„Znak”, czyli o ukraińskim projektowaniu graficznym
O historii ukraińskiego projektowania graficznego, polsko-ukraińskim albumie „Znak” i o tym, dlaczego za komuny klienci się nie awanturowali.
O historii ukraińskiego projektowania graficznego, polsko-ukraińskim albumie „Znak” i o tym, dlaczego za komuny klienci się nie awanturowali.
Książka Szydłowskiej to ciepła, sentymentalna opowieść o bardzo ciemnych czasach PRL-u, oglądanych przez pryzmat kolorowych pism. Ten sentymentalny ton autorki może drażnić, jednak gdy ogląda się okładki opisywanych czasopism, ich rozkładówki i umieszczone w nich grafiki, staje się on całkowicie zrozumiały.
Jacno – twórca najsłynniejszej paczki papierosów w Europie. Rysownik, ilustrator, typograf, plakacista, projektant książek. Czy da się w grafice użytkowej wynaleźć dziedziny, którymi się nie zajmował? To on nadał ton projektowaniu graficznemu w powojennej Francji.
Drogi Marianie – myślę o nim w trakcie rozmowy, czuję cię nadzwyczaj wyraźnie i przyjaźnie, odbioru nie zakłóca nic; a to co mówisz, mimo że nie patrzysz w moje oczy, odbija się drobnymi drgnieniami powietrza od moich ubrań, tych jeszcze z małpy włosów na rękach, w końcu od rozciągniętej błony na bębenkach uszu i tarabani w głowie, przynosząc cię już poprawionego, innego niż ten, który siedzi tu przede mną.
Książka pod redakcją Mogilnickiego to nie tylko ilustracje. „Nie ma się co obrażać” to też zaproszenie do czegoś, co my, laicy, nieświadomi wszystkich męczarni, które związane są z procesem twórczym, bardzo lubimy – to zaproszenie do warsztatu mistrza.
Sensacyjne wydarzenia, elementy konfabulacji oraz wojaczka. Nie, to nie kolejny komiks o superbohaterach. Mowa o czymś, co śmiało możemy nazwać jednym z pierwszych polskich protokomiksów – o „Pamiętnikach” Paska z XIX-wiecznymi ilustracjami Jana Nepomucena Lewickiego.
Nicolas Presl nie potrzebuje słów, by snuć swoje subtelne i mroczne historie o doświadczeniu zagłady, koszmarze kolonializmu i przekleństwie genetycznego obciążenia. Opowiada je nam wyłącznie przy użyciu środków graficznych, wpisując się jednocześnie w szlachetną tradycję twórców-mizantropów.
Tuwim w awangardowym wydaniu? Czemu nie. Wytwórnia po raz kolejny pokazuje, że klasyka się nie starzeje. Trzeba ją jedynie odpowiednio zaprezentować.
Książka-rebus, książka-łamigłówka, książka-słowna woltyżerka. Wznowione dziełko Themeresonów to prawdziwy literacki roller coaster, który zabierze nas do tajemniczego Alibajdadzikafrajdawtomigraju.