0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Źle się dzieje...

Źle się dzieje w mediach duńskich? Czwarta władza w serialu „Rząd”

Grażyna Szelągowska

Jak ukazać politykę i jej związki z mass-mediami w kraju, który należy do najspokojniejszych na świecie? W swej analizie duńskiego serialu „Rząd” prof. Grażyna Szelągowska pokazuje, że nawet jeśli jego główna postać nie ma w sobie nic z Franka Underwooda – to i tak krajobraz jest daleki od idylli.

W latach 2010-2013 duńska telewizja publiczna Danmarks Radio (DR) wyemitowała w ciągu trzech kolejnych sezonów 30 odcinków serialu „Borgen” (dosł. zamek). Borgen to także potoczna nazwa zamku Christiansborg, gdzie mają swoją siedzibę konstytucyjne władze Królestwa Danii: parlament, rząd oraz Sąd Najwyższy; oznacza także w sensie przenośnym władzę w ogóle. Ten polityczny dramat ściągał przed telewizory miliony Duńczyków (których jest nieco ponad 5 mln), wzbudził także ogromne zainteresowanie opiniotwórczych mediów, nie tylko czołowych tytułów duńskich, lecz także brytyjskich i amerykańskich. „The Guardian” z 14 stycznia 2012 r. zwracał uwagę na ogromną rolę postaci kobiecych i umiejętne nawiązywanie do aktualnych problemów politycznych Danii. „The Independent” z 3 lutego 2013 r. analizował związki fikcyjnych wydarzeń z rzeczywistymi, doszukując się nawet pewnych inspiracji serialem w działaniach brytyjskich parlamentarzystów. Pozytywne recenzje ukazały się w takich czasopismach amerykańskich, jak „Newsweek” czy „The New York Times”.

Treść poszczególnych odcinków serialu komentowali duńscy politycy, a Ministerstwo Edukacji utworzyło specjalną stronę internetową, żeby w szkołach różnych poziomów ułatwić nauczycielom przygotowanie scenariuszy lekcji na temat funkcjonowania duńskiego systemu politycznego z wykorzystaniem odpowiednich odcinków serialu; podobnie uczyniła telewizja publiczna. Zorganizowano cykl ogólnodostępnych wykładów uniwersyteckich wygłaszanych przez politologów, komentujących przedstawiane w „Rządzie” problemy życia społecznego i politycznego oraz funkcjonowanie systemu (dla przykładu: formowanie gabinetu ministrów, imigranci, znaczenie wygłaszanego przez premiera exposé itp.). Jednym słowem ‒ serial stał się fenomenem artystycznym, politycznym i społecznym. Obsypany nagrodami, w tym tak prestiżowymi jak Monte Carlo TV Festival (2011), International Emmy Award (2012) czy British Academy Television Awards (2012), trafił do prawie 30 krajów.

 

14

 

Jednak w Polsce, emitowany pod tytułem „Rząd” przez stację Ale Kino+, przeszedł niemal niezauważalnie. Nasuwa się analogia do wyprodukowanego w roku 2007 serialu politycznego „Ekipa” w reżyserii Agnieszki Holland, który także nie przyciągnął polskiej widowni przed ekrany. Nie miejsce tu na analizę przyczyn porażki „Ekipy” ani braku zainteresowania polskiego odbiorcy „Rządem”, bo z pewnością powodem nie była ich ‒ wysoka przecież ‒ jakość. Być może wytłumaczenia należałoby szukać w polskiej kulturze politycznej, która ujawnia się choćby w dwu-, a czasem trzykrotnie niższej niż w Danii frekwencji wyborczej, czy też deprecjonowaniu znaczenia świata polityki w życiu społecznym. Wielka jednak szkoda, że „Rząd” nie został zauważony, ponieważ‒ choć opowiada historię całkowicie fikcyjną ‒ opiera się na realiach duńskiego życia politycznego i pokazuje funkcjonowanie systemu uchodzącego w Europie za modelowy. Ogromnie kuszące byłoby odniesienie się do wszystkich przedstawionych w serialu problemów ‒ tak polityczno-społecznych, jak i kulturowych oraz obyczajowych ‒ oraz swoista konfrontacja fikcji z rzeczywistością. Materiał jest jednak tak obszerny, że zmusza do wyboru jednego zagadnienia, które uznałam za jedno z najciekawszych w serialu ‒ funkcjonowanie w duńskim systemie politycznym masowych środków przekazu. Na zasadzie pars pro toto obraz mediów niech posłuży także jako ilustracja głównej tezy niniejszego eseju ‒ mimo nagromadzenia w filmie wielu negatywnych zjawisk z życia politycznego i społecznego – jak nieetyczne zachowania polityków na granicy korupcji, cynizm i brak skrupułów dziennikarzy, hipokryzja, nietolerancja wobec obcych, a nawet pedofilia i molestowanie dzieci – autorzy w istocie dowodzą, że zasady duńskiego systemu społecznego i politycznego to model idealnej demokracji, potrafiącej walczyć z wszelkimi wynaturzeniami.

Zanim jednak przyjrzymy się bliżej mediom w świecie fikcyjnym, należałoby poświęcić kilka słów tym realnym, przede wszystkim duńskiej telewizji, nie tylko jako istotnemu elementowi wspomnianego systemu, lecz także czynnikowi sprawczemu powstania tego serialu (oraz innych równie znakomitych, jak choćby „The Killing” i „Most nad Sundem”).

Kilka faktów o duńskiej telewizji

Telewizja publiczna w Danii nie stanowi odrębnej instytucji; od początku swego istnienia (1951) należy do Danmarks Radio (DR, do 1959 r. pod nazwą Statsradiofonien, Radio Państwowe), które skupia wszystkie media publiczne. Finansowane były i nadal są one wyłącznie z opłat licencyjnych (abonenckich), które obecnie wynoszą w skali rocznej ok. 2500 kor. (ok. 1000 zł) dla odbiorców prywatnych oraz 755 kor. (ok. 400 zł) dla przedsiębiorstw, instytucji itp. 99 proc. duńskich gospodarstw domowych posiada odbiornik telewizyjny (lub komputer, lub telefon umożliwiający odbiór programów telewizyjnych), z czego aż 92 proc. opłaca regularnie abonament, co daje DR rocznie wpływy w wysokości ok. 4,5 mld kor. W głównym kanale publicznej telewizji ‒ DR1 ‒ nie wolno emitować reklam. Zgodnie z ustawą media publiczne, zarządzane przez Radę, do której m.in. wchodzą posłowie w proporcjach ściśle odpowiadających układowi politycznemu w parlamencie, winny zachowywać całkowitą bezstronność.

12

 

Niemal do końca XX stulecia duńskie radio, a później także telewizja posiadały absolutny monopol emisji ustanowionydecyzją parlamentu w roku 1926. Ze względu na wyjątkową edukacyjną i polityczną rolę mediów publicznych w duńskiej kulturze oraz systemie politycznym, system ten akceptowały przez wszystkie najważniejsze partie. Wyłączność publicznej telewizji przełamano ‒ udzielając koncesji stacjom prywatnym ‒ w roku 1988, natomiast radia dopiero w roku 2003.

Na początku lat 60. ubiegłego stulecia sygnał telewizyjny objął cały kraj. We wrześniu 1961 r. utworzono Ministerstwo Kultury, którego szefem mianowano Juliusa Bomholta, doświadczonego ministra edukacji i spraw społecznych, od 1929 posła z ramienia Socjaldemokracji. Przez wiele dekad Bomholt był najbardziej energicznym rzecznikiem stworzenia takiego systemu organizacji kultury, dzięki któremu „udałoby się zasypać przepaść między kulturą elitarną a robotniczą kulturą masową” [1]. Tę funkcję ‒ poza wysoko dotowanymi bibliotekami, teatrami, muzeami ‒ powierzono zwłaszcza najpowszechniejszemu medium ‒ telewizji, dla której sformułowano szczegółowo zasady misji, którą powinna wypełniać.

Duńska telewizja publiczna jako twórca i producent seriali

Obserwatorzy duńskiej kinematografii często sądzą, że tamtejsze znakomite produkcje serialowe narodziły się na początku XXI stulecia, i wskazują choćby na serial „Forbrydelsen” (dosł. przestępstwo, zbrodnia, w polskiej telewizji znany pod tytułem angielskim „The Killing” [2]) lub „Broen” (dosł. most, polski tytuł ‒ „Most nad Sundem”). I mało kto wie, że mają one równie świetnych poprzedników, z których część do dziś uchodzi za duńskie seriale wszech czasów, deklasując pod względem liczby widzów wszystkie produkcje współczesne.

Idylliczna wspólnota wykreowana w „Kamienicy” to przecież w powszechnym przekonaniu także ideowa podstawa duńskiego państwa dobrobytu.

Grażyna Szelągowska

W pierwszym rzędzie warto zwrócić uwagę na „Huset på Christianshavn” („Kamienica w Christianshavn”), emitowany w latach 1970-1977 serial w 84 odcinkach, którego pomysłodawcą i głównym reżyserem był Erik Balling, twórca cyklu filmów o gangu Olsena. Christianshavn to dzielnica robotnicza Kopenhagi, pełna starych i nadających się nierzadko do wyburzenia kamienic bez cywilizacyjnych udogodnień, choćby kanalizacji. Pokazywane z humorem dość idylliczne przygody mieszkańców jednego z takich domów porwały duńskich widzów mimo rażącego odstępstwa od rzeczywistości ‒ wnętrza, w których rozgrywała się akcja, w niczym nie przypominały wilgotnych i slumsowatych mieszkań (co krytyce poddał nawet socjaldemokratyczny premier Anker Jørgensen, który dzieciństwo spędził właśnie w Christianshavn). Czym serial ten przyciągnął Duńczyków, którzy sprawiali, że ulice miast pustoszały podczas emisji kolejnych odcinków ‒ i co sprawiło, że do dziś zachował on charakter kultowy? Z pewnością decydował wysoki poziom realizacji: w „Kamienicy” występowali czołowi aktorzy teatralni, a scenariusz był dziełem najwybitniejszych pisarzy (jak Leif Panduro, Benny Andersen, Lise Nørgaard). Czasem rubaszny humor rodem z popularnej kultury robotniczej i miejskiej przypominał zarazem, że jej korzenie tkwią w nadal silnych wiejskich tradycjach społeczeństwa duńskiego. Widzowie z rozbawieniem, ale i ze wzruszeniem oglądali wykreowaną na ekranie maleńką wspólnotę o charakterze raczej małomiasteczkowym lub wręcz wiejskim, która wszystkie sprawy tego świata omawia przy piwie w swojskiej knajpie o wymownej nazwie „Szczurza Nora” (Rottehullet). Owa idylliczna wspólnota, w której obowiązują tradycyjne wartości, takie jak wzajemna życzliwość i zaufanie, to przecież w powszechnym przekonaniu także ideowa podstawa duńskiego państwa dobrobytu.

„Kamienicę w Christianshavn” wyprodukowała dla telewizji publicznej istniejąca od 1906 r. wytwórnia Nordisk Film. Sukces serialu, także finansowy, umożliwił produkcję prawdopodobnie najsłynniejszego ‒ choć w Polsce zupełnie nieznanego ‒ duńskiej produkcji „Matador”. Emitowana w 24 odcinkach w latach 1978-1982, była ona wydarzeniem nie tylko artystycznym ‒ jego twórcy to reżyser Erik Balling, pomysłodawczyni Lise Nørgaard oraz plejada najwybitniejszych duńskich aktorów ‒ lecz także kulturowym i społecznym. „Matador” to film historyczny, opowiadający o rywalizacji dwóch przedsiębiorców (to właśnie dzięki serialowi w języku duńskim pojawiło się nowe określenie młodego, ambitnego i czasem bezwzględnego biznesmena ‒ matadora) w prowincjonalnym (fikcyjnym) miasteczku Korsbæk w okresie od roku 1927 do 1947, czyli obejmującym najważniejsze wydarzenia historii Danii w XX w.: Wielką Depresję oraz II wojnę światową. Historia dwóch rodzin pokazywana jest na tle szerokiego spektrum społeczeństwa, jego przemian oraz postaw wobec najtrudniejszych wyzwań. Poważnej tematyce towarzyszy charakterystyczny ciepły, nieco absurdalny humor duński, którym autorzy potrafią rozładować napięcie wynikające z powagi sytuacji. Istotą tego klasycznego już dziś serialu jest przekaz na wielu płaszczyznach: budowy świadomości i poczucia tożsamości Duńczyków, przełamywania wielu historycznych tabu (np. w odniesieniu do kolaboracji podczas II wojny światowej). Można powiedzieć, że pamięć historyczna Duńczyków jest w dużym stopniu ukształtowana właśnie przez filmowe dzieje „Matadora”. Do jego fikcyjnej historii Duńczycy nieustannie wracają ‒ gdy pod koniec lat 80. serial wyemitowano po raz kolejny, jeden z odcinków zgromadził widownię ok. 3,6-milionową (przypomnę ‒ wówczas na ok. 5 mln mieszkańców) [3].

Fikcja i rzeczywistość „Rządu”

Wymienione wyżej czynniki ‒ zespół wybitnych twórców i aktorów, wielość znaczeń i płaszczyzn interpretacji ‒ służyć mogą również jako wyjaśnienie sukcesu „Rządu”. Jednak istota niesłychanej popularności tego filmu zawiera się w jego treści, której ‒ wobec ogromnej liczby wątków, bohaterów i zmieniającej się narracji ‒ krótkie streszczenie jest właściwie niemożliwe. Zdając sobie sprawę z faktu, że być może część czytelników nie widziała serialu i poniższy akapit zdradzi jej za wiele, uznałam za konieczne opisanie podstawowych faktów jako niezbędnych dla dalszego wywodu. Tam jednak, gdzie to było możliwe, ograniczyłam je do minimum.

Dla nikogo nie ulega wątpliwości, że wszystkie ukazane w serialu partie, media czy grupy nacisku mają swoje jak najbardziej rzeczywiste odpowiedniki.

Grażyna Szelągowska

Zwornikiem całości jest postać charyzmatycznej Birgitte Nyborg Christensen, która nieoczekiwanie otrzymuje misję utworzenia rządu ‒ jako pierwsza kobieta na stanowisku premiera w historii kraju. Już taki pomysł scenarzystów był niemal profetyczny: rok później faktycznie szefem duńskiego rządu została ‒ jako pierwsza właśnie ‒ socjaldemokratka Helle Thorning Schmidt. Dramat polityczny toczy się jednak nie tylko w kręgu parlamentu, lecz także wśród przedstawicieli mediów (tabloidów i telewizji publicznej), w strukturach militarnych oraz gospodarczych. Na jaw wychodzą różnego rodzaju nieczyste gry polityczne, prowokacje, podsłuchy, nieetyczne wykorzystywanie informacji z prywatnego życia polityków, cynizm. Z wszystkim tym walczy Birgitte [4], sama wierna tradycyjnym wartościom czystej gry politycznej. Serial wnika także w życie osobiste bohaterów. Zmienia się osobowość skromnej dotąd Birgitte, która zaniedbuje życie rodzinne, co skutkuje rozpadem jej małżeństwa. Druga seria kończy się niekorzystnym dla Birgitte wynikiem wyborów i oczywistą dymisją. W trzeciej, ostatniej części obserwujemy próbę powrotu do politycznej gry i odzyskania władzy w ramach dawnej partii, jej niepowodzenie i decyzję Birgitte o założeniu nowego ugrupowania. Serial jest dynamiczny, gra aktorska pełna emocji, widz ‒ zwłaszcza duński ‒ angażuje się bez reszty w opowieść polityczną z wieloma odniesieniami do aktualnych problemów współczesnej Danii.

Tym, co szczególnie zafrapowało widza duńskiego, były czytelne odniesienia do rzeczywistych uczestników życia politycznego w kraju (można powiedzieć, że jest to tzw. film z kluczem). Akcja rozgrywa się w Danii fikcyjnej, ale dla nikogo ‒ łącznie z politykami ‒ nie ulega wątpliwości, że każda ukazana w serialu partia polityczna, każdy środek przekazu, każda grupa nacisku, mają swoje jak najbardziej rzeczywiste odpowiedniki. Główną partią, wokół której toczy się akcja filmu i której przewodniczy Birgitte Nyborg, są De Moderate (Umiarkowani). Jej pierwowzorem jest Det Radikale Venstre (Partia Radykalnych Liberałów), jedna z czterech tzw. dużych partii historycznych. Powstała w 1905 r., założona przez lewicowe skrzydło Liberalnej Partii Venstre, głównie inteligentów. Politycznie współpracowała z Socjaldemokracją, z którą tworzyła w okresie międzywojennym wyjątkowo stabilne gabinety; rządy koalicyjne współtworzyła także w okresie powojennym. Partia Radykalnych Liberałów nie jest ugrupowaniem dużym; w okresie powojennym najwięcej mandatów zdobyła w roku 1968 (27 na 175), w ostatniej dekadzie oscyluje między 6 a 10 mandatami, uważana jest jednak za cennego koalicjanta, tak w rządach lewicowych, jak liberalnych. Serialowa Arbejderpartiet, czyli Partia Pracy, to oczywiście Socjaldemokraterne (Socjaldemokracja, dosł. Socjaldemokraci), druga duńska partia historyczna (zał. 1870 r.), która w latach 1924-1973 niemal nieprzerwanie sprawowała władzę. De Liberale (Liberałowie) to partia liberalna o chłopskich korzeniach, czyli bez wątpienia Liberalna Partia Venstre (Venstre – Danmarks Liberale Parti, pierwsze z tych słów to dosłownie „lewica” ) – trzecia z partii historycznych, założona w 1870 r. Venstre wielokrotnie w XX stuleciu tworzyła mniejszościowe oraz koalicyjne (przede wszystkim z konserwatystami) gabinety; to także stronnictwo takich wybitnych współczesnych polityków duńskich, jak minister spraw zagranicznych Uffe Ellemann-Jensen czy premier Anders Fogh Rasmussen (w latach 2009-2014 Sekretarz Generalny NATO). Pierwowzorem zaś Ny Højre, czyli Nowej Prawicy, jest ostatnia z wielkiej czwórki partii historycznych Konservative Folkeparti (Konserwatywna Partia Ludowa), założona w 1875 r. jako konserwatywne stronnictwo Højre (którego podstawą społeczną były przede wszystkim ziemiaństwo i wielka burżuazja). Partia zdobywa średnio kilkanaście mandatów, ale potrafi także uzyskać 35 i raptem 10, ale w rządach koalicyjnych to z jej szeregów powoływani są premierzy. Na duńskiej scenie politycznej obecnych jest co najmniej kilkanaście mniejszych partii po jej obu stronach, ale w serialu pojawiają się tylko trzy z nich: filmowy Solidarisk Samling (Solidarność [5]), która odwzorowuje Enhedslisten (Lista Jedności), najbardziej lewicowe ugrupowanie w Danii, powstałe jako blok w 1989 r. z inicjatywy Duńskiej Partii. Miljøpartiet (dosłownie Partia Środowiska, Zieloni), to z kolei obraz Socialistisk Folkeparti (Socjalistyczna Partia Ludowa), która w roku 1959 oderwała się od KP Danii w sprzeciwie wobec jej proradzieckiej polityki. Frihedspartiet (Partia Wolności) wreszcie w oczywisty sposób kojarzona jest z Dansk Folkeparti (Duńska Partia Ludowa). Stronnictwo to powstało w 1995 r. na fali krytyki polityki imigracyjnej i cudzoziemców, odwołując się nierzadko do retoryki ksenofobicznej. Chętniej podejmuje współpracę z innymi partiami z prawej strony sceny politycznej, choć w odniesieniu do polityki społecznej zbliża się do programu Socjaldemokracji oraz SF [6].

27

 

Opis przedstawionych w serialu partii politycznych wieńczy obraz partii, którą główna bohaterka zakłada w trzeciej części filmu, a więc bez rzeczywistego odpowiednika. Ny Demokrater (Nowi Demokraci) to partia centrowa, a jej pojawienie się w filmowej narracji to nie tylko zgrabny zwrot w akcji, lecz także – być może – wyraz marzeń duńskiego wyborcy o nowej jakości na scenie politycznej, co zresztą sugeruje sama nazwa nowego ugrupowania. Hipoteza niniejsza z pewnością zasługuje na odrębną analizę, w tym tekście niestety nie ma na nią miejsca. Oglądając serial warto jednak zwrócić uwagę, jakie problemy życia codziennego (m.in. edukacja) pojawiły się w programie Nowych Demokratów – i jak charakterystyczny jest postulat uczciwości.

„Rząd” a media

Ważnym bohaterem serialu oraz czynnikiem sprawczym wielu wątków politycznych są media oraz ich współdziałanie ze światem polityki. To w środkach przekazu odbija się cała polityczna narracja, to one stanowią jeden z najważniejszych elementów duńskiego systemu. Warto więc przyjrzeć się dokładniej właśnie tej jego części.

Określenie „czerwone parobki” ukuto w burzliwym roku 1968, ale oskarżenia o sprzyjanie lewicy pojawiły się niemal natychmiast po narodzinach telewizji duńskiej.

Grażyna Szelągowska

W znowelizowanej w roku 2006 ustawie o radiofonii i telewizji duński ustawodawca tak określił, jak rozumie zadania mediów publicznych w tym zakresie:

„Działalność wszystkich mediów publicznych poprzez telewizję, radio i internet itp. powinna zapewnić duńskiemu społeczeństwu szeroką ofertę programów i usług obejmujących programy informacyjne, naukowe, edukacyjne, artystyczne i rozrywkowe. Należy starać się o wysoką jakość oferty, jej wszechstronność i różnorodność. Przy tworzeniu programów szczególną wagę należy zwracać na wolność słowa i prawo do informacji. Programy informacyjne winny kierować się rzetelnością i bezstronnością. Działalność programowa mediów powinna zapewnić społeczeństwu dostęp do wszystkich istotnych informacji i zapewnić możliwość uczestniczenia w społecznych debatach. Ponadto szczególną wagę należy przykładać do dbałości o język duński i popularyzacji duńskiej kultury. Ponadto działalność programowa winna odzwierciedlać szerokie spektrum artystyczne i kulturowe i wyrażać różnorodność zainteresowań kulturalnych duńskiego społeczeństwa” [7].

Warto zwrócić uwagę na kilkakrotnie podkreślone w ustawie znaczenie programów informacyjnych (do czego zresztą odwołują się także autorzy serialu). Telewizja publiczna jest jedynym medium masowym, które dociera do każdego duńskiego gospodarstwa domowego, co daje dziennikarzom ogromne możliwości kształtowania opinii publicznej. Jest także najważniejszą w Danii sceną walki politycznej i wyborczej. Mimo bardzo ortodoksyjnie realizowanych zasad równego dostępu do ekranu wszystkich partii ‒ według duńskiego określenia to tzw. „sprawiedliwość milimetrowa” ‒ telewizja publiczna nieustannie jest posądzana o manipulację polityczną, przede wszystkim na rzecz partii lewicowych. Określenie „czerwone parobki” ukuł w burzliwym roku 1968 jeden z liberalnych ministrów, ale oskarżenia o sprzyjanie lewej stronie sceny politycznej pojawiły się niemal natychmiast po narodzinach telewizji duńskiej. W roku 1953 jeden z prawicowych dzienników oskarżył dziennikarzy radia i telewizji o wspieranie przeciwników NATO (czyli lewicowych ekstremistów), do którego Dania właśnie przystąpiła. Było to na tyle poważne, że policyjne służby wywiadu przeprowadziły dyskretne śledztwo, które wykazało, że zarzuty były całkowicie bezpodstawne. Gorączka zimnej wojny parokrotnie doprowadzała do oskarżeń o „komunistyczną” lub „trockistowską” infiltrację DR, a nawet obaw przed sabotażem. Apogeum nastąpiło na początku lat 70., gdy jeden z czołowych polityków Socjaldemokracji Erhard Jakobsen dokonał secesji i powołał partię Demokratów Centrum. Jakobsen niemal obsesyjnie wietrzył w duńskim radiu i telewizji spiski komunistyczne. W roku 1976 założył organizację Aktywnych Słuchaczy i Widzów, której zadaniem było nieustanne śledzenie programów informacyjnych i wyłapywanie manipulacji lewicowych kosztem prawicy. Jeszcze w latach 90. premier Poul Schlüter wysuwał podobne oskarżenia, a skrajnie prawicowa i ksenofobiczna Duńska Partia Ludowa w roku 2002 utworzyła wzorowane na organizacji Jakobsena stowarzyszenie „Krytyczni Abonenci”. W roku 2010 niezależni badacze poddali więc analizie około 5 tys. różnego rodzaju programów informacyjnych i reportaży wyemitowanych w telewizji publicznej, nie doszukując się w nich prób manipulacji i materiałów tendencyjnych. W roku 2013 zarzuty o lansowanie lewej strony sceny politycznej oraz partii Radykalnych Liberałów wysunięto także wobec „Rządu”…

01

Nie zmienia to faktu, że środowisko dziennikarskie, zwłaszcza telewizyjne, jest silnie związane z duńską sceną polityczną i wzajemne przenikanie jest zjawiskiem nagminnym ‒ przegrani politycy rozpoczynają działalność dziennikarską, a dla dziennikarzy praca w programach politycznych i informacyjnych to często trampolina do kariery politycznej, by wspomnieć choćby polityka Partii Liberalnej i premiera Uffe Ellemana-Jensena. Ten obyczaj polityczny także znalazł odbicie w losach bohaterów serialu. Kasper Juul, którego poznajemy jako zupełnie pozbawionego skrupułów spin doctora premier Birgitte Nyborg i który po przekroczeniu granicy działań etycznych (zdobywa kompromitujące materiały z życia prywatnego przeciwnika politycznego) zostaje przez nią zwolniony, wraca do zawodu dziennikarza. Odwrotną drogę przechodzi młoda idealistyczna dziennikarka głównego programu informacyjnego, Katrine Fønsmark, która właśnie w imię swych ideałów decyduje się na współpracę z Nyborg i współtworzy nową partię Nowych Demokratów. Bardzo ciekawą postacią jest Michael Laugesen, przywódca filmowej Partii Pracy, który na początku serialu przegrywa z główną bohaterką walkę o fotel premiera. Sfrustrowany odchodzi z parlamentu i obejmuje stanowisko redaktora naczelnego tabloidu „Express”.

Świat mediów został w sumie przedstawiony w znacznie gorszym świetle niż środowisko polityków. Najlepiej stosunkowo wypada ‒ i trudno się temu dziwić ‒ TV1, wzorowany na flagowym kanale telewizji publicznej. Filmowi dziennikarze głównego programu informacyjnego zmagają się z naciskami polityków, choć nierzadko im ulegają, jak często negatywnie ocenia się przyjęty nie tylko w Danii zwyczaj przedstawiania pytań przed wystąpieniem przed kamerami. Na domiar złego pracownicy TV1 otrzymują nowego, młodego szefa, dla którego jedynym kryterium oceny programów są słupki oglądalności, toteż jego zalecenia w prostej drodze prowadzą do tabloidyzacji programów informacyjnych. W tym przypadku twórcy serialu zachowują pewien optymizm ‒ dziennikarze ostatecznie doprowadzają do odejścia młodego technokraty, a walkę z negatywnymi tendencjami w mediach ucieleśnia dwoje już nie tak młodych dziennikarzy, szef programu Torben Friis i Hanne Holm. Hanne Holm to także postać, która w pierwszej części filmu wyraźnie nawiązuje swymi szlachetnymi poglądami i zespołem wartości do środowiska duńskich „rewolucjonistów” roku 1968.

03

 

Czarnym charakterem scenarzyści mianowali postać cynicznego Kaspera Juula, który prowadząc nieczyste gry, nieustannie krąży między różnymi mediami a Christiansborgiem. W równie ponurych barwach przedstawiono dwa tabloidy ‒ „Express”, wzorowany na popołudniówce „Extra Bladet”, oraz „Kendt og Kongelig” (czyli „Celebryci i królewski dwór”), wzorowany na plotkarskim tygodniku „Billed Bladet” („Czasopismo Ilustrowane”). Oba tytuły funkcjonują w duńskiej rzeczywistości społecznej od niemal 100 lat, jako brukowce od początku lat 70. XX w. Niegdyś skandalizowały zdjęciami roznegliżowanych pań, dziś aktywnie funkcjonują także w życiu politycznym. Serial znakomicie pokazuje tę raczej niezdrową ‒ zdaniem twórców serialu ‒ ewolucję na przykładzie wspomnianego wyżej Michaela Laugesena. Przegrany jako polityk i przywódca Socjaldemokracji, w roli szefa brukowego „Expressu” wydaje się zdolny uczynić wszystko, by skompromitować Birgitte i jej gabinet – posuwa się do podsłuchów, publikacji fotografii z sytuacji prywatnych i intymnych, nasyłania paparazzich na członków rodziny, także dzieci. Dla tej gazety informacją jest nie program rządu lub zmiana w składzie gabinetu, lecz choroba pani premier lub jej dzieci, rozwody, odmienna orientacja seksualna, grzechy młodości. Autorzy „Rządu” zdają się jednak sugerować, że tego typu negatywne zachowania mediów nie stanowią stałego elementu systemu, lecz wynikają z osobistych urazów bohaterów ‒ swoistej zemsty z powodu klęski politycznej (Laugesen) czy głębokiej traumy z dzieciństwa (Kasper Juul). A więc są do przezwyciężenia.

* * *

Powyższe refleksje wokół funkcjonowania systemu mediów w Danii, zarówno realnych, jak fikcyjnych, to krótka z konieczności próba oddania tego, co stanowi o istocie serialu. Autorzy nie tylko rekonstruują różnego rodzaju procedury związane z poszczególnymi etapami funkcjonowania duńskiego systemu politycznego (np. formowania gabinetu po wyborach), nie tylko zwracają uwagę na te jego elementy, które ulegają degeneracji lub tabloidyzacji, lecz także pokazują siłę systemu, w którym podstawą są tradycyjne wartości i umiejętności zawierania konsensu. Politycy nierzadko pokazywani są jako osoby o mało kryształowych charakterach, ci jednak znikają w końcu ze sceny politycznej. Innymi słowy ‒ właściwym celem filmu nie jest demaskowanie zwyrodnień systemu, ale pochwała jego zdolności przezwyciężania wynaturzeń. Autorzy zdają się twierdzić, że taki model demokracji to niezbędny warunek funkcjonowania duńskiego państwa dobrobytu, a nawet więcej – to swoista kwintesencja duńskości.

Przypisy:

[1] Cyt. za G. Jensen, B. Scocozza, „Politikens etbinds Danmarkshistorie“, København 2004, s. 485.

[2] Kanał Ale Kino emitował pod angielskim tytułem „The Killing” oryginalny serial duński, zapewne z powodów marketingowych. Poza inspiracją nie ma on nic wspólnego z amerykańskim remakiem pod tym tytułem.

[3] Dowodem, że duńska publiczność nie zadowala się „zwykłym” serialem historycznym, jest porażka najnowszej produkcji Danmarks Radio „1864”. Źle oceniany zarówno przez krytyków, jak i widzów film rekonstruuje przyczyny i przebieg duńsko-pruskiej wojny o Szlezwik i Holsztyn, w której Dania poniosła katastrofalną klęskę, tracąc obie prowincje. Symboliczny rok 1864 i kompleks niemiecki (tzw. syndrom 1864) jeszcze wiele lat po tej klęsce kształtował tożsamość Duńczyków i określał zasady polityki zagranicznej Danii.

[4] Używanie przeze mnie w opisie bohaterki serialu samego imienia stanowi nawiązanie do charakterystycznego dla egalitarnej kultury duńskiej obyczaju zwracania się po imieniu nawet do obcych, także tych z najwyższych kręgów władzy. Wyjątek stanowi jedynie monarchini.

[5] Dosłownie nazwa tego fikcyjnego ugrupowania brzmi „Solidarne Zjednoczenie”, ale zdecydowałam zachować tłumaczenie, które pojawiło się w polskiej wersji podczas emisji w Ale Kino, czyli „Solidarność”.

[6] Więcej na temat historii i aktualnej polityki duńskich partii politycznych, patrz: G. Szelągowska, „Dania. Historia państw świata w XX i XXI wieku”, Warszawa, TRIO, 2010.

[7] Lov om radio- og fjernsynsvirksomhed, 17.12.2002, par. 10.

 

Serial:

„Rząd” („Borgen”), tw. Adam Price, Dania, 2010-2013.

 

Zdjęcia: materiały prasowe

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 313

(1/2015)
6 stycznia 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj