0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > KLIMCZYK: W imię...

KLIMCZYK: W imię piłki i matki. Péter Esterházy, „Niesztuka”

Joanna Klimczyk

W imię piłki i matki

Gdy piszę te słowa, Péter Esterházy zapewne ogląda finał mundialu, choć nie grają w nim Węgrzy, bo w ich drużynie nie ma co szukać takich zawodników, jak Bozsik, Puskás, czy Hidegkuti. A oni nieustannie pojawią się w jego powieści. Miłość węgierskiego pisarza do futbolu – miłość dla niekibica niezrozumiała i niekiedy wręcz zabawna – na szczęście okazała się nieodwzajemniona. Na szczęście, bo dziś, jak większość dawnych zawodników, pewnie byłby trenerem jakiegoś prowincjonalnego klubu, a moja półka byłaby krótsza o kilka książek.

Nieszczęśliwe uczucie do piłki to nie jedyna miłość, której ta książka jest poświęcona. Druga miłość, jeszcze trudniejsza i bardziej zagmatwana, to miłość do matki, która z uwielbieniem futbolu tworzy nierozerwalny splot. To matka, a nie jak we wcześniejszych książkach ojciec, stanowi oś narracji. To matka urasta do mitycznej postaci bliskiej przyjaciółki herosów boiska. To matka wypełnia, a wręcz przepełnia życie narratora. To matka zaraża go nieszczęśliwym uczuciem do boiska. To matka nie odstępuje go, gdy leży w szpitalnym łóżku. To matka podtrzymuje w nim futbolową pasję i bezlitośnie ocenia jego szanse jako piłkarza. Ale już nie jako pisarza, bo to jedyna sfera, której narrator zazdrośnie przed matką strzeże. I to matka zostaje w końcu przez narratora zabita, co prawda symbolicznie i pośrednio, ale jednak.

Te dwie miłości – do piłki i do matki – są bolesne i rozczarowujące. Jest jednak w tej książce również miłość spełniona. To miłość do języka. „Powiedziałem kiedyś o języku węgierskim, że pozostaję z nim w przyjaznych stosunkach, że jest wobec mnie wielkoduszny, że na wiele mi pozwala, że jesteśmy ze sobą na ty i że pasuje do mnie” (s. 162). To prawda, język pozwala mu na bardzo dużo. Piętrowe zdania, w których gąszczu czytelnik co i raz się gubi, by ze zdziwieniem odkryć, że autor jednak liczy się z interpunkcją – Esterházy (i jego polska tłumaczka) jak mało kto poczyna sobie z językiem i narracją. A właściwie z tym, co klasycznej narracji wcale nie przypomina. Esterházy z nonszalancją przechodzi od patosu do parodii. Porzuca niby-powieść na rzecz konstrukcji przypominającej literacką operę. I choć autor przewrotnie określił swoją książkę jako „żadne tam dzieło sztuki” (taki jest właściwy sens jej tytułu), to nie mam wątpliwości: to dzieło sztuki, które wyszło spod reki mistrza.

Książka:

Péter Esterházy, „Niesztuka”, przełożyła Elżbieta Sobolewska, Warszawa 2010, Czytelnik, Nike.

* Joanna Klimczyk, doktor filozofii.

„Kultura Liberalna” nr 80 (30/2010) z 20 lipca 2010 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 80

(29/2010)
20 lipca 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj