To był prawie ten Tusk, który gromadził tłumy na ulicach Warszawy w czerwcu i październiku 2023. Prawie – bo tamten nie mówił o zawieszeniu prawa do azylu. Ale ten, chociaż mówił o mniejszej liczbie wiz wydanych „imigrantom z Afryki i Azji”, to zastrzegł, że nie chodzi mu o argumenty motywowane ksenofobią czy rasizmem, lecz o to, że za PiS-u proces wydawania wiz był skażony korupcją i pozbawiony dobrej kontroli.

To ważna odmiana, bo w ostatnim roku słuchaliśmy głównie Tuska ciążącego ku prawicowemu populizmowi. Teraz bardziej przypominał tego, który zapowiadał, że na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej nie będzie miejsca dla tych, którzy chcieliby głosować przeciw prawu do aborcji (chociaż na ten temat wczoraj nic nie mówił).

To nie był Tusk zmęczony, jak ostatnio, a zmęczenie to poważny deficyt polityka władzy, który nie dobił jeszcze nawet do połowy kadencji. To nie był Tusk leniwy, unikający wyzwań. Spraw z CPK nie zaniedbał, tylko wyprostował, planując powierzenie kontraktów wykonawczych firmom polskim, w przeciwieństwie do PiS-u – taki był jego komunikat i został wypowiedziany w sposób, który dla wyborców KO może brzmieć wiarygodnie.

To nie był Tusk uchylający się od odpowiedzialności za błędy, bo przyznał, że trzeba przygotować więcej ważnych ustaw. To w końcu nie był Tusk, który umie tylko się „wściekać”, bo wymienił osiągnięcia rządu. W tym osiągnięcia koalicjantów, więc nie był to też Tusk, który wykańcza „przystawki” zaślepiony wewnętrznym przymusem ciągłej walki.

A za to energiczny i z pewnością zdolny do tego, by podnieść morale zwolenników koalicji rządzącej załamanych wygraną w wyborach prezydenckich Karola Nawrockiego. Tusk, o którego końcu zaczęto mówić przedwcześnie.

Przemyślał, kto go popiera?

To oczywiście tylko przemówienie przed głosowaniem w sprawie wotum zaufania dla rządu, a mowy to mocna strona premiera, zawsze był w tym dobry. Jednak tym, którzy czekali na coś więcej niż krasomówstwo, mogło dać nadzieję, że ten rząd jest jeszcze w stanie wykrzesać z siebie jakąś parę. Nie mówię, że to zrobi – mówię o wrażeniu, które stworzył wczoraj Tusk.

A to może oznaczać, że przemyślał sprawę i postanowił przypomnieć wyborcom, którzy dali zwycięstwo obecnej koalicji, dlaczego to zrobili. Że przypomniał sobie o tej wolności, której potrzebują zwolennicy KO, Lewicy i w pewnym zakresie Trzeciej Drogi, a nie Konfederacji. To są różne rodzaje wolności, tak różne, że często wzajemnie sprzeczne.

Osamotnienie tych, którzy wybrali w październiku 2023 roku obecną koalicję, mogło wczoraj zostać zastąpione przez poczucie, że premier jest tym, którym się wydawał, a nie odmienionym, śpiącym wilkiem.

Spiski to specjalność PiS-u

Natomiast działalność Romana Giertycha, który zachowuje się, jakby musiał ratować demokrację po wyborach prezydenckich, może dać poczucie, że PiS i PO to jedno zło. Bo podważanie wyników wyborów, wywoływanie emocji sugestią spisku i budzenie nadziei, że zwycięzcą wyborów może być kto inny, to specjalność PiS-u. Robili to nie raz i korzystali cynicznie z ludzkiego gniewu i niepewności podsycanych bez względu na to, czy mają podstawy w rzeczywistości. Teraz Giertych robi to samo. Tyle tylko, że on nie stanowi trzonu partii, a jej radykalne skrzydło.

Oczywiście, wszelkie nieprawidłowości powinno się wyjaśnić, każdy głos jest ważny, jak słusznie mówi Donald Tusk. Jednak budzenie wiary w to, że wybory mogą być nieważne, jeśli nie ma ku temu poważnych poszlak, to działalność antypaństwowa. Nie aż tak, jak niszczenie instytucji i dzielenie ich na takie, które uznaje albo jedna, albo druga strona polaryzacji, ale nadal pozostająca w tej samej konwencji.

Konkrety? Może będą

Z ostatnich wystąpień więc, to wczorajsze wystąpienie Tuska bliskie jest emocji z października 2023. I jest, być może, wskazówką, że premier zadba w końcu o to, by ludzie, którzy czekali na to, aż w Polsce po obaleniu PiS-u zacznie się cokolwiek więcej, poczują znowu nadzieję.

Trzeba jednak zaznaczyć, że możemy mówić tylko o nadziei wyborców, a nie konkretach, które przedstawiłby premier. Może przedstawi je podczas zapowiadanej rekonstrukcji rządu? A może nigdy? Nie wiadomo. Wiadomo, że mówił, jak wtedy, kiedy zdobywał władzę. A to jest już coś więcej, niż obserwowaliśmy przez większość jego obecnych rządów.