Łukasz Jasina

Klasyk nieklasycznie o sprawach ciekawych…

Gawędziarzy mamy w Polsce sporo. Nie wiem, czy to przypadek, ale szczególnie wielu jest ich w środowisku aktorskim. Taki był nieżyjący już Gustaw Holoubek, a „ostatni z wielkich” – Andrzej Łapicki – dzielnie dotrzymuje mu kroku. Dekadę temu wydał już swoje wspomnienia, będące znakomitym połączeniem sarkazmu, przedwojennego sznytu i kronikarskiej dokładności. Kilka lat później historia dopisała do życia Pana Andrzeja nowy rozdział. On – klasyk polskiego aktorstwa, symbol dawnej Polskiej Kroniki Filmowej i uznany Rektor PWST (że o prezesurze Związku Artystów Scen Polskich nie wspomnę) – stał się celebrytą. Jego felietony w „Rzeczpospolitej” przyciągnęły wielu czytelników, a więc musiała się też pojawić na rynku kolejna książka.

„Nic się nie stało!” Łapickiego to jeden wielki kolaż: mamy tu teksty z „Rzeczpospolitej” i „Teatru”, rozmowy z żoną i inne formy artystyczne. Całość udało się połączyć w logicznie spójne fragmenty, a jeśli ktoś z nas ma mentalność historyka, będzie uradowany: chronologia i faktografia dominują w tekście bezwzględnie. Zalet książki jest więcej…

Przede wszystkim Łapicki jest autorytetem bezpretensjonalnym. Nie stroi się w piórka najmądrzejszego i wszechwiedzącego. Jego przewagą nad potencjalnym czytelnikiem jest posiadanie niesamowitej pamięci i styl, w jakim przekazuje swoje wspomnienia. Łapicki skacze od analizy do syntezy: coś, co stało się w roku 1938, przechodzi często bardzo płynnie w zdarzenie ze Złotych Tarasów A.D. 2010. Każdy z pozoru błahy szczegół opowieści Łapickiego prowadzi do spostrzeżeń ogólnych. Aktorzy to podobno zawód ludzi nieinteligentnych, a Łapicki to erudyta i temu stereotypowi bezwzględnie zaprzecza. Choć może to dlatego że jest aktorem – rocznik 1924?

Łapicki kocha Warszawę i kocha teatr. Jego anegdoty mówią nam więcej o wyglądzie przedwojennej Marszałkowskiej czy grze Węgrzyna niż uczone monografie. Jego pasja do owych tematów jest tak wielka, że zarazi się nią nawet mieszkaniec Hajnówki, który nigdy teatru nie odwiedził.

Andrzej Łapicki zachowuje dystans – my już nie umiemy robić tego tak, jak on. Może z czasem nabędziemy tę umiejętność? Nasz dystans jest pełen cynizmu i wyższości – jego pełen ciepła i zrozumienia. Ciekawe, jak będą wyglądały nasze wspomnienia dwóch ostatnich dekad? Typuję, że gorzej.

Książka:

Andrzej Łapicki, „Nic się nie stało!”, Świat Książki, Warszawa

* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 97 (47/2010) z 16 listopada 2010 r.