0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > BUCHOLC: Nikt się...

BUCHOLC: Nikt się nie spodziewał hiszpańskiej Inkwizycji. „Piraci z Karaibów. Na nieznanych wodach”

Marta Bucholc

Nikt się nie spodziewał hiszpańskiej Inkwizycji. „Piraci z Karaibów. Na nieznanych wodach”

Najnowsza odsłona „Piratów z Karaibów” to film z suspensem. Suspens polega na tym, że czekamy na dowcip, którego nie ma.

Najpierw jednak widz zasiada w fotelu i dociąża nos trzecim wymiarem. Zapewne niedługo będziemy mieli do wyboru szeroki wachlarz modeli ze szkłami korekcyjnymi, które złagodzą niedogodności wynikające z deformacji części twarzowej czaszki u zapalonych kinomanów. W następnym kroku pojawią się przyciemniane okulary 3D, a kina doświetlone zostaną światłem dziennym, naturalnym i zdrowszym dla oka. Pozostaje wtedy czekać, czy oprócz filtra UV dostępny będzie również filtr eliminujący z pola widzenia repetycje, dłużyzny, schematyczną choreografię oraz niewnoszące niczego do czegokolwiek ujęcia demonstrujące jedynie postępy techniki 3D. To, swoją drogą, ciekawe zagadnienie z zakresu wpływu technologii na estetykę: gdyby Kubrick kręcił „Lśnienie” w roku 2011, słynna scena z siekierą byłaby w całości filmowana en face – nic bowiem bardziej efektownego niż ostrze wbijające się trójwymiarowo wprost w siatkówkę widza.

Jednostka, która nieopatrznie wydała na „Piratów…” równowartość co najmniej czterech piw w lokalu bez telewizora, natychmiast orientuje się, że jest to film zrobiony metodą liniowej dekonstrukcji aleatorycznej. Metodę tę, którą niniejszym demaskuję i ujawniam, można w skrócie opisać następująco:

1.   Robimy na małych karteczkach listę wszystkich możliwych fajnych rzeczy, które powinny się znaleźć w filmie o piratach: pościgi, pojedynki, pocałunki, poświęcenie, bitwy morskie, takoż morskie potwory, przyśpiewki żeglarskie, tawerny, podstępy, głupowate żarty, słodziutcy chłopcy okrętowi, pojemne biusty, dyndające żyrandole i ptysie. Jest przy tym bardzo ważne, żeby na jednej karteczce znalazł się tylko jeden element superopowieści o piratach – nie wolno ich w żaden sposób łączyć. Absolutną pewność braku związku między elementami uzyskamy, jeśli zabieg cięcia przeprowadzimy na żywych organizmach filmów o piratach: najpierw opisujemy film jako narrację, potem tniemy na najmniejsze jednostki semantyczne i starannie mieszamy. Przeprowadziwszy w ten sposób zbiorczą dekonstrukcję fabuły „Kapitana Blooda”, „Karmazynowego pirata” czy „Wyspy skarbów”, przechodzimy do etapu drugiego.

2.   Wybieramy na chybił trafił część elementów, o których mowa wyżej, i układamy w linię prostą na długim blacie. Zdekonstruowany topos zyskuje w ten sposób aspekt linearności, co jest kwintesencją postmodernistycznej quasi-narracji.

3.   Na dwadzieścia minut dopuszczamy do blatu dwóch amerykańskich scenarzystów, grożąc im przeciąganiem pod kilem, jeśli z próby losowej puzzli, o których w punkcie 2, nie zdołają w tym czasie sklecić fabuły.

4.   Powstały scenariusz na chybił trafił dźgamy palcem kilka razy. W miejscach trafień wklejamy epizody z udziałem Hiszpanów oraz małpę.

Cała oczekująca widza zabawa polega na porównywaniu owocu pracy twórców filmu z własną mentalną check-listą filmu o piratach. Metoda, którą opisuję, nie powinna bowiem oczywiście przynieść żadnych nowości, zaskoczeń, niespodzianek czy zwrotów akcji – nie da się wszak zawrócić dokądkolwiek czegoś, co z istoty swojej nie zmierza w żadnym kierunku. Z uwagi jednak na fakt, iż człowiek jest istotą słabą, takie godne pożałowania wpadki wciąż się zdarzają. Oglądanie filmu po to, by szydzić z ludzkiej ułomności, byłoby już jednak najzupełniej zbędnym okrucieństwem.

Film:

„Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach”
Reż. Rob Marshall
Dystr. Forum Film Poland
Premiera polska: 20 maja 2011

* Marta Bucholc, doktor socjologii, członek Redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 126 (23/2011) z 7 czerwca 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 126

(22/2011)
6 czerwca 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj