1. Siedzimy z K. w galerii handlowej. Jest niehandlowa niedziela. Innymi słowy, jest pusto. Czynny jest tylko food court. Kolejne butiki są pozamykane lub pozasłaniane szczelnymi kratami. Nie działają schody ruchome. Ani windy. Poza tym straszy.

2. Pomiędzy ustawionymi jak labirynt atolami i zatoczkami stolików i siedzeń przechodzą regularnie, co dwie, trzy minuty ludzie z wielkimi sześciennymi jaskrawymi torbami na plecach. Glovo, Uber Eats, Pyszne.pl, Bolt food. 

3. Torby, które mają na plecach przypominają wielkością kuchenki mikrofalowe przystosowane do noszenia na grzbiecie jak plecaki. To rodzaj przenośnych termostatów od środka wypełnionych folią izolacyjną z warstwą elastycznej pianki, aby nie tracić ciepła. 

4. Ludzie z torbami regularnie podchodzą do stoisk z jedzeniem, a wszystko przypomina grę Pac Man, gdzie w labiryncie kolorowe kulki goni połykacz wszystkiego, co napotka na swojej drodze. 

5. Pac Man. Kapitalizm. Nie ma różnicy między tymi słowami. Taki sam wytrych jak każdy inny. Mechaniczna chciwość, może to by więcej tłumaczyło. 

6. Gdyby rozłożyć taką torbę na prostokąty wyszedłby krzyż. 

7. A ponieważ często te torby noszą śniadzi ludzie, wydaje się, że Arabowie, można sobie wyobrazić, że każdy z nich jest Chrystusem, który umiera na krzyżu, tylko na raty, w cywilizowany sposób. Krzyż też jest przenośny. 

8. Każdy ma swój krzyż. Każdy ma swoją torbę glovo. 

9. Nowe torby można kupić prosto od wielkich marek (nie ma nic za darmo, nawet środki pracy musisz sobie kupić). Używane można kupić na OLX. Używane są tańsze, sprzedają je wyzwoleńcy. Ci, którzy już nie muszą ich nosić. 

10. Z tego, co słyszę, tam się dobrze zarabia. Jeśli jeździsz po chodniku (rozmawiałem z kilkoma osobami) i masz wzmocniony rower na prąd jesteś w stanie (z przechwałkami) wyciągnąć z tego dychę miesięcznie. Sam tyle nie zarabiam (ale mam umowę o pracę i okres wypowiedzenia). 

11. Kto jest po drugiej stronie? Kto odbiera jedzenie dowożone w tych torbach? 

12. „A wiesz, jesteśmy zjarani i wzięliśmy maka”. Pamiętny telefon do koleżanki. Jesteście w maku? Dojadę. „Nie, w domu jesteśmy. Uber dowiezie. Ty też nim przyjedź”.

13. Moja córka mówi, że wszyscy wokół tak robią. Gdy są dwie przesiadki w komunikacji miejskiej, biorą ubera. Tak samo z jedzeniem. Nie trzeba nawet wychodzić z domu. 

14. Jednak ludzie, którzy wożą to żarcie, nie są widoczni. Z wielkimi kaskami na głowach, czasem z go-pro na kasku jako wieżyczką, sygnaturką porządku prawnego nad tym wszystkim, gdyby trzeba było raportować kolizję. 

15. Jakby wszyscy zniechęcili się do obecności na ulicach. Na deptaku owszem, w galerii jeśli jest otwarta, owszem. Ale na ulicy. Bez psa? Za dużo zachodu. 

16. Dowożący nie chowają się celowo. Jest im zimno. Większość z nich, nawet w maju, czerwcu okutana jest w kurty, w rękawiczki, w szale. To nie jest dobry klimat na kilkanaście godzin jazdy hulajnogą dziennie. To nie jest klimat krajów, z których pochodzą.

17. W zbroi na hulajnogę. 

18. Współczesna sztuka, czy w ogóle życie, postawiło na boks. Kubizm przeczuł, że ruiny miast, które będą fotografowane kilka dekad później, po odkryciu geometrii dla sztuki, będą wyglądały jak kubistyczne obrazy. Że wielkie pejzaże portowe będą wyglądały jak kubistyczne obrazy z ich ciągnącymi się po horyzont kontenerami. Że w końcu jedzenie będzie wyglądać jak kubistyczny obraz. 

19. W „Odysei kosmicznej” modlą się do sześcianu. W komiksie „Szninkiel” Rosińskiego i Van Hamme (pierwszy poważny komiks z dzieciństwa) modlą się do sześcianu. 

20. Co jest takiego w sześcianach, że opanowują świat? 

21. „It’s Hip To Be Square” – piosenka Huey Lewis and The News. 

22. Bo mówią o przystosowaniu. To największe szczęście mieć wyraźną granicę. Boks. Swoje w środku. Nieswoje na zewnątrz. Dobrze, aby na zewnątrz też nikt nie bruździł. Kolejny boks. I kolejny, i kolejny. Do momentu, aż domkną się wszystkie. 

23. Wariacje na temat nieskończonych otwartych sześcianów – rzeźby Sol LeWitta. 

24. Największym szczęściem współczesnego handlu jest wynalazek kontenera transportowego z lat sześćdziesiątych XX wieku Malcolma McLeana. Koszt transportu spada wtedy o 90 procent. Jest szybciej, prościej, modalnie. Ze statku na pociąg, z pociągu na ciężarówkę. Z ciężarówki na rampę. Zawsze w metalowym boksie. Dopiero przed sklepem pakuje się to w kolory i oddaje do macania. Wcześniej nie istnieje towar, istnieje boks. 

25. Zaledwie pokolenie wcześniej wymyślono system kartek A4 na których prezentowano pewnie, jak wyglądałby taki system. 

26. I poszło. Przeciętna wielkość klatki dla kur ma podstawę wielkości kartki papieru. To wciąż mniej niż norma dla człowieka, ale kierunek jest znany. Widać powszechnie, jak deweloperzy wyczuli rynek. Buduje się coraz mniejsze mieszkania dla pojedynczych ludzi. Ludzka proporcja kartki papieru. Im więcej z nas jest samotnych, tym więcej boksów potrzebujemy. 

27. Coś bardziej o kiczu: „W domach z betonu nie ma wolnej miłości”.

28. Najciekawsze zatem jest to niedomknięcie. Kto będzie po drugiej stronie? Kto jest poza boksem?

29. Erving Goffman – Kafka socjologii, bo tak go nazywają, mówił, że sposobów radzenia sobie z instytucją totalną jest kilka. Można się przystosować (to my), ale to nie jest o życiu na zewnątrz systemu. Można zarządzać taśmą produkcyjną (to nie my), ale to nie jest na zewnątrz systemu. Można uciec, o tak, lub można z nim walczyć. 

30. Ludzie, którzy wożą żarcie. Głównie Azjaci z Azji Środkowej, Hindusi, czarni Afrykanie – oni uciekli, ale boks jak matrioszka domknął się nad nimi na innym kontynencie. 

31. Gdzie śpią, gdzie żyją? Kiedyś w Pruszkowie człowiek wprowadził nas do wynajmowanego na metry mieszkania, pokazał obóz pracy i powiedział, że jeśli kupujemy, wszystkich może wyrzucić natychmiast. Kilka pokojów, w każdym trzypiętrowe prycze. Kilkadziesiąt osób na kilkudziesięciu metrach. I spojrzenia zza brzegów łóżek. Kto wie, czy kiedy jedna zmiana spała, druga nie czekała na sen i łóżko. 

32. Zdaje się walka, o ile nie jest łagodnym wycofaniem (i rezygnacją z tych usług), nie jest możliwa. Te sześciany Sol LeWitta się kiedyś nad nami domkną. 

33. Zresztą jeśli jeszcze mamy ludzkie uczucia do pary oczu, która pojawia się czasem w pasie twarzy pomiędzy czapką i szalikiem na pędzącej hulajnodze, to prasa i polityka zadba, żeby były nienawistne. 

34. Prasa (nawet „Wyborcza”) już w 2015 roku czepiała się, że „kolorowi ludzie” dowożący jedzenie są tu nielegalnie. 

35. I na pewno (przypis mój, kurwa) plują do jedzenia. To po co, wafle, korzystacie z ich usług?!

36. Już nie mówiąc o tym, jak łatwo było zbudować na nienawiści i lęku do nich kampanię wyborczą. A kto wam, misie, podetrze tyłek na starość, jak nie ręka o ciemniejszej skórze. Roboty?

37. Naszą jedyną legitymacją jest konsumpcja. Jesteśmy tak samo zbędni jak oni, tak samo przywiązani do pudełka – może większego niż sześcian pryczy, może do wynajmowanej kawalerki, może domu, ale wciąż pudełka, które miało dać bezpieczeństwo, a wytyczyło granicę między sobą a lękiem. 

38. Lepiej ten lęk przerzucić na nich, czyż nie? Lepiej włączyć kanał na Instagramie, tuż po otworzeniu pudełka z Big Makiem i przejrzeć sobie od niechcenia, jak roboty-drony masowo wykańczają okutanych w wojskowe przyduże ciuchy, ludzi nieco podobnych do tych, których znamy z rowerów i skuterów. Dron zbliża się i bach. Obraz z kamery kończy się, kiedy dotyka kurtki żołnierza lub powstaje biała plama wybuchu na czarnobiałym filmie. 

39. Rozrywka, która pozwala rozpoznać lęk i odsunąć go od siebie zarazem. Horror, ale nie wymyślony, nie zainscenizowany. Prawdziwy, ale nie nasz. Tych kanałów na Instagramie są dziesiątki.

40. Think inside of the box. Na zewnątrz jest już tylko lęk. 

41. Chciałbym rozciąć to pudełko – tylko jedno. Raczej pudełko glovo, bo jest żółte, wymowne, może ubera – bo jest uberem, także jest wymowne. Uberbox!

42. Pokazać to jak dzieło sztuki. Przypiąć do ściany, wywołać wrażenie. 

43. Szukam galerii, która podjęłaby się współpracy. 

44. Jeśli przypiąć pudełko w pionie, daje wrażenie krzyża, na którym rozpina się tych ludzi (zawsze przenośny, zawsze na plecach). Jeśli w poziomie, wrócić do geometrii, do fascynacji z podstawówki. 

45. Jeśli Sol LeWitt domyka, Albiński otwiera. 

46. Najlepiej, gdyby wystawieniu tego obiektu towarzyszyło jedzenie. Najlepiej gdyby między nami krążyli kurierzy. Teraz tyle sztuki pokazuje się w knajpach. 

47. Czy całość nie byłaby kolejną sytą zabawą znudzonego gościa? Oczywiście, że tak. Czy można by zbierać, jak na mszy, datki pod krzyżem? Zlecenie zrealizowane. 

48. Rozpaczliwy screen z ekranu czata. Czy prawdziwy? „Właśnie zjadłem pani zamówienie”.

49. Lubię przychodzić do galerii w niedzielę. Lubię siadać przy food courcie. Z torbami pojawiają się też biali ludzie w moim wieku. Sam jeszcze nie wożę, ale przyzwyczajam się, że i to może być moim doświadczeniem. Kiedyś poważany radny, którego byłem ciekaw, odpowiedział, że przed emeryturą woził paczki. Wstyd do prostej pracy, którego chcę się pozbyć. 

50. Coś, co czuję i w tej fotografii. Słyszałem o tym człowieku, słyszałem o jego sile i o jego chęci przezwyciężenia swojego wstydu. I udało mu się. Tomasz Bilicki, w dodatku z torbą. Jestem pewien, że spodobał mu się kolor, on lubi kolory, że wziął ją – bo jak mnie – ciągnęło go do barw, ale znalazł się w sytuacji rozwiązującej, zderzającej znaczenia. Sytości i głodu. Stateczności i ruchu. Wszystko naraz na jednym zdjęciu. 

51. Są całe knajpy, do których nikt nie może wejść. Wchodzą tylko kurierzy. Ci, którzy nie mogą jeść. 

52. Jedna hulajnoga, druga, trzecia. Bingo. Trzy torby ubereats. 

53. Obcość zawsze jest sprawą odwagi. Ile można uznać za zwyczajne? Ile można przyjąć?

54. Ścianki torby są zrobione z materiału izolacyjnego. To dobrze. Szelki są wygodne, całość przypomina technologicznie pomysły firm sportowych na najnowsze plecaki. Środek długo może trzymać ciepło. 

55. Zdziwienie przy otwieraniu – o, jeszcze ciepłe! 

56. I dlaczego talerze na ogół są okrągłe? A łyżki?

57. Dlaczego nie chcemy gotować? 

58. To chyba Auden mówił, że właściwą dawkę spełnienia można znaleźć, robiąc raz dziennie obiad. Jeśli coś wymyśliłem, to tak jak w kuchni – ważne są składniki i podanie, a nie miary i dokładny przepis. Zresztą, to chyba jest wspomnienie Josifa Brodskiego o nim, a nie jego własne słowa. Ale gotował i dawał temu właściwą miarę. 

59. Skończyłem technikum gastronomiczne. Uczono nas czarów, których sami nie docenialiśmy. Żadne z nas nie wiedziało w jakim Hogwarcie się uczy. 

60. Można by tu wstawić dane o segmentacji rynku dań gotowych. Arystokracja to te restauracje ze swoimi kurierami, później fastfoody z najbliższej okolicy, do których ostatecznie można wyjść, później są diety, później zasypki, później snacki. 

61. Ktoś jeszcze obiera ziemniaki. Te są paskudnie okrągłe! 

62. To spojrzenie człowieka na hulajnodze, przecież to jest ta babka z „National Geographic”. Wgapiała się w nas całe dekady, a gdy w końcu przyjechała i pracuje, nikt jej nie chce widzieć. 

63. Usiądź, zostań, opowiadaj. 

64. Poczęstuj się.