Justyna Bednarek to jedna z najlepszych współczesnych pisarek dla dzieci w Polsce. Doskonale znana w kraju i za granicą; tłumaczona na wiele języków. Posiada znakomity warsztat pisarski, a każda jej książka to dzieło wyborne, oryginalne, kipiące zarówno dramaturgią, jak i humorem. Bednarek nigdy nie powiela pomysłów, nieustannie szuka tematów (a może tematy same napływają do niej?). Nie ucieka w swych utworach przed trudnymi zagadnieniami i ukazuje je jako uniwersalne dla ludzkości, zmieniające jedynie oblicza w zależności od czasów, w jakich żyjemy. Pisze z rozwagą, namysłem, delikatnością, subtelnością, żartem, mając świadomość, że jej odbiorcą jest dziecko. To, co cechuje twórczość Bednarek, to finałowa nadzieja w istnienie dobra, życzliwości międzyludzkiej, tolerancji, otwartości na drugiego człowieka w ogóle. Kiedy więc zastanawiam się, jaką książkę podarować znajomemu dziecku lub o jakich książkach mówić w rozmowach z nauczycielami czy bibliotekarzami, odpowiadam sobie w sposób naturalny: o książkach Justyny Bednarek.
Wyjątkową pozycją w dorobku pisarki jest zbiór opowiadań „Maryjki. Opowieści o Matce Boskiej”, zilustrowany przez Mariannę Oklejak, wydany przez Naszą Księgarnię. Książka zdobyła wyróżnienie w konkursie Książka Roku 2021 Polskiej Sekcji IBBY. Justyna Bednarek we wstępie pisze: „Ta książka powstała z pragnienia, by ocalić przed zapomnieniem baśnie ludowe łączące Matkę Boską z przyrodą. Wydaje mi się, że niewiele dzieci je zna, choć kiedyś były tak popularne jak dziś opowieści ze świata Marvela. […]. Te proste bajki z jednej strony tłumaczyły, skąd się wzięło to czy tamto, kolor piórek kanarka, drżenie liści osiki, a z drugiej – włączały przyrodę do sfery sacrum, czyniły zeń element historii zbawienia” [s. 4]. Pisarka wykazała się ogromną intuicją, wydając w 2021 roku „Maryjki. Opowieści o Matce Bożej”, podobnie jak „Dom nr 5” [Wydawnictwo Literackie], dając czytelnikom na czas pandemii, wojen, problemów migracyjnych, światowego kryzysu wartości, ludzkich załamań, ogólnego poczucia chwiejności, pędu nowoczesności, tomy, w których odnajdujemy spokój, harmonię, miłość oraz dobroć. Wielokrotne czytanie „Maryjek. Opowieści o Matce Boskiej” zainspirowało mnie do tego, aby porzucić pęd nowoczesności i pozostać w ciszy. Zjeść pierogi z jagodami, wystawić owadom pojemnik z wodą, pogadać z kotem, objąć drzewo, zapatrzeć się w niebo i śmiać się, tańcząc w deszczu.
Maryjka, bohaterka zbiorku opowieści Justyny Bednarek, to postać ikoniczna, wywiedziona z legend maryjnych i baśni ludowych, których pisarka słuchała jako dziecko. Maryjka jest tutaj everymanką, postacią usytuowaną w każdym czasie i każdej przestrzeni, zaś w opowieściach Bednarek zostaje mocno uwspółcześniona, ponieważ przychodzi dać otuchę i ukojenie w lękach i w rozpaczy nam dzisiejszym. Zamkniętym w panoptikum depresyjnego wojennego świata, w którym ze ściśniętymi sercami, mimo świadomości wojen, śmierci, traumy i rozpaczy, nadal mało solidaryzujemy się ze sobą, wybierając wyścig o pozycję, władzę, pieniądze, przywileje, udając zdrowych psychicznie, pewnych siebie, bezpiecznych i zawsze uśmiechniętych. Tymczasem jesteśmy zdesperowani lub zobojętniali na cierpienie ludzi oraz zwierząt, modląc się tylko o to, by katastrofy nie dotknęły nas bezpośrednio. Do codziennych tragicznych wydarzeń jakoś przywykliśmy lub udajemy, że przywykliśmy. Jeśli odczuwamy Wielki Niepokój to w samotności, tak by utrzymać pozory normalności. To dla wielu jedyna deska ratunku.
