tym wskazaniu oglądamy szereg obiektów, które przez wieki służyły ludziom w adaptacji do wyzwań długiego życia. Wynalazki służące wspieraniu chodzenia, ograniczaniu spożycia używek czy te najnowsze: zgromadzeń w ramach cyfrowego detoksu czy zwiększaniu udziału smaku gorzkiego w naszej diecie, żeby znieść prymat cukru – to według kuratorów akty politycznego oporu wobec kreowania nierówności w architekturze, urbanistyce, dizajnie. Również bezinteresowne akty – jak kolekcjonowanie bibułek, w które zawinięte są sklepowe pomarańcze (Pino Tovaglia 1940–1970) – mogą łączyć pokolenia i dawać świadectwo kulturze długowieczności. Nic nie jest zbyt błahe, aby stanowić dorobek ludzkości w perspektywie długiego trwania. „Republika długowieczności” przeradza się w końcu w salę sejmową. Krąg krzeseł ustawiony pod sztandarami postulującymi selektywną amnezję (na przykład pokochanie swoich sprzeczności, ustanawianie niemożliwych w realizacji celów, kultywowanie dziecięctwa) zachęca, by rozpocząć zmianę już teraz od siebie, nie oczekując cudownych efektów, tylko powolnej zmiany optyki.

W finalnej sali wystawy osoba zwiedzająca otrzymuje w dialogu z AI zestaw porad, dopasowanych do danej sytuacji życiowej i spośród kilku propozycji wybiera te odpowiednie dla własnego stylu życia. Mają one działać niezależnie od nierówności, które ograniczają dostęp do dbania o zdrowie. Zostają wskazane przez pięć ministerstw, które działają w tytułowej republice: Poczucia Celu, Równości Snu, Demokracji Żywnościowej, Wolności Fizycznej i Wspólnoty. Każde z nich wskazuje codzienne praktyki, mogące podnieść dobrostan przy niwelowaniu społecznych nierówności. Jako efekt końcowy dostaje się tu receptę w poszczególnymi zaleceniami, oznaczonymi skrótami, jak pierwiastki na tablicy Mendelejewa.

W moim przypadku były to: Ad (Annual Desire Checkup), czyli coroczny sprawdzian aktualnych potrzeb i dążeń, Me (Mindful Rating Practice), czyli uważna praktyka jedzenia posiłków bez rozpraszaczy, Pm (Playful Motion Rebellion), czyli swobodna ekspresja ruchowa, na przykład spontaniczny taniec podczas czekania w kolejce, Vs (Vulnerability Scheduling) odbywanie regularnych rozmów na trudne tematy: dzieląc obawy, błędy, drażliwe punkty z zaufanymi osobami, bo oswajanie słabości wzmacnia system odpornościowy i otwiera na autentyczną wymianę międzyludzką. A wreszcie: Rd (Reclaim Your Darkness), czyli noc bez zanieczyszczenia światłem, pozwalająca oglądać gwiazdy i odzyskać rytm dobowy, ustawiając zegar biologiczny na zdrowy sen. Jak podają badacze, jeśli widzisz 10 gwiazd lub mniej w jednej konstelacji, znajdujesz się w obszarze o silnym świetlnym zanieczyszczeniu, a jeśli więcej niż 30 gwiazd, masz nad sobą naprawdę ciemne niebo.

Przyjrzenie się różnym aspektom codzienności pod kątem pielęgnowania codziennych praktyk ma pomóc w demokratyzacji działań na rzecz długowieczności. Po raz pierwszy w historii ludzkości pięć pokoleń współistnieje na planecie. Przewiduje się, że do 2050 roku globalna populacja osób powyżej sześćdziesiątki przekroczy dwa miliardy, co oznacza, że jedna na sześć osób będzie miała ponad sześćdziesiąt pięć lat. Oznacza to przejście ze społeczeństwa starości do społeczeństwa długowieczności, w czym możemy mieć swój udział, dbając o legislację – czyniąc prawo do długiego życia jednym z najważniejszych powszechnych praw. Działania na rzecz dobrostanu są bowiem dostępne wszystkim i profilaktycznie mają wydłużać zdrowie w ramach powiększającej się zbiorowej świadomości potrzeby odmiany codziennych nawyków. Celem wystawy jest wywołanie woli tworzenia przychylnych rytuałów, wspierających pozytywne samopoczucie. Wychodzimy z „Republiki Długowieczności” z garścią praktycznych porad.

Narodowe przestrzenie nierówności

Zanim się jednak na nią weszło, trzeba było pokonać schody na pierwsze piętro, będące miejscem innej monumentalnej ekspozycji – czerwonych wstążek zwisających z sufitu. Ich długość – narastająca – odpowiada liczbie zgonów po każdej ze stron podczas wojny w Gazie. Pod każdą wstążką trwa codzienne odliczanie zgonów izraelskich i palestyńskich. Niewspółmierne i tragiczne konsekwencje ludobójstwa alarmują o sytuacji skrajnej nierówności. Nie tylko od 2023, ale i całe lata wcześniej podczas izraelskiej okupacji wiodącej – w optyce autorów instalacji – do działań Hamasu. Fakty ujęte są tu w poetycką formę. Bez obrazów przemocy, w symboliczny sposób prezentowane są tylko dane. Rosnący, czerwony pasek.

Podczas gdy jedni dbają o podniesienie jakości życia, drudzy cierpią głód, nie mają domów, walczą o przetrwanie. Ta zderzająca skrajności perspektywa jest również obecna na wystawie.

To, w jak różnych sytuacjach egzystencjalnych jesteśmy, znajdując się nierzadko na tej samej szerokości geograficznej, pokazywały liczne pawilony narodowe, zorganizowane na wzór logiki weneckiego biennale, ale mniejsze przestrzennie i skupione na przeglądzie informacji dotyczących zwykle wybranego tematu. Takim, który zdecydowanie przewijał się przez wiele różnych wystaw, był równy dostęp do przestrzeni publicznej. To, co ma pozornie dawać bezpieczeństwo i poczucie prywatności, wykorzystywane jest do separowania, a w skrajnych przypadkach do wzmacniania poczucia zagrożenia. W odgrodzonej przestrzeni, gdzie nikt nie widzi, łatwiej zostać napadniętą. W architekturze służącej do odpoczynku (jak ławki), elementy pozornie służące odpoczynkowi (jak podłokietniki) w istocie mają zabezpieczać mebel miejski przed położeniem się i spaniem. Zjawisko wyrugowania z przestrzeni miejskiej osób w kryzysie bezdomności było porównywane do ostrych igieł i szpikulców mających zabezpieczać parapety i framugi przed zwierzętami, których niechcianej obecności mają służyć zasieki. Podobnie działają ostro podniesione wysepki na jezdni, pachołki i inne bariery, wymuszające poruszanie się według jednej preferowanej metody (obecnie na przykład na hulajnodze elektrycznej). Limitowanie naturalnych, swobodnych zachowań, komercjalizacja przestrzeni pozornie wspólnej, wzmacnianie niedostępności to zjawiska dostrzegane przez autorów wystaw z różnych rejonów świata. Wspomniane kwestie poruszane były też przez twórców nagrodzonych Bee Awards przez jury w składzie Paola Antonelli (MoMA), Ife Adedeja (dziennikarka), Francesca Lavazza (Castello di Rivoli Museo di Arte Contemporanea) oraz Maria Porro (Salone del Mobile).

Pawilon libański opowiada osobistą, rodzinną historię domu z czasów francuskich, zniszczonego podczas eksplozji w 2020 w Bejrucie. Poznajemy zaginiony świat społecznych więzi za pomocą nagrań dźwiękowych – rozmowy z najstarszym lokatorem budynku – odsłuchiwanych wśród błękitnych wzorów na zasłonach. Historia materialna przenika się z niematerialną w nastrojowej instalacji („And from My Heart I Blow Kisses to the Sea and Houses”, kuratorka Ala Tannir).

Pawilon portorykański, również otoczony półprzezroczystymi storami, stanowi materialno-cyfrowy pomnik na cześć Neulisy „Alexy” Luciano, bezdomnej, czarnej, transseksualnej kobiety zamordowanej parę godzin po tym, jak napastnik podglądał ją w damskiej toalecie McDonald’sa („Había una vez y dos son tres feminisitios”, kurator Regner Ramos). Prócz rzeźby widzimy też lokalizację „braku” Alexy na mapie Google, a także facebookowe świadectwo przemocy, gdy ofiara próbowała alarmować o pomoc.

Nagrodzono również pracę z wystawy o bakteriach gwarantujących różnorodność na kuli ziemskiej: „Two Faces of the Same Coin” Laury Kurgan, Dana Millera i Adama Vosburgha. Koncept polega na ujrzeniu bakterii jako uchodźców w świecie sprzed ponad czterech miliardów lat. Historię architektury oglądamy z punktu widzenia bakterii; w ostatniej sali znajdują się żywe instalacje bakteryjne zasilane moczem, śliną, nawozem, światłem słonecznym. Procesy biologiczne ingerują w aseptyczną przestrzeń galeryjnego white cube’a. Nierówności zostają zniesione pulsem ciągle odradzającego się życia opartego na rozkładzie.

W ramach wystawy „Cities” wyróżnienie otrzymała praca Kimii Zabihyan „Grenfell. Total Failure of the System” – trzeźwiąca analiza tragedii, w której zginęły 72 osoby, gdy w 2017 spłonął budynek w zachodnim Londynie, a jego inwestorzy, zarządcy, konstruktorzy uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności.

To ważna instalacja. Prac ciekawych było jednak tyle, że trudno uznać werdykt za oczywisty.

Krótkie polskie wakacje

Wyjątkową atmosferę wystawy umieszczonej pośród wielu innych wystaw Triennale niełatwo zbudować na małym metrażu, zwłaszcza że w natłoku bodźców łatwo zgubić uwagę widza. Udało się zatrzymać go w polskim pawilonie, który przypomina miejsce kontemplacji, coś na kształt sanktuarium.

„Krótkie wakacje” [Una breve vacanza] to film Vittorio de Siki z 1974 roku, który stał się kanwą wystawy w polskim pawilonie. Kuratorka Katarzyna Roj, której zwycięski projekt „Krótkie wakacje” jest osnuty wokół tego filmu, to dyrektorka artystyczna zespołu wrocławskich galerii BWA. Jej wieloletni projekt „Żyjnia” w BWA Dizajn wyrasta z podobnego przekonania o odzyskaniu prawa do odpoczynku dla wszystkich, bez względu na klasę społeczną. Praca badawcza Roj uświadamia rolę pól irygacyjnych, która w ostatnich dekadach została zapomniana, ustępując przestrzeni drapieżnej zabudowy (Pola Regeneracji). Kuratorka od dłuższego czasu porusza temat demokratyzacji dostępu do czystej wody i powietrza, obecny również na mediolańskiej wystawie.

Zdjęcie: Jacopo Salvi

Bohaterka „Krótkich wakacji” jest matką trojga dzieci, żoną i jedyną żywicielką rodziny, która zarabia pracą w fabryce. Poznajemy ją w momencie, gdy wśród żądań i pretensji domowników wychodzi z domu i jedzie tramwajem (zabytkowe, stuletnie pojazdy wciąż poruszają się po ulicach miasta, można też nimi dojechać na teren Triennale), zdenerwowana, że wszystko jest na jej głowie, a ona – wiecznie spóźniona. Nawet psychicznie w pracy nie odpocznie. Tego dnia ma kryzys, źle się czuje, koleżanki wypytują, czy za jej wyczerpanie odpowiadają obowiązki małżeńskie. W końcu seks to również praca, obecna w anglojęzycznym powiedzeniu tłumaczącym źródłosłów: „blowjob is a job”. Clara zostaje zmuszona, by wziąć wolne i pójść do lekarza. Nie pomaga jej krótka wizyta w łaźni miejskiej, zarażona gruźlicą dostaje skierowanie do sanatorium wysoko w górach w Lombardii dla „poratowania zdrowia” i naprawienia tej plamki widocznej w jej płucach. Przerwanie dotychczasowych obowiązków i nagły wyjazd w miejsce rodem z „Czarodziejskiej góry” wstrząsa jej otoczeniem i zmienia ją samą. Prosta kobieta z Kalabrii dowiaduje się o istnieniu praktyk, takich jak kąpiel słoneczna, lektura książek i celebrowanie posiłków. Śpi w czystej pościeli, zażywa leki, jest regularnie badana, ale też po prostu poleguje, drzemie otulona pledem na werandzie i w ten sposób odrywa się od codziennej stymulacji niepokojem podsycanej przez gorączkowe wiadomości w gazetach. Nowy styl życia, właściwy wyższym warstwom społecznym, staje się dla niej dostępny na chwilę i uruchamia nieznane dotąd pokusy: używania kosmetyków do pielęgnacji, noszenia pięknych ubrań, niezobowiązujących flirtów z mężczyznami. Clara nie chce już wracać do domu, choć nie ma możliwości pozostać w tymczasowym luksusie. Okazuje się, że to wszystko, co poprawiłoby jakość jej życia, czyli czas wolny, kosztuje. Ona co najwyżej może się wyleczyć i wrócić do warunków, które produkują jej kryzysowy stan. „Choroba to urlop biedaków” – jak głosi sentencja Apolinaire’a. Pochodzi z czasów, gdy robotnicy fabryczni regularnie opuszczali swoje przeludnione i zanieczyszczone smogiem miasta, kierując się w Alpy, gdzie powietrze było świeże, suche i nieskażone wytworami maszyn. Pierwsze sanatorium otwarto w latach trzydziestych XIX wieku w Anglii w oparciu o zalecenia sięgające czasów Hipokratesa i Galena, a z czasem wiedza o tym, jak dbać o dobrostan, zyskała podstawy medyczne i wykształcił się typ architektury wcielający idee modernistyczne. Dziś ten sam ideał zdrowia, w formie spa, stanowi totem przemysłu rekreacji służącego dalszym rozwarstwieniom.

Tymczasem, jak przypominają „Krótkie wakacje”, dopiero oderwane od przymusu produktywności jednostki mogą stać się sobą. Dopiero w czasie wolnym człowiek może sam w sobie nabrać znaczenia i wartości. Odpoczynek zawłaszczony przez kapitalistyczny mechanizm musi znowu stać się publicznym dobrem, dostępnym dla wolnego i odkrywczego eksplorowania. Stanowiąc wspólny grunt (middle ground) bez kierunku i celu, umożliwiając potencjalnie wszystkie kierunki i cele – relaks jest stanem wolności. Tego typu praktyka wciąga jednostkę w teraźniejszość. Zawiesza przeszłość i przyszłość, czyni wyłom w klasowych podziałach, usuwając obowiązki przynależne danej osobie. Pawilon polski zaprasza, by spocząć wygodnie na szezlongu zaprojektowanym przez rzeźbiarza Olafa Brzeskiego i skorzystać z danego sobie czasu we wnętrzu wypełnionym relaksującym zapachem, kojącym dźwiękiem i leczącymi kolorami. Najpierw jednak przechodzi się przez bramę z okuciem w kształcie węża – symbol transformacji, snu i uzdrawiania, jak wąż na lasce Eskulapa. W ten sposób dekorowano okucia w łaźniach publicznych, zwanych we Włoszech albergo diurno – jak ta, do której udała się bohaterka filmu de Siki, zanim wysłano ją do uzdrowiska. Zabytkowa podziemna przestrzeń, do której wchodziło się wprost z korytarza metra, to łaźnia z filmu, autentyczne miejsce w Mediolanie, aktualnie zamknięte czeka na remont, można podejrzeć je tylko przez szparę w drzwiach.

Grotto Transsanatorium

Polskie „Krótkie wakacje” tworzą metaforyczny odpowiednik tej utraconej przestrzeni, skonstruowany na kształt grotta – zacisznej przestrzeni ogrodu, z której ogląda się specjalnie zaprojektowany widok. Przewodnik po wystawie zawiera wspaniały wybór ikonografii, jak choćby reprodukcję „Śmierci Ellenai” Jacka Malczewskiego z 1883 roku czy cykl chromolitografii wykonanych na podstawie akwareli niemieckiego przyrodnika i malarza Eduarda Pechuël-Loeschego ilustrujących książkę niemieckiego fizyka Johannesa Kießlinga „Studia nad zjawiskami zmierzchu po wybuchu wulkanu Krakatau” z 1888 roku. To niesamowite świecące niebo po wybuchu wulkanu w Indonezji 27 sierpnia 1883 roku inspirowało zarówno naukowców, jak i artystów, a powstałe w wyniku zaburzeń atmosferycznych obrazy mogą dziś służyć za optyczny odpowiednik terapii barwnymi światłami.

Wypełniające wnętrze pawilonu zapachy w specjalnie zaprojektowanych flakonach skomponowała na wystawę Monika Opieka. Możemy powąchać trzy perfumy: ochronnej żywicy, kwiatowej równowagi oraz leśnego runa, które uziemiają i łączą z tradycją przodków. Woń oraz dźwięk – kompozycja na głos i wibrafon autorstwa Antoniny Nowackiej – wprowadzają leżącego na szezlongu widza w delikatny trans. Z tej zrelaksowanej pozycji można oglądać wiszące na ścianach prace: fotografię feralnej weduty, czyli zarośniętej roślinnością architektury w ujęciu Łukasza Rusznicy, oraz projekt architektoniczny Aleksandry Wasilkowskiej, w którego jedynej zrealizowanej części aktualnie się znajdujemy. Jest on rozwinięciem idei z 2007, gdy projektantka postulowała utworzenie łaźni publicznej na placu Konstytucji w Warszawie; projekt miał odzyskiwać ciepło odpadowe z tuneli metra, przyczyniając się w ten sposób do redukcji emisji CO2 i dekarbonizacji obszarów miejskich. Największe niewykorzystane źródło zielonej energii w mieście miałoby służyć odpoczynkowi i higienie w wieloczłonowym, ekumenicznym budynku w centrum stolicy, wspierającym osoby różnego pochodzenia, religii, tradycji. Otwarcie miasta na przybyszy i spotkanie w przestrzeni relaksu mieszkańców z różnymi typami migrantów, mogłoby stanowić podstawę architektury wzmacniającej społeczne więzi.

Zdjęcie: Jacopo Salvi

Letarg w polskim pawilonie trudno przerwać. Zwiedzający instynktownie zdejmują buty, polegują w ramach przerwy w zwiedzaniu licznych wystaw Triennale i szeptem prowadzą niespieszne rozmowy. Czy „krótkie wakacje” to namiastka wytchnienia? Jak pisze w przewodniku kuratorka Katarzyna Roj, „W słodko-gorzkim filmie reżyser Vittorio De Sica pyta: Czy prawo do odpoczynku może być lekarstwem na nierówności społeczne? Clara, podobnie jak wielu z nas, nie otrzymuje prawdziwej szansy na zmianę swojego stylu życia. Zamiast tego dostajemy parę dni urlopu — ulotny raj, który sprawia, że codzienne ciężary stają się nieco bardziej znośne. Może to budzi niepokój, ale kto wie, czy pozwolenie sobie na chwilę spokoju nie jest jedynym aktem szacunku, jaki można okazać własnemu życiu”.

Rudolf Virchow, niemiecki lekarz z XIX wieku, uważał: „Jeśli medycyna naprawdę ma spełniać swoje wielkie zadanie, musi ingerować w życie polityczne i społeczne. Musi wskazywać na przeszkody utrudniające normalne społeczne funkcjonowanie procesów życiowych i starać się je usuwać”.

Odpoczynek często postrzega się jako coś użytecznego, relaks, którego produktem ma być zwiększenie zasobów, zdolności do wytężonej pracy. Sektor gospodarki, jakim jest przemysł rekreacyjny, służy w istocie jako surowiec w obrocie ekonomicznym. Nieokreśloność czasu wolnego, zatarcie jego granic i nieprzewidywalność konsekwencji może okazać się największą zdobyczą ludzkości w najbliższych latach, o ile ustanowiony zostanie powszechny dochód podstawowy. Polityka równościowa i egalitarne podejście do relaksu mogą okazać się wtedy najbardziej wywrotowym narzędziem w zmianie systemu społecznego. Rewolucja odpoczynku może dać nam wolność – wieszczą „Krótkie wakacje”. Oto piękny manifest fajrantu.

24. edycja Triennale w Mediolanie pod hasłem „Nierówności”  trwa do 9 listopada 2025

Kuratorka: Katarzyna Roj
Architektka „Transsanatorium”: Aleksandra Wasilkowska

Rzeźbiarz: Olaf Brzeski
Kompozytorka: Antonina Nowacka
Artystka olfaktoryczna: Monika Opieka
Fotograf: Łukasz Rusznica

Choreografia: Alicja Wysocka
Projektantka graficzna: Agata Bartkowiak

Wsparcie: Maciej Bujko

Organizator: Instytut Adama Mickiewicza
Olga Wysocka, dyrektorka
Olga Brzezińska, wicedyrektorka
Piotr Sobkowicz, wicedyrektor

Współorganizator: BWA Wrocław Galerie Sztuki Współczesnej