0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Zaczytując się w...

Zaczytując się w szkolnej lekturze [KL dzieciom]

Marta Baszewska

Seria „Detektywi na kółkach” Marcina Kozioła oferuje młodemu czytelnikowi przygodę pełną zagadek kryminalnych i zwrotów akcji. Wplatają się w nią porywające biografie słynnego wynalazcy Nikoli Tesli i kontrowersyjnej badaczki starożytnego Egiptu Dorothy Eady.

Skrzynia władcy piorunów_okladka

koziol_okladka2

Każda, nawet najlepiej napisana książka dla dzieci umieszczona na półce lektur szkolnych w umysłach młodych czytelników błyskawicznie spada ze szczytu listy książek-do-przeczytania i trafia do miejsca, które do złudzenia przypomina Złomowisko Wspomnień z filmu „W głowie się nie mieści”. Czy to proces, którego nie da się zatrzymać? Czy książki-lektury zawsze należy się wystrzegać jak „tego-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać”? Czy w kanonie lektur, który de facto nie istnieje, uczniowie nie znajdują ani jednej interesującej ich pozycji? Jeżeli rzeczywiście tak jest, to krytykom i badaczom nie pozostaje nic innego, jak tylko zaprzestać starań o świetlaną przyszłość książki i porzucić marzenia o lepszym jutrze. Ci jednak, którzy mieli już w rękach „Skrzynię Władcy Piorunów” i drugi tom, „Tajemnicę przeklętej harfy”, będące lekturami dla klas 4–6, mogą być zgoła innego zdania. Dlaczego? Udzielając odpowiedzi, przyjrzę się szczególnie pierwszej części serii.

O tym, że najlepszym przyjacielem człowieka jest pies, wiadomo nie od dziś. Wytwórnie filmowe od lat biorą udział w wyścigu na najlepszy film o czworonogach. Takie produkcje, jak „Marley i Ja”, „Beethoven”, „101 Dalmatyńczyków”, „Hotel dla Psów” czy „Bella i Sebastian” przejdą niedługo do historii jako filmowe evergreeny pozostające w pamięci wielu pokoleń. Lista książek na czterech łapach jest równie imponująca. Na jej szczycie plasuje się wiecznie żywa „Lassie, wróć”, w której zaczytywało się moje pokolenie, „Anioł Stróż” Sparksa czy wciąż obecne w spisie lektur opowiadanie „O psie, który jeździł koleją”. Kolejną cegiełkę do tej listy dokłada Marcin Kozioł pierwszym tomem serii powieści przygodowych „Detektywi na kółkach”. Jest to jednak zupełnie nowa jakość.

Był sobie pies. Niezwykły pies. I choć nie jest to recenzja adaptacji książki Williama Camerona, łączy je wspólny mianownik w postaci pewnego dzielnego (i wcale nieskromnego) czworonoga. Spajk, bo tak mu na imię, to pies, którego historia zaczęła się dawno temu i trwa do dziś. Z niewielkimi zmianami w umaszczeniu, kształcie pyska i osobowości właściciela. O co w tym wszystkim chodzi? Jak łatwo się domyślić, niezwykłość Spajka polega na jego długowieczności. Ten piękny biszkoptowy labrador ma za sobą już niejedno psie życie. Z każdego z nich wyszedł bez szwanku, a nawet co nieco zyskał. Wiedza i umiejętności, które zdobył przez wszystkie te lata, okażą się nieocenione w misji, jaką musi wykonać. Ale nie tylko czworonoga coś wyróżnia. Każda z głównych postaci opowieści jest na swój sposób wyjątkowa. Julia, właścicielka i jednocześnie podopieczna Biszkopta, prawdziwy mól książkowy, przemierza świat opowieści na czterokołowcu, a jej przyjaciel Tom jest mistrzem ułamków, i do tego synestetykiem!

Julia, Tom i Spajk tropią porywaczy, trafiają na trzy (ulubiona liczba Nikoli Tesli) zagadkowe listy-wskazówki i próbują rozwikłać zagadkę skrzyni, której zawartość może zmienić losy świata. Niesamowite zdolności, w które wyposażeni zostali Tom i jego tata– psycholog dziecięcy – pozwalają im bezbłędnie się porozumiewać i okażą się kluczem do rozwiązania tajemnicy. Listy wyznaczą drogę do bezpiecznego miejsca, w którym ojciec Toma umieścił zawartość skrzyni. Jednak zanim dzieci do niej dotrą, będą musiały udowodnić, że potrafią działać wspólnie. Trójka młodych detektywów, nie mogąc liczyć na pomoc ze strony dorosłych, którzy nie uwierzą w „historyjkę” o porwaniu, będzie musiała działać na własną rękę. Niepełnosprawnej bohaterce przypadnie rola podwójnej agentki, na wagę złota będą jej detektywistyczne zdolności, czujność, trzeźwość umysłu i nieprzeciętna inteligencja. Tom ze Spajkiem stoczą walkę z Wielkoludem i Mikrusem, na chłopcu spoczywać będzie zadanie rozszyfrowania listów od ojca, a pupil Julii odkryje w sobie samca alfę i będzie dowodzić watahą! Aż trudno dać wiarę, że to wszystko przytrafi się bohaterom w ciągu 24 godzin!

Równolegle do historii młodych detektywów toczy się jednak inna, tylko na pozór niezwiązana z poprzednią historia. Książka-debiut Kozioła to w zasadzie opowieść w opowieści. Z historią porwania przeplata się historią życia Nikoli Tesli, genialnego dziecka obdarzonego wielką wyobraźnią, która pozwalała mu widzieć niesłychane rzeczy, a nawet władać piorunami. Serbski wynalazca urządzeń takich, jak silnik elektryczny, bateria słoneczna czy radio, uważany za dziwaka, maniakalnego pedanta, rozrzutnika i ekscentryka, całe życie poświęcił badaniom nad elektrycznością. I choć swoimi śmiałymi odkryciami przyczynił się do rozwoju cywilizacji, jeden z jego nieurzeczywistnionych wynalazków mógł jej zagrozić. Notatki dotyczące tajemniczej superbroni znajdują się w skrzyni, której szukają porywacze taty Toma. Zadaniem dzieci, a także i teslariuszy, jest udaremnienie próby jej przechwycenia i wykorzystania w niecnych celach.

Nie sposób nie zauważyć, że autor, pisząc tę barwną opowieść, miał przed oczami szczególnego czytelnika – dziecko, z jego specyficzną wrażliwością i potrzebami emocjonalno-estetycznymi. Marcin Kozioł stworzył powieść przygodową, w której sprytnie przemycił wiedzę z różnych dziedzin: matematyki, biologii, geografii, historii czy wreszcie kynologii. Nie brakuje w niej także popkulturowych aluzji. Przedstawił ją jednak w taki sposób, jakby puszczał do młodego czytelnika oko, przekornie zadając mu pytanie „Czy wiesz, że…?”. W ten sposób udało mu się stworzyć opowieść, w której przygody trójki bohaterów nie są sztucznie spowalniane przez ciągnące się przez kilka stron opisy czy dodane metodą kopiuj-wklej definicje encyklopedyczne. „Skrzynia Władcy Piorunów” to nie sprawdzian wiedzy, którą uczeń powinien zdobyć ani popis erudycji samego autora. To przede wszystkim naprawdę dobra, pełna zagadek, dobrego humoru (brawa dla autora!) i trzymająca w napięciu lektura.

Autor nie mógł wykreować lepszej postaci do zadań specjalnych niż Spajk. Ten pies nie tylko potrafi pokazać ostre kły, lecz także snuje refleksje o świecie, powraca myślami do swoich poprzednich wcieleń, przewiduje kroki przeciwnika, choć najbardziej zdumiewające są jego rozważania lingwistyczne (!). Przede wszystkim jednak Spajk to niezastąpiony pies-opiekun. Choć narracja książki nie jest prowadzona z perspektywy zwierzęcia, jak w najnowszym filmie Lassego Halströma, to nieraz można odnieść wrażenie, że wdzięczny pysk labradora niczym cichy głos w głowie pisarza wychyla się zza kartki i zmienia bieg historii.

„Skrzynia Władcy Piorunów” to książka dla wszystkich nieco większych już odkrywców i miłośników zwierząt, bo spotkać w niej można nie tylko psa czy kota, ale nawet jednorożca! Zabawna, ale nieustannie trzymająca w napięciu opowieść, której końca nie można się doczekać, a z drugiej strony chciałoby się, żeby trwała jeszcze przez kilka kartek. Autor mógłby być wróżbitą, bo trafnie przewidział, że młody czytelnik nie poprzestanie na jednym tomie i będzie domagał się kolejnego. Zatem w drugim, zatytułowanym „Tajemnica przeklętej harfy”, do trójki przyjaciół dołącza nowa postać. A dla wszystkich, którzy lubią bawić się w Sherlocka Holmesa, czeka dodatkowo wiele atrakcji na stronie serii [http://www.detektywi-na-kolkach.plff].

„Skrzynia Władcy Piorunów” przypomina momentami „Serię niefortunnych zdarzeń”, odmienne są jednak role postaci. Mają też więcej szczęścia niż rodzeństwo Baudelaire. Dzieci muszą uratować nie siebie, lecz dorosłych, a nawet cały świat przed bandą rzezimieszków, którzy usiłują wykraść niebezpieczną zawartość skrzyni. Jak rysunki dziecka mogą zagrażać światu? Jakież to odkrycie zostało w nich zapisane? Dlaczego Nikolę Teslę jedni nazywają Władcą Piorunów, a inni Władcą Umysłów?
Książki Kozioła to mieszanka wybuchowa w pozytywnym tych słów znaczeniu. I myślę, że wielu moich rówieśników zgodziłoby się, że gdyby byli dziećmi teraz, to po takie lektury sięgaliby z wielką chęcią. Czy „Skrzynia Władcy Piorunów” i „Tajemnica przeklętej harfy” spodobają się młodym pokoleniom dziś? Jestem pewna, że tak. Momentami nieprawdopodobne, ale jednak potwierdzone faktami historycznymi, uczące logicznego myślenia, stanowią odpowiedź na naturalną dziecięcą ciekawość. Dlaczego pająki nie powinny pić kawy? I jak zaszyfrować wiadomość do kolegi czy koleżanki z ławki tak, aby nikt inny nie mógł jej odczytać? Aby się tego dowiedzieć, warto sięgnąć po serię „Detektywów na kółkach”, emocje gwarantowane!

 

Książka:

Marcin Kozioł, „Skrzynia Władcy Piorunów”; „Tajemnica przeklętej harfy” (seria: „Detektywi na kółkach”), wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 474

(6/2018)
6 lutego 2018

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj