Samo wysłanie ciała osoby zmarłej do Stanów Zjednoczonych, gdzie może być zamrożone w zajmującej się tzw. krioniką klinice, nie jest nielegalne. Sprawa nie skończyłaby się więc w sali sądowej, gdyby nie konflikt między rozwiedzionymi rodzicami nastolatki. Ojciec początkowo nie chciał się zgodzić na zamrożenie ciała córki, natomiast matka uszanowała jej wolę. Przedmiotem rozprawy nie była więc sama procedura krioniki, a jedynie rozstrzygnięcie tego, które z rodziców ma podjąć decyzję w tej sprawie. Ostatecznie sąd uznał, że osobą uprawnioną do decydowania w imieniu 14-latki jest jej matka. W czasie rozprawy także ojciec, z którym dziewczynka od lat nie utrzymywała kontaktu, zmienił zdanie i ostatecznie uznał wolę córki.
Nastolatka napisała do sądu list, w którym tak wyjaśniła swoją decyzję:
„Mam tylko 14 lat i nie chcę umierać, ale wiem, że umrę. […] Nie chcę być pochowana pod ziemią. Chcę żyć i chcę żyć dłużej. I myślę, że w przyszłości mogą znaleźć lekarstwo na mojego raka i mnie obudzić. Chcę mieć tę szansę. To moje życzenie”.
Dziewczynka zmarła niedługo po wydaniu wyroku.
Szansa na nieśmiertelność czy zwodnicza nadzieja?
Nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że ludzie, których ciała zamrożono w kilku „klinikach” krioniki działających obecnie na świecie, kiedykolwiek odżyją. Zwolennicy tej technologii argumentują jednak, że nie sposób także udowodnić, iż jest to absolutnie niemożliwe. Jak informują na swoich stronach internetowych, sama procedura nie polega na „zwykłym” zamrożeniu ciała człowieka – jest ono przechowywane w specjalnej kapsule w ciekłym azocie.
Zwolennicy krioniki – eksperymentalnej techniki zamrażania ludzi i zwierząt, sceptycznie postrzeganej przez większość środowiska naukowego – wskazują także na sukcesy krioprezerwacji, czyli szeroko stosowanej metody przechowywania w niskich temperaturach komórek i tkanek. Krioprezerwacja wykorzystywana jest m.in. w klinikach zapłodnienia pozaustrojowego. Skoro już dziś mrozimy zarodki, plemniki czy komórki jajowe – twierdzą zwolennicy krioniki – to może w przyszłości będziemy mogli użyć podobnej technologii do skutecznego zamrażania i odmrażania człowieka?
Brytyjska 14-latka miała nadzieję, że tak właśnie się stanie. Sąd uznał, że nie ma podstaw do pogwałcenia jej woli. Deborah Orr, dziennikarka „The Guardian”, przyznaje, że matka dziewczynki, popierając życzenie córki, uległa czystej fantazji, jednak wydanie innego wyroku przez sąd oznaczałoby zdeptanie marzeń umierającego dziecka. Rodzinie dziewczynki oraz jej samej należy się wyłącznie współczucie.
Spełnianie marzeń dzieci chorych na śmiertelne choroby jest jednym z najszczytniejszych celów, jakie tylko można sobie wyobrazić. W Polsce od lat zajmuje się tym Fundacja Mam Marzenie. Jednak między działaniami tej fundacji a życzeniem zmarłej 14-latki widać pewną różnicę – czym innym jest umożliwienie dziecku przeżycia radosnych i niezapomnianych chwil, a czym innym spełnienie życzenia dotyczącego tego, co stanie się z jego ciałem po śmierci.
Krionika stawia bliskich osoby zmarłej w niespotykanej wcześniej sytuacji. Ceremonia pogrzebu – niezależnie od tego, czy jest to pogrzeb świecki, czy religijny dowolnego wyznania – pełni, między innymi, funkcję symbolicznego pożegnania zmarłego, jest rytuałem, który ma pomóc rodzinie oraz szerszej wspólnocie żyć dalej. Choć krionika bywa ironicznie określana mianem „bardzo drogiego pogrzebu” – nie ma z pogrzebem nic wspólnego. Bez akceptacji nieodwracalności śmierci trudno wyobrazić sobie bowiem możliwość przeżycia żałoby. Zamiast żałoby bliscy zmarłego znajdują się w sytuacji nieskończonego oczekiwania na rewolucję medyczną i powrót ukochanej osoby.
Kogo na to stać?
Ojciec zmarłej dziewczynki w jednym z wywiadów stwierdził, że nie wierzy w sukces krioniki. Ostatecznie zaakceptował wolę córki, ponieważ go o to prosiła. Lecz, jego zdaniem, ludzie zajmujący się krioniką sprzedają fałszywą nadzieję pacjentom bojącym się śmierci, wykorzystując ich sytuację.
Prezes Instytutu Krioniki, w którym zamrożono ciało nastolatki, odpiera te zarzuty, podkreślając, że jego instytucja nie działa dla zysku. Co więcej, zamrażając ludzi, nikogo nie wykorzystuje, ponieważ nawet cień szansy na powrót do życia jest lepszy niż jej całkowity brak.
Krionika to bardzo drogi cień szansy. Dziadkowie brytyjskiej 14-latki zebrali na ten cel 37 tys. funtów. Ceny między poszczególnymi instytucjami oferującymi takie usługi, z których część to prywatne firmy, a część to organizacje non-profit, znacznie się różnią – czasem jest to 80, czasem 100, a czasem nawet 200 tys. dolarów.
Amerykański bioetyk David Shaw uważa jednak, że obietnica zmartwychwstania jest warta swojej ceny. W artykule na ten temat proponuje przeformułowanie słynnego zakładu Pascala w „zakład krioniczny” (ang. Cryonic Wager) [1]. Jeśli technologia nas zawiedzie – zmarnujemy pewną sumę pieniędzy. Jeśli jednak faktycznie pozwoli przywrócić nas do życia – koszty z pewnością się opłacą. Zdaniem amerykańskiego bioetyka, zaufanie krionice może być więc racjonalne, nawet jeśli jej sukces jest obecnie bardzo mało prawdopodobny.
Za prawem do zamrożenia swojego ciała po śmierci opowiedział się także brytyjski dziennikarz Simon Jenkins. Zgodnie z jego argumentacją mamy pełne prawo do decydowania o tym, co stanie się z naszym ciałem – pod warunkiem, że naszą decyzją nie krzywdzimy innych. Skoro rodzina dziewczynki była gotowa sfinansować ten ekscentryczny zabieg – nikt nie powinien im tego zakazywać.
Także Anders Sandberg oraz inni transhumaniści z Instytutu Przyszłości Ludzkości (The Future of Humanity Institute) na Uniwersytecie Oksfordzkim, przekonują, że zakazywanie tej technologii na jej początkowym etapie mogło by mieć negatywne skutki dla rozwoju nauki.
Nadchodzi moda na zamrażanie?
Choć trudno znaleźć prawne podstawy do zakazywania ludziom zamrażania swoich ciał po śmierci, być może powinniśmy jednak zdelegalizować reklamy tego rodzaju usług? Część brytyjskich naukowców popiera ten pomysł.
Jak zauważył profesor neurologii Clive Coen, wyrok w sprawie brytyjskiej nastolatki może wywołać niezamierzone konsekwencje. Wielu ludzi po raz pierwszy w życiu usłyszy o krionice, a poznając wyrok sądu, pomyśli, że warto dać się zamrozić. Działające dla zysku firmy zaczną zarabiać wielkie pieniądze na sprzedawaniu śmiertelnie chorym ludziom zwodniczych nadziei. Z tego powodu zakaz reklamowania usług krionicznych wprowadzono już w Kolumbii Brytyjskiej, prowincji Kanady.
Jeśli krionika jest po prostu kolejną fałszywą obietnicą medycyny alternatywnej, to naciąganie poszczególnych ludzi nie stanowi tutaj jedynego problemu. Masowa moda na zamrażanie oznacza także nieracjonalną alokację środków w wiecznie niedofinansowanej służbie zdrowia. Zamiast zbierać pieniądze na skuteczne leczenie lub poprawę jakości życia osób nieuleczalnie chorych, ludzie mogą zacząć masowo wspierać organizacje zajmujące się tą kontrowersyjną technologią.
Jeśli jednak krionika faktycznie spełni swoją obietnicę i zamrożonych zmarłych uda się w końcu „obudzić” – liczba etycznych problemów tylko się zwiększy. Czy wszystkich będzie stać na zmartwychwstanie? I czy w ogóle powinniśmy używać nauki po to, by zmierzać w stronę nieśmiertelności? To jednak temat na osobny felieton.
Przypis:
[1] David Shaw, „Cryoethics: seeking life after death”, „Bioethics”, Nov. 23 (9), 2009, s. 515–521.
* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Daniel Go, Źródło: Flickr.com [CC BY-NC 2.0]