Szanowni Państwo!
24 kwietnia br. Sejm RP zmienił obowiązującą w Polsce datę rocznicy zakończenia II wojny światowej. Od teraz świętować będziemy ją 8, a nie – jak dotychczas – 9 maja. Symboliczne znaczenie tej zmiany jest oczywiście dwojakie – to odcięcie się od tradycji peerelowskiej, związanej z polityką historyczną ZSRR, oraz wyraz sprzeciwu wobec działań Rosji współczesnej, nie tylko w obszarze pamięci.
Jednak polskie i europejskie problemy z pamięcią II wojny światowej oraz roku 1945 nie ograniczają się jedynie do wyboru kartki z kalendarza, łączą się natomiast nierozerwalnie z pytaniami o naszą tożsamość. Doświadczenia lat 1939–1945 przez dziesięciolecia stanowiły dla Europejczyków punkt odniesienia – jako przestroga przed nacjonalizmem i argument za coraz ściślejszą integracją. „Nigdy więcej wojny!” – powtarzano po obu stronach żelaznej kurtyny. I nie był to wówczas slogan.
Rozważania nad przyszłością zjednoczonej Europy siłą rzeczy zawierają zatem pytania o interpretację przeszłości. Tym bardziej palące, że odchodzenie świadków II wojny światowej stawia następne pokolenia Europejczyków wobec zupełnie nowych wyzwań. To kwestia przechowywania i przekazywania pamięci w wielokulturowej Europie. Pisała o tym ostatnio na naszych łamach Karolina Wigura. Jednocześnie w państwach Unii Europejskiej wypracowana została polityczna poprawność w mówieniu o przeszłości. W wielu krajach Unii widać pewne oznaki zniecierpliwienia, choćby wśród imigrantów z krajów muzułmańskich, dla których historia europejskich totalitaryzmów w ogóle nie jest istotnym punktem odniesienia. A i młode pokolenia Europejczyków także zapewne zapragną ożywiania historii nowymi interpretacjami – w ten sposób można zinterpretować dzisiejszą fascynację tzw. żołnierzami wyklętymi w Polsce.
Zresztą stosunek Polaków do cezury roku 1945 był od początku ambiwalentny. Roman Loth, historyk literatury, wówczas czternastolatek, tak zapamiętał koniec okupacji niemieckiej w Radomiu:
„Dominującym uczuciem stało się podniecenie i radość, że to już. Ale wraz z nią – niepewność i niepokój. Paradoksalnie, gdy działania wojenne odsuwały się od nas, gdy już można było liczyć na jaki taki spokój, czuliśmy się bezradni, zawierzający mglistej nadziei, zagubieni w nowym świecie, który wyłaniał się z Chaosu jak w pierwszych dniach stworzenia” [1].
W 2009 r. na pytanie o to, czy Polskę można uznać za zwycięzcę wojny, 31 proc. respondentów udzieliło odpowiedzi jednoznacznie pozytywnej, tyle samo – również twierdzącej, ale z zastrzeżeniami, zaś 23 proc. – negatywnej [2]. Ostatnie lata przyniosły zarówno próby wpisania pamięci tamtego konfliktu w doraźne spory polityczne, jak i pogłębioną dyskusję nad tym, co tę pamięć ukształtowało i czego w niej brakuje. Okazuje się, że mimo upływu 70 lat wciąż mamy przynajmniej tyle samo pytań, co gotowych odpowiedzi.
Choć trudno w to uwierzyć, wielu Polaków nadal zastanawia się, czy rok 1945 przyniósł wyzwolenie, czy zniewolenie, i kto wyszedł z wojny zwycięsko. Czy doświadczenie okupacyjne doprowadziło do zintegrowania wspólnoty, czy do jej trwałego okaleczenia i rozbicia? Te wątpliwości to nie akademicka dyskusja specjalistów – każda z nich dotyka podstaw naszej tożsamości.
Brytyjsko-holenderski historyk Ian Buruma w rozmowie z Karoliną Wigurą zastanawia się, jaki wpływ na pamięć o drugiej wojnie światowej miał upadek komunizmu, a także, dlaczego opowieść o roku 1945 powinna być opowieścią globalną. Socjolog Michał Łuczewski opowiada z kolei Izie Mrzygłód i Łukaszowi Bertramowi o wojnie z perspektywy podkarpackiej wsi. Wyjaśnia, dlaczego dla chłopów w Żmiącej lata powojenne były bardziej dramatyczne niż okupacja niemiecka i tłumaczy, jak pojęcie narodu zakorzeniało się w umysłach Polaków.
Natomiast Paweł Machcewicz, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, argumentuje, również w rozmowie z Izą Mrzygłód i Łukaszem Bertramem, dlaczego zakończenie wojny należy świętować 8 maja i wskazuje, po jakie wzorce osobowe i instytucjonalne związane z okresem wojennym należy sięgać, a jakich lepiej się wystrzegać. Alternatywne rozwiązania w tym zakresie podsuwa zaś socjolożka Weronika Grzebalska. Bardzo krytycznie ocenia dominujące narracje o wojnie – promujące postawy militarystyczne i wzmacniające stereotypy płciowe.
W tym tygodniu opublikujemy również komentarz Marcina Zaremby. Autor książki „Wielka Trwoga” odmaluje w nim obraz mentalności i emocji polskiego społeczeństwa tuż po wojnie i wskaże, jak utrzymywały się one przez następne dekady.
W sobotę, w cyklu „Putinada”, ukaże się tekst Łukasza Jasiny o rosyjskiej polityce historycznej w świetle tegorocznych obchodów Dnia Zwycięstwa w Moskwie. Z kolei w dziale Czytając nową książkę Magdaleny Grzebałkowskiej „1945. Wojna i pokój” recenzuje Thomas Orchowski.
Zapraszamy do lektury!
Iza Mrzygłód i Łukasz Bertram
Przypisy:
[1] R. Loth, „Kochanowskie, czyli Radom sprzed półwiecza”, Radom 2007, s. 16-17, [za]: Marcin Zaremba, „Wielka Trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys”, wyd. Znak, Kraków 2012, s. 144.
[2] P.T. Kwiatkowski, L.M. Nijakowski, B. Szacka, A. Szpociński, „Między codziennością a wielką historią. Druga wojna światowa w pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego”, Wydawnictwo Scholar, Gdańsk–Warszawa 2010, s. 186.
Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Iza Mrzygłód, Łukasz Bertram.
Współpraca: Łukasz Pawłowski, Karolina Wigura, Konrad Kamiński, Julian Kania, Agnieszka Kostrowiecka, Anna Olmińska, Thomas Orchowski.
Ilustracje: Kamil Burman.