Maryja widzi w takiej postawie źródło Wielkiego Niepokoju. Wielki Niepokój pochłania pierwotną czułość ludzkich serc oraz każe odwracać wzrok od Innego/Obcego/Wykluczonego/Uchodźcy/Zwierzęcia. Bednarek z powodzeniem parafrazuje historie biblijne, czyniąc z nich współczesne parabole ucieczki przed wojną, nietolerancją, religijną nienawiścią, brakiem zjednoczonej pomocy ofiarom, odwracaniem oczu od udręczonych, którą to strategię przyjęły zobojętniałe lub gniewne masy ludzi.
Dlatego tak ważna jest to książka. Matka Boska przypomina nam, co w życiu jest ważne. Opowieść po opowieści kieruje uwagę czytelnika na rzekome imponderabilia świata współczesnego, jakimi są cykl pór roku i cykl życia i śmierci, a także degradacja natury przez ludzi oraz zawłaszczanie przestrzeni życiowych innym gatunkom, które są nam równe. Maryjka sprawia, że nawet oprawcy czują wyrzuty sumienia. Daje im szansę na transformację, na pokonanie własnych demonów. Całą sobą pokazuje, że dobro jest trudne, ale warte zachodu, gdyż sprzyjających dobru czeka nagroda w postaci spokojnego serca, które już nigdy nie wystąpi przeciwko braciom mniejszym.
Maryjka to matka mocno uwspółcześniona, znajduje czas na kontemplowanie spraw codziennych, zwraca uwagę na naturę, ludzi w potrzebie, ale też sprząta, gotuje, opiekuje się synem, starając się odgadnąć jego myśli i oszczędzić mu cierpień i upokorzeń. Bednarek w jednej z dygresji podkreśla, że prace Maryi to najcięższe prace matki połączone z ciągłą troską o syna. Obserwując Maryjkę, zaczynamy cenić dobroć i empatię. Odczuwamy chęć obdarowywania innych Sobą Dobrym. Wielka empatia Maryi obejmuje zwierzęta ludzkie i nie-ludzkie, co znaczące dla tego zbiorku. Maryjka ratuje życie kocicy z kociętami, owadom, żabie, pająkom, zwierzętom gospodarskim oraz dzikim, żyjącym w lasach. Nie brakuje tu charakterystycznego dla pisarki ciepłego humoru, co widzimy w scenie, w której Archanioł Gabriel przepowiada Maryi, że urodzi syna w podobnym czasie co domowa kotka. Jej buzująca radość wpływa na naturę, która nagle zaczyna się odradzać. Drzewa kwitną, a ptaki niosą wieść o nadejściu wiosny. Co ciekawe, w opowieści Bednarek Maryjce i Jezusowi zawsze pomaga natura. A to rzeka o rwącym nurcie odcina uciekinierów od prześladowców, a to rozlewa się gęsta mgła, w której okrutnicy gubią drogę, a to pasmo górskie znienacka przecina drogę oprawcom, aż w końcu matce z synem udaje się schronić w ramionach leszczyny.
Maryjka wynagradza ludzi dobrej woli, nawet tych, których serce było wcześniej twarde jak kamień polny. Wstrząśnięci do głębi szlachetną postawą matki z dzieckiem uginają się pod urokiem dobra, jakie z niej emanuje. Mógłby ktoś pomyśleć, że omawiana książka przez luźne odwołania do Biblii, postać Matki Bożej i Jezusa trąci katechizmowym dydaktyzmem i nie zainteresuje współczesnych dzieci i dzisiejszej młodzieży, którzy zawiedli się na Bogu. Bednarek daleka jest od umoralniania. Każda z opowieści w finale jest radosna. Maryjka skleja smutne serca nadzieją, nakazuje walczyć o godność, miłować pracę i zaufać naturze. Sama jest niezwykle silna psychicznie. To kobieta z krwi i kości, która potrafi zaciekle bronić rodziny i swoich przekonań. Jest bardzo inteligentna, wsłuchuje się w ludzkie i nie-ludzkie modlitwy, ale też prośby. Lekiem, który oferuje, jest zachęta do powracania do tego, kim byliśmy, odrzucanie sztucznych awatarów, którymi stworzył nas ponowoczesny, zglobalizowany świat.
Dlatego Maryjka staje się pokojową rewolucjonistką. Jest nad wyraz ludzka, wyrozumiała, cierpliwa. Karmi syna i jego przyjaciół pierogami, kaszami oraz grochówką. Potrafi poplotkować z ptakami i posmucić się z żabą, ale też zezłościć na niejednego człowieka. Matka Jezusa stoi jednak ponad toksycznym człowiekiem, wie bowiem, że w miejscu granicznym, między ziemią a niebem, kiedy już peregrynujemy w stronę światła, istotny jest ciężar naszej duszy. Nie składają się na ów ciężar „[…] ani bogactwa, ani tytuły naukowe, ani medale – nic z tych rzeczy. W tę najdalszą podróż zabieramy ze sobą tylko dobre uczynki. Bezinteresowną pomoc. Uśmiechy. Ciepłe słowa” [s. 85]. We wszystkich maryjnych opowieściach ważne są drobne gesty, które mają wielką moc, nie są zauważalne w szerokiej perspektywie, lecz zbierane przez całe życie jak ziarna, przestają mieć mikroskopijne znaczenie. Stają się źródłem niezwykłych przemian. Pozwalają nam odkryć własną wartość, bogactwo duchowe, dar przebaczania sobie i innym, potrzebę wysłuchania strapionych i dźwigania trosk ludzkich. Maryja wraca do emocji i potrzeb podstawowych, jakimi są: wspólna rozmowa, wspólne wzruszenie, wspólne przeżywanie smutku i radości. Najważniejsze jest odnajdywanie we wspólnocie zwątpienia, jak i bezgranicznego zaufania. Oba te doświadczenia rodzą silną więź. Z prozy pisarki można wyczytać jej życiową filozofię, jaką jest miłość do ludzi i nie-ludzi, owadów, drzew, roślin, wiatru, ciszy, oraz pacyfizm.
Maryjka całą sobą manifestuje, że warto być dobrym i że bycie dobrym to praca nad sobą, ale i nad innymi. Wydaje się, że to zbiór opowieści idealny na współczesne czasy, do lektury familijnej. Bednarek pod niektórymi opowieściami w formie atrakcyjnego przypisu omawia ludowe święta maryjne oraz ważne obrządki związane z kultem maryjnym jako warte przypomnienia ze względu na piękno znaczenia i formuły obrządku. Sama Maryja to ucieleśnienie dobra, symbolicznie postrzegana jako manifestacja płodnej żeńskości, zasianej matki natury, która nasycona miłością daje bogate plony.
W tym tomiku każdy znajdzie ukochaną opowieść; moją jest „Jak Matka Boska wpuściła do raju psa” [s. 89]. Nie streszczając, warto podkreślić humanitaryzm Matki Bożej, która potrafi zgromić Michała Archanioła, kiedy ten odmawia uzdrowicielowi Rochowi i jego psu wstępu do raju. Bednarek wykazuje się tutaj poczuciem humoru, lecz rozmowę Maryjki z Michałem Archaniołem czytelnik na pewno weźmie sobie do serca:
– Czyś ty zgłupiał, Michale?! – zapytała z gniewem. – Jak można nie wpuścić kogoś, kto potrafi tak kochać! Kto jest tak wiernym przyjacielem!
– Ale, Matko Najświętsza, teologowie twierdzą, że w raju nie ma zwierząt…
– Którzy teologowie? Pokaż mi jednego, który tak powiedział! Maryjka wzięła się pod boki i po raz pierwszy w życiu ziemskim i niebieskim wyglądała na naprawdę rozsierdzoną. – Natychmiast wołaj mi go tutaj z powrotem! – rozkazała Najświętsza Panienka. […].
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, czy w zaświatach będą na was czekać wasze ukochane psy – nie miejcie żadnych wątpliwości. […]. Maryjka uchyliła drzwi do raju szczekającym sierściuchom. I innym zwierzętom też!” [s. 99].
Maryja jest powiernicą sekretów wszystkich zwierząt i orędowniczką ich praw wśród ludzi. W niewidzialnej postaci schodzi do miejsc kaźni zwierząt. Widzi cierpienie i paniczny strach w rzeźniach, maltretowanie domowych psów i kotów, okrucieństwo na fermach futrzarskich, bezmyślne zabijanie owadów, pozbywanie się ptaków, masowe eksterminacje ginących gatunków, eksperymenty na zwierzętach, zoo, które jest więzieniem dla dzikich zwierząt, cyrki, w których dzikie zwierzęta umierają z rozpaczy, przytuliska i schroniska, fermy z lwami, które oswojone z ludźmi, szukają bliskości, a zostają bestialsko zamordowane. Maryja widzi to wszystko i cierpi, wspiera się modlitwą. Dodajmy, że pisarka prowadzi narrację pierwszoosobową, skłonna jest zatem do licznych dygresji. Mam wrażenie, że identyfikuje się z Maryjką i jej humanitarnym światopoglądem. Zdaje się chcieć ocalić od zapomnienia filozofię życiową Maryjki, szczególnie jej matczyną miłość do słabszych, seniorów, dzieci, fauny i flory, często pozbawionych głosu stworzeń, których los jest lichy i ukierunkowany ku śmierci.
Justyna Bednarek trawestuje ludowe opowieści maryjne, dostosowując je do naszej współczesności, dlatego odczytywać je możemy jako dwudziestopierwszowieczne przypowieści o naturze ludzkiej, często ambiwalentnej, nielitościwej, zachłannej, niemoralnej, okrutnej. Mimo to każda opowieść rozkwita jak kwiaty, które od zawsze towarzyszą Maryi. Finalnie pojawia się zwycięstwo wiosny nad zimą, życia nad śmiercią, ciepła i poczucia bezpieczeństwa nad lękiem. Opowieści zawierają charakterystyczne puenty, które postrzegać można jako sympatyczne/humorystyczne morały lub po prostu refleksje Matki Boskiej, dzięki którym bez trwogi patrzymy w swoje oczy przed snem i zasypiamy z czystym sercem.
„Maryjki” to doskonały przykład utworu znakomicie napisanego, a także wyśmienicie zilustrowanego przez Mariannę Oklejak. W sukurs krótkim opowiastkom Bednarek, będącym egzemplifikacją życia Matki Boskiej i jej dobroczynnego wpływu na ludzi, podążają opowieści ikoniczne, które z jednej strony uzupełniają historię snutą przez pisarkę, z drugiej zaś – stanowią kontekstową fabułę, doprecyzowującą słowa symbolicznymi obrazami pełnymi intensywnych barw, kolorowych postaci, cudnych ptaków, dzikich zwierząt, wszędobylskiej, ukwieconej Maryjki, wznoszonej na piedestał przez naturę. Ludowe legendy zespolone zostają z obrazami Marianny Oklejak, miłośniczki polskiego folkloru ludowego. Dzięki jedności słowa i obrazu utwór stanowi wybitny przykład synergii. Obrazy Oklejak ożywiają czytelniczą wyobraźnię. Ilustratorka umieszcza na nich widziadła cudownych roślin, drzew, zwierząt, ptaków, pól, drogi mlecznej i nieboskłonu nocą oraz wielu innych w połowie fantazyjnych, w połowie surrealistycznych ikon. Już sama okładka kusi czytelnika, widać na niej bowiem cudowne, pnące się ku niebu drzewo, różnorodnie ukwiecone, z którego wyłania się w kunszcie płatków, śpiewu ptaków i biesiadujących motyli uśmiechnięta Matka Boża. Ilustracje podbijają zmysły, co działa na czytelników niezwykle ożywczo. Zbiór Justyny Bednarek i Marianny Oklejak ma terapeutyczną energię – jest jak smaczna strawa, uczta duchowa, tak potrzebna w czasie Wielkiego Niepokoju. Aura narracji ikonicznej i słownej jest świetlista, bliska dziecku i dorosłemu. „Maryjki. Opowieści o Matce Bożej” to książka obowiązkowa na półce dziecięcej. Jeżeli napiszę, że jest znakomita, będzie to mało, to raczej arcydzieło, które może nam towarzyszyć całe życie. Potrzebujemy takich mądrych, refleksyjnych, pięknych książek, także tych skierowanych ku tradycji ludowej, tutaj nieco uwspółcześnionych, które możemy nazywać przypowieściami dla współczesnych dzieci. Warto finalnie nadmienić, że choć zbiorek Bednarek i Oklejak nie jest pracą etnograficzną, młody czytelnik może zapoznać się z zacną bibliografią zgromadzoną na końcu tomu oraz krótkimi opisami świąt maryjnych, które warto ocalić od zapomnienia.
Książka:
Justyna Bednarek, „Maryjki. Opowieści o Matce Boskiej”, il. Marianna Oklejak, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2021.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.