0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Polska] James Bond...

[Polska] James Bond małej stabilizacji. Wspomnienie o Stanisławie Mikulskim i kapitanie Klossie

Mikołaj Kunicki

Western dla młodej widowni, powiew wielkiego świata, a może wyraz eskapizmu doby małej stabilizacji? Nieważne – i tak „Stawka” jest lepsza od „Czasu Honoru”. O Stanisławie Mikulskim i „Stawce większej niż życie” okiem historyka.

Nie jest przypadkiem, że wspomnienia o zmarłym przed dwoma tygodniami Stanisławie Mikulskim zdominował temat jego kreacji kapitana Klossa w „Stawce większej niż życie”. W swojej przeszło 60-letniej karierze aktorskiej Mikulski miał na koncie dziesiątki ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych – od wyrazistego „Smukłego” w „Kanale” Andrzeja Wajdy, opiekuńczego i zakochanego policjanta w „Ewa chce spać” Tadeusza Chmielewskiego, dzielnego Kapitana Sowińskiego w „Skąpanych w ogniu” Jerzego Passendorfera, czy też wyciętego z żurnala wojennej mody porucznika AK w „Barwach walki” tego samego reżysera. Warto przypomnieć, że oprócz udziału w tych popularnych filmach Mikulski zagrał wypalonego dowódcę oddziału AK w jednym z najbardziej wstrząsających obrazów II wojny światowej w historii polskiego kina – w „Na melinę” Stanisława Różewicza.

Celowo najpierw wymieniam tytuły z lat 50. i 60., ponieważ obsadzenie Mikulskiego w „Stawce większej niż życie” stanowiło niejako zwieńczenie wizerunku, na który aktor zapracował w ciągu pierwszych kilkunastu lat swojej kariery, postaci „mocnego człowieka”, najczęściej z bronią w ręku. Chociaż Mikulski posiadał urodę amanta, jego sprawność fizyczna predestynowała go do ról bohaterów kina akcji. Ciekawie w tym kontekście wypada porównanie aktora z innymi „twardzielami” polskiej kinematografii: Danielem Olbrychskim i Bogusławem Lindą, niewątpliwie artystami bardziej wszechstronnymi, reprezentującymi młodsze pokolenie. Zarówno Olbrychski, jak i Linda debiutowali oraz rozwinęli swoje skrzydła w momencie, kiedy kinematografia polska już okrzepła i wzbogaciła się o zastępy utalentowanych reżyserów uprawiających bardziej zróżnicowane gatunki filmowe niż wojenne dramaty okresu gomułkowskiego. O ile pierwszy nie pozwolił się zdominować roli Kmicica w „Potopie”, o tyle drugi przebył dość kuriozalną ewolucję od zbuntowanego, młodego człowieka ery realnego socjalizmu do dyżurnego macho III RP.

Mikulski funkcjonował w innej rzeczywistości, a rola Kapitana Klossa stała się dla dobiegającego czterdziestki aktora niezamierzoną rolą życia oraz biletem do sławy w siermiężnej rzeczywistości małej stabilizacji.

Szpieg po polsku

Niewątpliwie największą rolę w tej transformacji odegrała formuła serialu Janusza Morgensterna i Andrzeja Konica. „Stawka” okazała się bowiem strzałem w dziesiątkę, ewenementem popkultury nie tylko w PRL, ale i w pozostałych demoludach. Serial stanowił polską odpowiedź na zachodnie kino szpiegowskie oraz telewizyjne thrillery spod znaku Jamesa Bonda i Simona Templara. Nie można też zapomnieć o radzieckich „Siedemnastu mgnieniach wiosny”, epopei o sowieckim superszpiegu Stirlitzu. Należy jednak wziąć pod uwagę specyfikę okresu gomułkowskiego – z polityką historyczną, która prezentowała II wojnę światową jako moment zwrotny w historii narodu, promowała symbiozę ideologii marksistowskiej z nacjonalizmem oraz traktowała PRL jako kulminację procesów państwowotwórczych.

Inna cechą, szalenie ważną w przypadku kinematografii, było łączenie tematyki historyczno-politycznej z formatem kina popularnego – dydaktyki z rozrywką. Wymienione przeze mnie filmy Passendorfera z Mikulskim były w istocie ideologicznie poprawnym kinem akcji, patriotycznymi westernami adresowanymi dla młodej widowni. „Stawka większa niż życie” poszła jednak jeszcze dalej, oferując atrakcyjną rozrywkę z historią w tle.

