Szanowni Państwo!

Kiedy minister zdrowia Adam Niedzielski ujawnił treść recepty, jaką wystawił krytykujący go lekarz, wywołał oburzenie i zdecydowane reakcje. Naczelna Izba Lekarska zapowiedziała, że złoży zawiadomienie do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa przez funkcjonariusza publicznego, wyśle też pisma do Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Pacjenta i Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

NIL zawiadomiła też premiera, że środowisko lekarskie utraciło zaufanie do ministra i dalsza współpraca jest niemożliwa. Sprawa do tej pory jest powszechnie komentowana, chociaż minęło już kilka dni. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz tłumaczył, że minister nie ma dostępu do danych pacjentów, sprawdzono jedynie, czy lekarz próbował, jak mówił, wystawić bezskutecznie e-receptę pacjentowi. Jednak to, że minister ujawnił treść recepty, jest faktem. Po raz kolejny okazało się, że politycy sprawujący władzę wykorzystują dostęp do wiedzy na temat obywateli, by potem wykorzystywać ją, kiedy chcą osiągnąć polityczną korzyść.

Były inne przykłady – wykorzystywanie podsłuchów z systemu Pegasus przeciw politycznym konkurentom, ujawnienie podczas konferencji ministra Zbigniewa Ziobry danych osoby napadniętej przez Marikę za noszenie tęczowej torby, ujawnienie treści rozmów dyspozytorni z psychiatrką pani Joanny z Krakowa. Za każdym razem obywatel stawał się bezsilny wobec polityka czy funkcjonariusza, który miał o nim pewną wiedzę dzięki państwowym zasobom i samowolnie postanawiał ją wykorzystać, naruszając normy. 

Na ten sam problem można patrzeć w szerszym ujęciu – niezgodne z prawem działanie polityków czy funkcjonariuszy PiS-u potwierdził już kilka razy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejski Trybunał Praw Człowieka, orzekając na temat zmian w polskich instytucjach sądowniczych po roku 2015. Naruszeń jest tak wiele, że łatwo stracić orientację, w jakiej sprawie Komisja Europejska składa kolejną skargę na Polskę albo TSUE wydaje wyrok czy zabezpieczenie.

Zasadne jest więc pytanie, czy bezprawne zmiany i zepsute w imię partyjnych celów standardy państwa prawa da się odwrócić, gdyby wybory wygrała opozycja. Oraz – czy można rozliczyć winnych? 

Skoro NIL może złożyć zawiadomienie do prokuratury w sprawie ministra, to może w przyszłości da się w legalnie działającym systemie prawa osądzić tych, którzy go dotychczas psują, prowadząc do realnych strat obywateli. Oczywiście przed rozpoczęciem wszelkich postępowań konieczne jest uzdrowienie i zreformowanie systemu sprawiedliwości i instytucji upartyjnionych przez PiS. Na ile to możliwe, pisaliśmy już w jednym z ostatnich wydań „Kultury Liberalnej”. Poruszaliśmy również temat nadziei na przeprowadzenie rozliczeń oraz ich ewentualnych konsekwencji. 

W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” zastanawiamy się, w jaki sposób będzie można pociągnąć do odpowiedzialności za łamanie prawa i standardów demokratycznych osoby związane z PiS-em i czy znacznie częściej nie będzie to wyłącznie odpowiedzialność moralna. 

Ewa Łętowska, profesor prawa, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin odpowiada, czy można rozliczyć sędziów Trybunału Konstytucyjnego za to, że lekarze boją się przeprowadzać legalne aborcje. A co z posłami, którzy głosowali za skierowaniem wniosku do Trybunału? Jak rozliczyć lekarzy, sędziów, policjantów, którzy nie przeciwstawiają się presji, tylko ulegają naciskom politycznym i prokuratorskim? I czy oczekiwanie na rozliczenia jest na pewno wskazane? A na wstępie zauważa: „Zanim zacznie się mówić przywracaniu praworządności, trzeba wygrać wybory. Czy mamy perspektywę, że w cuglach wygrywa jedna opcja i ona ma dostateczną większość konstytucyjną, która umożliwia działania legislacyjne na poziomie Konstytucji? Najprawdopodobniej nie. […] Będą potrzebne kompromisy. Już teraz mówi się o taktycznych sojuszach, wyciąganiu posłów. Czy przy tego rodzaju działaniu można liczyć na to, że będzie osiągalna jakakolwiek szerzej zakrojona jedna ustawa restytucyjna?”.

Michał Wawrykiewicz, adwokat, współzałożyciel inicjatywy Wolne Sądy, mówi, że rozliczenia są możliwe. „Bezwzględnie uważam, że jest możliwe, by winni tego ponieśli odpowiedzialność. Przy czym to nie ma być odpowiedzialność o charakterze politycznym, czyli to nie politycy przyszłej partii rządzącej mają do niej pociągać. Ma to zrobić niezależny, bezstronny sąd. A ewentualne akty oskarżenia ma formułować niezależna prokuratura”. 

Czy Jarosław Kaczyński pozostanie bezkarny? Zdaniem Wawrykiewicza nie musi, mimo chroniącego go jako posła immunitetu i braku jego podpisu pod najważniejszymi decyzjami. Adwokat mówi też, dlaczego Komisja Europejska i TSUE wciąż czepiają się Polski i czy po wyborach przegrane PiS może powstrzymać przywrócenie praworządności.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”