Jeśli przyzwyczailiśmy się już do polskiego duopolu i uważamy, że ludzie zasługują na drugą (i trzecią, i piątą) szansę, bez wątpienia zrozumiemy doskonale politykę w Albanii. Podczas wyborów parlamentarnych głównymi graczami byli starzy rywale, którzy walczą ze sobą nieustannie od lat dziewięćdziesiątych XX wieku: socjalista Edi Rama oraz prawicowiec Sali Berisha. W Albanii od kilku dekad ścierają się bowiem dwie siły, reprezentowane przez te same nazwiska, które odpowiadają dwóm blokom politycznym: Partii Demokratycznej i jej sojusznikom oraz Partii Socjalistycznej. Nawet jeśli Albania wydaje się tylko kolejnym małym krajem na mapie południowej Europy, to jednak poziom konserwacji jej elit jest imponujący, nawet jak na polskie standardy. W końcu niewiele jest krajów, w których prezydent może przez lata firmować swoim nazwiskiem sieć piramid finansowych, wywołać krwawą wojnę domową, prowadzącą do zapaści państwa i interwencji zbrojnej ONZ i wciąż, przez kolejne trzydzieści lat, być aktywnym liderem jednego z dwóch największych ugrupowań w kraju, formować rządy i stawać do wyborów, osiągając bardzo dobre wyniki. A dokładnie taka jest historia jednego z bohaterów ostatnich wyborów (które odbyły się 11 maja).
Zarówno Berisha, jak i Rama byli premierami – Rama pełni tę funkcję nieprzerwanie od 2013 roku, kiedy zastąpił na stanowisku Berishę, który rządził w latach 2005–2013. Obaj brali udział w protestach i działalności opozycyjnej w ostatnich latach komunistycznego reżimu, który w Albanii upadł na przełomie 1991 i 1992 roku. Berisha został wtedy pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem, a do tego liderem konserwatywnej i wolnorynkowej Partii Demokratycznej. Przez kolejne trzydzieści lat politycy ci będą wytaczać sobie kolejne sprawy sądowe, a także używać przeciwko sobie aparatu państwa. A wszystko to zaczęło się w 1997 roku.
Zapomniana wojna domowa i pierwszy konflikt
Bardzo możliwe, że wiele osób w Polsce nie słyszało o wojnie domowej w Albanii. Nawet ci, którzy odwiedzili ten kraj kilkukrotnie, mogą nie być świadomi, że całkiem niedawno przeszedł on przez zupełną zapaść swojej państwowości. Kolejne rządy Albanii bardzo starannie starają się ukryć tę ciemną plamę na swojej historii. Kiedy w 2024 roku zbierałem świadectwa i wspomnienia dotyczące tej wojny od osób, które ją przeżyły, zauważyłem zupełny brak pomników czy tablic upamiętniających ofiary. W Narodowym Muzeum Historycznym znajdującym się przy placu Skandenberga w centrum Tirany również nie znajdziemy o niej wzmianki. Tak samo jak w pozostałych kilku muzeach stolicy, które zwiedzałem z myślą o takich śladach. To nic dziwnego – dla obu bloków rządzących Albanią jest to powód do wstydu.
Ale zacznijmy od początku.
W Albanii , przez dekady izolowanej i skrajnie ubogiej pod rządami Envera Hodży (1945–1985), komunizm skończył się w 1991 roku i zostawił kraj z dramatycznym zapóźnieniem ekonomicznym i prawie całkowitym brakiem doświadczenia z wolnym rynkiem. W początkowym okresie transformacji PKB szybko rósł – chociażby przez zupełny brak ceł i fakt nałożenia międzynarodowych sankcji na ogarniętą wojną Jugosławię, dla której Albania była oknem na świat. Jednak system bankowy pozostawał bardzo słaby, w 1993 istniały jedynie bank centralny oraz trzy małe banki komercyjne, nie oferujące wielu usług, które uważano za podstawowe. W Albanii brakowało gotówki, przez co obok leków używano dolarów, niemieckich marek, włoskich i tureckich lir czy greckich drachm. Wszystko to, wraz z brakiem regulacji, prowadziło do ekspansji nieformalnego rynku finansowanego między innymi przez remmitances, przekazy pieniężne od emigracji. Jednocześnie biurokracja i nowe elity polityczne szybko poddawały się korupcji: parabanki i firmy oszczędnościowe finansowały kampanię rządzącej od 1992 roku Partii Demokratycznej (DP) Saliego Berishy, a najwięksi właściciele tych firm byli chronieni przez państwo. Berisha był pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem, a jego partia utworzyła pierwszy „wolny” rząd Albanii.
Piramidy finansowe i upadek państwa
W połowie lat dziewięćdziesiątych w Albanii działały prywatne firmy oferujące nierealistycznie wysokie zyski z lokat – od kilku do kilkunastu procent miesięcznie. Te parabanki, faktycznie będące piramidami finansowymi, zgromadziły oszczędności około dwóch trzecich obywateli. Ich zobowiązania sięgnęły niemal połowy PKB, a państwo nie zapewniło im żadnego realnego nadzoru. W 1996 roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegł rząd przed możliwą katastrofą gospodarczą – ostrzeżenie to zostało zignorowane. Prezydent Sali Berisha zapewniał w mediach, że pieniądze obywateli są bezpieczne.
Jesienne wybory 1996 roku przyniosły Partii Demokratycznej Berishy kontrowersyjne zwycięstwo. Głosowanie zbojkotowali socjaliści, a OBWE zgłosiło wiele nieprawidłowości. Opozycja oskarżała tajne służby o prześladowania i manipulacje wyborcze. W tym czasie powrócił na scenę polityczną Edi Rama – wcześniej aktywista antykomunistyczny i artysta – krytykując Berishę i jego obóz w kampaniach i publicznych wystąpieniach.
Wojna domowa
W styczniu 1997 roku piramidy zaczęły upadać. Obywatele stracili oszczędności, co doprowadziło do protestów, szczególnie silnych na południu kraju – bastionie Partii Socjalistycznej. Edi Rama został wtedy brutalnie pobity. Zarówno on, jak i dziennikarz Fatos Lubonja oskarżyli o to albańskie służby działające na polecenie Berishy. Pobicie uczyniło z Ramy symbol oporu, wzmacniając jego pozycję w opozycji.
Zamieszki przerodziły się w chaos. Wojsko i policja często nie reagowały, a nawet popierały protestujących. W wielu miastach doszło do grabieży koszar i masowego rozprzestrzeniania się broni. Relacje świadków i mediów mówiły o tysiącach sztuk broni w rękach ludności cywilnej. W kraju zapanowała anarchia – gangi przejmowały kontrolę nad regionami, a we Wlorze i innych miastach powstawały „komitety obywatelskie” inspirowane przez socjalistów.
Rząd tracił kontrolę. Berisha ogłosił stan wyjątkowy i zmienił rząd – technokratyczny premier Bashkim Fino, związany z Partią Socjalistyczną, miał stworzyć koalicję narodową. Jednak nawet to nie powstrzymało upadku struktur państwowych. W praktyce Tirana była jedynym miastem pod kontrolą władz, a w innych regionach władzę sprawowały lokalne komitety obywatelskie, często współpracujące z grupami przestępczymi. Walki i chaos pochłonęły tysiące ofiar, a kraj pogrążył się w bezprawiu.
W kwietniu 1997 roku do Albanii wkroczyły siły międzynarodowe w ramach operacji „Alba”, które do czerwca przywróciły względny porządek. Dzięki ich wsparciu możliwe było zorganizowanie przedterminowych wyborów, kończących jeden z najbardziej dramatycznych kryzysów w historii Albanii.
Nie tylko Polską rządzi duopol
W nowym socjalistycznym rządzie znalazło się miejsce dla młodego, Ediego Ramy, który mając zaledwie trzydzieści cztery lata, został ministrem kultury i sportu. Dwa lata później był już burmistrzem Tirany. Komisja śledcza, powołana do wyjaśnienia afery piramidowej, nie doszła do żadnych konkluzji ani nie ukarała winnych. Obywatele nigdy nie odzyskali swoich pieniędzy, a nierówności finansowe w Albanii wzrosły do gargantuicznych rozmiarów. Większość społeczeństwa zubożała, ale część elit powiązanych z parabankami otworzyła wiodące stacje telewizyjne, agencje medialne i podobne biznesy. Sali Berisha z powodzeniem został liderem opozycji na kolejne pięć lat, w końcu objął tekę premiera. W tym samym roku Rama został liderem Socjalistów, i zastąpił Berishę po dwóch kadencjach.
Rywalizacja między Edim Ramą a Salim Berishą od początku XXI wieku stanowi centralny element albańskiej sceny politycznej, odzwierciedlając głęboką polaryzację społeczną i instytucjonalną.
Wbrew nazwie, rządy Ramy nie wydają się mieć zbyt wiele wspólnego z tradycyjnie pojmowanym socjalizmem: to za jego rządów przeprowadzono szereg kontrowersyjnych prywatyzacji, niszczono środowisko pod inwestycje dla zagraniczych korporacji czy zmiany prawa oraz zlecenia rządowe dla oligarchów. W ostatnich latach głośno było o przyznanej zięciowi Donalda Trumpa, Jaredowi Kushnerowi licencji na budowę resortu wypoczynkowego w na terenie rezerwatu narodowego, co ma doprowadzić do zniszczenia unikatowych ekosystemów i zmniejszenia i tak już małej populacji flamingów. Chociaż Partia Socjalistyczna de facto pod wieloma względami jest obecnie partią centrową (a nawet centroprawicową zdaniem niektórych komentatorów) z liberalnym podejściem do ekonomii, jest ona wciąż bardziej progresywna obyczajowo od demokratów oraz stawia na integrację z Europą. Jednak dzikie prywatyzacje i wyprzedawanie kraju to nie jedyny zarzut, jaki wytacza się partii Ramy.
Od objęcia urzędu w 2013 roku, Edi Rama i jego Partia Socjalistyczna byli oskarżani przez Partię Demokratyczną i media o tolerowanie, a nawet wspieranie uprawy i handlu narkotykami. W latach 2014–2017 Albania doświadczyła masowego wzrostu uprawy konopi, szczególnie w regionie Lazarat, który był uważany za „stolicę marihuany” w Europie. Głównym piewcą tego pomysłu był oczywiście Berisha, zarzucający Ramie, że zamienił Albanię w „jedyne narkopaństwo” w Europie. W 2017 roku niemiecki tygodnik „Der Spiegel” opublikował artykuł, w którym opisano Albanię jako „prywatne narkopaństwo Ediego Ramy”, sugerując, że premier przekształcił kraj w centrum handlu narkotykami, z silnymi powiązaniami między rządem a światem przestępczym. Był on też kilkukrotnie oskarżany przez media i demokratów o korupcję – jednak należy pamiętać, że zarzut ten wysuwany jest wobec większości albańskich polityków. Co istotne, o ile jemu samemu nic nigdy nie udowodniono, to co rusz skandale dotykają jego najbliższego otoczenia – skazani za korupcję i czerpanie zysków z przestępstw zostali między innymi jego ministrowie sprawiedliwości i środowiska oraz Erion Veliaj, jeden z liderów Partii Socjalistycznej, burmistrz Tirany i postać szykowana na następcę Ramy. Od lat jednak Rama propaguje koncepcję odpowiedzialności jednostkowej – to znaczy, za każdym skandalem podkreśla, że winę można przypisać tylko jednostce, a nie środowisku czy partii.
Z kolei za rządów Ramy, Sali Berisha został objęty aresztem domowym. W grudniu 2023 roku wydano nakaz aresztu w związku z zarzutami korupcyjnymi dotyczącymi prywatyzacji gruntów publicznych w Tiranie. Prokuratura zarzuciła mu nadużycie władzy w celu umożliwienia jego zięciowi, Jamarberowi Mallteziemu, przejęcia gruntów wojskowych i budowy kompleksu mieszkaniowego. Berisha miał już wcześniej na koncie afery korupcyjne, powiązane z branżą deweloperską. Został objęty zakazem wjazdu między innymi do USA i UK, z racji ciążących na nim zarzutów. W 2024 roku został zwolniony z aresztu (z którego codziennie, przez balkon, przemawiał do swoich zwolenników) i wrócił do aktywnej polityki.
Najnowsze wybory i TikTok
Powyższe przykłady to tylko wybrane przypadki z trwającej od trzech dekad osobistej rywalizacji dwóch liderów albańskiego duopolu. Ostatnie wybory parlamentarne znów wygrała Partia Socjalistyczna i Rama –zdecydowanie bardziej proeuropejski, liberalny i „zachodni” z dwóch polityków. Jego rząd wprowadził roczną blokadę TikToka, akurat na rok wyborczy, powołując się na rosnącą przestępczość wśród młodzieży, na którą ma mieć wpływ właśnie to medium. Nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o zablokowanie prób wpływu na tegoroczne wybory przez Rosję. Zakaz wprowadzono zaraz po kontrowersyjnych wyborach w Rumunii, wiedząc, że Berisha, mimo że nie jest otwarcie prorosyjski, ma zaskakująco dużo bliskich powiązań z innymi prorosyjskimi liderami w Europie oraz prorosyjskimi lobbystami. Paul Manafort, główny (obok La Civity, innego stratega Trumpa) spin doktor Berishy i wcześniejszy pracownik sztabu Donalda Trumpa jest oskarżany przez CIA o powiązania z rosyjskimi spółkami, wywiadem i oligarchami. Po przegranych wyborach Berisha oskarżył Ramę i Partię Socjalistyczną o manipulację wyborczą i kradzież głosów.
Z dwojga złego, dla Europy lepszą informacją jest czwarta kadencja niedoskonałego, ale lewicowego i proukraińskiego Ramy, mimo wszystkich jego wad. Jego przeciwnik – człowiek wręcz groteskowo zepsuty, który doprowadził do wojny domowej i interwencji międzynarodowej przez własną chciwość – powinien udać się już na polityczną emeryturę.
This issue was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.
Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.