Koniak i kobiety

Nie mam zamiaru streszczać fabuły, która jest szeroko znana, ani koncentrować się na licznych przekłamaniach historycznych. W przypadku odbioru serialu jest pewne, że polska publiczność dzieliła się na tych, którzy mogli wychwycić obecność propagandy, tych, którzy bezkrytycznie pobierali lekcje historii z serialu oraz przede wszystkim widzów, którym najbardziej zależało na dobrej rozrywce. W dobie ciągle młodej telewizji karmiącej do tej pory publiczność przygodami żołnierzy Batalionu AL im. Czwartaków („Podziemny front”) bądź też perypetiami oficera milicji tropiącego przestępców („Kapitan Sowa na tropie”), „Stawka większa niż życie” dawała powiew wielkiego świata oraz luksusu, o którym mieszkańcy kraju nad Wisłą mogli tylko pomarzyć. W toku swych licznych, karkołomnych misji Kloss przemierzał wzdłuż i wszerz okupowaną Europę, Generalne Gubernatorstwo, ale i również Niemcy, Francję, a nawet egzotyczny i orientalny Stambuł – cóż z tego, że filmowane nad Bałtykiem, w sopockim Grand Hotelu, na wrocławskim dworcu PKP lub na Mazurach. Tego typu eskapady musiały pobudzać wyobraźnię Polaków, którzy swobody podróżowania po prostu nie mieli. Mikrokosmos „Stawki” był zaludniony przystojnymi mężczyznami w doskonale skrojonych mundurach oraz dystyngowanymi arystokratami prowadzącymi stylowe kabriolety i nieustannie raczącymi się hawańskimi cygarami czy koniakiem (rarytasem w czasach PRL).

Ten wszechobecny blichtr nadawał serialowi określoną estetykę. Kloss nie tylko wywodził w pole największych przeciwników, ale spędzał też czas w towarzystwie pięknych kobiet. W każdym odcinku naszemu bohaterowi towarzyszyła inna dama (choć w przeciwieństwie do Bonda, przystojny szpieg w mundurze Abwehry nigdy nie konsumował związku!). Flirt był tylko jeszcze jednym sposobem na wykonanie powierzonego zadania. Partnerki Klossa – dodajmy, że grane przez takie aktorki jak Beata Tyszkiewicz, Lucyna Winnicka, Barbara Brylska czy Alina Janowska – najczęściej ginęły zanim nastąpiło seksualne zbliżenie. Wśród kobiet Klossa mamy zarówno wyrafinowane przeciwniczki, tajemnicze femme fatale charakterystyczne dla kina typu noir, tragiczne postacie oraz naiwne dziewczęta. Nie wydaje mi się, aby brak miłosnej intrygi wiązał się z purytanizmem włodarzy PRL; mamy raczej do czynienia z erotycznym ozdobnikiem mocno związanym z mizoginicznym duchem filmów szpiegowskich tamtej ery, ale bez seksualności zachodniego kina. W dodatku dość często partnerkami Klossa były Niemki. Mariaż polskiego szpiega z przedstawicielką okupantów po prostu nie wchodził w grę.

Dobrzy i źli Niemcy, Amerykanie z coca-colą

Obraz Niemców w „Stawce” jest dla mnie największym novum serialu. Do tego momentu kino polskie, z kilkoma wyjątkami, traktowało nazistów jako okrutnych sadystów, zbrodniarzy, postacie jednowymiarowe i raczej anonimowe. Sam fakt, że Kloss uchodził za Niemca i obracał się głównie wśród Niemców, musiał zmodyfikować tę perspektywę, humanizując po części wroga. Antyniemieckość była jednym z filarów ideologicznych świadomości historycznej wpajanej przez reżim Gomułki. Serial może nie konfrontował stereotypów – wśród kilku „dobrych” Niemców obecnych na planie znajdujemy przede wszystkim antyfaszystów, członków komunistycznego podziemia współpracujących z sowiecką agenturą. Dostrzegamy też ludzi, którzy albo są za słabi, albo zbyt skonfliktowani, aby przekuć swe wątpliwości co do polityki III Rzeszy, w akt oporu. Pod tym względem „Stawka większa niż życie” przejęła zaskakująco wiele stereotypów z kina zachodniego, które od początku lat 50. wprowadzało na ekrany postać dobrego Niemca, bądź też Niemca uwięzionego w kolektywnym pruskim duchu wykonywania rozkazów. Przede wszystkim jest też widoczny podział na Wehrmacht i SS/Gestapo. Choć polscy realizatorzy nie posunęli się tak daleko jak zachodnioniemieccy, amerykańscy czy brytyjscy filmowcy w rehabilitacji Wehrmachtu przeciwstawianego krwiożerczemu i zbrodniczemu SS, to oglądając „Stawkę” nie sposób oprzeć się wrażeniu, że oficerowie armii usiłują się odgrodzić od kohort Himmlera, że mamy do czynienia z konfliktem – być może nie o pryncypia, ale przynajmniej o styl działania. Wehrmacht z serialu Morgensterna i Konica jest zaludniony hipokrytami i koniunkturalistami gotowymi do paktowania z zachodnimi aliantami i do nowej, zimnowojennej krucjaty. SS i Gestapo zaś to naziści z przekonania, barbarzyńcy, ale również ludzie z awansu społecznego, pogardzający zblazowanymi arystokratami i „oficerkami” w mundurach w kolorze feldgrau. Imponujące jest to, że pomimo licznych stereotypów, niektórzy Niemcy są pełnokrwistymi postaciami. Atrakcyjny serial nie mógł być przecież zaludniony wyłącznie marionetkami.

„Stawka” powielała istniejące stereotypy o innych nacjach. Amerykanie, reprezentowani przez Ryszarda Pietruskiego, trzymali nogi na stole i orzeźwiali się coca-colą. Pod tym względem Brytyjczycy, sportretowani według innego szablonu, angielskiej flegmy, prezentują się sympatyczniej. Smaku dodaje fakt, że Kloss, agent sowieckiego wywiadu, często współpracuje z agentami brytyjskich służb specjalnych. W okupowanej Polsce jego ostoją jest komunistyczne podziemie, jednak od czasu do czasu dochodzi do aliansu z Armią Krajową, nigdy nie wymienioną z nazwy, ale obecną. To podejście doskonale wpisuje się w częściową rehabilitację AK w czasie rządów Gomułki, zwłaszcza w ramach kierowanego przez Mieczysława Moczara ZBOWiD-u. „Stawka większa niż życie” konsekwentnie ignoruje jeden z najważniejszych aspektów okupacji hitlerowskiej, zagładę Żydów. Biorąc pod uwagę moment realizacji serialu, lata 1967–1968, czyli okres kampanii „antysyjonistycznej”, to przeoczenie nabiera innego wymiaru.

Brunner i inni

Analizując popularność „Stawki”, nie można zignorować warsztatu. Serial niewątpliwie trąci myszką przez swoją przewidywalność (wychodzącą zresztą naprzeciw oczekiwaniom widzów), ograniczenia ówczesnej techniki, teatralność i manierę gry aktorskiej. Jednak może właśnie ten ostatni element stanowi o sile produkcji sprzed niemal 50 lat. Przede wszystkim Mikulskiemu partnerowali wspaniali aktorzy. Emil Karewicz występujący w roli głównego antagonisty Klossa stworzył kreację, która nie tylko świetnie uzupełniała rolę Mikulskiego, ale i wprowadziła na polskie ekrany postać łotra, którego można darzyć sympatią. Kinematografia PRL w latach 60. nie była potentatem równym zachodniemu przemysłowi filmowemu. Jednak patrząc na korowód aktorów, którzy przewinęli się przez 16 odcinków, należy podkreślić udział legend polskich scen filmowych oraz teatralnych. Niewątpliwym magnesem jest muzyka Jerzego Matuszkiewicza, która stała się dodatkowym aktorem, tak jak kompozycje Nino Roty w filmach Felliniego.

„Stawki” życie po życiu

„Stawka większa niż życie” zapewniła Mikulskiemu popularność nie tylko w Polsce, ale i innych krajach bloku sowieckiego. Serial doczekał się imitacji w Czechosłowacji oraz NRD, m.in. „Das unsichtbare Visier” z Arminem Muellerem-Stahlem. Natomiast kilka tygodni temu mój niemiecki kolega z Oksfordu wyraził swoją negatywną opinię o filmie Patryka Vegi „Stawka większa niż śmierć”: „To było zupełnie niepotrzebne. Legendę trzeba zostawić w spokoju”.

Na koniec nawiązanie do współczesnej produkcji telewizyjnej „Czas honoru”. Jeśli historia kilku zaprzyjaźnionych cichociemnych ma stanowić wykładnię obecnego przedstawiania losów Polaków w czasie II wojny światowej, to „Stawka większa niż życie” jest dla mnie zdecydowanie atrakcyjniejszą alternatywą, unikającą patriotycznej łopatologii, współczesnych pięknych chłopców i dziewczyn obsadzonych w rolach „żołnierzy wyklętych”, martyrologiczno-patriotycznego kiczu, zagranego według najgorszych wzorców telenoweli. Mając taki wybór, głosuję na gomułkowski eskapizm „Stawki”.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 310

(50/2014)
18 grudnia 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj